Najbardziej sadystyczne jest życie. Przekonałem się o tym dzisiaj gdy po 4 latach studiowania Budownictwa, zaliczając wzloty i upadki zostałem bezpowrotnie wydalony ze studiów... Jebać licea i wmówione nam pierdoły na temat ich i studiów :/ Gimnazjaliści wybierajcie technika i żyjcie z jakimikolwiek perspektywami pracy i zawodu...
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:27
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:19
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Mam już inż, zrobiłam dwa lata w 1 rok, ze stypendium rektorskim i srednia 5.0.
Jak sie chce to sie da ;>
Jak sie chce to sie da ;>
Cytat:
Aaahahahahah kurwa, z budownictwa wyleciał . Japierdole, sądziłem, że najwięskze tumany są w gimnazjach. Ale to chyba jednak nie jest prawda
Ja tam co prawda budownictwa nie studiowałem, ale gwoli ścisłości, to troszkę bardziej złożona tematyka niż umiejętność układania cegieł...
Wiem . Ale jednak, wylecieć ze studiów... troche wstyd XD.
Jeśli już, to wstydem jest biadolenie na forum, ale nie wylecenie ze studiów samo w sobie. Zależy jaka sytuacja danego osobnika. Znałem na prawdę ambitnych i bystrych ludzi co studiowali dziennie kierunki techniczne i jeszcze pracowali na pół etatu. Posiedź sobie do 4:00 nad projektem, a potem idź do roboty próbując to pogodzić z zajęciami, kolokwiami, napiętymi terminami projektów i tak dalej. Mało komu się to na dłuższą metę udaje (jak ktoś nie ma dobrego startu, tj, chociażby drobnego finansowego wsparcia ze strony rodziny, to ma dużo mniejsze szanse na skończenie tego typu uczelni, a te wszystkie "stypendia socjalne" to działają nie zawsze do końca tak jak powinny niestety...). Jeszcze inni rozminęli się po prostu z powołaniem. Wydaje mi się że bycie wykopanym z czwartego roku studiów jest znacznie większym powodem do smuteczków, niż nawet wykopanie z fajnej pracy. Cztery lata zapieprzania, płacenia i wyrzeczeń idzie w pizdu i zostaje się z niczym.
Sztuką to jest wylecieć ze studiów zaocznych (chyba że floty braknie), ale na dziennych się w tańcu nie pierdolą. Chyba że się studiuje na Wyższej Szkole Kopania Rowów w Piździnach Dolnych.
Albo na innej uczelni równie wysokich lotów. Przypomniała mi się tu od razu szkółka, która doprowadziła do sytuacji, że po pięciu latach studiowania, żaczek jest zbulwersowany i pisze rozpaczliwy list do wyborczej, że na obronie musiał odpowiadać na pytania komisji (autentyczny przypadek z Lublina bodajże, gdzie na obronie magisterki studenta rachunkowości zapytali "co to jest budżet państwa", a po długiej w wymownej ciszy z litości dali mu 3.0). Z tym że takie leszcze i miernoty robią potem opinie wszystkim studenciakom, ale to już na szczęście nie moje zmartwienie.
Sztuką to jest wylecieć ze studiów zaocznych (chyba że floty braknie), ale na dziennych się w tańcu nie pierdolą. Chyba że się studiuje na Wyższej Szkole Kopania Rowów w Piździnach Dolnych.
Albo na innej uczelni równie wysokich lotów. Przypomniała mi się tu od razu szkółka, która doprowadziła do sytuacji, że po pięciu latach studiowania, żaczek jest zbulwersowany i pisze rozpaczliwy list do wyborczej, że na obronie musiał odpowiadać na pytania komisji (autentyczny przypadek z Lublina bodajże, gdzie na obronie magisterki studenta rachunkowości zapytali "co to jest budżet państwa", a po długiej w wymownej ciszy z litości dali mu 3.0). Z tym że takie leszcze i miernoty robią potem opinie wszystkim studenciakom, ale to już na szczęście nie moje zmartwienie.
Przyznaj się po prostu, że tez wyleciałeś albo coś. Tak się składa, ze ja swoje odstudiowałem . Wylatują ci którym się nie chce, są za głupi i sobie nie radzą i tyle.
Lepiej żeby wylecieli niż potem budynki stawiali .
Lepiej żeby wylecieli niż potem budynki stawiali .
Jak czytam Twoje posty, to wydajesz mi się ogarniętym kolesiem, więc spodziewałem się nieco błyskotliwszej riposty. W każdym razie nie wyleciałem (chociaż parę sytuacji kryzysowych miałem), skończyłem i robię w swoim zawodzie. Mam po prostu trochę empatii do ludzi w ciężkiej sytuacji, chociaż nie twierdzę że autor tego tematu do takich należy, bo go nie znam. Śmieszy mnie tylko takie pierdolenie i uogólnianie.. Zresztą że z racji że nie mam nadętego ego i nie czuję się elitą intelektualną (chociaż debilem to chyba nie jestem), to Ci powiem że raz rok powtarzałem i co żem się nadenerwował to tylko ja wiem.
Poza tym coś dużo tych idiotów po świecie chodzi, skoro u nas po pierwszym roku 50% odpadło (zwykle przez przedmiot nie mające praktycznie związku z zawodem), a potem stopniowo jeszcze odstrzeliwali aż do inżynierki.
Zakładam zatem że skoro piszesz serio że takie studia to lajcik i kaszka z makiem, to albo jesteś zdolniachą po kierunku technicznym, albo kimś kto kończył studia humanistyczne i gówno widzioł, w dupie był. No i przede wszystkim na brak pieniędzy nie narzekał... Obstawiam to pierwsze, ale mimo wszystko trochę pokory by się też przydało.
No i jeszcze słowem wyjaśnienia, że uczelnie koszą... to bardzo dobrze! Ale ocenić kto się nadaje, a kto nie to by wypadało przez pierwsze dwa lata, a wypierdalanie kogoś na amen na IV to trochę już nie najlepiej świadczy (o ile studenciok totalnie nie osra tematu).
Poza tym coś dużo tych idiotów po świecie chodzi, skoro u nas po pierwszym roku 50% odpadło (zwykle przez przedmiot nie mające praktycznie związku z zawodem), a potem stopniowo jeszcze odstrzeliwali aż do inżynierki.
Zakładam zatem że skoro piszesz serio że takie studia to lajcik i kaszka z makiem, to albo jesteś zdolniachą po kierunku technicznym, albo kimś kto kończył studia humanistyczne i gówno widzioł, w dupie był. No i przede wszystkim na brak pieniędzy nie narzekał... Obstawiam to pierwsze, ale mimo wszystko trochę pokory by się też przydało.
No i jeszcze słowem wyjaśnienia, że uczelnie koszą... to bardzo dobrze! Ale ocenić kto się nadaje, a kto nie to by wypadało przez pierwsze dwa lata, a wypierdalanie kogoś na amen na IV to trochę już nie najlepiej świadczy (o ile studenciok totalnie nie osra tematu).
Nie twierdzę, że lajcik. Tylko to już nie licealne klepanie po pupci i trzeba się brać za siebie i tyle. Czasem przysiąść na dupie. Od chuja ludzi tego nie wie i potem płacze, że wyleciało.
Poza tym, tak. Całkiem sporo idiotów po świecie chodzi, całkowicie się zgadzam.
Poza tym, tak. Całkiem sporo idiotów po świecie chodzi, całkowicie się zgadzam.
Wykształcenie się nie liczy jak jest się ogarniętą osobą. Sama studiowałam 4 lata prawo, znosiłam absurdy polskich uczelni, aż natrafiłam na wykładowcę z pasją i pomysłem i teraz bez skończenia studiów robię jako kryminolog a w przyszłości marzy mi się posada technika. Pieniądze psie jak to w tym kraju, ale lepsze to niż robić za słaby hajs coś, czego się lubić nie robi.
Zadziwiające jest to, że zdania w stylu "wykształcenie się nie liczy" wygłaszają zwykle osoby bez studiów. Zwłaszcza zabawnie to brzmi w kontekście tego fragmentu tej samej wypowiedzi:
Prawda jest bolesna: studia nie są dla każdego i nie każdy je kończy (a i tak ich wartość stale spada bo kończą je coraz większe debile). Ale wykształcenie ma dla zarobków i kariery późniejszej znaczenie całkowicie kluczowe.
Cytat:
.Pieniądze psie jak to w tym kraju, ale lepsze to niż [wstaw tu jakiś frazes]
Prawda jest bolesna: studia nie są dla każdego i nie każdy je kończy (a i tak ich wartość stale spada bo kończą je coraz większe debile). Ale wykształcenie ma dla zarobków i kariery późniejszej znaczenie całkowicie kluczowe.
Przed wypowiadaniem frazesów polecam zapoznanie się z tematem. W moim przypadku skończenie studiów nie dawałoby nic, chyba, że poszłabym na adwokaturę albo celowałabym w notariusza. A te dwie grupy zawodowe nie lubią dopuszczać ludzi z zewnątrz. Prokurator, Sędzia? 12 lat edukacji, egzaminy państwowe, ponad 30 lat na karku i 2500 brutto za asesurę i nienawiść patologicznego społeczeństwa. Do tego czasu można się hanbić pracą w makdonaldzie (jeśli przyjmą kogoś w tym wieku) albo po prostu robić to co się lubi, zwłaszcza, że ktoś to robić musi.
Zarzuty w stosunku do mnie miałyby sens gdyby była mowa o studiach medycznych / technicznych. Prawo to kierunek wciąż humanistyczny.
Zarzuty w stosunku do mnie miałyby sens gdyby była mowa o studiach medycznych / technicznych. Prawo to kierunek wciąż humanistyczny.
Cytat:
Nie twierdzę, że lajcik. Tylko to już nie licealne klepanie po pupci i trzeba się brać za siebie i tyle. Czasem przysiąść na dupie. Od chuja ludzi tego nie wie i potem płacze, że wyleciało.
Prawdą jest że poziom chociażby matematyki w liceum (profil mat-fiz) a na studiach to lata świetlne różnicy i nie ma "delikatnego przejścia" i czasu na wdrożenie się - albo jest się nadprzeciętnie kumatym, albo się bierze korki u typa z UJ po stosowanej, w zamian za flachę . Na dobrą sprawę nie chodzi mi rzecz jasna w całej tej pisaninie że "poziom uczelni technicznych jest za wysoki i w ogóle jak tak można krzywdzić biednych ludzi". Uważam jedynie że przesiew powinien być robiony na I, II roku a nie kurwa miesiąc przed obroną... Wiem też z doświadczenia że wśród prowadzących trafiają się zwyczajne mendy i masa postkomunistycznego betonu. Przez pięć lat studiowania nauczyłem się o wiele mniej przydatnych rzeczy niż przez półtora roku pracy. Dlaczego? Dlatego bo system nauczania na dobrą sprawę też jest do bani (chociaż może to sprawa uczelni). Profesorowie-teoretycy uczący gówna sprzed 20 lat, egzaminy na poziomie "wyklepcie te xxx stron wzorów i formułek na pamięć" i pełno tego typu syfu, a za mało praktyki. Często służy to przyjebaniu studenta, a nie nauczeniu go konkretów (bądź mobilizacji do nauczenia konkretów).
Kiedyś jeden taki specu wymagał od nas wykucia gruuuubej porcji wiedzy na pamięć. Pojawiało się tam między innymi zagadnienie odwzorowania kuli na płaszczyznę jakimś tam odwzorowaniem płaszczyznowym. By się pokazać, zamiast klepać cyferka za cyferką z notatek, policzyłem całeczkę, wyprowadziłem typowi bardzo pięknie wzorek (którego sobie nie przypomnę w tej chwili) w każdym razie w owym wzroku pojawiał się motyw "Rtg(fi+pi/2)+C", a mi z obliczeń wyszło "Rctg(fi-pi/2)+C" i gościu nie uznał, z tej prostej przyczyny, że dla niego jest to abstrakcja którą wykłada od 50 lat, ale ni chuja nie rozumie. Zapisać mu ten sam wzór trochę inaczej, to już czarna magia. A to nie był odosobniony przypadek... Nie jestem za tym by obniżać poziom tych wszystkich pierdół, tylko by zamienić pierdoły rzeczami praktycznymi i przydatnymi. Chociaż studia kończyłem już dłuższy czas temu, to myślę że rozwiązałbym Ci jeszcze nie jedną całkę niewymierną czy uwikłane równanie różniczkowe, ale chuj z tego, skoro zaraz po odebraniu dyplomu, na stażu miałem problem by się wdrożyć w podstawowe zagadnienia, bo zwyczajnie mnie tego nie nauczyli, a ja nie miałem sprzętu by samemu nad tym pracować.
Ogólnie wszystko się skończyło z w miarę happy endem, nawet lubię to co robię, ale przestrzegam raczej młodych, by się nie pakowali w to wszystko, bo ktoś im wywróżył świetlaną przyszłość z ynżyniera. Lepiej zostać ślusarzem lub tapicerem, jeśli komuś rozchodzi się ino o kasiorkę.
Nie, nie jestem roszczeniowy, Może po prostu chujowy uniwersytet kończyłem.
sanctusdiavolos, 4 lata studiowania nie oznacza studiowania na 4 roku, szczególnie jeśli kogoś definitywnie wywalili bo przecież można brać dziekanki itd.
Poza tym, sam jestem inżynierem budownictwa i szczerze mówiąc to nie wiem jak można przejść wcześniejsze lata i uwalić na czwartym, który jest IMO zdecydowanie najprostszy, poza pisaniem inżynierki, same projekty, prawie żadnych kolokwiów, przedmiotów mniej.
Poza tym, sam jestem inżynierem budownictwa i szczerze mówiąc to nie wiem jak można przejść wcześniejsze lata i uwalić na czwartym, który jest IMO zdecydowanie najprostszy, poza pisaniem inżynierki, same projekty, prawie żadnych kolokwiów, przedmiotów mniej.
Nie no, ja tu nie piszę o przypadkach gdy ktoś cztery lata na pierwszym semestrze siedzi. Mi tam na trzecim i czwartym roku solidnie dali do wiwatu, tak więc kolejną bzdurą którą obalam jest to, że 'jak się przejdzie pierwszy rok, to już dalej pójdzie z górki'. Chociaż ja to skoczybruzda nie budowlaniec...
U mnie najgorszy był drugi rok, V semestr też ciężki ale później już z górki, w sumie kto miał odpaść ten odpadł albo zrobił sobie urlop, a później większych przesiewów nie było.
Cytat:
U mnie najgorszy był drugi rok, V semestr też ciężki ale później już z górki, w sumie kto miał odpaść ten odpadł albo zrobił sobie urlop, a później większych przesiewów nie było.
U mnie oba semestry III roku były najbardziej traumatycznym doznaniem i sporo osób wtedy odjebali, co prawda nie całkowicie (powtarzali), lecz niektórych spadochroniarzy drugi razy pod rząd i wtedy już mieli w sumie pozamiatane. Zresztą były wtedy dwa dość ciężkie przedmioty do zaliczenia, z których nie można było brać warunku, a do tego 80% osób miało już i tak warunek z matematyki z II roku, więc to się kumulowało. Ech, wspominki, heheh. Ale dobra, srał to pies, kogo to obchodzi.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów