#bohater
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
[ Komentarz dodany przez: Pener: 2014-09-07, 22:49 ]
mógłbym poprawić błąd autora
ale po co?
Poza epicka muzyką, w filmie wystepuje Sędzia Frollo. Zdecydowanie jest to obowiązkowa postać na liście bohaterów filmowych, których od najmłodszych lat powinniśmy brać za wzór do naśladowania.
W polskim dubbingu głosu użyczył mu genialny Krzysztof Gosztyła
Oto kilka przykładów, jak postępować z cyganami, oraz jak ich postrzegać.
Miłego oglądania
P. S. Wrzucam pojedynczo, bo program do montowania się zjebał
1. Kalsyczne przywitanie człowieka z cyganem - "butem w mordę" ze skutkiem śmiertelnym, oraz usiłowanie zabójstwa dziecka na tle rasowym
2. Kilka mądrych słów na temat samych cyganów i ich zabaw.
3. Porady dotyczące tortur oraz plany masowej eksterminacji.
Do osiągnięć tej postaci należą także:
masowa łapanka cyganów, podpalenie połowy Paryża, w tym podpalenie domu, w którym znajdowali się ludzie (oraz kobiety i dzieci), zamknięcie w klatkach cygańskiej populacji Paryża, szantarz na tle seksualnym i kolejne usiłowania zabóstwa poprzez zasztyletowanie czy spalenie na stosie.
Dodajmy też, że był z niego niezły pies na baby i wieczorami przy kominku dochodził wąchając szalik otrzymany od cygańskiej tancerki .
On już was nie uratuje, ale rozwinięcie tematu na pewno
On już was nie uratuje, ale rozwinięcie tematu na pewno
Co za chory skurwiel, każe rowijać temat a tam tekst o rozwijaniu tematu
Konrad Kędziora ma 28 lat. Od trzech pracuje jako kierownik ochrony w Guys and St Thomas' NHS Trust. Młody mężczyzna nigdy nie przypuszczał, że umiejętności zdobyte na kursie ochroniarskim okażą się nieocenione nie tylko w pracy, ale też na ulicy - i to w biały dzień.
Do zdarzenia doszło 25 lipca 2013 r. Wszystko zaczęło się od nieudanej próby obrabowania placówki banku Barclays przy London Bridge przez zamaskowanego mężczyznę. W pewnym momencie przestępca, prawdopodobnie spłoszony zachowaniem kasjerki i klientów, wybiegł z banku. W pościg za nim ruszyły dwie osoby.
"Właśnie wyszedłem na dwór, kiedy zobaczyłem pędzacego mężczyznę z torbą w ręku. Za nim biegł ktoś jeszcze. W pierwszej chwili pomyślałem, że ten pierwszy wyrwał komuś torebkę, a drugi chce go złapać" - opowiada portalowi londynek.net Konrad Kędziora, który niewiele myśląc, postanowił zatrzymać złodzieja.
"Zabiegłem mu drogę i przytrzymałem. W pewnej chwili on wyciągnął z torby karabin AK-47. Chwyciłem za lufę i skierowałem ją do ziemi. Później wycelowałem nią w zaparkowanego w pobliżu vana - wszystko po to, żeby przypadkiem nie celować w stronę przechodniów" - kontynuuje.
Szarpanina między Polakiem a złoczyńcą trwała jeszcze jakiś czas. Kiedy przestępca próbował pociągnąć za spust, Konrad Kędziora podciął mu nogi i obezwładnił. Na pomoc przybiegł kolega z pracy.
Nie minęło półtorej minuty, a na miejscu zjawiła się policja. Później okazało się, że Al-Fodday Fofanah - bo tak nazywał człowiek, który próbował obrabować bank - w dniu, w którym napadł na placówkę Barclays, wyszedł z więzienia.
Akt heroizmu polskiego obywatela - a także sześciu innych cywilów, którzy przyczynili się do schwytania przestępcy - docenił sam szef Scotland Yard. W styczniu Polak został uhonorowany przez niego Highest Commissioner's Commendation Award - odznaczeniem, które po raz pierwszy w historii tej nagrody otrzymał polski obywatel.
"Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego. Nigdy nie wiesz, kiedy możesz uratować komuś życie" - tak Kędziora skomentował całe zamieszanie, jakie powstało wokół jego osoby. O bohaterstwie kierownika ochrony pisały bowiem niemal wszystkie media na Wyspach.
"Co ciekawe, wszystko działo się na dwa dni przed narodzinami mojego synka. Łatwo się domyślić, że moja partnerka nie od razu poznała całą prawdę o zdarzeniu" - śmieje się Polak.
Ach ta nasza skromność
P.S. Nie szukałem po tagach!
tam właśnie nam dziekują a jak ciapol odrąbie łeb angielskiemu rzołnieżowi to boją sie kurwy nawet wspomnieć, że to muzłumanin
tam właśnie nam dziekują a jak ciapol odrąbie łeb angielskiemu rzołnieżowi
angielskiemu rzołnieżowi
rzołnieżowi
Pułkownik Pilecki zostawił żonę,córkę i syna. W dniu śmierci powiedział żonie by koniecznie kupiła książkę Tomasza á Kempis „O naśladowaniu Chrystusa” i czytała dzieciom, bardzo cenił tę książkę i wierzył w jej siłę.
Dla zainteresowanych książkę posiadam i chętnie się podzielę wysyłając na maila.
eh... gimby nie znajo...
Na profilu facebook, dowódca amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznoszturmowej (słynne Krzyczące Orły) i jednocześnie dowódca regionu Wschód w Afganistanie, generał James C. McConville przypomniał o bohaterstwie polskiego żołnierza. Generał określił Polaka znanym amerykańskim tytułem - Bohatera Pola Walki (Hero of Battle). Wszystko wydarzyło się 22 listopada 2013 roku.
Sierżant Tomasz Borowski był dowódcą pododdziału ochrony gdy zauważył wypadek z udziałem żołnierzy sił koalicji. Istniała groźba wybuchu pojazdu. Sierżant Borowski wydobył dwóch poskzodowanych. Z pomocą dwóch żołnierzy amerykańskich oraz innych Polaków ewakuował ich ze strefy niebezpiecznej i udzielił pierwszej pomocy medycznej po czym przetransportował do amerykańskiego punktu medycznego.
Po zapewnieniu opieki poszkodowanym, powrócił na miejsce zdarzenia i dodatkowo je zabezpieczył.
Żołnierzowi gratulujemy postawy i profesjonalizmu. Liczymy, że nasz resort obrony nie czekał na doniesienia od Amerykanów i wyróżnienie dla Hero of Battle miało już miejsce ze strony naszych przełożonych. To kolejny przykład wspaniałego udziału pojedynczego, konkretnego z imienia i nazwiska polskiego żołnierza w trudnej zagranicznej misji, podejrzewamy, że takich przykładów jest wiele, a MON powinien o nich często i dobitnie przypominać.
dziennikzbrojny.pl/media/Armie/Borowski_1.jpg
Kolejny raz nasz wojak doceniony. Szacun!
Kto hejter ten pedał.
==
żródło: dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,5937,aktualnosci-z-polski,dowodc...
Jako, że to mój pierwszy temat chciałbym prosić o wybaczenie w kwestii ewentualnych potknięć w estetyce i wizualności tego przedsięwzięcia, a w zamian chciałbym zrekompensować te braki wartością merytoryczną tematu. Przytoczę tylko kilka przykładów ponieważ zupełnie nie wiem czy to się przyjmie i z jaką reakcją się spotka. bardzo chętnie serię kontynuowałbym ale to wszystko zależy od Was i administratorów. Nie wszystko znajdziecie w internecie także warto zerknąć okiem. Może powiem Wam coś, czego jeszcze nie wiecie. No to lecę, a Wy bądźcie dumni, Sadole, bo historia powinna budzić w nas dumę i zachwyt.. czasem też uśmieszek.
W Polsce ostatnio dużo się dzieje, dużo awantur, szranki, zamieszki, przepychanki. Odwaga kończy się na spaleniu tęczy i namalowaniu transparentu. Nie to co kiedyś.. Kiedyś ludzie żyli z pompą i z takową pompą umierali. Zerknijcie okiem..
Zacznę może od Pana, którego wszyscy powinni kojarzyć z obrazków z podręczników historii na każdym etapie szkolnictwa. Ten Pan - mianowicie - Król (królowa? ) Władysław Jagiełło nie zginął pompatyczną śmiercią ale z pewnością otarł się o nią w 1410 roku podczas bitwy pod Grunwaldem. Dowodząc swoimi oddziałami z pagórka niedaleko pola bitwy ze swoją strażą przyboczną w postaci Zbigniewa Oleśnickiego podówczas notariusza kancelarii królewskiej, natknął się na niebezpieczeństwo. Z walczących szyków wydostał się rycerz krzyżacki - ufając kronice Długosza - który szarżując na Jagiełłę został zabity złamaną rycerską kopią właśnie przez Oleśnickiego. Jagiełło popatrzył głęboko w oczy śmierci aczkolwiek w XV wieku oczy śmierci to analogicznie oczy słowika, którego słuchając w pobliskim lesie przeziębił się śmiertelnie, Staruszek. Zmarł 24 lata po bitwie pod Grunwaldem w wieku sędziwym lat ponad siedemdziesięciu.
Wspominając o Jagielle nie sposób nie wspomnieć o jego zaufanym rycerzy Zawiszy Czarnym z Garbowa, herbu Sulima. Wszystkich osiągnięć i zwycięstw Zawiszy nie sposób tutaj wymienić i wypisać aczkolwiek cechował się odwagą wielką, hartem ducha, niebywałą wytrzymałością i pełnym oddaniem. M.in. walczył pod Grunwaldem. Zginął w sposób niebywale honorowy i odważny. Po nieudanej i przegranej walce pod Gołąbcem, pod dowodzeniem Zygmunta Luksemburskiego odsłaniał odwrót tegoż władcy. Po przekroczeniu całej armii na drugą stronę rzeki, sam Zygmunt wysłał łódź dla Zawiszy i jego dwóch kompanów. Ten zupełnie to ignorując, odesłał łódź i razem z dwójką przybocznych wpadł w całą goniącą zań armię turecką. Pojmany w niewolę i skrócony o głowę w 1428 roku.
Kolejna postać niewątpliwie widziała na swoje oczy co najmniej raz Zawiszę Czarnego. Otóż mowa o Janie Husie. Jego śmierć może nie jest jakaś niebywale ujmująca, ale to jak do niej doszło - tak. Jan Hus, jako czeski protoplasta husytyzmu opartego o nauki Wiklefa - odłam religii koligujący z mocno zakorzenionym chrześcijaństwem uważany był za heretyka wręcz diabelskiej miary. Prócz tego, że preferował komunię pod dwoma postaciami i pozwalał na swobodne głoszenie i interpretację Słowa Bożego, zrównał również wobec prawa księży i świeckich (czyż nie piękny ruch religijny? ) to odrzucił polityczną władzę i autorytet papieża jakoby mieli oni wyjść prosto z boskich lędźwi. Ówczesnego papieża, a właściwie antypapieża oburzyło to na wskroś. Pod naciskiem ww. Zygmunta Luksemburskiego zwołał w 1414 sobór w Konstancji mający na celu osądzić Jana Husa. Tam też właśnie był Zawisza Czarny. Zygmunt Luksemburski zaś obiecał Husowi immunitet wysyłając "żelazny list" jakoby nie miał się bać w żaden sposób o swoje życie. Tylko wyznanie win, szybka akcja, przyznanie się do błędów i wracamy do domu. Żelazny list złamano i Hus spłonął na stosie rok później ze słowami Kyrie eleison na ustach. A szkoda.
Moim faworytem jest polski magnat, hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski. Zwycięzca kampanii przeciwko Rosji, Szwecji, Imperium Osmańskiego i Tatarom. W chwili śmierci miał 73 lata. To zadziwiające, jak Nam, młodzieży i osobom dorosłym doskwiera lenistwo i "nicniechciejstwo". A ileż trzeba się Nas naprosić, a ileż nabłagać abyśmy żarówkę wymienili, meble skręcili czy posprzątali auto. A Pan Stanisław w wieku lat 73 wywijał dziarsko mieczem pod Cecorą w 1620 roku podczas wyprawy na Mołdawię przeciwko Turkom. Wprawdzie bitwę przegrał aczkolwiek podczas odwrotu swoich wojsk zawrócił nagle konia - a że oczytany był, wykształcony i obyty w literaturze i historii starożytnej - uczynił gest jak starożytny bohater (zgadnijcie który). Zostając jako nieliczny na polu bitwy, zszedł ze swojego konia i poderżnął mu gardło na znak, że wcale nigdzie się nie wybiera i zginie tutaj, na polu bitwy. I zginął, niebywale odważnie i szlachetnie. Głowa odesłana sułtanowi wisiała nad drzwiami jego pałacu ponad dwa lata.
Nie chciałbym jakoś faworyzować XV wieku tak też cofnę się w historii o czterysta lat i zaskoczę Was pewną historią. Mianowicie w Anglii dnia 25 września 1066 roku spotkały się dwie armie, angielska i norwescy wikingowie pod Stamford Bridge. Bitwa była zaskoczeniem dla wikingów, którzy podzieleni po dwóch stronach rzeki Derwent odpoczywali sobie wrześniowego wieczora. Ci na zachód stanowili swoistą ścianę, a Ci na wschodzie wraz ze statkami przy pobliskim nabrzeżu odpoczywali sobie zostawiając swoje wyposażenie i bronie na statkach - przecież kto chciałby się bić w tak piękny wieczór? Armia angielska po prostu i bez kozery zaskoczyła wikingów. Ci na zachodniej stronie albo walczyli albo uciekali przez most próbując dostać się do większej części swojej armii albo sięgnąć po większą część wyposażenia. W tym też czasie na pomost wszedł nordycki gigant nieznany z imienia, który chciał powtórzyć Termopile. Przejście było na tyle wąskie, że spokojnie odpierał ataki kolejnych anglików pozwalając swoim kompanom na przygotowanie się do bitwy. Zginął dopiero wtedy gdy poirytowana armia angielska puściła jednego człowieka łódką wzdłuż rzeki i wtem zadał Odważnemu Wikingowi śmiertelną ranę wciskając włócznię od spodu mostu pomiędzy drewniane listwy - według kroniki anglosaskiej.
Dziękuję!
Pierwsza piątka postaci ciekawych i nietypowych!
Doceniajcie i pamiętajcie o poległych. Tylko pamięcią możemy ich uczcić, a jest co czcić.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
teraz rozumiecie tą rozczarowaną minkę na koniec?