26 września 1908 Piłsudski wraz z czterema przyszłymi premierami naszej ojczyzny, dokonali na stacji Bezdany niedaleko Wilna napadu na rosyjski pociąg pocztowy. Łupem padło 200 tyś rubli.
- Nie znam czegoś takiego w dziejach świata, żeby późniejsi najwyżsi dostojnicy państwowi napadli na pociąg pocztowy i go obrabowali – komentował historyk, Sławomir Koper. 110 lat temu dokonano największego napadu rabunkowego w historii Polski.
Jednym z największych problemów działaczy niepodległościowych z Organizacji Bojowej PPS, był brak pieniędzy. Ścigani przez carską policję, zmuszani do częstej zmiany miejsca zamieszkania, potrzebowali gotówki na broń, łapówki, czy wydawanie "bibuły”.
W tej sytuacji jedynym sposobem na podreperowanie budżetu, były tak zwane "eksy”, czyli akcje ekspropriacyjne, inaczej napady rabunkowe. Niestety, organizowane przez bojowców "eksy” nie przynosiły pożądanych rezultatów. Zdobywane sumy sięgały kilku tysięcy, a czasami tylko kilkuset rubli. Coraz częściej ginęli w nich bojowcy PPS. W 1906 roku podczas takiej akcji, oko stracił Walery Sławek, któremu bomba wybuchła w rękach.
W tej sytuacji Józef Piłsudski postanowił zorganizować poważną akcję. Zdobyta gotówka miała starczyć na długo. "Moneta! Niech ją diabli wezmą, jak nią gardzę, ale wolę ją brać tak jak zdobycz w walce, niż żebrać o nią u zdziecinniałego z tchórzostwa społeczeństwa polskiego" – pisał Piłsudski w liście do swojego przyjaciela Feliksa Perla. Akcją miał osobiście kierować Piłsudski, który w cytowanym już liście pisał "Tylem ludzi na to posyłał, Tylem przez to posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, cichych bohaterów satysfakcją moralną, że ich wódz nie gardził ich robotą".
Początkowo Piłsudski chciał obrabować filię kijowskiego Banku Państwa. Powstał pomysł, żeby kupić teren przylegający do banku i dokonać podkopu. Ostatecznie plan spalił na panewce. Po spotkaniu z Aleksandrem Prystorem, Piłsudski zdecydował się obrabować pociąg pocztowy. Na miejsce akcji wybrano niewielką, oddaloną 25 kilometrów od Wilna, stację w Bezdanach. Raz w tygodniu przejeżdżał tamtędy pociąg relacji Wilno – Petersburg, którym przewożono gotówkę z carskich urzędów skarbowych.
Rozpoczęto przygotowania do akcji. Janina Prystor i Aleksandra Szczerbińska, wtedy już bliska przyjaciółka Piłsudskiego, wynajęły w Wilnie kwaterę i rozpoczęły pilną obserwację dworca wileńskiego. Reszta zaangażowanych w "eksa” bojowców prowadziła obserwację okolicy i starała się poznać dokładny plan stacji w Bezdanach. Gromadzono broń i materiały wybuchowe.
Pierwsze podejście miało miejsce 19 września i było kompletnie nieudane. Grupa, która miała przybyć z Warszawy spóźniła się, a ci, którzy wyruszyli z Wilna pobłądzili w lesie. Zbyt późno na miejsce akcji dostarczono broń. Piłsudski postanowił odwołać akcję, problem polegał na tym, że nie było możliwości zawiadomienia o tym grupy z Warszawy. Bojowcy ze stolicy mieli za zadanie wyskoczyć na przeciwną do peronu stronę pociągu, tam zająć pozycję i czekać na sygnał w postaci wybuchu bomby. Tak też uczynili, a kiedy nie usłyszeli eksplozji stwierdzili, że pomylili stacje i pojechali na następną. Tam powtórzyli manewr. Tylko szczęście, połączone z brakiem lotności miejscowych kolejarzy, uratowało spiskowców i całą akcję.
Kolejny termin wyznaczony został na 26 września. Cała akcja ponownie nie rozpoczęła się najlepiej. W drodze do Bezdan Aleksander Lutze Birk stłukł przypadkowo butelkę z amoniakiem i doznał poważnych poparzeń, mimo wszystko wziął udział w akcji. Około godziny 23.00 pociąg z Wilna, którym jechała grupa zamachowców z Walerym Sławkiem na czele przybył do Bezdan. Reszta bojowców czekała na stacji. Kiedy pociąg zaczął hamować, Sławek ze swoimi ludźmi rozbroił eskortę. Arciszewski, Balaga i Gibalski po krótkiej strzelaninie z żandarmem wrzucili do przedziału pocztowego dwie bomby. Zaczęło się pakowanie łupu. Cała akcja trwała 45 minut, łupem bojowców padło 200 tysięcy rubli. Po stronie rosyjskiej było kilku zabitych i rannych. W napadzie wzięło udział 17 bojowców PPS. Czterech z nich zostało później schwytanych, otrzymali kary śmierci, zamienione na dożywocie, bądź katorgę. Była wśród nich kobieta Cezaryna Kozakiewiczówna.
Akcja pod Bezdanami była jedyną akcją w dziejach nowoczesnej Europy i świata, w której wzięło udział kilku bojowników, którzy później zostali premierami odrodzonego państwa Polskiego: Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski. Dlatego inną nazwą akcji jest – skok czterech premierów.
Źródło: polskieradio.pl/39/246/Artykul/690583,Skok-czterech-premierow-w-Bezdanach
- Nie znam czegoś takiego w dziejach świata, żeby późniejsi najwyżsi dostojnicy państwowi napadli na pociąg pocztowy i go obrabowali – komentował historyk, Sławomir Koper. 110 lat temu dokonano największego napadu rabunkowego w historii Polski.
Jednym z największych problemów działaczy niepodległościowych z Organizacji Bojowej PPS, był brak pieniędzy. Ścigani przez carską policję, zmuszani do częstej zmiany miejsca zamieszkania, potrzebowali gotówki na broń, łapówki, czy wydawanie "bibuły”.
W tej sytuacji jedynym sposobem na podreperowanie budżetu, były tak zwane "eksy”, czyli akcje ekspropriacyjne, inaczej napady rabunkowe. Niestety, organizowane przez bojowców "eksy” nie przynosiły pożądanych rezultatów. Zdobywane sumy sięgały kilku tysięcy, a czasami tylko kilkuset rubli. Coraz częściej ginęli w nich bojowcy PPS. W 1906 roku podczas takiej akcji, oko stracił Walery Sławek, któremu bomba wybuchła w rękach.
W tej sytuacji Józef Piłsudski postanowił zorganizować poważną akcję. Zdobyta gotówka miała starczyć na długo. "Moneta! Niech ją diabli wezmą, jak nią gardzę, ale wolę ją brać tak jak zdobycz w walce, niż żebrać o nią u zdziecinniałego z tchórzostwa społeczeństwa polskiego" – pisał Piłsudski w liście do swojego przyjaciela Feliksa Perla. Akcją miał osobiście kierować Piłsudski, który w cytowanym już liście pisał "Tylem ludzi na to posyłał, Tylem przez to posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, cichych bohaterów satysfakcją moralną, że ich wódz nie gardził ich robotą".
Początkowo Piłsudski chciał obrabować filię kijowskiego Banku Państwa. Powstał pomysł, żeby kupić teren przylegający do banku i dokonać podkopu. Ostatecznie plan spalił na panewce. Po spotkaniu z Aleksandrem Prystorem, Piłsudski zdecydował się obrabować pociąg pocztowy. Na miejsce akcji wybrano niewielką, oddaloną 25 kilometrów od Wilna, stację w Bezdanach. Raz w tygodniu przejeżdżał tamtędy pociąg relacji Wilno – Petersburg, którym przewożono gotówkę z carskich urzędów skarbowych.
Rozpoczęto przygotowania do akcji. Janina Prystor i Aleksandra Szczerbińska, wtedy już bliska przyjaciółka Piłsudskiego, wynajęły w Wilnie kwaterę i rozpoczęły pilną obserwację dworca wileńskiego. Reszta zaangażowanych w "eksa” bojowców prowadziła obserwację okolicy i starała się poznać dokładny plan stacji w Bezdanach. Gromadzono broń i materiały wybuchowe.
Pierwsze podejście miało miejsce 19 września i było kompletnie nieudane. Grupa, która miała przybyć z Warszawy spóźniła się, a ci, którzy wyruszyli z Wilna pobłądzili w lesie. Zbyt późno na miejsce akcji dostarczono broń. Piłsudski postanowił odwołać akcję, problem polegał na tym, że nie było możliwości zawiadomienia o tym grupy z Warszawy. Bojowcy ze stolicy mieli za zadanie wyskoczyć na przeciwną do peronu stronę pociągu, tam zająć pozycję i czekać na sygnał w postaci wybuchu bomby. Tak też uczynili, a kiedy nie usłyszeli eksplozji stwierdzili, że pomylili stacje i pojechali na następną. Tam powtórzyli manewr. Tylko szczęście, połączone z brakiem lotności miejscowych kolejarzy, uratowało spiskowców i całą akcję.
Kolejny termin wyznaczony został na 26 września. Cała akcja ponownie nie rozpoczęła się najlepiej. W drodze do Bezdan Aleksander Lutze Birk stłukł przypadkowo butelkę z amoniakiem i doznał poważnych poparzeń, mimo wszystko wziął udział w akcji. Około godziny 23.00 pociąg z Wilna, którym jechała grupa zamachowców z Walerym Sławkiem na czele przybył do Bezdan. Reszta bojowców czekała na stacji. Kiedy pociąg zaczął hamować, Sławek ze swoimi ludźmi rozbroił eskortę. Arciszewski, Balaga i Gibalski po krótkiej strzelaninie z żandarmem wrzucili do przedziału pocztowego dwie bomby. Zaczęło się pakowanie łupu. Cała akcja trwała 45 minut, łupem bojowców padło 200 tysięcy rubli. Po stronie rosyjskiej było kilku zabitych i rannych. W napadzie wzięło udział 17 bojowców PPS. Czterech z nich zostało później schwytanych, otrzymali kary śmierci, zamienione na dożywocie, bądź katorgę. Była wśród nich kobieta Cezaryna Kozakiewiczówna.
Akcja pod Bezdanami była jedyną akcją w dziejach nowoczesnej Europy i świata, w której wzięło udział kilku bojowników, którzy później zostali premierami odrodzonego państwa Polskiego: Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski. Dlatego inną nazwą akcji jest – skok czterech premierów.
Źródło: polskieradio.pl/39/246/Artykul/690583,Skok-czterech-premierow-w-Bezdanach