Historia przydarzyła się mojemu tacie, jakieś 25 lat temu.
Rodzic posiadał spory ponton i któregoś dnia postanowił go nadmuchać, aby sprawdzić, czy powietrze gdzieś nie uchodzi.
Na środku pokoju stał już napompowany, gdy tata usłyszał dzwonek do drzwi. Stały dwie kobiety - świadkowie Jehowy.
- Dzień dobry, wie pan, że nadchodzi koniec świata? - Spytała z powagą kobieta.
- Tak, wiem. Będzie potop i ja już czekam. - Równie poważnie odpowiedział tata, odsłaniając drzwi do pokoju, w którym stał ponton (dodam, że mieszkanie jest na 2. piętrze).
Odeszły bez pożegnania.
Źródło