Pewnego dnia Inżynier, Fizyk i Matematyk otrzymali zadanie do wykonania. Zadanie polegało na tym, aby stojąc na ziemi, dostępną ilości siatki ogrodzić jak największy teren.
Inżynier stworzył idealny kwadrat i odszedł z dumą.
Fizyk zakreślił idealne koło i pewny wygranej również odmaszerował.
Matematyk. Ten zrobił coś dziwnego. Poustawiał siatkę byle jak, tak aby grodziła „w miarę" mały teren. Następnie wskoczył do środka i zadeklarował, że jest na zewnątrz..
Inżynier, Fizyk i Matematyk zostali zapytani, ile jest 2+2?
Inżynier (po trzech minutach używania suwaka logarytmicznego):
– Wynik wynosi dokładnie 3,9974.
Fizyk (po sześciu godzinach eksperymentów):
– Wynik wynosi w przybliżeniu 4,002, z błędem nie większym niż 0,005.
Matematyk (po tygodniu obliczeń):
– Cóż, nie znalazłem jeszcze odpowiedzi, ale mogę udowodnić, że odpowiedź istnieje...
Trzech mężczyzn obserwuje dom. W pewnym momencie do domu wchodzą dwie osoby. Za pół godziny wychodzą trzy.
Biolog mówi: – Rozmnożyli się.
Fizyk: – Nie, to błąd pomiaru.
Matematyk: – Jak do środka wejdzie jeszcze jedna osoba, to dom będzie pusty...
Matematyk i Inżynier byli na wykładzie u Fizyka. Temat był związany z teorią Kulza-Kleina, odnoszącą się do procesów fizycznych, które występują w przestrzeniach dziewięciowymiarowych. Matematyk siedzi i delektuje się wykładem, podczas gdy Inżynier marszczy brwi i wygląda na wielce zakłopotanego. Pod koniec wykładu Inżynier ma już potworny ból głowy. Na zakończenie Matematyk komentuje wykład jako niezwykle ciekawy. Inżynier zapytuje go:
– W jaki sposób zrozumiałeś, o czym on mówił?
– Po prostu wyobrażałem sobie to.
– Jak można sobie wyobrazić coś, co występuje w dziewięciowymiarowej przestrzeni?
– Po prostu, najpierw wyobrażam to sobie w N-wymiarowej przestrzeni, a potem zakładam, że N=9.
Dwóch ludzi podróżowało balonem. Nagle zerwał się ostry wiatr, balon wleciał w gęstą mgłę, widoczność zmalała do zera, a podróżnicy stracili poczucie czasu i odległości. Gdy po pewnym czasie mgła się rozwiała stwierdzili, że znajdują się nad ogromną równiną. Na szczęście na pustkowiu ujrzeli samotnego mężczyznę, przechadzającego się w głębokiej zadumie. Zbliżyli się doń tak, że można było się porozumieć i jeden z podróżników zawołał:
– Przepraszam, czy mógłby nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
Ten spojrzał na nich, zadumał się jeszcze bardziej, aż wreszcie krzyknął:
– W balonie!
W tej chwili niespodziewany podmuch wiatru porwał balon. Podróżnik, który zadał pytanie, stwierdził z rozgoryczeniem:
– Patrz, co za pech! Na takim pustkowiu jeden człowiek i to akurat musiał być matematyk.
– Skąd wiesz, że to był matematyk? – zdziwił się jego towarzysz.
– Jak to skąd? Udzielił nam odpowiedzi przemyślanej, precyzyjnej i prawdziwej, a przy tym całkowicie bezużytecznej.
Po czym można poznać prawdziwego matematyka? Przed śniadaniem całuje jajko, a żonę puka łyżeczką w czoło. Rozwiązuje zadania kredą na karoserii mijanego czarnego mercedesa i dziwi się, że tablica mu odjeżdża. Wieczorem wyrzuca za drzwi zegarek i nakręca kota.
Są trzy rodzaje matematyków: tacy, którzy potrafią liczyć i tacy, którzy liczyć nie potrafią.
Jest upojna czerwcowa noc, romantyczna kolacja przy świecach i dwoje matematyków... On szepce jej do ucha:
– Kochanie, czy ty myślisz o tym samym co ja?
– Tak, skarbie...
– I ile ci wyszło?
Ilu geometrów potrzeba do wkręcenia żarówki? Żadnego. Tego się nie da zrobić przy pomocy cyrkla i linijki.
Rodzaje dowodów matematycznych:
dowód przez ogląd (łatwo widać),
dowód przez połechtanie ambicji słuchaczy (to dla Państwa jest proste),
dowód iluzjonistyczny (zrobimy teraz taką małą sztuczkę),
dowód spychologiczny (Państwo sprawdzą sami),
dowód przez kalendarz (to było w zeszłym roku),
dowód przez zastraszenie (albo Państwo uwierzą na słowo, albo będę przez trzy godziny dowodził),
dowód przez sztucieć (a nuż wyjdzie),
dowód teologiczny (diabli wiedzą, jak to udowodnić),
dowód przez założenie tezy.
|666| - bezwzględne zło.
Wchodzi całka oznaczona do pociągu...
a tam nie jej przedział.
W szkole artylerii:
- Panowie podoficerowie, widoczną tu górę przestrzelić można pod kątem, którego sinus jest równy półtora.
- Panie kapitanie, mnie zawsze uczono, że sinus jest mniejszy niż 1.
- W zasadzie podchorąży, to macie rację, ale w warunkach bojowych wszystko jest możliwe
Humany i idioci nie zrozumieją.
Nie każdego muszą śmieszyć
Inżynier stworzył idealny kwadrat i odszedł z dumą.
Fizyk zakreślił idealne koło i pewny wygranej również odmaszerował.
Matematyk. Ten zrobił coś dziwnego. Poustawiał siatkę byle jak, tak aby grodziła „w miarę" mały teren. Następnie wskoczył do środka i zadeklarował, że jest na zewnątrz..
Inżynier, Fizyk i Matematyk zostali zapytani, ile jest 2+2?
Inżynier (po trzech minutach używania suwaka logarytmicznego):
– Wynik wynosi dokładnie 3,9974.
Fizyk (po sześciu godzinach eksperymentów):
– Wynik wynosi w przybliżeniu 4,002, z błędem nie większym niż 0,005.
Matematyk (po tygodniu obliczeń):
– Cóż, nie znalazłem jeszcze odpowiedzi, ale mogę udowodnić, że odpowiedź istnieje...
Trzech mężczyzn obserwuje dom. W pewnym momencie do domu wchodzą dwie osoby. Za pół godziny wychodzą trzy.
Biolog mówi: – Rozmnożyli się.
Fizyk: – Nie, to błąd pomiaru.
Matematyk: – Jak do środka wejdzie jeszcze jedna osoba, to dom będzie pusty...
Matematyk i Inżynier byli na wykładzie u Fizyka. Temat był związany z teorią Kulza-Kleina, odnoszącą się do procesów fizycznych, które występują w przestrzeniach dziewięciowymiarowych. Matematyk siedzi i delektuje się wykładem, podczas gdy Inżynier marszczy brwi i wygląda na wielce zakłopotanego. Pod koniec wykładu Inżynier ma już potworny ból głowy. Na zakończenie Matematyk komentuje wykład jako niezwykle ciekawy. Inżynier zapytuje go:
– W jaki sposób zrozumiałeś, o czym on mówił?
– Po prostu wyobrażałem sobie to.
– Jak można sobie wyobrazić coś, co występuje w dziewięciowymiarowej przestrzeni?
– Po prostu, najpierw wyobrażam to sobie w N-wymiarowej przestrzeni, a potem zakładam, że N=9.
Dwóch ludzi podróżowało balonem. Nagle zerwał się ostry wiatr, balon wleciał w gęstą mgłę, widoczność zmalała do zera, a podróżnicy stracili poczucie czasu i odległości. Gdy po pewnym czasie mgła się rozwiała stwierdzili, że znajdują się nad ogromną równiną. Na szczęście na pustkowiu ujrzeli samotnego mężczyznę, przechadzającego się w głębokiej zadumie. Zbliżyli się doń tak, że można było się porozumieć i jeden z podróżników zawołał:
– Przepraszam, czy mógłby nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
Ten spojrzał na nich, zadumał się jeszcze bardziej, aż wreszcie krzyknął:
– W balonie!
W tej chwili niespodziewany podmuch wiatru porwał balon. Podróżnik, który zadał pytanie, stwierdził z rozgoryczeniem:
– Patrz, co za pech! Na takim pustkowiu jeden człowiek i to akurat musiał być matematyk.
– Skąd wiesz, że to był matematyk? – zdziwił się jego towarzysz.
– Jak to skąd? Udzielił nam odpowiedzi przemyślanej, precyzyjnej i prawdziwej, a przy tym całkowicie bezużytecznej.
Po czym można poznać prawdziwego matematyka? Przed śniadaniem całuje jajko, a żonę puka łyżeczką w czoło. Rozwiązuje zadania kredą na karoserii mijanego czarnego mercedesa i dziwi się, że tablica mu odjeżdża. Wieczorem wyrzuca za drzwi zegarek i nakręca kota.
Są trzy rodzaje matematyków: tacy, którzy potrafią liczyć i tacy, którzy liczyć nie potrafią.
Jest upojna czerwcowa noc, romantyczna kolacja przy świecach i dwoje matematyków... On szepce jej do ucha:
– Kochanie, czy ty myślisz o tym samym co ja?
– Tak, skarbie...
– I ile ci wyszło?
Ilu geometrów potrzeba do wkręcenia żarówki? Żadnego. Tego się nie da zrobić przy pomocy cyrkla i linijki.
Rodzaje dowodów matematycznych:
dowód przez ogląd (łatwo widać),
dowód przez połechtanie ambicji słuchaczy (to dla Państwa jest proste),
dowód iluzjonistyczny (zrobimy teraz taką małą sztuczkę),
dowód spychologiczny (Państwo sprawdzą sami),
dowód przez kalendarz (to było w zeszłym roku),
dowód przez zastraszenie (albo Państwo uwierzą na słowo, albo będę przez trzy godziny dowodził),
dowód przez sztucieć (a nuż wyjdzie),
dowód teologiczny (diabli wiedzą, jak to udowodnić),
dowód przez założenie tezy.
|666| - bezwzględne zło.
Wchodzi całka oznaczona do pociągu...
a tam nie jej przedział.
W szkole artylerii:
- Panowie podoficerowie, widoczną tu górę przestrzelić można pod kątem, którego sinus jest równy półtora.
- Panie kapitanie, mnie zawsze uczono, że sinus jest mniejszy niż 1.
- W zasadzie podchorąży, to macie rację, ale w warunkach bojowych wszystko jest możliwe
Humany i idioci nie zrozumieją.
Nie każdego muszą śmieszyć