18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (10) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 8:10
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 20:41

#bomba

Zagra-Lin

Zagra-Lin (Zagra-lin) – oddział sabotażowo-dywersyjny w strukturach Armii Krajowej, istniejący w latach 1942–1943, którego celem było dokonywanie zamachów na terenach Niemiec oraz na ziemiach polskich wcielonych Rzeszy.
„Zagra-Lin" utworzono w grudniu 1942 roku w ramach Organizacji Specjalnych Akcji („Osa”, „Kosa”) – wydzielonej jednostki do zadań specjalnych podległej bezpośrednio Komendantowi Głównemu AK. W czasie swojej półrocznej działalności „Zagra-Lin" przeprowadził szereg udanych akcji bojowych, w tym zamachy bombowe w Berlinie i Wrocławiu.

Pierwsze zamachy bombowe przypisywane przez niemieckie służby bezpieczeństwa Polakom miały miejsce w Niemczech jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. W czasie okupacji, po utworzeniu Armii Krajowej, przeprowadzanie zamachów w miejscach publicznych na terenie III Rzeszy nakazał Komendant Główny AK, gen. Stefan Rowecki ps. „Grot”. Zamachy te miały być akcjami rewanżowymi za niemiecki terror na ziemiach polskich. Prawdopodobnie pierwsze tego typu akcje wykonywały 2–3 osobowe zespoły kierowane z Warszawy na terytorium Niemiec. Jednym z dywersantów miał być młodszy oficer, który przed wojną służył w jednostce wojskowej, dowodzonej przez generała Roweckiego. W towarzystwie niezidentyfikowanej łączniczki jeździł on kilkakrotnie do Berlina jako handlowiec, za każdym razem dokonując aktów dywersji lub sabotażu na terytorium Rzeszy.
W maju 1942 dowództwo AK powołało do życia Organizację Specjalnych Akcji („Osa”, „Kosa 30”) – oddział wydzielony do zadań specjalnych podlegający bezpośrednio Komendantowi Głównemu AK i wykonujący akcje bojowe na jego osobiste zlecenie. „Osa” cieszyła się sporą autonomią organizacyjną oraz pozostawała szczelnie odseparowana od innych jednostek AK. Jej głównym zadaniem była likwidacja czołowych przedstawicieli niemieckiego aparatu okupacyjnego.
Jednym z żołnierzy „Osy” był pochodzący ze Śląska saper, por. Bernard Drzyzga – uciekinier z Oflagu II C w Dobiegniewie. W grudniu 1942 dowódca „Osy”, ppłk Józef Szajewski „Philips”, polecił mu zadanie zorganizowania w Warszawie zespołu do działań dywersyjnych poza terytorium Generalnego Gubernatorstwa. Jednostka ta otrzymała kryptonim „Zagra-Lin", co stanowiło skróconą wersję nazwy „Kosa Zagra w Linie” („Zagra” był skrótem od „zagraniczny”, a „Lin” – kodowym oznaczeniem Warszawy). W lutym 1943 „Zagra-Lin" wraz z pozostałymi pododdziałami „Osy”-„Kosy” został włączony do struktur Kierownictwa Dywersji AK.
W skład „Zagra-Linu" wchodziło 18 osób. Na czele oddziału stał porucznik Drzyzga, posługujący się pseudonimem „Jarosław”, „Bogusław Jarosław”. Jego zastępcą był pochodzący z Bydgoszczy Józef Artur Lewandowski ps. „Jur”. Posiadał on niemieckie obywatelstwo i pracował jako przedstawiciel niemieckich firm budowlanych, dzięki czemu był w stanie przewozić materiały wybuchowe oraz osobiście podkładać bomby (jako obywatel III Rzeszy był mniej narażony na rewizje). Drzyzga i Lewandowski poznali się w Częstochowie, u wspólnego znajomego.
W skład „Zagra-Linu" wchodzili także: Stefania Lewandowska ps. „Halina I”, Maria Wasilewska ps. „Halina W”, Jan Lewandowski ps. „Jan”, Janusz Łuczkiewicz ps. „Mały”, Wojciech Lewandowski ps. „Wojtek”, Władysława Sokalówna ps. „Władka” oraz Leon Hartwig ps. „Leon”. Żołnierzy „Zagra-Linu" charakteryzowała doskonała znajomość języka niemieckiego oraz stosunków panujących w Rzeszy.

Akcje bojowe

„Zagra-Lin" zasłynął przede wszystkim przeprowadzeniem kilku udanych zamachów bombowych w stolicy nazistowskich Niemiec. Pierwszą akcją w Berlinie był zamach z lutego 1943 roku (prawdopodobnie 13 lutego) na berlińskim dworcu Friedrichstrasse, w którym zginęły 4 osoby (w tym dwóch wojskowych), a 60 zostało rannych. Drugą akcją był zamach z 24 lutego, kiedy podłożono bombę na peronie berlińskiej kolejki miejskiej S-Bahn. W zdarzeniu zginęło – według raportu wykonawców zamachu – „36 gestapowców i SS-manów oraz innych Niemców”, a 78 osób zostało rannych. Kolejny zamach bombowy w Berlinie miał miejsce 10 kwietnia. Tego dnia żołnierze „Zagra-Linu" podłożyli bombę na tamtejszym Dworcu Głównym, której wybuch zabił 14 osób oraz zranił kolejnych 60. Po tej akcji Hitler polecił Reichsführerowi-SS Himmlerowi, aby osobiście zajął się śledztwem. Wyznaczono 10 tys. marek nagrody za każdego schwytanego dywersanta. Niemcom nie udało się jednak schwytać żadnego z zamachowców.
W kolejnych miesiącach jednostka przeprowadziła na terenie Niemiec i ziemiach polskich włączonych do Niemiec kolejne akcje sabotażowo-dywersyjne. Wysadzono m.in. pociąg z amunicją pod Rygą oraz transport paszy i słomy na linii kolejowej Bydgoszcz–Gdańsk. Żołnierze „Zagra-Linu" przeprowadzili także atak na restaurację „Nur für Deutsche” w Rydze, w wyniku którego zginęło 100 Niemców, przeważnie SS-manów i żandarmów.
Kolejną akcją „Zagra-Linu" na terytorium III Rzeszy był zamach bombowy na Dworcu Głównym we Wrocławiu (23 kwietnia 1943). Podłożona przez żołnierzy „Zagra-linu” bomba wybuchła w momencie, gdy przy peronie zatrzymał się pociąg z urlopowanymi żołnierzami Wehrmachtu. Zginęły cztery osoby, a kilkanaście odniosło obrażenia.

Rozwiązanie oddziału

5 czerwca 1943 Gestapo wtargnęło do kościoła św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży w Warszawie, gdzie trwała uroczystość zaślubin porucznika Mieczysława Uniejewskiego ps. „Marynarz”, oficera „Osy”-„Kosy”, z siostrą żołnierza tego oddziału, Teofilą Suchanek. W ręce Niemców wpadło blisko 90 osób, w tym zastępca dowódcy „Kosy” – porucznik Jan Papis-Papieski ps. „Jerzy” – oraz łączniczka sztabu „Władka”, a także większość żołnierzy warszawskiego zespołu „Kosy”, którzy wbrew wszelkim zasadom konspiracji wzięli udział w uroczystości. Z kolei 12 lipca aresztowany został szef sztabu „Kosy”, porucznik Mieczysław Kudelski ps. „Wiktor”, któremu podlegał „Zagra-Lin".
Aresztowania nie dotknęły bezpośrednio „Zagra-Linu". Wobec dekonspiracji „Osy”-„Kosy”, w skład której wchodził, dowództwo AK podjęło jednak decyzję o jego rozwiązaniu. Bernard Drzyzga został przeniesiony na stanowisko zastępcy dowódcy Kedywu w Okręgu AK „Łódź”. Józef A. Lewandowski trafił natomiast do osobistej dyspozycji Komendanta Głównego AK.

"Cześć i chwała bohaterom"

Źródło: Wikipedia

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Projekt Orion
bimbastah • 2012-12-19, 15:05
Zastanawialiście się kiedyś czy szybkie podróże w naszym układzie słonecznym czy nawet podróże między-gwiezdne są w ogóle możliwe?

Okazuje się że potrzebna do tego technologia istnieje od prawie 60lat ! a jednym z jej ojców jest Polak Stanisław Ułam.
Cytat:

W projekcie uderza prostota zastosowanych rozwiązań, solidność konstrukcji



Program Orion – amerykański program budowy rakiet nośnych o napędzie nuklearnym, oparty na koncepcji jądrowego napędu pulsacyjnego, opracowanego w 1955 roku przez współtwórców bomby wodorowej, Stanisława Ulama i Corneliusa Everetta.

Jądrowy napęd pulsacyjny

Napęd pulsacyjny w swoich założeniach pozwalał na wykorzystanie energii jądrowej do napędu pojazdów kosmicznych przy minimalnych nakładach projektowych. Projekt zakładał napędzanie pojazdu przez bomby atomowe wyrzucane z rufy pojazdu i detonowane w pewnej odległości za statkiem. Otaczająca bombę woda lub wosk (możliwe byłoby również zgromadzenie całej substancji napędowej w obrębie bomby) w chwili detonacji tworzyłyby wysokoenergetyczną plazmę, która uderzając w płytę na rufie pojazdu popychałaby go naprzód.
System zakładał wyposażenie pojazdu w potężne dwustopniowe mechaniczne amortyzatory, oraz umieszczone na samej płycie poduszki powietrzne, które rozkładałaby w czasie wynikające z powtarzających się uderzeń plazmy, trwające milisekundy, ruchy płyty, na trwające sekundy ruchy pojazdu, ograniczając przeciążenia do możliwych do zniesienia przez konstrukcję pojazdu oraz pasażerów (zakładane 1 – 3G). Na podstawie konstrukcji atomowych zapalników do ładunków termojądrowych (konstrukcja bomby termojądrowej typu Ulama – Tellera) opracowano koncepcję atomowych ładunków napędowych, w których ładunek termojądrowy zastąpiono by warstwą boru, lub polietylenu, otoczonymi odpowiednio ukształtowanym opakowaniem z wolframu.
W trakcie eksplozji ładunku rozszczepialnego opakowanie to ogniskowałoby strumień neutronów i promieniowania X – w odróżnieniu jednak od bomby typu Ulama – Tellera nie na ładunku termojądrowym, lecz na ww. warstwie polietylenu lub boru – powstałaby w ten sposób wysokotemperaturowa plazma o kształcie cygara która po przebyciu kilkudziesięciu metrów rozprężyłaby się i ostygła do ok. 14 tys. stopni C. Po uderzeniu w płytę napędową następowałaby gwałtowna (ok. 0,3 milisekundy) rekompresja plazmy i wzrost jej temperatury do ok. 40 tys. stopni C. Przy tak wysokich temperaturach plazma emituje głównie promieniowanie ultrafioletowe, które słabo przenika przez samą plazmę oraz materiał tarczy, co tłumaczy dlaczego tarcza nie ulegałaby stopieniu ani wyparowaniu (potwierdziły to eksperymenty Plumbbomb, oraz eksperymenty ze stalowymi kulami umieszczanymi w odległości kilkudziesięciu metrów od eksplodujących ładunków jądrowych – kule znajdowano nienaruszone – patrz poniżej). Płyta napędowa mogłaby być wykonana ze zwykłej stali lub nawet aluminium. Obliczono że po każdej eksplozji wyparowałoby jedynie ok. 1 mm powierzchni płyty. Jeden z mózgów programu – genialny fizyk i matematyk Freeman Dyson obliczył jednak, że zetknięcie plazmy z materiałem parującym z płyty napędowej mogłoby powodować powstanie turbulencji, które niebezpiecznie rozgrzałyby płytę (efekt konwekcji) w związku z tym na płytę natryskiwano by ww. wosk, olej, grafitowy smar lub wodę – chodzi o to, że węgiel lub wodór zawarte w ww. substancjach bardzo silnie pochłaniają promienie ultrafioletowe, co wyeliminowałoby parowanie płyty.
Kolejny problem stanowiło szybkie umieszczenie ładunków kilkadziesiąt metrów od płyty (w początkowej fazie lotu ok. 4 ładunki na sekundę) – rozwiązano by go po prostu poprzez zastosowanie działa wystrzeliwującego ładunki przez otwór w płycie – pod pojazd (w latach 50. skonstruowano jądrowe pociski artyleryjskie). Początkowo obawy budziło niezbyt precyzyjne umieszczanie ładunków pod płytą – obawiano się braku stabilności lotu, jednak Freeman Dyson obliczył, że przy większej liczbie ładunków wynikające z tego odchylenia lotu uśredniają i znoszą się (potwierdził to stabilny lot modelu pojazdu napędzanego chemicznymi ładunkami wybuchowymi – na wysokość 180 m).
W projekcie uderza prostota zastosowanych rozwiązań, solidność konstrukcji, zastosowanie zwykłego aluminium i stali w odróżnieniu od supermateriałów stosowanych w klasycznych pojazdach kosmicznych (projektanci jako wykonawcę projektu rekomendowali firmę Electric Boat Company zajmującą się budową okrętów podwodnych), niemożliwe przy innych systemach napędowych osiąganie jednocześnie wysokiej siły ciągu i wysokiej wydajności napędu, oraz wynikające z natury jądrowych ładunków wybuchowych (im silniejsze tym wydajniejsze) wzrost wydajności konstrukcji, oraz prostoty jej wykonania – w miarę wzrostu wymiarów pojazdu. Obliczono, że zarówno dla pojazdu o masie 2000 ton (wersja międzyplanetarna) jak i Super-Oriona o masie 8.000.000 ton (wersja międzygwiezdna napędzana ładunkami termojądrowymi – mogąca osiągnąć 10% prędkości światła) różnica kosztu jądrowych ładunków napędowych nie byłaby zbyt duża. Ze względu na olbrzymią masę i ładowność pojazdów (wersja międzyplanetarna mogłaby odbywać podróże w tę i z powrotem z ładunkiem użytecznym stanowiącym ok. 50% masy własnej – w porównaniu rakiety chemiczne ok. 5% – w jedną stronę i 5% z tych 5% z powrotem) pomimo wysokiej ceny jądrowych ładunków napędowych (większość kosztów realizacji programu Orion) – koszt wyniesienia kilograma ładunku (w przeliczeniu na ceny z 2005 r.) na niską orbitę okołoziemską stanowiłby kilka- kilkadziesiąt dolarów dla wersji międzyplanetarnej i ok. 30 centów dla Super Oriona (w porównaniu do kilku- kilkudziesięciu tysięcy dolarów dla chemicznego napędu rakietowego).
Ze względu na zanieczyszczenie radiologiczne wywoływane przez serię eksplozji jądrowych, starty odbywałyby się z istniejących poligonów jądrowych. Jako że większość odpadów radioaktywnych związane jest z zasysaniem i napromieniowaniem pyłu z powierzchni ziemi przez kulę ognistą wybuchu jądrowego start odbywałby się z wysokich na kilkadziesiąt metrów wież. Podczas startu pojazd napędzałyby odpalane co sekundę bomby o mocy 0,1 kilotony. Wraz ze wzrostem prędkości i wysokości zastąpiłyby je odpalane znacznie rzadziej ładunki o mocy 20 kiloton. Innymi rozwiązaniami tego problemu byłby start z wyłożonej stalą i grafitem niecki (minimalizacja cyrkulacji powietrza)lub oceanicznej platformy startowej. Dalszą redukcję zanieczyszczenia atmosfery można by osiągnąć stosując start z okolic polarnych (naładowane radioaktywne cząstki uciekłyby w przestrzeń kosmiczną przez dziurę w magnetosferze) lub stosowanie w trakcie wznoszenia czystych ładunków atomowych (np. o typie bomby neutronowej – ok. tysiąckrotna redukcja zanieczyszczeń). Jak podkreślają zwolennicy tego typu napędu byłoby to znacznie mniej niż napromieniowanie atmosfery przez emisję radioaktywnych popiołów z elektrowni opalanych węglem – do produkcji paliwa dla jednego startu wahadłowca.

Historia programu

W trzy lata po opublikowaniu opracowania Ulama i Everetta firma General Atomics rozpoczęła prace nad zastosowaniem napędu pulsacyjnego w lotach kosmicznych. Programowi, kierowanemu przez dwóch fizyków – Theodora Taylora i Freemana Dysona, nadano kryptonim Orion. Program miał stanowić bezpośrednią konkurencję dla opracowywanych przez zespół von Brauna nośnych rakiet chemicznych – twórcy programu Orion wierzyli, że ich program pozwoliłby na wyniesienie na orbitę tysięcy ton ładunku przy kosztach porównywalnych ze znacznie mniej efektywnymi rakietami chemicznymi. Kres programowi położyły nie problemy techniczne, lecz brak woli politycznej, oraz traktat o zakazie testów jądrowych na ziemi w powietrzu i w przestrzeni kosmicznej w 1963 (w trakcie negocjacji pojawiły się trudności odnośnie porozumienia z ZSRR co do definicji próby jądrowej) – jego kuriozalne w niektórych miejscach sformułowania np. jako uzasadnienie – obawa przed zanieczyszczeniem promieniowaniem próżni kosmicznej (wypełnionej przecież radioaktywnymi cząstkami promieniowania kosmicznego, promieniowaniem X i gamma z rozbłysków słonecznych, i z łatwością rozpraszającej każdą ilość substancji – poprzez swój bezmiar – o czym wiedzieli nawet ówcześni specjaliści (obliczono że produkty eksplozji nuklearnej w kosmosie zostaną np. wymiecione poza układ słoneczny przez cząstki wiatru słonecznego) pozwalają podejrzewać że chodziło o coś innego niż szczytna troska o środowisko. Ostatnio jednak pojawiają się spekulacje, że ze względu na prostotę i niezwykłą atrakcyjność projektu (pozwala na ekonomiczną eksploatację zasobów układu słonecznego), jest tylko kwestią czasu kiedy zrealizuje go jakieś państwo/państwa posiadające broń jądrową, które nie podpisały ww. traktatu (Chiny, Indie, Pakistan).


Testy


Koncepcja programu Orion była częściowo oparta na wynikach testów przeprowadzanych podczas wczesnych prób bomb atomowych na poligonie Eniwetok. Podczas testów stalowe kule pokryte powłoką grafitową zawieszano 30 stóp (ok. 9 metrów) nad centrum eksplozji jądrowej. Kule znajdowano w nienaruszonym stanie z częściowo odparowaną powłoką grafitu.
W ramach programu Orion wybudowano serię modeli mających przetestować czy aluminiowa płyta jest w stanie przetrwać wysokie temperatury i ciśnienie spowodowane odpaleniem w jej pobliżu konwencjonalnych materiałów wybuchowych. Po kilku nieudanych próbach udało się przeprowadzić stabilny lot – urządzenie osiągnęło maksymalną wysokość 100 metrów.
Jedyną weryfikację możliwości wykorzystania bomb jądrowych do wynoszenia ładunków na orbitę zapewnił wypadek podczas serii testów ograniczania zasięgu eksplozji jądrowych w ramach programu Operation Plumbbob. W 1957 roku bomba jądrowa niskiej mocy spowodowała wyrzucenie 900-kilogramowej stalowej pokrywy. Obliczenia wskazują, że płyta osiągnęła prędkość co najmniej dwukrotnie większą od prędkości ucieczki (według innych obliczeń – nawet sześciokrotnie większą). Najprawdopodobniej nie opuściła jednak ziemskiej atmosfery i wyparowała na skutek tarcia.

Od siebie dodam jeszcze - Technologia jądrowa mimo wszystko od tamtego czasu poszła naprzód - wyobraźcie sobie taki statek 'zasilany' car-bombami
Cytat:

W pierwotnych założeniach ładunek miał mieć moc 100 megaton.

Testy pierwszej bomby EMP
DFM • 2012-12-13, 7:20
Na pustyni Utah, Boeing wraz z amerykańskimi siłami powietrznymi odbył pierwsze testy bomby EMP, czyli impulsu elektromagnetycznego. Odtajniono film z tego “eksperymentu”.

Science Fiction stało się faktem

O ile szczegóły budowy nowej broni nie są jawne, to wiadomo, że jej nośnikiem jest coś na kształt rakiety, która przelatując nad danym terenem “bombarduje” go promieniowaniem elektromagnetycznym, unieszodliwiając tym samym wszelkie urządzenia elektroniczne.



Jak widać na powyższym filmiku, radość inżynierów ze stworzenia broni, która nie zabija ludzi, a jedynie sprzęt, jest ogromna. Oczywiście broń ma służyć do ochrony amerykańskich żołnierzy (chociaż warto wspomnieć, że niedawno Barack Obama wydał zgodę na “zapobiegawcze” ataki w “cyberprzestrzeni”, tj. w sieciach obcych krajów).

Projekt na który wydano 38 milionów dolarów od 2009 roku nazwano CHAMP (‘Counter-Electronics High Power Advanced Missile Project’). Pewnie jeszcze będzie się o nim sporo mówiło — i celowo nie piszemy czytało, bo może nie być na czym…
Najlepszy komentarz (29 piw)
404_error • 2012-12-13, 10:31
To jest naprawde smutne i przygnębiające, garstka pojebów (w stosunku do reszty ludności) tworzy coraz to nowe bronie, wprowadza jakieś "prawa" zeby móc oddziaływać na zwykłych ludzi, którzy chcą sobie po prostu normalnie żyć. A postęp naukowy jest hamowany, np. nie wiadomo czy gdzieś już nie powstał lek na raka ale wiadomo leczenie raka jest bardziej dochodowe niż wyleczenie ;/ Albo chcociażby wprowadzanie demokracji do nauki i fałszowanie lub zatajanie wyników badań jeśli nie pasują do "powszechnie" przyjętych teorii.
Bomba Atomowa vs. Zakon Jezuitów
I................o • 2012-12-12, 12:34
Jak było to chuj,zmieńcie wyszukiwarke, ja znalazłem tylko wzmianke w komentarzu.

Nagasaki 9 sierpnia 1945 r

Przeżyli wybuch bomby atomowej, która zniszczyła wszystko dookoła. W jaki sposób można wytłumaczyć to niezwykłe wydarzenie?

Jest 6 sierpnia 1945 r. Amerykański bombowiec B-29 krąży po błękitnym niebie nad japońskim miastem Hiroszima. Niczego niespodziewa jący się mieszkańcy ledwie spoglądają z ziemi na samolot, nieświadomi tego, że ma on śmiercionośny ładunek, z którego siły rażenia tak naprawdę nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy. Ładunek, którego moc miała być właśnie na nich wypróbowana. Zrzucona bomba w mgnieniu oka zmiotła miasto z powierzchni ziemi. Domy rozpadły się, a ludzie zwyczaj nie wyparowali. Ogromna kula ognia wzniosła się ku niebu, a potworna fala rozgrzanego gazu rozniosła zgliszcza w promieniu kilkunastu kilometrów.



6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:10 zegar na ścianie nowicjatu oo. jezuitów zatrzymał się - na Hiroszimę, odległą o zaledwie 6 km od wspólnoty jezuitów, zrzucono bombę atomową. O. Arrupe, wraz ze współbraćmi, wyruszył na spotkanie dziełu zniszczenia.

O. Arrupe został mianowany przełożonym jezuitów w Japonii i mistrzem nowicjatu w 1942 majac 35 lat . Nowicjat znajdował się na przedmieściach Hiroszimy. 6 sierpnia 1945 na miasto spadła bomba atomowa. Jako jeden z pierwszych lekarzy dotarł z pomocą do centrum. Wkrótce przeniesiono ojca Pedro do Nagatsuki, tuż pod Hiroszimą, gdzie powierzono mu funkcję magistra nowicjatu, a wkrótce również rektora kolegium. Na brak pracy nie mógł narzekać. W poniedziałek 6 sierpnia 1945 roku, gdy ogłoszono alarm przeciwlotniczy nikt nie spodziewał się nadchodzącej tragedii. Ponieważ nikogo nie dziwiły przelatujące nad miastem dywizjony samolotów, nikt się nie przejął jednym amerykańskim bombowcem B-29. Ludność kontynuowała swe odzienne zajęcia. Do czasu. Kilka minut od ogłoszenia alarmu niebo zajaśniało ognistym błyskiem.



Pośród mieszkańców Hiroszimy był jezuita ojciec Hubert Schiffer. Rankiem 6 sierpnia 1945 r. po odprawionej Mszy św. właśnie zabierał się do śniadania., coś nagle błysnęło. Początkowo duchowny pomyślał, że eksplodował tankowiec w porcie. Hiroszima była głównym portem, w którym japońskie łodzie pod wodne uzupełniały paliwo. Potem, jak powiedział ojciec Schiffer: - Nagle potężna eksplozja wstrząsnęła powietrzem. Niewidzialna siła uniosła mnie w górę, wstrząsała mną, rzucała, wirowała ni czym liściem podczas jesiennej zawieruchy. Gdy ojciec znalazł się na ziemi i otworzył oczy, zdał sobie sprawę, że wokół jego domu nie ma nic. Wszystko zostało zniszczone. Tymczasem on miał zale dwie niewielkie zadrapania z tyłu szyi.



Nieliczna wspólnota, licząca ośmiu jezuitów, do której należał ojciec Schiffer, mieszkała w domu blisko kościoła parafialnego, oddalonego jedynie o osiem budynków od centrum wybuchu. W tym czasie, kiedy Hiroszima była pustoszona przez bombę atomową, wszyscy jezuici zdołali uciec nietknięci, podczas gdy każda inna osoba znajdująca się w odległości do półtora kilometra od centrum wybuchu natychmiast umierała. Dom, w którym mieszkali katoliccy duchowni, stał na swoim miejscu, pod czas gdy wszystkie inne budynki roz padły się niczym domki z kart. W czasie, kiedy to się zdarzyło, ojciec Schiffer miał 30 lat. Ten jezuita nie tylko przeżył, ale cieszył się również dobrym zdrowiem przez następne 33 lata.





W jaki sposób kapłan i pozostali misjonarze mogli przeżyć wybuch atomowy, który spowodował śmierć wszystkich innych w promieniu dziesię ciu kilometrów od epicentrum wybuchu, a katoliccy duchowni byli oddaleni od niego zaledwie o jeden kilometr? Jest to absolutnie niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia. Interesującym faktem może się okazać to, że ta grupa była szczególnie od dana przesłaniu fatimskiemu. Jezuici "żyli" nim. Codziennie odmawiali różaniec i czynili pokutę.

Co ciekawe, historia powtórzyła się kilka dni później 9 sierpnia w Nagasaki, drugim japońskim mieście dotkniętym wybuchem bomby atomowej. Zarówno w Hiroszimie, jak i Nagasaki jedynymi, którzy ocaleli, byli duchowni katoliccy. Jeszcze więcej budynków zostało zniszczonych, w obu przypadkach domy misjonarzy zostały tylko lekko draśnięte.





Wszyscy inni znajdujący się w odległości trzy razy większej od miejsca wybuchu, aniżeli ci duchowni, zginęli natychmiast. Według uczonych, jezuici - nawet jeśli udało im się jakimś cudem przeżyć - po winni byli zginąć w ciągu kilku minut w następstwie promieniowania. Tymczasem tak się nie stało...

Po kapitulacji Japończyków amerykańscy lekarze powiedzieli ojcu Schifferowi, że jego ciało wkrótce zacznie się rozkładać w następstwie promieniowania. Ku wielkiemu zdziwieniu medyków ciało ojca Huberta nie tylko nie zaczęło się psuć, ale przez 33 lata nie wykazywało najmniej szych oznak napromieniowania ani żadnych innych skutków ubocznych spowodowanych wybuchem bomby jądrowej.

Naukowcy przebadali grupę jezuitów 200 razy w ciągu następnych 30 lat i nie stwierdzili u nich nigdy żadnych skutków ubocznych. Czy mógł to być szczęśliwy traf? Czy konstruktorzy bomby mogli ją tak zbudować, aby nie zabijała amerykańskich obywateli? Nie ma takiej możliwości, by bomba atomowa skonstruowana z uranu 235 pozostawiła nietknięty nie wielki obszar, podczas gdy wszystko dookoła znikało z powierzchni ziemi. Jezuici doskonale zdawali sobie sprawę z tego, kto był "sprawcą" tego cudu. Mówili: - Jesteśmy przekonani, że przeżyliśmy, ponieważ żyliśmy przesłaniem fatimskim. Żyliśmy i codziennie głośno odmawialiśmy różaniec w naszym domu.

Ojciec Schiffer był przekonany, że ocalał dzięki opiece Matki Bożej, która uchroniła go od wszystkich negatywnych konsekwencji wybuchu bomby atomowej. Świeccy naukowcy nie dają wiary tym tłumaczeniom. Są przekonani, że musi istnieć jakieś inne "prawdziwe" wyjaśnienie tej zagadki. Tymczasem minęło ponad 60 lat od zdarzenia i do tej pory nie są w stanie wytłumaczyć tego zjawiska. Z naukowego punktu widzenia to, co się przytrafiło tym jezuitom w Hiroszimie, wciąż przekracza wszelkie prawa logiki.

Dr Stephen Rinehart z Departamentu Obrony USA, ceniony na całym świecie ekspert w dziedzinie wybuchów jądrowych, tak to sko mentował: Błyskawiczna kalkulacja pokazuje, że w odległości jednego kilometra od wybuchu dominuje temperatura od dwóch i pół do trzech tysięcy stopni Celsjusza, a fala ciepła uderza z prędkością dźwięku napierając z ciśnieniem większym niż 600 psi (1 psi to około 69 hektopaskali - przyp. red.).

Jeśli jezuici znajdujący się w obrębie jed nego kilometra od epicentrum wybuchu byli poza plazmą bomby atomowej, ich siedziba powinna być ponad wszelką wątpliwość zniszczona. Konstrukcje żel betowe, jak i z cegły - z których zwykle zbudowane są centra handlowe - ule gają zniszczeniu w wyniku nacisku 3 psi. Takie ciśnienie powoduje uszkodzenie słuchu i wypadanie okien. Przy 10 psi uszkodzeniu ulegają płuca oraz serce. Z kolei ciśnienie rzędu 20 psi rozsadza kończyny. Głowa eksploduje przy ciś nieniu 40 psi i takiego naporu ciśnienia nikt nie jest w stanie przeżyć, gdyż czaszka zostaje zwyczajnie rozsadzona. Wszystkie bawełniane ubrania zapa lają się w temperaturze około 200 stopni Celsjusza, a płuca wyparowują w ciągu minuty od wciągnięcia tak gorącego po wietrza. W takich warunkach nie jest możliwe, aby ktokolwiek przeżył. Nikt nie powinien zostać przy życiu w odle głości jednego kilometra. Ani w odległo ści dziesięć razy większej - dziesięć do piętnastu kilometrów od epicentrum wybuchu. Widziałem, jak rozpadały się ceglane ściany szkoły podstawowej. Sądzę, że zaledwie kilka osób, które nie uległy całkowitemu spaleniu, przeżyło. Ale umarły one w ciągu następnych piętnastu lat z powodu raka. Rekonesans zdjęć panoramicznego widoku z epicen trum wybuchu, gdzie znajdował się kie dyś szpital Shima Hospital, w pobliżu domu jezuitów, ujawnił, że pozostały dwa budynki nietknięte. Sądzę nawet, że w budynkach widoczne były okna. Jednym z nich był kościół oddalony kilkaset metrów od pierwszego budynku, którego ściany wciąż stały, jedynie zniknął dach. Departament Obrony nigdy oficjalnie nie skomentował tego wydarzenia i przy puszczam, że to było sklasyfikowane, ale nigdy nie poruszane w literaturze przedmiotu. Sądzę, że jest możliwe, iż jezuici zostali poproszeni o to, aby nigdy nie wy­powiadali się na ten temat.

To, co się stało w Hiroszimie i Nagasaki, przytrafiło się także w dawnych czasach wiernym sługom Boga: Szadra kowi. Meszakowi i Abed-Nedze, o czym mówi księga Daniela (3. 19-24): Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej, niż było trzeba. Mężom zaś najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka, Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca. Związano więc tych mężów w ich płaszczach, obuwiu, tiarach i ubraniach i wrzucono do rozpalonego pieca. Ponieważ rozkaz króla był stanowczy, a piec nadmier nie rozpalony, płomień ognia zabił tych mężów, którzy wrzucili Szadraka, Me­szaka i Abed-Nega. Trzej zaś mężowie, Szadrak, Meszak, Abed-Nega, wpadli związani do środka rozpalonego pieca. I chodzili wśród płomieni wychwalając Boga i błogosławiąc Pana.

Zamieściłem artykuł tak z okazji iż zbliża się 21 grudnia, i jak by co warto pamiętać, że budynki kościołów, jak można by wnioskowiać mają wzmanianie stropy i mogą posłużyć jako bunkier przeciw atomowy.

No i skoro jesteśmy przy temacie Nagasaki to wstawiam zdjęcie Riny Nagasaki:

Najlepszy komentarz (118 piw)
tomiknn • 2012-12-12, 13:14
@up
Ciężki dzień w gimnazjum? Wyżyj się gdzieś indziej.
Nukemap
mieczak • 2012-12-12, 2:27
Coś na pobudzenie wyobraźni typowego sadola

www.nuclearsecrecy.com/nukemap/

Strona daje nam możliwość podpatrzenia skutków wybuchu bomby atomowej w dowolnym miejscu na ziemi.
Oczywiście siłę bomby wybieramy sami.

A Wy jakie państwo wybraliście na pierwszą na próbę?
Najlepszy komentarz (37 piw)
b................s • 2012-12-12, 8:07
Warszawa, ul.Wiejska - malutki Davy Crockett
Kraków - Alarm Bombowy
Dalione • 2012-12-09, 19:28
W niedzielę 9 grudnia tuż przed godziną 16 do Straży Pożarnej zadzwonił mieszkaniec Krakowa z informacją, że na przystanku przy ulicy Starowiślnej znajduje się bomba.

Przypadkowy przechodzień zauważył przedmiot przypominający bombę, przypięty do słupka obok przystanku przy zbiegu ulic Starowiślnej i Westerplatte. Zdecydował się od razu zawiadomić służby ratunkowe. Na miejsce przyjechały dwie jednostki Straży Pożarnej, cztery radiowozy policyjne i karetka pogotowia. Chwilę później okazało się, że przypięta imitacja bomby to cztery marchewki i zegarek.

Sprawę prowadzi Policja, która będzie starała się ustalić tożsamość osoby, która zrobiła i przyczepiła "marchewkową bombę".



Źródło: lovekrakow.pl/aktualnosci/falszywy-alarm-bombowy-w-centrum-miasta_2222.html - zerżnięty cały tekst.

Ktoś miał wyobraźnię
Najlepszy komentarz (77 piw)
Verdourth • 2012-12-09, 19:43
Kurwa jak to ?! to już nie wolno przykleić taśmą darmowych marchewek i zegarka? Ja pierdole, pewnie odpowie jakby faktycznie próbował bombę podłożyć albo przynajmniej zapłaci za wyjazd tych wszystkich jednostek.
Rosja vs Chiny
BongMan • 2012-11-29, 1:01
Dyskutowali żołnierze rosyjscy i chińscy kto kogo zwycięży. Chińczycy mówią:
- My na was bombę neutronową zrzucimy.
- A co to takiego?
- Wszystko materialne pozostaje, a żywe ginie!
- To my na was wtedy pluton chorążych napuścimy.
- Oo, a to co takiego?
- Wszystko żywe pozostaje, a materialne ginie!
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Najlepszy komentarz (54 piw)
ellsworth • 2012-11-29, 19:59
Lepszy kawał z Rosją i Chinami w roli głównej:

Bush i Putin kazali się zamrozić na 100 lat i jak już ich rozmrozili, to postanowili zobaczyć jak wygląda świat. Więc idą ulicą i nagle Putin zobaczył, że na ziemi leży gazeta, więc ją podnosi i czyta. Nagle zaczyna się śmiać, wtedy go Bush pyta:
- Czemu się śmiejesz?
Na to Putin:
- Tu piszą, że USA stało się państwem komunistycznym.
Na to zirytowany Bush wyrywa Putinowi gazetę i też zaczyna ją czytać, po chwili on zaczyna się śmiać. Wtedy Putin go pyta:
- Czemu się śmiejesz?
Na to Bush:
- Bo tu piszą, że wybuchły zamieszki na granicy polsko-chińskiej.
Jak zostać bezdomnym w sekundę
taziu • 2012-11-21, 13:47
Po dostaniu cynku o izraelskim ataku dowódca Hamasu wyszedł ze swojego domu i spokojnie nagrywa akcję

Najlepszy komentarz (43 piw)
headowsky93 • 2012-11-21, 14:31
To pewnie ta co pomyliła petardę ze świeczką
Bomba pod sejmem
Skowroniasty • 2012-11-20, 8:27
A teraz sadole przyznawać się co tam jeszcze majstrujecie w piwnicach.



Cenię sobie prawo do życia, ale nie wiem czemu nie byłbym chyba zbytnio wzruszony gdyby nagle dach na Wiejskiej zapadł się podczas posiedzenia. Nie dziwi mnie wcale, że obecna degradacja życia politycznego powoduje takie właśnie zachowania, przechodzące nie w fanatyzm a w totalną skrajność. Nie byłbym wielce zdziwiony, gdyby ta informacja była po prostu kolejną wrzutką, zmianą tematu i odciągnięciem uwagi od spraw nader ważnych. Niemniej jednak bardziej kibicowałbym temu panu który chciał wysadzić wiejską (Komor niech se chodzi, ma dobrą fuchę reprezentacyjną i do tego się świetnie nadaje), ale stado tych nierobów nadaje się właśnie do wysłania ekspresem na orbitę okołoziemska.
Najlepszy komentarz (154 piw)
BongMan • 2012-11-21, 0:25
Zdecydowana większość znajomych, z którymi rozmawiałem o niedoszłym zamachu na Sejm, mówiła:
- Kurwa, szkoda że mu się nie udało.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem