A ja Wam powiem jak to z tym ASFem jest. Z perspektywy rolnika, który musiał z tego powodu zlikwidować stado.
1. Zacznijmy od tematu, na który każdy wie najwięcej - pieniądze. Nie jest tak kolorowo jak wszyscy mówią. Państwo nie płaci "milionufff monet". Zabierali za 1/3 ceny, a później miała być dopłacona reszta. Fejk jak chuj. Dopłacili po "dziesiąt" złotych za sztukę. I to z ogrooooomnym opóźnieniem. Uprzedzając ból dupy niektórych - jestem rolnikiem, ale mam też działalność i płacę co miesiąc jebane 1228,70 zł ZUSu.
2. Zwierzęta i ich traktowanie - Przyjechał lekarz weterynarii, wraz ze świniowozem. Chcieli zabijać mi zwierzęta na miejscu. Powiedziałem, żeby spierdalali i zadzwoniłem po Policję. Wyznaczyli drugi termin i zabrali wszystkie do ubojni. Jednak niektórzy sąsiedzi zdecydowali się na zabijanie na miejscu. Widok makabryczny. Litry krwi płynący przez posesje. Nie, Panowie z zakładów mięsnych nie sprzątali po sobie. Śmierdziało strasznie przez długi okres. A o tym pieprzonym robactwie nie wspomnę.
3. Zakłady mięsne - Zakłady też zostały zrobione w chuja. Fakt kupili mięso za grosze, mieli przerabiać je na konserwy. ASF nie zagraża ludziom, można śmiało jeść mięso i nic nam się nie stanie. Wracając do konserw. Konserwy miały iść na eksport i ministerstwo miało zająć się dopłatami i rynkiem zbytu, Ministerstwo wypięło swoje dupy i zakłady zostały z pełnymi magazynami. Musiały się pozbywać tych konserw, bo się psuły.
4. Rozprzestrzenianie i działania związane z ochroną przed ASF - To jest najkurewsko kontrowersyjne. Było wiele przypadków zrzucania zarażonych dzików z helikoptera. Tak i to jest prawda. Słyszałem to z pierwszej ręki. Ziomeczek szedł przez las. W pewnym momencie usłyszał nisko lecący helikopter, który coś wyrzucił i odleciał. Koleś podszedł i zobaczył, że to dzik. Na tym terenie nie było ASFu, ale była informacja, że jak ktoś zobaczy dzika padniętego ma zgłosić to do weterynarii. Kolega zabrał z tego miejsca dzika, zakopał to dużo dalej i nikomu nie mówił. W niedługim czasie w miejscu zrzutu pojawiły się służby weterynaryjne, policja itd. Przypadek- nie sądzę.
Kolejną drogą rozprzestrzeniania choroby to są weterynarze. Tak proszę Państwa- służby, które nas mają chronić przed tym. Weterynarz wniósł chłopakowi ASF na swoich butach i zaraził świnie. Nie przyznał się, ale sprawa trafiła przed są. Wygrał rolnik i teraz weterynaria ma wypłacić odszkodowanie. A nie kurwa ten weterynarz.
Co do działań ochronnych. Aby kontynuować hodowlę musiałbym spełnić takie wymagania, że ja pierdole. Zrezygnowałem, bo to więcej by kosztowało niż warte.
5. Sami weterynarze - Czują się jak ktoś wyższy. Pani weterynarz była wielce zdziwiona i oburzona jak przyjechała do mnie i kazałem się jej wylegitymować. Rzuciła we mnie papierami i odznaką. Ale dopiero później powiedziała do mojej mamy, że bardzo dobrze zrobiłem. Nikt wcześniej nie spytał się jej o to. Ani ona nie raczyła wylegitymować się.
Tak więc to jest tylko kropelka z morzu opowieści o tym ASFie. Mam nadzieję, że Ci, którzy nie zdawali sobie sprawy jak z tym jest uświadomili coś sobie.
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia