18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:32
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 3:27

#badania

Badania
contowsky • 2014-09-06, 13:45
Według najnowszych badań na każde 10 osób nawet 11 może mieć problem ze schizofrenią.
Najlepszy komentarz (104 piw)
BongMan • 2014-09-06, 14:22
@up upup
Ryje! Tak ma być, bo łatwiej jest otagować a co za tym idzie - potem znaleźć.

Idą ulicą schizofrenik i paranoik. Z naprzeciwka nadciąga pięciu pijanych dresów.
- Ej, przejdźmy na drugą stronę ulicy bo nam najebią. - mówi paranoik.
- Spoko, nie paranoizuj, idziemy.
Mijają się, dresy oczywiście zaczepka, a tu... schizofrenik wpierdolił im wszystkim.
- Jak ty to zrobiłeś?! - pyta zdumiony paranoik.
- Proste. Ich było pięciu, a mnie dziesięciu.

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Super drapieżnik
Byt • 2014-06-06, 13:51
Na głębokości 580m coś wpierdoliło 3 metrowego rekina. Tylko co? Drugi, jeszcze większy rekin? Orka?
..a może Godzilla?

Najlepszy komentarz (72 piw)
DMT • 2014-06-06, 14:02
januszmilion,kenzol, w dużej mierze prawdopodobne, Obstawiałbym tu jeszcze kaszalota, do 3-4 km nurkują i właśnie kałamarnica olbrzymia jest ich głównym przysmakiem, jednocześnie poluje ona na rekiny, ale w momencie kiedy kaszalot ma łatwiej odjebać rekina niżkałamarnicę, bierze to co jest pod ręką. Oglądałem ostatnio program z Nat G. , i była tam opcja że wyrzuciło kaszalota na brzeg bo mu się po prostu ze starości zdechło, rozcięli go dla jakiś tam badań, znaleźli w brzuchu 18 000 dziobów giant squidów, jedyna część której kaszalot nie trawi (najgrubsza chityna jaka istnieję), była tam też w chuj zębów rekinów. Dla orek troszkę za zimno i za głęboko, a nie zapominajmy że orka tak samo jak kaszalot są ssakami, a nie rybami tak jak rekin i potrzebują zaczerpywać powietrze z nad powierzchni wody. Kaszalot ma płuca jak balony, może zostawać pod wodą dużo dłużej niż orka. Ale zawsze walnąć komentarzem że tam nurkował kalisz, schwarrceneger, rambo, albo leon zawodowiec, tak bedzie fajniej z tym czymś na kwe.....
Badania na żydach
Motherfucker Jones • 2014-04-25, 15:50
Niemieccy naukowcy po latach badań na wielomilionowej próbie dowiedli, że żydzi nie zmartwychwstają.
Najlepszy komentarz (54 piw)
wojniz2 • 2014-04-25, 15:58
Co ważna, podczas badań nie ucierpiało żadne zwierze
Ciekawe pytanie
wo0jciech • 2014-02-26, 16:43
Pytanie, które prowokuje do myślenia:



Ściągnięte z portalu 9gag.
Najlepszy komentarz (49 piw)
hejcior • 2014-02-26, 17:00
Bo w naszych fantastycznych czasach współczesnych, społeczeństwo jest do tego stopnia tolerancyjne i sprawiedliwe, że takie ścierwa sobie żyją elegancko pod jednym dachem z wieloma kolegami - zupełnie jak na kolonii.
Może za 2 pokolenia ludzie zmądrzeją i wszelakiej maści pedofilskie robactwo będzie traktowane jak króliki doświadczalne a nie jak ludzie, żeby ich doglądać i chodować w więzieniach dożywotnio.
Badania
MichaU • 2014-02-17, 0:25
Najnowsze badania dowodzą, że bezdzietne małżeństwa są szczęśliwsze. Tak wiec jeśli twoi rodzice się rozwiedli to jednak była twoja wina.

 
Tekst bezwstydnie zajumany metodą ctrl+c, ctrl+v z paranormalium. Źródło dla dociekliwych: paranormalium.pl/ciekawostki/oddzia-731-zatajona-zbrodnia-t7362.html

Każdy z nas słyszał o zbrodniach wojennych, o łagrach radzieckich czy hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Każdy z nas słyszał także o próbie tuszowania tych zbrodni (sprawa Katynia czy „polskich obozów koncentracyjnych” jak to określili Niemcy). Jednak nasze wyobrażenie o wschodnich zbrodniach kończy się często w miejscu, gdzie przebiega granica pomiędzy Rosją a Chinami. A właśnie tam miała miejsce potworna zbrodnia okresu II Wojny Światowej, do dziś rzadko kiedy poruszana, odkryta w atmosferze skandalu i każąca się tłumaczyć jednemu z największych mocarstw współczesnego świata – Stanom Zjednoczonym Ameryki.

Dziś chciałabym przedstawić efekt mojego zainteresowania tą sprawą. Przekopałam się przez wiele książek, publikacji, nagrań i relacji świadków. Ostrzegam, że tekst może szokować i powodować niesmak u wrażliwszych użytkowników forum. Myślę jednak, że warto na ten temat podyskutować, jeśli nie ze względu na ogrom nieszczęścia jakie się tam zdarzyło, to ze względu na konspirację jaka wynikła po zakończeniu wydarzeń jakie opiszę. Tekst jest długi, jednak mam nadzieję, że znajdzie się choć jedna osoba, która dotrwa do końca i podzieli się swoim zdaniem. Poniższy tekst traktuje o najpilniej strzeżonej tajemnicy II Wojny Światowej. O japońskim Oddziale 731.

W 1932 roku oczy świata zwrócone były ku Europie, gdzie Adolf Hitler ze swoją partią NSDAP dochodził do władzy krwawą ścieżką. Skrajne poglądu i bezkompromisowa polityka sprawiły, że sytuacja wewnętrzna III Rzeszy była pilnie obserwowana przez cały świat, a szczególnie przez kraje Zachodu. Te wydarzenia sprawiły, że świat niejako zapomniał o wydarzeniach, które rok wcześniej miały miejsce w Chinach, kiedy to 18 września 1931 roku japońska Armia Kwantuńska sprowokowała sytuację, która przeszła do historii jako „incydent mukdeński” i przemocą zaanektowała Mandżurię, czyli północno-wschodnie terytorium Chin, pod swoje panowanie tworząc marionetkowe państwo zwane Cesarstwem Mandżukuo.

Wykorzystując zainteresowanie świata Europą i opiniami opartymi na zasadzie „Chiny i Japonia zawsze się biły, lepiej niech to robią między sobą bez naszego udziału”, Japonia prowadziła w Mandżurii politykę terroru. Sytuację wykorzystał znany japoński mikrobiolog, dr Shiro Ishii, który na terenie dawnej Mandżurii, otworzył laboratorium, które w teorii miało się zajmować metodami uzdatniania wody na potrzeby armii, w praktyce...cóż w praktyce było inaczej. Ishii dostał kompleks budynków, 300 ludzi do pracy oraz więźniów pobliskiego Zhong Ma Camp Prison do dyspozycji. Tak zaczęły się początki pracy dr Ishii, opętanego wizją broni bakteriologicznej i nacjonalistycznych poglądów. Pracy, która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego.

Zasłaniając się koniecznością pracy nad uzdatnianiem wody, oraz potrzeby tajności projektu w obawie przed wykradnięciem pomysłu dr Ishii zyskał wspaniałe warunki do rozpoczęcia eksperymentów. W 1932 roku oficjalnie przejął dowództwo nad obozem nieopodal Harbinu i ludźmi, którzy ze względu na tajność projektu zostali określeni mianem „Jednostka Togo”. Pierwsze lata działalności Togo skupione były wokół badania wpływu chorób zakaźnych na człowieka oraz odporności na mróz i leczenia odmrożeń. Japonia bowiem na te ostatnie położyła mocny nacisk z racji na planowaną na terenie Syberii wojnę z ZSRR. Nie przebierając w środkach wybierano grupy więźniów, których obóz Zhong Ma dostarczał w ilościach odpowiadających zapotrzebowaniu, po czym wstrzykiwano im zarazki dżumy i wąglika. Obserwowane reakcję organizmu na choroby oraz mierzono czas od momentu zainfekowania do śmierci, zależność szczepień do tego czasu itp.

W opisie jednego z eksperymentów można przeczytać o grupie chińskich jeńców, którym wszczepiono pałeczki dżumy. Po dwunastu dniach większość z nich zmarła w gorączce sięgającej 40oC. Jeden więzień, który niepojętym sposobem przeżył 19 dni został żywcem poddany sekcji zwłok, lub raczej wiwisekcji, mającej na celu wyjaśnienie zagadki jego odporności na dżumę. Eksperymentowano głównie na więźniach narodowości chińskiej, koreańskiej i rosyjskiej. Jednak niekiedy na potrzeby eksperymentów (głównie na odporność różnych nacji na choroby zakaźne) wykorzystywano także jeńców amerykańskich, australijskich, brytyjskich i nowozelandzkich sprowadzonych z obozu jenieckiego w Mukden. Oprócz badań nad chorobami zakaźnymi prowadzono także eksperymenty pod kątem trucia fosgenem, wstrzykiwania cyjanku potasu, wystawiania na działanie prądu o natężeniu dochodzącym do 20 000 wolt, czy sprawdzanie jak duża dawka heroiny jest w stanie zabić człowieka na miejscu.

Jednym ze sztandarowych eksperymentów Jednostki Togo były badania wpływu zimna na ciało człowieka. Prowadzono je w najmroźniejszych miesiącach roku. Badanie polegało na wystawieniu więźnia na mróz, przywiązanego, z odsłoniętymi rękami. Więzień był zmuszany zanurzać ręce w zimnej wodzie po czym stać aż obciekną. Jeśli stawiał opór członkowie zespołu sami polewali mu kończyny, po czym były one regularnie opukiwane deseczką. Kiedy ciało wydawano dźwięk podobny do kawałka drewna, proces zamrażania uznawano za zakończony. Takie samo doświadczenie prowadzono pod kątem nóg, każąc stać ludziom boso na śniegu nocą. Następnie jeniec był zabierany do laboratorium, gdzie odmrożone członki wkładano do wody o temperaturze 5oC i stopniowo podgrzewano. Doświadczenie zawsze kończyło się na dwa sposoby. Po rozmrożeniu albo „ściągano” ciało z kości na oczach przytomnej ofiary, której przerażenia nie sposób sobie nawet wyobrazić, gdy zamiast rąk zostawały gołe kości rąk, lub tak długo okładano pałkami aż podobnie jak sople lodu kruszyły się i odpadały. Takie odmrożone kończyny nie krwawiły a ludzie nie umierali. Wiedzieli przez cały czas co się z nimi dzieje i że cokolwiek by się nie działo nie wyjdą z tego żywi. Ból jaki odczuwali po takich eksperymentach jest niemożliwy do opisania.

Więźniów zamykano w komorze dekompresyjnej i w zależności o rodzaju eksperymentu podnoszono lub obniżano ciśnienie, żeby sprawdzić jakie jest konieczne do zabicia człowieka. Badano także jakie ciśnienie trzeba wytworzyć aby człowiek dostał zapaści a wnętrzności zostały wypchnięte przez naturalne otwory ciała.

Inne grupy więźniów selekcjonowano pod względem płci, wieku, postury oraz stanu zdrowia i zmykano w przeszklonym hermetycznym pomieszczeniu. Do środka tłoczono gaz. Naukowcy obserwowali i zapisywali ile każdej ofierze zajęło uduszenie się . Dodatkową torturą dla ludzi był fakt, że przez szklane ściany cały czas patrzyli w twarze ludzi, którzy ich mordowali.

W innej części kompleksu, przygotowanej na sale operacyjne (trzeba zaznaczyć, że dość prymitywne sale) przywiązywano ludzi do stołów i uśpiwszy ich chloroformem lub odurzając narkotykami do utraty przytomności pobierano wciąż żywe organy do badań anatomopatologicznych lub w celu umieszczania w roztworze formaldehydu. Relacje świadków opisywały słoje z mózgami, płucami, płodami a nawet całymi ludźmi zanurzonymi w roztworze formaliny i przygotowane do dalszych eksperymentów.

Te nieludzkie praktyki ukryte przed światem dawały więźniom jasny sygnał, że nikt się o nich nie upomni. Że żywi nie wyjdą z cel dr Ishii, i że śmierć nie przyjdzie cicho we śnie, ale będzie poprzedzona cierpieniem. Postanowili walczyć o chociaż kilka dni wolności przed śmiercią. W 1939 roku, kiedy Polska odpierała atak hitlerowców więźniowie laboratoriów śmierci zsolidaryzowali się i nastąpiła zbiorowa ucieczka. Tego nikt się nie spodziewał. Dowództwo japońskie od razu wszczęło śledztwo odnośnie zabezpieczeń laboratoriów. W grę wchodziły przecież zeznania, jakie uciekinierzy mogli złożyć i spowodować tym samym upadek całego projektu. Drobiazgowe śledztwo przyniosło nieoczekiwane rezultaty. Wynikało z niego, że dr Ishii oprócz eksperymentowania zajmował się także łapówkarstwem w szeroko pojętym zakresie. Za korupcję oraz niedopilnowanie zabezpieczeń laboratorium zdegradowano go do stopnia porucznika generała (w Japonii funkcjonował inny niż w Europie system stopni wojskowych) i odsunięty od badań. Zapadła także decyzja o przeniesieniu obozu do prowincji Pingfan. Nowa lokalizacja dała zwyrodniałym naukowcom warunki o niebo lepsze niż te, które znali do tej pory. Jednostka została po odsunięciu Shiro Ishiiego przemianowała oficjalnie na Oddział 731.

Nowy obóz zajmował powierzchnię 6 km2. Był ogrodzony drutem pod wysokim napięciem, wokół niego wytyczono strefę ochronną mającą ma celu zasłonięcie go przed oczami ciekawskich. Na jego terenie były zagrody dla zwierząt, krematorium, laboratorium patologiczne, więzienie dla około 400 więźniów, własna elektrownia, kwatery naukowców i wszelkie sekcje niezbędne do kontynuowania eksperymentów. To właśnie tam narodziła się nowa nazwa dla więźniów. Zwano ich „marutas" co po japońsku znaczy „pnie” a obóz określano „tartakiem” co daje wyobrażenie o rozmiarze zbrodni, jaka miała tam miejsce. Dopiero w nowym miejscu skala morderstw przybrała skalę masową. Do 1942 roku trwały prace przygotowawcze, zbieranie zespołu, wyposażanie pomieszczeń oraz gromadzenie dostatecznej ilości ludzi i zwierząt ( w Pinfan zaczęto eksperymentować także na bydle domowym oraz szczurach, których liczebność szła w miliony).

Pełna działalność została przywrócona w roku 1942, kiedy dowódca Oddziału 731 minowano doktora Masaji Kitano. Wtedy także poszerzono arsenał eksperymentów a coraz większa liczba ofiar ginęła z rąk „lekarzy”. Niedługo po dojściu do władzy Kitano faza eksperymentów wyszła poza granice obozu. Od czerwca do lipca 1942 roku na terenie prowincji Zhejiang rozłożono, w ramach doświadczenia o zasięgu, woreczki wypełnione ziarnem i zarażonymi dżumą pchłami. Ziarno zwabiło szczur, które atakowane przez pchły rozniosły zarazę na cywilną ludność okolicznych miejscowości. Rezultaty eksperymentów na tyle spodobały się doktorowi Kitano, że postanowił pójść za ciosem i eksperymentować dalej. Tego samego roku, ludzie mieszkający w Zhejiang, którzy przeżyli epidemię dżumy zostali ponownie zaatakowani przez chore pomysły doktora Kitano. Armia japońska została oddelegowana do rozprzestrzenienia na terenie prowincji zarazków chory, dyzenterii oraz tyfusu. Jednak tym razem coś poszło niezgodnie z planem i zaraziło się i zmarło 1 700 żołnierzy pracujących przy projekcie.

Dr Kitano zaczął tracić uznanie i poparcie zwierzchników. Nawet jego próby odzyskania wizerunku w oczach szefów poprzez przedkładanie im coraz to nowych wyników badań laboratoryjnych nie przyniosły skutków. Po śmierci żołnierzy nastąpiły dwie rzeczy: spowolnienie prac Oddziału 731 nad materiałem ludzkim oraz postępujące porażki Japonii na frontach II Wojny Światowej. Te dwie okoliczności skłoniły niezadowolone dowództwo japońskie do rozglądania się za następcą dla doktora Kitano. Ostatecznie wybór ich padł na odsuniętego niedawno od projektu dr Shiro Ishii. W 1944 roku powrócił on w szeregi Oddziału 731 jako dowódca. Jego żądza eksperymentów na ludziach przytłumiona przez przymusową banicję wybuchła ze zdwojoną siłą, dodatkowo podsyconą porażkami Japonii i chęcią przysłużenia się do zwycięstwa w wojnie. Zwierzchnicy nie stawali mu na drodze do wynalezienia broni mogącej dać Japonii szansę na wygraną. Do Oddziału 731 popłynęły pieniądze i wszelka pomoc o jaką poprosił Shiro Ishii.

Ruszyła maszyna śmierci, która za wiele lat miała zostać określona mianem „Oświęcimia Wschodu”, choć chyba nawet oprawcy faszystowscy pokroju doktora Josefa Mengele pochyliliby głowy przed ogromem okrucieństwa Oddziału 731.

Na więźniach zaczęto przeprowadzać coraz to nowsze i coraz okrutniejsze metody eksperymentów (należy jednak zauważyć, że starym i przeprowadzanych do tej pory nie zaniechano). Do nowych form mordowania należało między innymi:
- zamrażanie i odmrażanie ciał przy użyciu różnego rodzaju technik laboratoryjnych
- wieszanie więźnia głową w dół i obserwowanie ile czasu zajmie mu uduszenie się
- wstrzykiwanie do żył powietrza i powodowanie śmiertelnego zatoru w sercu, celem obserwacji czy metoda ta mogłaby być wykorzystywana jako narzędzie kary śmierci (tą samą metodę powszechnie stosowano w Auschwitz)
- wprowadzenie więźniom do nerek końskiej uryny co powodowało długotrwałą i bardzo bolesną śmierć
- masowo przeprowadzano wiwisekcje bez użycia znieczulenia i narkozy, przywiązując jedynie jeńca do stołu sekcyjnego (środki anestezyjne miały podobno fałszować wyniki badać sekcyjnych). Wiwisekcje były przeprowadzane bez względu ma płeć i wiek (z zeznać świadków wypłynęły zeznania zarówno o sekcjach na kobietach w ciąży, dzieciach jak i niemowlętach)
- amputowano kończyny (górne lub dolne) po czym przyszywano je po przeciwnych stronach temu samemu więźniowi lub innym
- usuwano chirurgicznie żołądek po czym przełyk łączono bezpośrednio z jelitami
- usuwano kawałkami ograny wewnętrzne (głównie mózg, płuca, wątrobę i nerki)i sprawdzano ile może żyć człowiek z częściowo usuniętymi organami wewnętrznymi
- kobiety i mężczyzn w różnym wieku i kondycji zakażano chorobami wenerycznymi, jak kiła czy rzeżączka, a następnie sprawdzano, czy nie leczone mogą doprowadzić do zgonu – a jeśli tak to w jakim czasie
- zakażano dżumą pchły i zrzucano z samolotów na chińskie miasta powodując znaczne spustoszenia wśród ludności cywilnej (Oddział 731 dysponował własną jednostką lotniczą)
- testowano jaka dawka promieni rentgena jest potrzebna do zabicia człowieka
- sprawdzono ile czasu zajmie uduszenie się człowiekowi pogrzebanemu żywcem
- zdrowych więźniów trzymano na diecie składającej się z sucharów i wody po czym dawano im w pełni obciążone plecaki wojskowe i urządzano biegi dookoła obozu obserwując ile czasu zajmie śmierć w skutek skrajnego wyczerpania organizmu
- przywiązywano więźniów do pali rozmieszczonych w koncentrycznych kręgach (rozsuniętych około 5 metrów jeden od drugiego) a następnie w środek wrzucano w zależności od rodzaju eksperymentu: granat, broń biologiczną (zarazki chorób zakaźnych) lub miotacz ognia a następnie notowano czas i zasięg jaki był potrzebny do zabicia wszystkich więźniów
- zdrowych więźniów zamykano razem z zakażonymi i porównywano jaki czas mija do zarażenia się i śmierci w zależności o kondycji, płci i wieku badanych
Żaden więzień nie miał prawa przeżyć eksperymentów. Jeśli ktoś przeżył którykolwiek był tak długo poddawany innym, aż w końcu umierał. Dodatkowo ludzi poddawano próbom na inne choroby takie jak tularemia, botulizm, dyzenteria, burkholderia, żółta febra, szkorbut, błonica, salmonella, beryloza, gruźlica, tyfus (zarówno brzuszny jak i plamisty) czy efekty gangreny. Oczywiście wszystkie próby prowadziły do śmierci.

Nadchodził koniec wojny. Przyszedł przełomowy rok 1945 i żar wojny na świecie zaczął słabnąć. Laboratoria w Mandżurii wciąż jeszcze żyły jakby poza czasem a maszyna śmierci pracowała niezmordowanie. Aż do 6 sierpnia 1945 roku, kiedy Stany Zjednoczone Ameryki postanowiły wziąć odwet na japoński atak na Pearl Harbor z 7 grudnia 1941 i zrzuciły na japońskie miasto Hiroszimę bombę atomową „Little Boy” a trzy dni później – 9 sierpnia 1945 roku na Nagasaki poleciała bomba atomowa „Fatman”. Japonia pogrążyła się w chaosie a plany o zwycięstwie dzięki broni bakteriologicznej legły w gruzach. Zapadła decyzja o natychmiastowej likwidacji Oddziału 731. Ocalić postanowiono jedynie dokumentację dotyczącą eksperymentów. Wszystkie budynki obozu w Pingfan zostały zrównane z ziemią. Żaden z osadzonych jeńców nie przeżył. Natomiast nastąpiło kolejne nieszczęście. Z wysadzonych ruin laboratoriów uciekło setki tysięcy szczurów zainfekowanych różnymi chorobami zakaźnymi. W rezultacie w latach 1945 do 1948 na choroby pochodzące z laboratorium zmarło około 30 000 mieszkańców okolic Harbinu.

W dniach 15-15 sierpnia 1945 roku 15 pociągów przetransportowało uciekających żołnierzy i naukowców Oddziału 731 do miasta Pusan w Korei, gdzie w dniach 18-25 sierpnia 1945 roku odpłynęli oni do Japonii. 2 września 1945 roku zaczęły się aresztowania członków Oddziału 731 przez amerykanów, którzy przez przypadek dowiedzieli się o pracach Oddziału. Również 2 września amerykański dowódca sił alianckich, generał Douglas McArthur złożył naukowcom „propozycję nie do odrzucenia”: immunitet i nietykalność za całość dokumentacji dotyczącej działalności Oddziału 731. McArthur doskonale zadawał sobie sprawę, że na zachodzie podobne eksperymenty nigdy nie mogłyby mieć miejsca a wyniki japończyków mogły posłużyć amerykanom do ich własnych celów. Dodatkowym atutem był pakt milczenia jaki USA zawarło z Japonią. Istnienie Oddziału 731 miało zostać od tej chwili najpilniej strzeżoną tajemnicą II Wojny Światowej.

25 września 1945 generał Shiro Ishii wrócił do stolicy Japonii, Tokio skąd w grudniu tego samego roku wyjechał do Chiby, gdzie niebawem został aresztowany. W zamian za posiadaną przez siebie dokumentację podobnie jak jego koledzy z Oddziału dostał immunitet i sprawa przycichła.

Tymczasem prowincja Pingfan odczuwała nadal skutki obecności Oddziału 731 w swoim sąsiedztwie. W czerwcu 1946 wybuchła tam epidemia dżumy pochodzenia laboratoryjnego, którą ukryto pod przykrywką powszechnych epidemii powojennych.

1 marca 1948 roku przed Trybunałem Wojennym w Jokohamie postawiono przed sądem kila osób z załogi Oddziału 731. W wyniku procesu 25 osób zostało skazane na kroitsze lub dłuższe pobyty w więzieniu, 5 na karę śmierci, 4 na dożywocie. Wyroki śmierci były jednak odwlekane i ostatecznie do roku 1958 wszyscy sądzeni w jokohamskim procesie zostali oczyszczeni z zarzutów i zwolnieni z więzienia. Sytuacja ta pokazała tylko, że cały proces był organizowany jedynie dla publiczności i w celu uspokojenia ludzi.

W międzyczasie dr Ishii cieszący się wolności gwarantowaną przez immunitet wyjechał w 1951 roku na wojnę koreańską. Dziwnym zbiegiem okoliczności (choć w przypadek raczej nikt nie wierzył) 28 stycznia 1952 roku na polu walki pojawiła się broń bakteriologiczna do złudzenia przypominająca zarazki nad którymi dr Ishii pracował w Oddziale 731. Stosowanie jej zakończyło się 17 lutego tego samego roku. Po wojnie dr Shiro Ishii powrócił do Shiby gdzie 9 sierpnia 1959 roku zmarł w domu na raka gardła. Jednak okoliczności jego śmierci były mocno kontrowersyjne, bowiem cześć historyków jest zdania, że zbiegł do Ameryki gdzie pod fałszywym nazwiskiem kontynuowała swoje eksperymenty pod okiem i z błogosławieństwem amerykańskiego rządu. Tej jednak wersji stanowczo sprzeciwiła się córka doktora Ishii.

10 kwietnia 1971 roku (czyli już po śmierci dr Ishii) amerykański wywiad wystosował notatkę wewnętrzną, która informowała, że zarówno dr Ishii jak i pozostali naukowcy zatrudnieni przy projekcie pod kryptonimem Oddział 731 zaginęli w związku z czym nie można ich oskarżyć i osądzić za zbrodnie wojenne.

Wszelka dokumentacja przekazana amerykanom po wojnie została odesłana do Japonii jeszcze przed rokiem 1960. Na szczególna uwagę zasługuje fakt, iż żadne z tych dokumentów nie zostały skopiowane i w USA nie pozostał żaden ślad po pakcie z drugiego września. Można by przypuszczać, że plan się powiódł i sprawie, kolokwialnie mówiąc, ukręcono łeb, a ludzie mający przed oczami, to co Hitler zrobił w Europie nie przypomną sobie o wydarzeniach na Dalekim Wschodzie.

Jednak historia bywa złośliwa a im bardziej człowiek stara się coś ukryć, tym większe prawdopodobieństwo, że to się wyda. Dwa zasadnicze wydarzenia przyczyniły się do ogólnej porażki zmowy amerykańsko-japońskiej. Jedno to odkrycie japońskiego studenta, który w jednym z tokijskich antykwariatów w roku 1989 natrafił na kartotekę z opisem eksperymentów Oddziału 731. Druga okoliczność to odkrycie ekipy budowlanej, która robiła wykop pod fundamenty w jednej z energicznie rozwijających się dzielnic Tokio. W pewnym momencie natrafili oni na zbiorową mogiłę. Wtedy wyszło na jaw, że zaledwie kilkanaście metrów dalej w czasie II Wojny Światowej była placówka dr Ishii.

W odniesieniu do zaistniałej sytuacji zarówno rząd amerykański jak i japoński solidarnie zaprzeczyły jakimkolwiek doniesieniom o tym, że w czasie wojny na terenie Japonii były przeprowadzane eksperymenty na ludziach. Pomimo tej polityki kłamstw kilku więźniów, którzy w 1939 roku uciekli z obozu i przeżyło do roku 1989 zaczęło głośno mówić o tym co widzieli, jakie eksperymenty na nich przeprowadzano i jaką śmiercią zginęli ich koledzy. W otwarty sposób zarzucili obu rządom piramidalne kłamstwo. W końcu, w roku 1993, kiedy wzburzenie ujawnionymi faktami osiągnęło wśród ludności zenit, ówczesny sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych – William Perry potwierdził pogłoski i obiecał odtajnienie dokumentów dotyczących eksperymentów z bronią biologiczną w czasie II Wojny Światowej. Niewiele tego było, bowiem amerykanie albo odesłali dokumenty do Japonii albo je zwyczajnie zniszczyli. Jednak z Japonii zaczęły wyciekać informacje i dokumenty Oddziału 731, które otrzymane od amerykanów a niedostatecznie zabezpieczone trafiły do rąk kolekcjonerów, historyków, zwykłych ludzi i zbiory antykwaryjne. Tak oto świat poznał historię Oddziału 731, szwadronu śmierci, Oświęcimia Wschodu. Historię, która na zawsze miała pozostać tajemnicą amerykańskiego wywiadu, lecz wyszła na jaw tak, jakby ofiary zbrodni Oddziału 731 domagały się, aby świat poznał ich cierpienie.

Tworząc powyższy tekst korzystałam z wielu źródeł: książek, artykułów prasowych, odpisów zeznań świadków. Poniżej umieszczam słownik terminów medycznych jakie przewinęły się w tekście oraz bibliografię pozycji, z których korzystałam. Mam nadzieję, że nikt nie zasnął przy lekturze. Zapraszam do dyskusji. Co sądzicie o tym Oddziale? O idei eksperymentowania na ludziach? Jakie są Wasze wrażenia po przeczytaniu tekstu? Jakie jest Wasze stanowisko odnoście zmowy milczenia pomiędzy USA a Japonią? Czekam na Wasze przemyślenia.

SŁOWNIK TERMINOLOGII MEDYCZNEJ:

BERYLOZA – choroba spowodowana wystawieniem na działanie berylu i jego związków.
Atakuje płuca i powoduje tworzenie ziarniaków.
BŁONICA (DYFTERYT) – choroba zakaźna. Atakuje głównie gardło, krtań, nos, spojówkę
oka lub skórę. Może powodować porażenie mięśni oddechowych. Nie leczona prowadzi do śmierci.
BOTULIZM – zatrucie jadem kiełbasianym. Wywołuje w ciężkich przypadkach
niewydolność oddechową, zachłystowe zapalenie płuc i zatrzymanie akcji serca. Zarażenie następuje drogą pokarmową a w nielicznych przypadkach przez zakażenie bakteryjne rany.
BURKHOLDERIA – choroba wywoływana przez bakterię powszechną w warunkach
szpitalnych. Powoduje m.in. posocznicę, zapalenie wsierdzia i zapalenie dróg moczowych.
CYJANEK POTASU – nieorganiczny związek chemiczny pod postacią higroskopijnych
kryształów, dobrze rozpuszczalny w wodzie. Blokuje oddychanie na poziomie komórkowym. Uduszenie następuje pomimo zachowania transportu tlenu z płuc do tkanek.
DYZENTERIA (CZERWONKA) – Ostra choroba zakaźna jelita grubego. Objawia się krwią
i śluzem w stolcu. Nie leczona prowadzi do śmierci.
FOSGEN – tlenochlorek węgla. Bezbarwny, silnie trujący gaz o zapachy skoszonej trawy i
zgniłych owoców. Od I Wojny Światowej stosowany jako gaz bojowy.
GANGRENA (ZGORZEL) – rozkład żywych tkanek przez bakterie gnilne. Jeśli miejsce
Zainfekowane gangreną nie zostanie chirurgicznie oczyszczone (wycięcie,
amputacja) następuje gwałtowne rozprzestrzenienie się choroby na cały
organizm i bardzo bolesna śmierć. Gangrenie towarzyszy typowy dla rozkładu,
słodko-duszący zapach gnijącego mięsa.
GRUŹLICA – powszechna i potencjalnie śmiertelna choroba płuc wywołana prątkiem gruźlicy.
Zakażenie drogą kropelkową przez układ oddechowy. Nie leczona wyniszcza organizm i prowadzi do śmierci.
SALMONELLA – bakteria powodująca ostre zatrucie pokarmowe. Zatruciu towarzyszy
Biegunka i wymioty mocno osłabiające organizm.
SZKORBUT (AWITAMINOZA) – choroba wielonarządowa. Wywołana brakiem kwasu
askorbinowego we krwi. Powoduje samoistne krwawienia, bóle mięśni i stawów, patologiczne złamania ogólne osłabienie, utratę zębów. W skrajnych przypadkach doprowadza do oddzielania się nasad kości od trzonów.
TULAREMIA – choroba zakaźna zwierząt i ludzi. W 80% przypadków występuje razem z
zapaleniem płuc o ostrym przebiegu. Często także towarzyszy jej posocznica.
TYFUS BRZUSZNY – powodowany przez zakażoną wodę. Objawy są głównie ze strony
układu pokarmowego. Po dwóch tygodniach na tułowiu pojawia się wysypka durowa. Leczenie konieczne w warunkach szpitalnych, w innym przypadku
prowadzi do śmierci.
TYFUS PLAMISTY – roznosi się za pomocą kału wszy odzieżowej. Objawy przypominające
infekcję górnych dróg oddechowych. Po ok. 3-8 dniach pojawia się wysypka.
Może przechodzić w wysypkę krwotoczną i krwiomocz. Także nie leczona w
Warunkach szpitalnych prowadzi do śmierci.
WĄGLIK – choroba zakaźna. Występuje głównie u zwierząt domowych(krów, koni, owiec i
kóz). U człowieka wnika do ustroju drogami pokarmową, oddechową lub przez skórę. Występuje również w trzech postaciach: krosty skórnej (95% przypadków), jelitowej i płucnej. Od 1916 roku używana jako broń biologiczna.
WIWISEKCJA – zabieg operacyjny wykonywany na żywym organizmie w celach
badawczych.
ŻÓŁTA FEBRA – choroba wirusowa. Określenie „żółta” pochodzi od żółtaczki, która
towarzyszy większości przypadków. Przenoszona przez komary. Może
prowadzić do śmierci.

BIBLIOGRAFIA:

- Dziubek, Zdzisław. Choroby zakaźne i pasożytnicze, Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich, 2003, ISBN 83-200-2748-9
- Gold, Hal. Unit 731 Testimony, Charles E Tuttle Co., 1996, ISBN 4-900737-39-9
- Harris, Sheldon H. Factories of Heath: Japanese Biological Warfare 1932-1945 and the American Cober-Up, Routledge, 1994, ISBN 0-415-09105-5
- Maślankiewicz, Kazimierz. Mała encyklopedia przyrodnicza, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1957
- Moreno, Jonathan D. Undue Risk: Secret State Experiments on Humans, Routledge, 2001, ISBN 0-415-09105-5
- Praca zbiorowa pod red. prof. dr hab. med. Krystyny Bożkowej, Encyklopedia Zdrowia Dziecka, Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich. 1987, ISBN 83-200-0974-X
- „Proces japońskich przestępców wojennych. Materiały rozprawy sądowej w Chabowsku”, Wydawnictwo MON, 1951
- Sadakierska – Chudy, Anna. Genetyka ogólna. Wydawnictwo Uniwersytecki Mikołaja Kopernika, 2004, ISBN 83-231-11710-1
- Sajek, Marcin. Wąglik. IGM Internetowa Gazeta Medyczna, nr 1 data publikacji 1 września 2008
- Szczeklik, Andrzej. Choroby wewnętrzne i leczenie, Medycyna Praktyczna, 2005, ISBN 83-7430-031-0
- Trzebiatowski, Włodzimierz. Chemia nieorganiczna, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1978
- Williams, Peter. Unit 731: Japan’s Secret Biological Warfare in World War II, Free Press, 1989, ISBN 0-02-935301-7
- Zaremba, Maria Lucyna. Mikrobiologia lekarska, Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich, 2001, ISBN 83-200-2896-5
Według najnowszych badań 8/10 kolesi noszących rurki przynajmniej raz przycięło sobie zamkiem od rozporka wargi sromowe.



nie było bo moje
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Najlepszy komentarz (33 piw)
zymek123 • 2014-02-05, 19:44
Japierodle przecie to pisal jaki gimb ala jestestem raperem gardeze smieciami w rurkach czekam az hada wyjdzie, rucham laseczki, w spodniach aka worekziemniorów. wywywywywywyywpierddalaj
Przeczucia zwierząt
adimier • 2014-02-05, 10:24
Wygląda na to, że wiele zwierząt przeczuło nadejście wielkiego tsunami w Azji 26 grudnia 2004 r., aczkolwiek ich reakcje pojawiły się dopiero tuż przed samym zdarzeniem. Zanim potężne fale wdarły się na ląd, słonie na Sri Lance i Sumatrze przeniosły się na wyżej położony teren, to samo zrobiły słonie w Tajlandii, trąbiąc wcześniej.
Według mieszkańców wioski Bang Koey w Tajlandii stada bizonów pasły się w pobliżu plaży, aż nagle podniosły łby i spojrzały na morze, nastawiając uszu. Następnie odwróciły się i zaczęły w panice gnać na wzgórze. Zdezorientowani ludzie pobiegli za nimi, co uratowało im życie.
Na plaży Ao Sane, w pobliżu Phuket, psy pognały na wzgórza, a w Galle na Sri Lance właściciele psów nie mogli zrozumieć, dlaczego ich pupile nie chcą iść na swój codzienny poranny spacer na plażę.
W dystrykcie Cuddalore na południu Indii bawoły, kozy i psy uciekły, przenosząc się na wyżej położone tereny, to samo zrobiła gniazdująca kolonia flamingów.
Na Andamanach prymitywne grupy plemienne, zaalarmowane zachowaniem zwierząt, oddaliły się przed kataklizmem od wybrzeża.
Skąd zwierzęta wiedziały? Zwykle spekuluje się, że wyczuły one drgania wywołane podmorskim trzęsieniem ziemi. Ale to wyjaśnienie nie jest przekonujące. Drgania wystąpiłyby w całej Azji Południowo-Wschodniej, nie tylko w dotkniętych obszarach przybrzeżnych.

Niektóre zwierzęta przewidują również inne klęski żywiołowe, takie jak lawiny, a nawet katastrofy wywołane przez człowieka. W czasie II wojny światowej wiele rodzin w Wielkiej Brytanii i Niemczech polegało na zachowaniu swoich zwierząt, które ostrzegało ich przed zbliżającymi się nalotami, zanim jeszcze poddano oficjalne ostrzeżenia. Reakcje zwierząt pojawiały się, kiedy samoloty wroga były wciąż w odległości setek kilometrów, na długo zanim zwierzęta mogły usłyszeć ich nadlatywanie. Niektóre psy w Londynie wiedziały z wyprzedzeniem o wybuchach niemieckich rakiet V-2, a były to pociski naddźwiękowe i nie można słyszeć z wyprzedzeniem.
Z bardzo nielicznymi wyjątkami zdolność zwierząt do przeczuwania kataklizmów była ignorowana przez zachodnich naukowców – jest to temat tabu. Natomiast w Chinach, na obszarach narażonych na trzęsienia ziemi, od 1970 roku władze zachęcały ludzi do zgłaszania nietypowych zachowań zwierząt, a chińscy naukowcy mają imponujące doświadczenie w przewidywaniu trzęsień ziemi. W kilku przypadkach władze wydały ostrzeżenia, które pozwoliły ewakuować ludność z miast na kilka godzin przed niszczycielskim trzęsieniem ziemi, ratując życie dziesiątek tysięcy ludzi.
Gdyby zwracać uwagę na nietypowe zachowania zwierząt, jak robią to Chińczycy, systemy ostrzegające przed trzęsieniami ziemi i tsunami byłyby możliwe w wielu częściach świata, zagrożonych takimi katastrofami. Do udziału w tym projekcie można by zaprosić miliony ludzi. Zostaliby poinformowani, jakiego typu zachowania ich pupili i innych zwierząt mogą wskazać na rychłe nadejście klęski żywiołowej – ogólnie mówiąc, są to oznaki niepokoju lub strachu. Jeśli ludzie zauważyliby takie oznaki lub inne nietypowe zachowania, dzwoniliby natychmiast na infolinię o łatwym do zapamiętania numerze – na przykład w Kalifornii byłby to 1-800-PET-QUAKE. Albo mogliby zamieszczać takie wiadomości w Internecie.
System komputerowy analizowałby miejsce pochodzenia przychodzących wiadomości. Gdyby było ich bardzo dużo, sygnalizowałby alarm i wyświetlał na mapie miejsca, z których napływają informacje. Prawdopodobnie zdarzałyby się fałszywe alarmy, na przykład od osób, których zwierzęta są chore, nie można też wykluczyć sporadycznych przypadków przekazywania zmyślonych informacji dla żartu. Ale nagły przypływ połączeń z jakiegoś konkretnego regionu mógłby wskazywać na zbliżające się trzęsienie ziemi lub tsunami.
Badanie możliwości wykorzystania zdolności zwierząt do zbudowania systemów ostrzegania będzie kosztować stosunkowo niewiele. Z praktycznego punktu widzenia nie ma znaczenia, w jaki sposób zwierzęta to wiedzą – mogą być użyteczne w ostrzeganiu niezależnie od mechanizmów stojących za ich przeczuciami. Jeśli okaże się, że rzeczywiście reagują na subtelne zmiany fizyczne, sejsmolodzy powinni być w stanie usprawnić swoje urządzenia i zdolność przewidywania. Jeśli okaże się, że jakąś rolę odgrywa tu przeczucie, dowiemy się czegoś ważnego o naturze czasu i przyczynowości. Ignorując przeczucia zwierząt albo trywializując je, nie dowiemy się niczego.

Appendix H. Premonitions by Rupert Sheldrake © Rupert Sheldrake 2012

Źródło : pracownia4.wo...luda/more-7199

Meeega ciekawe.
"Zachód chce zniszczyć islam". Najnowsze badania niemieckich socjologów

Nie­miec­cy so­cjo­lo­go­wie, na pod­sta­wie prze­pro­wa­dzo­nych badań, do­szli do wnio­sku, że dwie trze­cie mu­zuł­ma­nów w UE sta­wia swoje za­sa­dy re­li­gij­ne ponad pra­wem eu­ro­pej­skim, a 45 proc. wy­znaw­ców is­la­mu z UE uważa, że Za­chód chce znisz­czyć ich re­li­gię.

Ba­da­nia wśród 12 tys. mu­zuł­mań­skich imi­gran­tów w Eu­ro­pie prze­pro­wa­dzi­li na­ukow­cy z Ber­liń­skie­go Ośrod­ka So­cjo­lo­gii. Po­ka­za­ły one, że dwie trze­cie mu­zuł­ma­nów sądzi, że ich za­sa­dy re­li­gij­ne są waż­niej­sze niż prawa kra­jów, w któ­rych miesz­ka­ją.

Ba­da­nie prze­pro­wa­dzo­no w Ho­lan­dii, Niem­czech, Fran­cji, Au­strii i Szwe­cji. So­cjo­lo­go­wie usta­li­li, że ho­len­der­scy mu­zuł­ma­nie są bar­dziej ra­dy­kal­nie na­stro­je­ni niż np. nie­miec­cy. – Ten fakt za­prze­cza roz­po­wszech­nio­ne­mu po­glą­do­wi, że re­li­gij­ny fun­da­men­ta­lizm jest re­ak­cją na od­rzu­ce­nie przez spo­łe­czeń­stwo – wy­ja­śnia so­cjo­log Ruud Ko­op­mans. – Nie jest tak, po­nie­waż mu­zuł­ma­nie w Niem­czech mają prze­cież mniej praw niż w np. w Ho­lan­dii – za­uwa­ża.
- W żad­nym eu­ro­pej­skim kraju nie mają tylu praw co w Ho­lan­dii – pre­cy­zje eks­pert.

Na­ukow­cy zwra­ca­ją jesz­cze uwagą na jeden re­zul­tat badań. Aż 45 proc. re­spon­den­tów jest prze­ko­na­nych, że "Za­chód chce znisz­czyć islam".

W maju tego roku zba­da­no na­to­miast sto­su­nek Eu­ro­pej­czy­ków do is­la­mu. Prze­pro­wa­dzi­ła je Fun­da­cja Ber­tel­sman­na. Wy­ni­ki jed­no­znacz­nie wska­zu­ją, że świat za­chod­ni boi się mu­zuł­ma­nów.

Islam jako za­gro­że­nie po­strze­ga m.​in. wię­cej niż po­ło­wa Niem­ców. Groź­bę is­la­mi­za­cji od­czu­wa dziś m.​in. 60 proc. Hisz­pa­nów. Dla po­rów­na­nia, po­dob­ne­go zda­nia jest nie­wie­le ponad 40 proc. miesz­kań­ców Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Wyż­szy wynik od­no­to­wa­no oczy­wi­ście w Izra­elu - tam ro­sną­cej po­zy­cji mu­zuł­ma­nów oba­wia się wię­cej niż trzy czwar­te spo­łe­czeń­stwa.

W Eu­ro­pie miesz­ka dziś 40 mln mu­zuł­ma­nów, z czego 25 mln to au­to­chto­ni, ży­ją­cy w Rosji, Bośni, Al­ba­nii i in­nych kra­jach.

Pierw­sza fala imi­gran­tów po­ja­wi­ła się po dru­giej woj­nie świa­to­wej. W la­tach 60 rządy Nie­miec, Wiel­kiej Bry­ta­nii czy Fran­cji za­czę­ły spro­wa­dzać tanią siłę ro­bo­czą m.​in. z Tur­cji, Indii, Al­gie­rii i Egip­tu. Przy­jeż­dża­ją­cy mu­zuł­ma­nie go­dzi­li się wy­ko­ny­wać prace, któ­ry­mi nie chcie­li zaj­mo­wać się Eu­ro­pej­czy­cy. Więk­szość z nich, za­do­wo­lo­na z po­zio­mu życia w nowym miej­scu, po­sta­no­wi­ła zo­stać na stałe.

Obec­nie mu­zuł­ma­nie sta­no­wią je­dy­nie ok. 5 proc. lud­no­ści Unii Eu­ro­pej­skiej. Wkrót­ce być może to się zmie­ni. Już w 2050 roku co piąty miesz­ka­niec UE bę­dzie mu­zuł­ma­ni­nem. Sta­ty­sty­ki są jed­nak tro­chę my­lą­ce, na co zwra­ca­ła uwagę w roz­mo­wie z One­tem dr hab. Agata Na­lbor­czyk. - W tego typu sta­ty­sty­kach wszy­scy są wrzu­ca­ni do jed­ne­go worka. To psuje praw­dzi­wy obraz. Więk­szość mu­zuł­ma­nów mocno się se­ku­la­ry­zu­je, po­dob­nie jak Eu­ro­pej­czy­cy. Czy na­praw­dę po­win­ni­śmy wie­rzyć w to, że lu­dzie, któ­rzy nie by­wa­ją re­gu­lar­nie w me­cze­cie i nie prze­strze­ga­ją na­ka­zów re­li­gij­nych, będą is­la­mi­zo­wać nasz kon­ty­nent?

Caly tekst: wiadomosci.onet.pl/religia/zachod-chce-zniszczyc-islam-najnowsze-badan...
"ONZ i Światowe Forum Ekonomiczne corocznie publikują dwa prestiżowe raporty o jakości życia w różnych państwach świata. Są to Global Age Watch (GAW) oraz Human Capital Index (HCI). W obu badaniach Polska pod rządami Donalda Tuska znajduje się na końcu. Porównuje się nas nie do krajów Europy zachodniej, tylko takich państw jak Czad, Mozambik czy Zimbabwe.



Badanie GAW dotyczy poziomu życia osób powyżej 60 roku życia. Zajęliśmy w nim 62. miejsce na 91 klasyfikowanych państw. Znajdujemy się w nim wśród państw trzeciego świata, daleko za wszystkimi innymi państwami członkowskimi UE, łącznie z Rumunią oraz Bułgarią. Dramatycznie oceniono polską służbę zdrowia – w tej kategorii zajęliśmy 87. miejsce na wspomniane 91 badanych państw.

Badanie HCI analizuje „dbałość władz państwa o rozwój kapitału ludzkiego”. W tym rankingu ocenia się dostęp obywateli danego kraju do służby zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, edukacji, itd. Zajęliśmy w nim 44 miejsce, pozostając w tyle za m. in. Kazachstanem i Tajlandią. Z kolei w badaniu konkurencyjności (dot. m. in. jakości dróg) wyprzedzają nas m. in. Tanzania, Zimbabwe czy Uganda."

Źródło
Najlepszy komentarz (156 piw)
chybeck • 2013-10-06, 13:10
Mówiąc krótko, już od dawna wiadomo, że:

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem