Ateizm to taki stan umysłu, w którym za podstawę poglądu przyjmujesz brutalny dobór naturalny w ramach ewolucjonizmu, by potem kwilić, jak to niewierzący jest dobrym człowiekiem bo pomógł nieprzystosowanej, chorej jednostce, wbrew temu co sam uważa, że rządzi światem. "Człowiek to zwierzę" powtarzają, zarazem akty zezwierzęcenia piętnując.
Know how:
Koniecznie musisz - jako młody ateista, który w wieku 15 lat zdążył poznać świat na tyle, by olać wiarę w imię walki z roratami - nawijać o tym, że Ziemia (mały, rozgrzany w środku pyłek zapierdalający przez przestrzeń, na którym niemal wszystko może cię zajebać) nie ma żadnego opiekuna i śmiać się przy tym z wierzących, że straszą piekłem. Pamiętaj, aby pod każdym postem na sadolu z zabitym i maltretowanym zwierzęciem pisać coś w stylu "rozumiem ludzi, ale zwierzę tak męczyć?!" totalnie zlewając fakt o walce gatunków i wybijaniu się jednych przez drugie. Nigdy też nie mów, jako ateista, swojej dziewczynie ukochanej że jest dla ciebie jedynie samicą do kopulacji i to bezpotomnej, bo jesteś chłopakiem z kompleksem Piotrusia Pana. Laseczki tak średnio to znoszą. Twój pakiet startowy to, kolejno: na Facebooku dołączenie do grupy autofappingu aka "racjonalistów", gdzie dyskusje w zasadzie toczą się wokół wzajemnej adoracji; cytaty z Dawkinsa wrzucane tu i ówdzie; kwitowanie strony przeciwnej wyśmiewaniem i dowalaniem czegoś w stylu "wszystkie religie to..." i absolutnie najważniejsze zdanie, zapisz je sobie: "ateistyczny komunizm to nie ateistyczny komunizm, ale Kościół za to (i zależnie od sytuacji: pedofile, krucjaty, palenie wiedźm, Galileusz itd)". Pamiętaj, by zaznaczać zawsze granicę, między "mądrym" a "głupimi", przebiegającą, de facto, między ateistą a wierzącym. Ku temu warto omijać badania i odkrycia naukowe prowadzone przez wierzących, a podawać tylko te od niewierzących. Ludzie i tak nie sprawdzą głębiej, a już zasiejesz im w sercach przekonanie, że jedyni mądrzy to ateiści.
Nie mów nigdy o atei devoti, czyli tych ateistach, którzy pomimo braku wiary i tak popierają Katolicką Naukę Społeczną. Musisz ich olać, by pokazywać ludziom, jak bardzo zacofany i zły jest Kościół. Powtarzaj ciągle hasła o wolności słowa, zakładaj na łeb rondel, śmiej się z religii, ale gdy ktoś wstawi dissa na ciebie - reaguj, o dziwo, bez "dystansu do siebie". Bo wolność słowa jest wtedy, gdy ty obrażasz wierzących, ale gdy oni ciebie to mowa nienawiści i dowód że "wierzący to hipokryci, bo gdzie tu miłosierdzie".
Ateizm. Najbardziej nielogiczna, bezsensowna i wewnętrznie sprzeczna ideologia kreowana na najbardziej logiczną, sensowną i konsekwentną solucję na problemy trapiące ludzkość. A ja osobiście uważam, że debilem może być tak chłop bez podstawówki, jak i profesor. Ateizm zaś za swój fundament bierze fałszywe przekonanie, że wszystkie religie i wierzenia są tym samym.
Know how:
Koniecznie musisz - jako młody ateista, który w wieku 15 lat zdążył poznać świat na tyle, by olać wiarę w imię walki z roratami - nawijać o tym, że Ziemia (mały, rozgrzany w środku pyłek zapierdalający przez przestrzeń, na którym niemal wszystko może cię zajebać) nie ma żadnego opiekuna i śmiać się przy tym z wierzących, że straszą piekłem. Pamiętaj, aby pod każdym postem na sadolu z zabitym i maltretowanym zwierzęciem pisać coś w stylu "rozumiem ludzi, ale zwierzę tak męczyć?!" totalnie zlewając fakt o walce gatunków i wybijaniu się jednych przez drugie. Nigdy też nie mów, jako ateista, swojej dziewczynie ukochanej że jest dla ciebie jedynie samicą do kopulacji i to bezpotomnej, bo jesteś chłopakiem z kompleksem Piotrusia Pana. Laseczki tak średnio to znoszą. Twój pakiet startowy to, kolejno: na Facebooku dołączenie do grupy autofappingu aka "racjonalistów", gdzie dyskusje w zasadzie toczą się wokół wzajemnej adoracji; cytaty z Dawkinsa wrzucane tu i ówdzie; kwitowanie strony przeciwnej wyśmiewaniem i dowalaniem czegoś w stylu "wszystkie religie to..." i absolutnie najważniejsze zdanie, zapisz je sobie: "ateistyczny komunizm to nie ateistyczny komunizm, ale Kościół za to (i zależnie od sytuacji: pedofile, krucjaty, palenie wiedźm, Galileusz itd)". Pamiętaj, by zaznaczać zawsze granicę, między "mądrym" a "głupimi", przebiegającą, de facto, między ateistą a wierzącym. Ku temu warto omijać badania i odkrycia naukowe prowadzone przez wierzących, a podawać tylko te od niewierzących. Ludzie i tak nie sprawdzą głębiej, a już zasiejesz im w sercach przekonanie, że jedyni mądrzy to ateiści.
Nie mów nigdy o atei devoti, czyli tych ateistach, którzy pomimo braku wiary i tak popierają Katolicką Naukę Społeczną. Musisz ich olać, by pokazywać ludziom, jak bardzo zacofany i zły jest Kościół. Powtarzaj ciągle hasła o wolności słowa, zakładaj na łeb rondel, śmiej się z religii, ale gdy ktoś wstawi dissa na ciebie - reaguj, o dziwo, bez "dystansu do siebie". Bo wolność słowa jest wtedy, gdy ty obrażasz wierzących, ale gdy oni ciebie to mowa nienawiści i dowód że "wierzący to hipokryci, bo gdzie tu miłosierdzie".
Ateizm. Najbardziej nielogiczna, bezsensowna i wewnętrznie sprzeczna ideologia kreowana na najbardziej logiczną, sensowną i konsekwentną solucję na problemy trapiące ludzkość. A ja osobiście uważam, że debilem może być tak chłop bez podstawówki, jak i profesor. Ateizm zaś za swój fundament bierze fałszywe przekonanie, że wszystkie religie i wierzenia są tym samym.