znalezione na jednym z blogów gryonline.wp.pl, jak dla mnie gość wymiata po całości!
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
#blog
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Przeglądając dzisiaj Fb natrafiłem na taki oto wpis p. Górniak udostępniony przez blog motoryzacyjny klasyczny.com
Po prostu specjalista pełną gębą
Po prostu specjalista pełną gębą
Najlepszy komentarz (57 piw)
ooip
• 2013-12-06, 10:05
ja pierdole zalamalem sie
Nie mojego autorstwa ale przyjemnie się czyta do tego ryj się śmieje w paru momentach ogólnie o tym że coś poszło nie tak.
Jak się komuś nie chce czytać to przewijać dalej!
Zauważyłem, że weekend spędzony na intensywnym użytkowaniu fotela oraz konsoli xbox może być naprawdę cholernie wyczerpujący.
W taką niedzielę dajmy na to, kiedy to poziom wypierdzenia mojej kanapy osiągnął już stan krytyczny, potencjał energetyczny mojego organizmu dało przyrównać się do starego herbatnika, który od jakichś trzech lat leży bez ruchu pod moją lodówką. To może wydawać się głupie, no bo jak niby można być zmęczonym gdy nic się nie robi ale zapewniam Was, że to prawda.
Bo widzicie, tak naprawdę siłowanie się na rękę z niedźwiedziem i łamanie drzew z karata jest dla nas bardziej naturalne niż oglądanie w telewizji jakiejś grubej baby, która rzuca jedzeniem w wystraszonego kucharza.
Poważnie – to wbrew pozorom mniej męczące niż siedzenie na tyłku i naciskanie guzików.
Co więcej, kiedy patrzę na te moje koślawe, owłosione nogi, dochodzę do wniosku, że matka natura na pewno nie stworzyła ich po to, żeby leżały na mięciutkiej kanapie albo patrzyły na świat z okładki jakiegoś magazynu dla samotnych kobiet, które zużywają zdecydowanie za dużo baterii AA.
Już bardziej pasowały by do okładki kwartalnika "Periodyk Łowiecki".
A to dlatego, że gdy założę kąpielówki to można niechcący pomylić mnie z bizonem.
Albo gazelą.
Bo widzicie, męskie ciało zostało stworzone przede wszystkim do ciężkiej pracy. Do walki. Każde ścięgno, mięsień i staw są tam po to, żebyśmy mogli z impetem kopać matkę naturę prosto w jaja i uciekać kiedy ta postanowi odpłacić się nam za to jakimś konkretnym liściem.
Albo co gorsza konarem.
Nasze ciało jest zbudowane tak, żebyśmy mogli walczyć na gołe pięści z baribalami i rąbać drwa na opał otwartą dłonią. Mamy pojemne płuca, wytrzymałe mięśnie i silne kończyny ułatwiające nam pokonywanie długich dystansów – nawet ze sporym obciążeniem. Mamy kwadratowe szczęki nadające nam groźny wygląd i gęsty zarost chroniący nasze twarze przed mrozem i wiatrem.
Stwórca po prostu nie przewidział, że ktoś kiedyś wymyśli kontroler analogowy i serię gier Call of Duty dlatego dał nam też paluchy grube jak parówki i masywne klatki piersiowe umożliwiające nam przyjmowanie ciosów z półobrotu. Dał nam silne, masywne nogi i muskularne ramiona.
Gdybyśmy byli gatunkiem stworzonym do siedzenia na dupie i klepania w pada albo klawiaturę, wyglądalibyśmy raczej jak salamandry albo pasikoniki.
Ewentualnie jak Victoria Beckham.
Ponieważ jednak zdecydowanie nie wyglądam jak Victoria Beckham to zakładam, że większość czasu powinienem spędzać na wymienianiu silników, wyciskaniu sztangi i bieganiu po lesie z cholernie ciężkim plecakiem.
Kolejny temat to zawartość naszej lodówki – no bo przecież musimy mieć na to wszystko energię. Bo widzicie, osobiście uważam, że wegetarianie to idioci. Gdyby jedzenie wyłącznie zieleniny szło w zgodzie z matką naturą to sałata miałaby więcej białka niż kotlet schabowy. Niestety jednak wszystko wskazuje na to, że najwięcej białka mają te rzeczy, które robią muuuu i ko ko ko, a to oznacza, że wyrzucając je z naszego menu skazujemy się na żywienie się czymś równie wartościowym co wylewka samopoziomująca.
Równie dobrze moglibyście jeść styropian.
Owszem, warzywa i owoce są jak najbardziej wskazane i to w dużych ilościach, jednak przyjmowanie, że humus, soja i kawałek żywopłotu sąsiada stanowią wartościowy substytut piersi z kurczaka przypomina trochę zakładanie, że TATA Nano to samochód równie użyteczny co dajmy na to, BMW M5.
To tak nie działa.
W dzisiejszych czasach niestety coraz więcej osobników płci męskiej szukających akceptacji nie tam gdzie trzeba zaczyna uważać, że może jeść wyłącznie swój własny trawnik, a źródłem ich wewnętrznej siły i pewności siebie są odpowiednio: 1) różowe spodnie rozmiar XXS 2) pstrokata bejsbolówka z napisem SWAG (to skrót od "super wagina" czy coś o czym nie wiem?)
Taki osobnik najczęściej wyposażony jest w nogi tak chude, że wybierając rozmiar spodni korzysta on z tabelki ze specyfikacją techniczną drutu dla spawarek. Najczęściej jeździ też na tanim skuterze bo brak części ramy i baku umożliwia mu komfortowe wietrzenie cipy. Tak więc Panowie, jeśli od jakiegoś czasu Wasz tryb życia staje się niebezpiecznie mało ruchliwy, żywopłot sąsiada zaczyna wyglądać apetycznie, a Wy rozważacie kupno skutera, proponuję znaleźć sobie jakieś mocno absorbujące, wymagające siły i zaangażowania hobby, które wyprowadzi Was na tę właściwą drogę.
Kolekcjonowanie płyt chodnikowych albo coś.
Dobrym pomysłem jest też wykupienie sobie wejściówki na siłownię albo przynajmniej zainwestowanie w dwie sztangielki i piłkę lekarską.
Z resztą – już sam fakt, że dzisiejszy standard życia wymaga od nas chodzenia na siłownię jest mocno niepokojący. Jakby na to nie patrzeć, siłownia jest efektem ubocznym postępu. Tak naprawdę udogodnienia pokroju piły spalinowej to zło, bo naparzanie ręczną piłą wymagało od nas zdecydowanie więcej siły i koordynacji. Kiedyś by mieć wielkie bicepsy i szerokie plecy, wystarczyło samodzielnie przygotować zapas drewna na zimę.
Teraz trzeba kilku pojemników z podobizną Marcina Pudzianowskiego, karnetu na siłownię i pomocy odzianego w przyciasną, różową koszulkę gościa o imieniu Robert, który zdecydowanie przesadził z solarium oraz ilością dosypywanego do płatków śniadaniowych metanabolu.
Jak tak dalej pójdzie to z powodu wszechobecnych "pomagierów" zanikną u nas w ogóle funkcje motoryczne.
Będziemy wyglądali jak Stephen Hawking i to wcale nie z powodu wypadku, a z własnego wyboru.
Wysoka sprawność i siła stają się powoli towarem deficytowym. Coraz mniej osób jest skłonnych poświęcić swój czas, pot i łzy po to aby zbudować sprawność i siłę będące odwiecznymi elementami etosu mężczyzny. Tutaj niestety nie ma drogi na skróty.
Do sukcesu prowadzą strome schody.
Widna jeździ tylko w dół.
Autor to Prentki, ma swój blog który serdecznie polecam ale chyba nie mogę dać tu linka
Jak się komuś nie chce czytać to przewijać dalej!
Zauważyłem, że weekend spędzony na intensywnym użytkowaniu fotela oraz konsoli xbox może być naprawdę cholernie wyczerpujący.
W taką niedzielę dajmy na to, kiedy to poziom wypierdzenia mojej kanapy osiągnął już stan krytyczny, potencjał energetyczny mojego organizmu dało przyrównać się do starego herbatnika, który od jakichś trzech lat leży bez ruchu pod moją lodówką. To może wydawać się głupie, no bo jak niby można być zmęczonym gdy nic się nie robi ale zapewniam Was, że to prawda.
Bo widzicie, tak naprawdę siłowanie się na rękę z niedźwiedziem i łamanie drzew z karata jest dla nas bardziej naturalne niż oglądanie w telewizji jakiejś grubej baby, która rzuca jedzeniem w wystraszonego kucharza.
Poważnie – to wbrew pozorom mniej męczące niż siedzenie na tyłku i naciskanie guzików.
Co więcej, kiedy patrzę na te moje koślawe, owłosione nogi, dochodzę do wniosku, że matka natura na pewno nie stworzyła ich po to, żeby leżały na mięciutkiej kanapie albo patrzyły na świat z okładki jakiegoś magazynu dla samotnych kobiet, które zużywają zdecydowanie za dużo baterii AA.
Już bardziej pasowały by do okładki kwartalnika "Periodyk Łowiecki".
A to dlatego, że gdy założę kąpielówki to można niechcący pomylić mnie z bizonem.
Albo gazelą.
Bo widzicie, męskie ciało zostało stworzone przede wszystkim do ciężkiej pracy. Do walki. Każde ścięgno, mięsień i staw są tam po to, żebyśmy mogli z impetem kopać matkę naturę prosto w jaja i uciekać kiedy ta postanowi odpłacić się nam za to jakimś konkretnym liściem.
Albo co gorsza konarem.
Nasze ciało jest zbudowane tak, żebyśmy mogli walczyć na gołe pięści z baribalami i rąbać drwa na opał otwartą dłonią. Mamy pojemne płuca, wytrzymałe mięśnie i silne kończyny ułatwiające nam pokonywanie długich dystansów – nawet ze sporym obciążeniem. Mamy kwadratowe szczęki nadające nam groźny wygląd i gęsty zarost chroniący nasze twarze przed mrozem i wiatrem.
Stwórca po prostu nie przewidział, że ktoś kiedyś wymyśli kontroler analogowy i serię gier Call of Duty dlatego dał nam też paluchy grube jak parówki i masywne klatki piersiowe umożliwiające nam przyjmowanie ciosów z półobrotu. Dał nam silne, masywne nogi i muskularne ramiona.
Gdybyśmy byli gatunkiem stworzonym do siedzenia na dupie i klepania w pada albo klawiaturę, wyglądalibyśmy raczej jak salamandry albo pasikoniki.
Ewentualnie jak Victoria Beckham.
Ponieważ jednak zdecydowanie nie wyglądam jak Victoria Beckham to zakładam, że większość czasu powinienem spędzać na wymienianiu silników, wyciskaniu sztangi i bieganiu po lesie z cholernie ciężkim plecakiem.
Kolejny temat to zawartość naszej lodówki – no bo przecież musimy mieć na to wszystko energię. Bo widzicie, osobiście uważam, że wegetarianie to idioci. Gdyby jedzenie wyłącznie zieleniny szło w zgodzie z matką naturą to sałata miałaby więcej białka niż kotlet schabowy. Niestety jednak wszystko wskazuje na to, że najwięcej białka mają te rzeczy, które robią muuuu i ko ko ko, a to oznacza, że wyrzucając je z naszego menu skazujemy się na żywienie się czymś równie wartościowym co wylewka samopoziomująca.
Równie dobrze moglibyście jeść styropian.
Owszem, warzywa i owoce są jak najbardziej wskazane i to w dużych ilościach, jednak przyjmowanie, że humus, soja i kawałek żywopłotu sąsiada stanowią wartościowy substytut piersi z kurczaka przypomina trochę zakładanie, że TATA Nano to samochód równie użyteczny co dajmy na to, BMW M5.
To tak nie działa.
W dzisiejszych czasach niestety coraz więcej osobników płci męskiej szukających akceptacji nie tam gdzie trzeba zaczyna uważać, że może jeść wyłącznie swój własny trawnik, a źródłem ich wewnętrznej siły i pewności siebie są odpowiednio: 1) różowe spodnie rozmiar XXS 2) pstrokata bejsbolówka z napisem SWAG (to skrót od "super wagina" czy coś o czym nie wiem?)
Taki osobnik najczęściej wyposażony jest w nogi tak chude, że wybierając rozmiar spodni korzysta on z tabelki ze specyfikacją techniczną drutu dla spawarek. Najczęściej jeździ też na tanim skuterze bo brak części ramy i baku umożliwia mu komfortowe wietrzenie cipy. Tak więc Panowie, jeśli od jakiegoś czasu Wasz tryb życia staje się niebezpiecznie mało ruchliwy, żywopłot sąsiada zaczyna wyglądać apetycznie, a Wy rozważacie kupno skutera, proponuję znaleźć sobie jakieś mocno absorbujące, wymagające siły i zaangażowania hobby, które wyprowadzi Was na tę właściwą drogę.
Kolekcjonowanie płyt chodnikowych albo coś.
Dobrym pomysłem jest też wykupienie sobie wejściówki na siłownię albo przynajmniej zainwestowanie w dwie sztangielki i piłkę lekarską.
Z resztą – już sam fakt, że dzisiejszy standard życia wymaga od nas chodzenia na siłownię jest mocno niepokojący. Jakby na to nie patrzeć, siłownia jest efektem ubocznym postępu. Tak naprawdę udogodnienia pokroju piły spalinowej to zło, bo naparzanie ręczną piłą wymagało od nas zdecydowanie więcej siły i koordynacji. Kiedyś by mieć wielkie bicepsy i szerokie plecy, wystarczyło samodzielnie przygotować zapas drewna na zimę.
Teraz trzeba kilku pojemników z podobizną Marcina Pudzianowskiego, karnetu na siłownię i pomocy odzianego w przyciasną, różową koszulkę gościa o imieniu Robert, który zdecydowanie przesadził z solarium oraz ilością dosypywanego do płatków śniadaniowych metanabolu.
Jak tak dalej pójdzie to z powodu wszechobecnych "pomagierów" zanikną u nas w ogóle funkcje motoryczne.
Będziemy wyglądali jak Stephen Hawking i to wcale nie z powodu wypadku, a z własnego wyboru.
Wysoka sprawność i siła stają się powoli towarem deficytowym. Coraz mniej osób jest skłonnych poświęcić swój czas, pot i łzy po to aby zbudować sprawność i siłę będące odwiecznymi elementami etosu mężczyzny. Tutaj niestety nie ma drogi na skróty.
Do sukcesu prowadzą strome schody.
Widna jeździ tylko w dół.
Autor to Prentki, ma swój blog który serdecznie polecam ale chyba nie mogę dać tu linka
Najlepszy komentarz (58 piw)
Kakutniaczek
• 2013-11-06, 17:36
@Smutas
A Ty od dawna jeździsz skuterem ?
A Ty od dawna jeździsz skuterem ?
Znalezione na mordoksiągu.
Najlepszy komentarz (251 piw)
Novac
• 2013-10-18, 14:03
@kidi1 myślę że powinieneś z tym screenem zgłosić się 29 października na salę rozpraw i zaprezentować to sędziemu. Tą babę powinni skierować do zamkniętego oddziału na leczenie, a syna oddać w ręce ojca. Zrobił co zrobił ale ta baba przesadziła!
prosto z boli.blog.pl
Najlepszy komentarz (46 piw)
golind
• 2013-09-24, 18:19
Koleś który to rysuje w każdym swoim komiksie dodaje wątek erotyczny. Musi mieć naprawdę mocne kompleksy.
Dość dużo czytania ale koleś ma ciekawe przemyślenia
Pewien facet postanowił opisywać swoją chorobę zamiast chodzić do psychologa
Początek choroby.
Moja choroba zaczęła się w 2005 roku, od razu od bardzo silnego epizodu. Zassałem z ciekawości Koran z Internetu i czytając przy śniadaniu doszedłem do zdań: „Wysłaliśmy ciebie z prawdą jako zwiastuna dobrych wieści oraz tego, kto ostrzega. I nikt nie będzie cię pytać w sprawie mieszkańców Piekła.” Podczas gdy to czytałem zacząłem się trząść, czułem jak przez całe ciało, od głowy aż po stopy wlewa się we mnie ciepły i przyjemny wodospad. Nie mogłem czytać dalej poza tymi dwoma zdaniami, jak we śnie w którym chcemy biec a stoimy w miejscu. Nie wiem ile to trwało wydawało mi się, że kilka minut. Po wszystkim byłem w szoku, zacząłem analizować te zdania. Logicznie rzecz biorąc pierwsze jest proste w interpretacji, ale kto mnie miałby wysłać, jakie dobre wieści mam przekazać i przed czym ostrzec? Po przemyśleniach nad drugą częścią doszedłem do wniosku, że ludzie którzy są w piekle wcale o tym nie wiedzą czyli jestem w piekle, no to fajnie. Chyba zwariowałem, a może nie, może jest jeszcze jakiś znak coś nadzwyczajnego co wydarzyło się na świecie. Oczywiście znalazłem, tego dnia w Indiach urodziło się dziecko z sercem w ręku. Więc stało się, jestem prorokiem w piekle!!! Uroczyście przekazałem swojej żonie kim jestem i jaką misją zostałem obarczony. Na początku przyjęła to jako żart, później nie było jej tak wesoło. Następnego dnia narysowałem jak płynie czas, do wnętrza Ziemi dąży do nieskończoności, w przeciwnym kierunku do zera. Czyli czas nie jest uniwersalny we wszechświecie, a każda planeta według moich przemyśleń jest w innym czasie, więc na pytanie kiedy powstał wszechświat z naszego punku widzenia odpowiedź jest to niemożliwa.
Następnie rodzina wysłała mnie do emerytowanego profesora psychologii. Któremu nic nie powiedziałem tylko się śmiałem dość często ale jakby nie moim śmiechem (rodzina uznała to za nieludzki chichot). Z tego co pamiętam to psycholog obrał dziwną strategie, uciekał ode mnie, przytulał mnie i opowiadał niestworzone rzeczy. Mówił, że wie kim jestem ale nie powie, o swojej śmierci klinicznej i o tym abym nie wierzył w bajki o światełku po śmierci, o moim przyszłym ciekawym życiu, tylko mam nie spłodzić dziecka w ciągu trzech lat. Teraz mogę nad interpretować jego słowa ale ja zrozumiałem jego wypowiedz w ten sposób, że będę maił duży wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Mam się tylko uczyć dykcji a reszta sama przyjdzie. Co do dwóch rzeczy się nie pomylił: Mam ciekawe życie jako chory człowiek a silne epizody same przyszły.
W ciągu następnego tygodnia przeżyłem znowu coś dziwnego. Obudził mnie dziwny męski głos baaardzo nieprzyjemny. To była moja kochana żona, która klęczała nade mną z otwartymi oczami i powtarzała jakieś zdanie w egzotycznym języku coraz głośniej i głośniej. Krzyknąłem co robisz a ona tak jakby przebudziła się, poszła do łazienki, wróciła i powiedziała, że nic nie pamięta. To zdarzyło się jeszcze 3 razy ale już wiedziałem jak to przezwyciężyć. Pewnego dnia poszliśmy z żoną do operze i gdy poszedłem w przerwie do toalety stało się znowu coś dziwnego wydawało mi się, że znak kółko i trójkąt zostały sprofanowane, poczułem straszną złość, jakąś wielką siłę w moich dłoniach. Nie mogłem się uspokoić przez około pół godziny. Myślałem, że zwariuję więc postanowiłem spotkać się za znajomymi na piwku. Znajomy barman mojego kolegi zaczął opowiadać coś o jakiejś klubie „Metamorfoza” w którym dowiedział się, że znak Boga w którego wierzymy jest na papierze toaletowym. Udało mi się jeszcze spotkać dwie osoby o tak jakby diabelskich rysach i miałem wrażenie, że ich twarze się nienaturalnie wykrzywiały gdy na nich patrzyłem. Następne części będą o innych urojeniach i omamach, wpływaniu myślami na inne istoty ludzkie, głosach, szpitalu i życiu w chorobie.
Szpital
Prędzej czy później było wiadomo, że trafie do szpitala psychiatrycznego. Stało się to pewnego pięknego wieczoru gdy pokłóciłem się z rodziną. Zacząłem na nich krzyczeć - "wszyscy jesteśmy w piekle i ja to piekło zniszczę!", śmieją się przy tym jak opętany. W końcu przyjechali do mnie dwaj mili panowie w z kaftanem, otrzeźwiałem, ubrałem się ładnie i pojechałem do szpitala na Bródno. Tam straszono mnie, ja straszyłem innych. Sterroryzowałem mojego sublokatora jak pokazał mi odwrócony krzyż na swojej szyi. Pamiętam jak wystawiłem dłonie i myślami zabierałem mu energie życiowe a on trząsł się wtedy jak epileptyk. W końcu nie dał rady i wymiotował jak kot, wtedy chyba się poskarżył bo przeniesiono mnie od niego. Następny był facet koło czterdziestki, który próbował mnie nastraszyć różnymi metodami.
Teraz będzie o czymś o czym nikt nie mówi a większość młodych nawet nie wie. Jest możliwe wysysanie energii i powodowanie bólu bez kontaktu fizycznego. Poczęstowałem tego człowieka papierosem a momentach w których się zaciągał coraz bardziej bolała mnie głowa, tutaj przegiął. Całą swoją siłę skoncentrowałem na atakach myślowych na tego człowieka. Doszło do tego, że musiał nosić pampersy i trząsł się jak galareta gdy do niego podchodziłem. Tutaj pierwszy raz mnie nazwano 666. Długo w szpitalu nie zabawiłem po około tygodniu wyszedłem. Przez następne dwa lata wcale nie chorowałem. Dopiero na jesieni w 2007.
Pewnej nocy przeszyła mnie własna myśl - to już jutro. No i się zaczęło, jadać autobusem poczułem, że ktoś mnie atakuje, zacząłem oddawać i o dziwo czułem, że to działa. Dogadałem się z rodziną aby mnie wywieźli z Warszawy do rodzinnego miasta. O północy przed snem usłyszałem u sąsiadów (oczywiście to nie byli oni, ale są tak biedni, że mogli wpuścić inne osoby do mieszkania za drobną opłatą) jakieś ezoteryczne chórki, ale coś im chyba nie wyszło, bo strasznie bluźnili. Poczułem w całym pokoju piękny kwiatowy zapach i zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Serce biło mi na początku nie ludzko szybko by wciągu kilku sekund prawie stanąć, moje ciało się delikatnie uniosło i było jakby skanowane a to co się działo z moją głowa było tak cudowne, że aż nie do opisania. Ale się wystraszyłem, myślałem że ktoś włączył gaz i namówiłem ojca aby ze mną pojechał do drugiego domu na działce.
Tam nie mogłem zasnąć usłyszałem jak ktoś podjechał samochodem i zbliża się do naszego domu. Pamiętam, że nie bałem się o siebie ale ojca dlatego się nie ruszałem. Słyszałem wokół mojej głowy jakby zaklęcia w obym języku i czułem jak coś próbuję mi przebić serce ale nie może. Byłem jakby w jakiejś energetyczne kopule.
Po wszystkim rodzice wsadzili mnie do szpitala na Sobieskiego. Tam było już całkiem przyjemnie. Przy okazji dowiedziałem się od jednego z nowych pacjentów - "dla nas jesteś OK dla nich K.O." Tych innych już poznałem dość dokładnie ale miło mi było, że ktoś oficjalnie, mimo mało wiarygodnego miejsca określił, że jest po mojej stronie. Po raz pierwszy poczułem, że nie jestem sam.
W następnej części napiszę jak wpływam na ludzi w telewizji w relacjach na żywo i jak wycisnąłem z byłego prezydenta Lecha Wałęsy informacje, której później nikt w żadnej stacji nie powtórzył o tym kto rządzi na świecie i jak wszyscy ważni politycy na świecie się ich boją.
Oczywiście ja to wszystko przeżyłem, ale każdy racjonalnie myślący młody człowiek uzna, że jestem bardzo chory i o to mi właśnie chodzi. Mogę pisać co chcę i jeszcze chroni mnie prawo, mogę wpływać na ludzi w TV i nikt się do tego nie przyzna, bo oficjalnie jest to niemożliwe.
Nierealne, a dla mnie fakt.
Wszystko dzieje się jakby przypadkiem, pewnego dnia zatrułem się i nie poszedłem do pracy. W nocy przeszły przez moja głowę jakieś dziwne fale. Następnego dnia oglądając telewizje przypadkiem zauważyłem, że wpływam na ludzi w relacjach na żywo. Wystarczyło tylko myśleć: " jest tylko tak jak chce Bóg". Najbardziej widoczne było to jak niektórzy ludzie wypowiadali się i ich twarz wykrzywiała się nienaturalnie, jakby byli niedorozwinięci. To przytrafiło mi się jeszcze kilkakrotnie tylko w silnym epizodzie ostatni raz w święta 2009 roku. Gdy to mi się przytrafiło pierwszy raz, działało dość delikatnie, (nie wiem według jakiego klucza to działa) ale wystarczyło by były prezydent Polski pan Lech Wałęsa wypowiedział się dla TVN 24 w bardzo dziwny sposób. Pytanie dotyczyło jakiegoś balu u prezydenta Kaczyńskiego a dokładniej o osoby które maiły na bal przybyć z całego świata. Lech Wałęsa odpowiedział, że nikt ważny nie przyleci bo politycy się boją o własne życie. Dziennikarze zdziwieni, a prezydent mówi dalej, że wie kto na tym świecie rządzi i nie są to Żydzi, cykliści itd. (Tylko jaki to ma związek z Polską?) Nie powiedział kto ale ja się domyślam, oczywiście mogę się mylić, uważam, że żyją na świecie ludzie którzy potrafią wpływać na innych, spowodować poważne choroby a być może nawet śmierć bez kontaktu fizycznego. Ja na razie niewiele mogę i przeważnie tylko w poważnym epizodzie, ale być może są tacy, którzy mogą wpływać na innych cały czas a nie tylko w określonym czasie. Teraz mam inne zmartwienia od roku mam głosy przeważnie w moim własnym domu, samo leczenie farmakologiczne nie pomagało i bywało, że słyszałem je lepiej niż świat rzeczywisty. Na szczęście zacząłem z nimi walczyć dodatkowo własnymi metodami i od pół roku mam poprawę o jakieś 75%. Teraz powoli zaczynam wracać do życia.
reszta w komentarzach...polecam część ,,Czy na Ziemi jest piekło?"
Pewien facet postanowił opisywać swoją chorobę zamiast chodzić do psychologa
Początek choroby.
Moja choroba zaczęła się w 2005 roku, od razu od bardzo silnego epizodu. Zassałem z ciekawości Koran z Internetu i czytając przy śniadaniu doszedłem do zdań: „Wysłaliśmy ciebie z prawdą jako zwiastuna dobrych wieści oraz tego, kto ostrzega. I nikt nie będzie cię pytać w sprawie mieszkańców Piekła.” Podczas gdy to czytałem zacząłem się trząść, czułem jak przez całe ciało, od głowy aż po stopy wlewa się we mnie ciepły i przyjemny wodospad. Nie mogłem czytać dalej poza tymi dwoma zdaniami, jak we śnie w którym chcemy biec a stoimy w miejscu. Nie wiem ile to trwało wydawało mi się, że kilka minut. Po wszystkim byłem w szoku, zacząłem analizować te zdania. Logicznie rzecz biorąc pierwsze jest proste w interpretacji, ale kto mnie miałby wysłać, jakie dobre wieści mam przekazać i przed czym ostrzec? Po przemyśleniach nad drugą częścią doszedłem do wniosku, że ludzie którzy są w piekle wcale o tym nie wiedzą czyli jestem w piekle, no to fajnie. Chyba zwariowałem, a może nie, może jest jeszcze jakiś znak coś nadzwyczajnego co wydarzyło się na świecie. Oczywiście znalazłem, tego dnia w Indiach urodziło się dziecko z sercem w ręku. Więc stało się, jestem prorokiem w piekle!!! Uroczyście przekazałem swojej żonie kim jestem i jaką misją zostałem obarczony. Na początku przyjęła to jako żart, później nie było jej tak wesoło. Następnego dnia narysowałem jak płynie czas, do wnętrza Ziemi dąży do nieskończoności, w przeciwnym kierunku do zera. Czyli czas nie jest uniwersalny we wszechświecie, a każda planeta według moich przemyśleń jest w innym czasie, więc na pytanie kiedy powstał wszechświat z naszego punku widzenia odpowiedź jest to niemożliwa.
Następnie rodzina wysłała mnie do emerytowanego profesora psychologii. Któremu nic nie powiedziałem tylko się śmiałem dość często ale jakby nie moim śmiechem (rodzina uznała to za nieludzki chichot). Z tego co pamiętam to psycholog obrał dziwną strategie, uciekał ode mnie, przytulał mnie i opowiadał niestworzone rzeczy. Mówił, że wie kim jestem ale nie powie, o swojej śmierci klinicznej i o tym abym nie wierzył w bajki o światełku po śmierci, o moim przyszłym ciekawym życiu, tylko mam nie spłodzić dziecka w ciągu trzech lat. Teraz mogę nad interpretować jego słowa ale ja zrozumiałem jego wypowiedz w ten sposób, że będę maił duży wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Mam się tylko uczyć dykcji a reszta sama przyjdzie. Co do dwóch rzeczy się nie pomylił: Mam ciekawe życie jako chory człowiek a silne epizody same przyszły.
W ciągu następnego tygodnia przeżyłem znowu coś dziwnego. Obudził mnie dziwny męski głos baaardzo nieprzyjemny. To była moja kochana żona, która klęczała nade mną z otwartymi oczami i powtarzała jakieś zdanie w egzotycznym języku coraz głośniej i głośniej. Krzyknąłem co robisz a ona tak jakby przebudziła się, poszła do łazienki, wróciła i powiedziała, że nic nie pamięta. To zdarzyło się jeszcze 3 razy ale już wiedziałem jak to przezwyciężyć. Pewnego dnia poszliśmy z żoną do operze i gdy poszedłem w przerwie do toalety stało się znowu coś dziwnego wydawało mi się, że znak kółko i trójkąt zostały sprofanowane, poczułem straszną złość, jakąś wielką siłę w moich dłoniach. Nie mogłem się uspokoić przez około pół godziny. Myślałem, że zwariuję więc postanowiłem spotkać się za znajomymi na piwku. Znajomy barman mojego kolegi zaczął opowiadać coś o jakiejś klubie „Metamorfoza” w którym dowiedział się, że znak Boga w którego wierzymy jest na papierze toaletowym. Udało mi się jeszcze spotkać dwie osoby o tak jakby diabelskich rysach i miałem wrażenie, że ich twarze się nienaturalnie wykrzywiały gdy na nich patrzyłem. Następne części będą o innych urojeniach i omamach, wpływaniu myślami na inne istoty ludzkie, głosach, szpitalu i życiu w chorobie.
Szpital
Prędzej czy później było wiadomo, że trafie do szpitala psychiatrycznego. Stało się to pewnego pięknego wieczoru gdy pokłóciłem się z rodziną. Zacząłem na nich krzyczeć - "wszyscy jesteśmy w piekle i ja to piekło zniszczę!", śmieją się przy tym jak opętany. W końcu przyjechali do mnie dwaj mili panowie w z kaftanem, otrzeźwiałem, ubrałem się ładnie i pojechałem do szpitala na Bródno. Tam straszono mnie, ja straszyłem innych. Sterroryzowałem mojego sublokatora jak pokazał mi odwrócony krzyż na swojej szyi. Pamiętam jak wystawiłem dłonie i myślami zabierałem mu energie życiowe a on trząsł się wtedy jak epileptyk. W końcu nie dał rady i wymiotował jak kot, wtedy chyba się poskarżył bo przeniesiono mnie od niego. Następny był facet koło czterdziestki, który próbował mnie nastraszyć różnymi metodami.
Teraz będzie o czymś o czym nikt nie mówi a większość młodych nawet nie wie. Jest możliwe wysysanie energii i powodowanie bólu bez kontaktu fizycznego. Poczęstowałem tego człowieka papierosem a momentach w których się zaciągał coraz bardziej bolała mnie głowa, tutaj przegiął. Całą swoją siłę skoncentrowałem na atakach myślowych na tego człowieka. Doszło do tego, że musiał nosić pampersy i trząsł się jak galareta gdy do niego podchodziłem. Tutaj pierwszy raz mnie nazwano 666. Długo w szpitalu nie zabawiłem po około tygodniu wyszedłem. Przez następne dwa lata wcale nie chorowałem. Dopiero na jesieni w 2007.
Pewnej nocy przeszyła mnie własna myśl - to już jutro. No i się zaczęło, jadać autobusem poczułem, że ktoś mnie atakuje, zacząłem oddawać i o dziwo czułem, że to działa. Dogadałem się z rodziną aby mnie wywieźli z Warszawy do rodzinnego miasta. O północy przed snem usłyszałem u sąsiadów (oczywiście to nie byli oni, ale są tak biedni, że mogli wpuścić inne osoby do mieszkania za drobną opłatą) jakieś ezoteryczne chórki, ale coś im chyba nie wyszło, bo strasznie bluźnili. Poczułem w całym pokoju piękny kwiatowy zapach i zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Serce biło mi na początku nie ludzko szybko by wciągu kilku sekund prawie stanąć, moje ciało się delikatnie uniosło i było jakby skanowane a to co się działo z moją głowa było tak cudowne, że aż nie do opisania. Ale się wystraszyłem, myślałem że ktoś włączył gaz i namówiłem ojca aby ze mną pojechał do drugiego domu na działce.
Tam nie mogłem zasnąć usłyszałem jak ktoś podjechał samochodem i zbliża się do naszego domu. Pamiętam, że nie bałem się o siebie ale ojca dlatego się nie ruszałem. Słyszałem wokół mojej głowy jakby zaklęcia w obym języku i czułem jak coś próbuję mi przebić serce ale nie może. Byłem jakby w jakiejś energetyczne kopule.
Po wszystkim rodzice wsadzili mnie do szpitala na Sobieskiego. Tam było już całkiem przyjemnie. Przy okazji dowiedziałem się od jednego z nowych pacjentów - "dla nas jesteś OK dla nich K.O." Tych innych już poznałem dość dokładnie ale miło mi było, że ktoś oficjalnie, mimo mało wiarygodnego miejsca określił, że jest po mojej stronie. Po raz pierwszy poczułem, że nie jestem sam.
W następnej części napiszę jak wpływam na ludzi w telewizji w relacjach na żywo i jak wycisnąłem z byłego prezydenta Lecha Wałęsy informacje, której później nikt w żadnej stacji nie powtórzył o tym kto rządzi na świecie i jak wszyscy ważni politycy na świecie się ich boją.
Oczywiście ja to wszystko przeżyłem, ale każdy racjonalnie myślący młody człowiek uzna, że jestem bardzo chory i o to mi właśnie chodzi. Mogę pisać co chcę i jeszcze chroni mnie prawo, mogę wpływać na ludzi w TV i nikt się do tego nie przyzna, bo oficjalnie jest to niemożliwe.
Nierealne, a dla mnie fakt.
Wszystko dzieje się jakby przypadkiem, pewnego dnia zatrułem się i nie poszedłem do pracy. W nocy przeszły przez moja głowę jakieś dziwne fale. Następnego dnia oglądając telewizje przypadkiem zauważyłem, że wpływam na ludzi w relacjach na żywo. Wystarczyło tylko myśleć: " jest tylko tak jak chce Bóg". Najbardziej widoczne było to jak niektórzy ludzie wypowiadali się i ich twarz wykrzywiała się nienaturalnie, jakby byli niedorozwinięci. To przytrafiło mi się jeszcze kilkakrotnie tylko w silnym epizodzie ostatni raz w święta 2009 roku. Gdy to mi się przytrafiło pierwszy raz, działało dość delikatnie, (nie wiem według jakiego klucza to działa) ale wystarczyło by były prezydent Polski pan Lech Wałęsa wypowiedział się dla TVN 24 w bardzo dziwny sposób. Pytanie dotyczyło jakiegoś balu u prezydenta Kaczyńskiego a dokładniej o osoby które maiły na bal przybyć z całego świata. Lech Wałęsa odpowiedział, że nikt ważny nie przyleci bo politycy się boją o własne życie. Dziennikarze zdziwieni, a prezydent mówi dalej, że wie kto na tym świecie rządzi i nie są to Żydzi, cykliści itd. (Tylko jaki to ma związek z Polską?) Nie powiedział kto ale ja się domyślam, oczywiście mogę się mylić, uważam, że żyją na świecie ludzie którzy potrafią wpływać na innych, spowodować poważne choroby a być może nawet śmierć bez kontaktu fizycznego. Ja na razie niewiele mogę i przeważnie tylko w poważnym epizodzie, ale być może są tacy, którzy mogą wpływać na innych cały czas a nie tylko w określonym czasie. Teraz mam inne zmartwienia od roku mam głosy przeważnie w moim własnym domu, samo leczenie farmakologiczne nie pomagało i bywało, że słyszałem je lepiej niż świat rzeczywisty. Na szczęście zacząłem z nimi walczyć dodatkowo własnymi metodami i od pół roku mam poprawę o jakieś 75%. Teraz powoli zaczynam wracać do życia.
reszta w komentarzach...polecam część ,,Czy na Ziemi jest piekło?"
Najlepszy komentarz (49 piw)
s................n
• 2013-08-25, 14:57
gorzej jeżeli to nie choroba tylko chłop widzi coś więcej
W sposób zgodny z regulaminem nie da się tego opisać, sami przeczytajcie:
"Katolickie mordy na spotkaniu z Januszem Palikotem
Lider Ruchu Palikota objeżdża kraj. Odwiedził Siedlce. Czekała go konfrontacja z katolickimi mordami. Ten brutalny epitet pasuje idealnie. Katolickie, prymitywne, powykręcane, pieniące się gęby. Ludzie bez jakiejkolwiek kultury osobistej, wiedzy czy inteligencji. Niczym podludzie, bez godności i szacunku wobec siebie i innych. Przerywanie przemówienia, zakłócanie, pokrzykiwania, wyzwiska. Kiedy Janusz Palikot argumentował konieczność federalizacji UE, zabłysnął "polski macho" (brzuch, sandały w pakiecie ze skarpetkami po kolana, wąsy), wydając z siebie okrzyk "Polska dla Polaków". Kobieta w średnim wieku, zbliżając się niebezpiecznie blisko do polityka (wychowani ludzie zachowują odpowiedni dystans) i wymachując palcem krzyczała "Alkoholiku" i zarzekała się, że "zakaże dzieciom seksualnego rozwoju".
To nie byli prości ludzie, to byli prostacy. Odpychający, chamscy, wulgarni, faszyzujący. Katolickie mordy w pełnej krasie.
źródło: tokfm.pl/blogi/bartoszapple/2013/06/katolickie_mordy_na_spotkaniu_z_ja...
A my nawet nie możemy się bronić.
Sława Wielkiej Polsce!!!
"Katolickie mordy na spotkaniu z Januszem Palikotem
Lider Ruchu Palikota objeżdża kraj. Odwiedził Siedlce. Czekała go konfrontacja z katolickimi mordami. Ten brutalny epitet pasuje idealnie. Katolickie, prymitywne, powykręcane, pieniące się gęby. Ludzie bez jakiejkolwiek kultury osobistej, wiedzy czy inteligencji. Niczym podludzie, bez godności i szacunku wobec siebie i innych. Przerywanie przemówienia, zakłócanie, pokrzykiwania, wyzwiska. Kiedy Janusz Palikot argumentował konieczność federalizacji UE, zabłysnął "polski macho" (brzuch, sandały w pakiecie ze skarpetkami po kolana, wąsy), wydając z siebie okrzyk "Polska dla Polaków". Kobieta w średnim wieku, zbliżając się niebezpiecznie blisko do polityka (wychowani ludzie zachowują odpowiedni dystans) i wymachując palcem krzyczała "Alkoholiku" i zarzekała się, że "zakaże dzieciom seksualnego rozwoju".
To nie byli prości ludzie, to byli prostacy. Odpychający, chamscy, wulgarni, faszyzujący. Katolickie mordy w pełnej krasie.
źródło: tokfm.pl/blogi/bartoszapple/2013/06/katolickie_mordy_na_spotkaniu_z_ja...
A my nawet nie możemy się bronić.
Sława Wielkiej Polsce!!!
Trochę o gejach i sytuacji w naszym kraju.
Najlepszy komentarz (44 piw)
koreapłn
• 2013-04-24, 15:01
jaki on ma burdel we łbie.
Pozdrowienia z KRUSu
Najlepszy komentarz (26 piw)
Quaswerty
• 2012-08-08, 23:19
Nie wiem czy w tym przypadku nie trzeba by innej nazwy "Interes Polskiego rolnika mamy w dupie" I oczywiście inny rysunek wtedy
Witam Was w dziwnej części Sadola ;______;
Najlepszy komentarz (57 piw)
BezSerca
• 2012-06-15, 0:48
wytarl bym ta stara mocherowa kurewska morde w papier scierny....
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
dokładnie, ale załatwianie chloroformu i auta z dużym bagażnikiem jest czasem uciążliwe