Gewun napisał/a:
Załóżmy, że teraz pracujesz za 3000zl i dostajesz ofertę za 4500. Zmienisz pracę albo prosisz szefa o podwyżkę, czy zapominasz o tej ofercie i w imię zasad i lojalności dalej pracujesz za 3000?
Napisałeś to samo co Ja w bardziej rozbudowanej formie.
Jeżeli wartość wykonywanej pracy na rynku wzrosła to jako pracodawca podnoszę wartość wynagrodzenia - logiczne.
Niestety (dla pracowników) rzeczy na świecie nie działają tak że nagle moja (jako pracownika) praca zostaje wyceniona na 50%+ "bo tak" czy bo zabrakło sprzątaczek albo ludzi którzy mają robić maszynową pracę, jak w fabryce LG których tak naprawdę można przeszkolić w mniej niż tydzień odnośnie tego co mają robić. I zaufaj mi, ciężko Ci będzie znaleźć kogoś kto będzie "mniejszy na rynku" i zapłaci Ci więcej ze taką samą pracę bo zwyczajnie ponosi większe koszty jednostkowe produktu (koszty słabszych i wolniejszych maszyn, gorszej technologi, a za tym idzie konkurencja rynkowa przez niższą cenę końcową produktu).
Widziałeś kiedyś żeby nagle rynek dla osób wykonujących czynności niewymagające wiedzy specjalistycznej np. sprzątające zaczął płacić za sprzątanie z 1500 na 2300? To nie ma, nie miało i nie będzie mieć miejsca, ba wręcz śmiem twierdzić że gdyby nie minimalna to ta praca byłaby wyceniona nawet niżej ze względu na to że cięcie kosztów zawsze zaczyna się od najbiedniejszych.
W takiej sytuacji w PL znajduję się jakieś 60-70% osób o ile dobrze pamiętam z raportu GUS na temat płac z 2012/2013r (możesz znaleźć na stronie GUS). Kolejne 20%-25% to kadra: nadzorująca, zarządzająca, menadżerzy(to się jeszcze jakoś dzieliło w tym raporcie) pozostałe 10-5 to kierownicy, dyrektorzy i zarządy które zarabiają grubą kasę.
Gewun napisał/a:
Doskonale zdaje sobie sprawę, że przedsiębiorstwo to nie jest fundacja charytatywna. Do tego mnie przekonywać nie musisz, ale sam przyznasz, że koszty można ciąć dopóki się to opłaca.
Możesz mi wytłumaczyć jak cięcie kosztów może się "nie opłacać"? To tak jakbym Ci zaproponował teraz litr benzyny za 2,5zł/l a Ty byś powiedział "nie, musi być minimum 4zł/l"
.
Gewun napisał/a:
Słyszałem, ale zakazał ktoś rodzinom ofiar ciągnąć właściciela tejże hali po sądach za zaniedbania? Poza tym większość ludzi a zwłaszcza polaków rozumem nie grzeszy, nic na to nie poradzimy, weź choćby pod lupę takiego mareksa.
Na ile wycenić życie tych 65 ludzi?
Za każdym razem jak ktoś umrze przez zaniedbania to sprawa ma polegać na "ciąganiu po sądach i odszkodowaniach" czy powinniśmy raczej zapobiegać takim sytuacją? Mnie np. interesuje to żeby moja rodzina w wybudowanym przez wykonawce domu była bezpieczna, a nie żeby gość ciął koszty na wszystkim jak się da i żebym we śnie umarł pod zawalonym stropem bo wtedy nic mi nie dadzą nawet miliardowe odszkodowania.
Czy musi ktoś umierać aby dochodzić do jakiś logicznych wniosków? (Niestety u nas tak aktualnie jest, agresywne psy, dopalacze, nadmiar śniegu na płaskim dachu, ochrona prawna jak funkcjonariusza publicznego każdego kto staje w obronie prawa).
Tu nie chodzi o rozum, tu chodzi o to że jak są regulacje, kontrole i zatwierdzenia to gość musi postawić to wg. regulacji inaczej to nie przejdzie do użytku, a nie postawić byle lepiankę trzymającą się na wykałaczkach. Wyobraź sobie że to i tak było budowane przez kiepskich bo kiepskich, ale architektów i rządnych kasy (w wyniku oszczędności) inwestorów. Teraz wyobraź sobie że to buduje pan Staszek z panem Władkiem, wiecznie najebani - bo było jeszcze taniej zatrudnić ich a nie porządnego architekta. W imię zasady: Ciąć koszty - maksymalizować zyski.
Gewun napisał/a:
A kiedy człowiek musi najwięcej tyrać, żeby rozkręcić biznes? Przedsiębiorca powinien być wspomagany, a nie gnojony w okresie, gdzie wkłada swoje pieniądze bez żadnej gwarancji, że chociaż wyjdzie na 0, ale to tylko moja opinia.
To właściwie jest prawo życia. Początki zawsze są ciężkie
Jak młodzi kończą studia i wyprowadzają się od rodziców to też mają takie "depresje" bo też się dostaje ostro w dupę.
Pracujesz za gówniane pieniądze w pierwszej poważniejszej robocie, trzeba zapłacić za mieszkanie, media, żarcie, samochód, benzynę, zabrać lubą na kolacje od czasu do czasu, kwiaty kupić, flaszkę dla teścia jak się jedzie w odwiedziny, jeszcze nie daj boże dzieci albo kredyt na mieszkanie, albo jakieś choróbsko, a weź tu odłóż jeszcze jakieś pieniądze?! I tak naprawdę też nie masz na nic gwarancji. Tego, że żona się z tobą nie rozwiedzie, mieszkanie nie spali, a z roboty wypierdolą. A jakoś codziennie żyje tu 38mln ludzi i nikt nie płacze żeby mu lać do baku za friko, dać chleb za darmo i przepisać aktu notarialnego.
Zakładanie działalności jest trochę ponad przeciętną, więc trzeba się trochę więcej natrudzić, ale ten kto da rady założyć, i prowadzić to powinien przetrwać - nie ma jednak reguły.
I uwierz mi, teraz założenie własnej firmy to luz - masz firmy które Ci biznes plan napiszą, wypełnią formularze o dotacje z UP, UE, inkubatory przedsiębiorczości - które przez rok będą Ci robić księgowość a czasami nawet udostępnia lokal na działalność za jakieś śmieszne pieniądze, zwolnienia z części ZUS'u przez pierwsze 2 lata, zakładanie firmy przez internet - Nie przesadzajmy że jest tak źle, nikt za friko jeszcze nic nie dostał? Co jeszcze powinno być zrobione skoro jest tak źle? Może jeszcze ktoś tą firmę powinien prowadzić i rozwijać za zakładającego?
Bez przesady panowie.
P.S Zacznij cytować normalnie, będzie łatwiej odpisywać.