Środa 14:00.
Dzwoni moja mama:
(M) Synek, nie mogę wjechać autem go garażu.
(Ja) Coś z autem Ci się stało czy jak?
(M w panice) Nie! Na moim podjeździe jest jakaś żmijaaaa!!!
(Ja) A jak wygląda? (szok)
(M) Szara i ma żółty łeb!
(Ja) Jak umiesz to nałóż wiadro na nią, jak nie to niech sąsiad założy ale nie dajcie jej uciec! Za niedługo będę.
Opowiadam w robocie o tym telefonie - "znafcy" (sami lekarze) gadają, że to zaskroniec i nie ma się czego bać.
Włączam internety i czytam - "najczęściej spotykane 60-80cm, niegrożne"
Myślę, że nie ma się czego obawiać. Jeden ze "znawców" mówi, że zaskroniec to jak sznurówka , łeb jak mały palec w człowieka.
Po tych słowach to już w ogóle straciłem lęki więc jadę do mamy.
Na betonowym podjeździe wiadro, na nim cegła, matka w oknie z dłonią na twarzy...
Kopniak w wiadro a tu:
Szkoda, że robiąc zdjęcia komórką nie dałem żadnego odniesienia np. kapsla czy paczki fajek żebyście mogli ocenić wielkość gada ale podniecenie i lęk nie pozwoliły mi wtedy racjonalnie myśleć a co dopiero zastanawiać się jak Wam to pokaże na sadolu.
Korzystając z dziecięcego chwytaka-zabawki wsadziłem gada do wiadra i wyniosłem do pobliskiego lasu. Zanim jednak wypuściłem, chciałem ocenić jego długość. Chwytakiem córki rozciągnąłem go w pionie i szacując (porównując do wzrostu córki 110cm) zaskroniec musiał mieć co najmniej 120cm. Jego łeb był wielkości m.w. dużego palca u mojej stopy roz. 46.
Koniec końców węża wypuściłem w las.
Był zbyt piękny żeby go po prostu zjeść
Dzwoni moja mama:
(M) Synek, nie mogę wjechać autem go garażu.
(Ja) Coś z autem Ci się stało czy jak?
(M w panice) Nie! Na moim podjeździe jest jakaś żmijaaaa!!!
(Ja) A jak wygląda? (szok)
(M) Szara i ma żółty łeb!
(Ja) Jak umiesz to nałóż wiadro na nią, jak nie to niech sąsiad założy ale nie dajcie jej uciec! Za niedługo będę.
Opowiadam w robocie o tym telefonie - "znafcy" (sami lekarze) gadają, że to zaskroniec i nie ma się czego bać.
Włączam internety i czytam - "najczęściej spotykane 60-80cm, niegrożne"
Myślę, że nie ma się czego obawiać. Jeden ze "znawców" mówi, że zaskroniec to jak sznurówka , łeb jak mały palec w człowieka.
Po tych słowach to już w ogóle straciłem lęki więc jadę do mamy.
Na betonowym podjeździe wiadro, na nim cegła, matka w oknie z dłonią na twarzy...
Kopniak w wiadro a tu:
Szkoda, że robiąc zdjęcia komórką nie dałem żadnego odniesienia np. kapsla czy paczki fajek żebyście mogli ocenić wielkość gada ale podniecenie i lęk nie pozwoliły mi wtedy racjonalnie myśleć a co dopiero zastanawiać się jak Wam to pokaże na sadolu.
Korzystając z dziecięcego chwytaka-zabawki wsadziłem gada do wiadra i wyniosłem do pobliskiego lasu. Zanim jednak wypuściłem, chciałem ocenić jego długość. Chwytakiem córki rozciągnąłem go w pionie i szacując (porównując do wzrostu córki 110cm) zaskroniec musiał mieć co najmniej 120cm. Jego łeb był wielkości m.w. dużego palca u mojej stopy roz. 46.
Koniec końców węża wypuściłem w las.
Był zbyt piękny żeby go po prostu zjeść
Podoba mi się twoje podejście do bezpieczeństwa
Szczęście, że tylko 1,2 m i tylko zaskroniec. Mogło być gorzej: