i można świętować
#święto
i można świętować
......
.....
....
...
..
.
Zalać się w trupa.
a czy wy przestraszyliście dzisiaj kogoś?
Tak to wyglądało w Moskwie.
Po zakończeniu modłów 'ludzie', wyznawcy islamu nie zdołali w sposób cywilizowany opuścić meczetu. Sprzeciw opozycji i specnaz napierdala rosjan pałami, a tych nie ruszyli
W stolicy Rosji liczba wyznawców islamu sięga już 2mln. Są to oczywiście ludzie z byłych republik radzieckich i kaukazu. O cyfrach dot. przestępczości i ich stosunku do kultury kraju, w którym się znajdują już nie wspomnę bo to oddzielny temat. Ze względu na ich ilość, rozpatrywana jest teraz możliwość budowy meczetu w każdym z okręgów Moskwy.
Ekonomika współczesnych metropolii trzyma się na taniej sile roboczej. Moskwicz nie pójdzie za 20tys. rubli (2tys.PLN) zapierdalać na budowę po 12 godzin. Za 30 może, ale to z obiadkami i urlopami.
Znajomy opowiadał historię fabryki w której pracował. Zwolniono 300 rosjan, chuj wie skąd przywieziono 400 uzbeków zapierdalających nadgodziny i 3-4 taniej. Szefostwo zadowolone.
Nie jestem zwolennikiem przyjmowania z otwartymi ramionami u nas w kraju gości z kaukazu, w dużej mierze mam tutaj na myśli czeczenów, gdyż po 15 latach spędzonych w Rosji, a mianowicie w Moskwie, coś o tym wszystkim wiem, widzę co się dzieje na ulicach i nie mogę się doczekać aż stąd spierdolę i wrócę do 'czystej Polski'. Niestety, chyba już nie tak czystej, gdy widzę tę całą fascynację. Serio zaczyna mi się marzyć swoista 'Noc kryształowa' (zapraszam do google, ciekawa lektura).
Dla zainteresowanych, możecie w sieci poszukać materiału odnośnie czeczenów w polsce, jak zajebiście im się układa bo w 99% utrzymujemy ich my, a ich dzieci w szkołach i na placach zabaw napierdalają nasze i grożą śmiercią
A teraz wyobraźcie sobie, że zaczną do nas przyjeżdżać i się rozmnażać..i jakie obywatelstwo będą dostawały ich dzieci?
Allahu Akbar moi kochani!
Koniec XIX wieku. Wielka europejska metropolia, miasto przemysłu i postępu, ale też dekadencji i grzechu. W ponurej dzielnicy na peryferiach grasuje tajemniczy morderca, budzący powszechną grozę. Kim jest człowiek, który włamuje się do willi bogatych przemysłowców i podczas osobliwych, krwawych i makabrycznych misteriów zabija ich żony, zostawiając na ciałach kobiet enigmatyczne symbole swej zemsty? I czy na pewno jest człowiekiem?
Jego tropem rusza młody inspektor policji, Milton Germinal, nie spodziewając się, że trafi do świata, który wydaje się rodem z sennego koszmaru lub narkotycznych wizji. Spotka tam kalekiego doktora Noverre, budzącego lęk dyrektora Instytutu Upośledzeń, Scirona, właściciela cyrku osobliwości, chemika Stigle’a, a także piękną tancerkę Ignés, zwaną Królową Mgieł.
W dusznej atmosferze grozy i zmysłowości zarazem, Luca di Fulvio szczebel po szczeblu prowadzi czytelnika na szczyt drabiny Dionizosa, przyglądającego się z góry nadejściu nowego wieku, w którym objawią się wszystkie choroby ludzkich dusz.
"Drabina Dionizosa" to mroczny, stylowy kryminał, w którym makabra, metafizyka i miłość tworzą niezwykłą mieszankę, odurzającą niczym absynt.
Kilka naturalistycznych opisów jakie mnie zniszczyły to np. Chleb z wodami płodowymi i pępowiną. Polecam!