Wymknął się spod ziemi i kontroli
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:08
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:23
#bor
Zajebście "dobrą zmianę" widać w BORze.
Ciekawe jakie są procedury posiadania i przechowywania tak ważnych kart dostępu?
Ciekawe czy ktoś wyciągnie wnioski?
wiadomosci.wp.pl/zlodzieje-okradli-bor-alert-w-sluzbach-specjalnych-w-...
Ciekawe jakie są procedury posiadania i przechowywania tak ważnych kart dostępu?
Ciekawe czy ktoś wyciągnie wnioski?
wiadomosci.wp.pl/zlodzieje-okradli-bor-alert-w-sluzbach-specjalnych-w-...
Cytat:
W nocy z wtorku na środę okradziono jednego z pracowników Biura Ochrony Rządu - podaje RMF24. Łupem złodziei miały paść karty dostępu do budynków ochranianych przez służby specjalne
Schemat jest prosty: wyciąganie odszkodowania od poszkodowanych poprzez bycie ofiarą w wypadku.
Można się pokusić o stwierdzenie, iz zamiast szkolić się z ochrony VIPów, to przygotowywują się do powodowania wypadków z VIPami. Po wydarzeniach zawsze składają jednolite zeznania I nawet gdy nie są one zgodne z prawdą, gdy są wbrew dowodom świadczących o prawdzie, za składanie fałszywych zeznań podlegają karze pozbawienia wolności do lat 3 zgodnie z Kodeksem Karnym, jednakże nic im się nie dzieje, gdyż z funduszy publicznych dysponują takimi sumami, iż każdy pracownik służb publicznych jest im posłuszny. Czy, i z kim mają układy – tego się mam nadzieję dowiemy z komentarzy.
Jak ktoś zna standardy I wymogi rekrutacyjne do BORu to proszę komentarz (jednakże pewnie są one niejawne, inaczej już cały naród by się śmiał/płakał).
Jest również możliwe, iż uszkodzone auta sprzedawane są na części (za co pieniądze wracają do agencji), a na koniecznie nowe brane są pieniądze z budżetu – z limitami czy bez? Kto wie niech się wypowie. Lecz na co komu limity gdy chodzi o ochronę rządu? Nie to co nasze limity odprowadzeń od podatków..
Oczywiście, kupowane auta są sprowadzane do Polski, produkowane za granicą, zatem my płacimy do budżetu, a z budżetu wylewane są przez służby się na zewnątrz i nie wracają. To też się od PRLu nic nie zmieniło. Korupcja idzie od góry.
Audi, którym jechała Kopacz, kosztowało 2 miliony PLN. To jest jedno auto służbowe, a tych w sumie rozbili niemalże 20 w ciągu ostatnich 10 lat.
Kompilacja artykułów o wypadkach BORu z ostatnich lat, może coś przeoczyłem:
2008, 3 współpracownicy Gen. Jaruzelskiego I 1 auto służbowe wyborcza.pl/1,7539...eRedirects=true
2014 , Oficer nadzorujący ochronę VIPów w czasie podsłuchów polityków, 1 łuk brwiowy krzysztofjaw.blogs...or-kolejny.html
2015, rowerzystka, opona samochodu służbkowego warszawa.onet.pl/s...-wypadek/5ph4bz
Prezydent Duda , 1 auto służbowe
2016
w efekcie BOR zapewnia zakup 20 nowych samochodów służbowych
: wiadomosci.wp.pl/k...l?ticaid=118c29
2016, nieprawidłowo zaparkowane auto służbkowe poza granicami naszego państwa, rzekomo włamanie gazetawroclaws...nikow,11787132/
2017 Minister Macierewicz , 11 aut służbowych chillitorun.pl...ony-rzadu-foto/
2017 Premier Szydło , 1 auto służbkowe
Po wypadku przesłuchanie kierowcy Fiata zakończyło się podpisaniem protokołu bez załącznika a media otrzymały od Policji fałszywe dane, co wskazuje na korupcję. Premier listownie zapewniła Sebę iż będzie równo traktowany, to jednakże zostało w sejmie wyśmiane – politycy wykazali, iż uczestnik wypadku nie otrzymał pomocy adwokata przed I podczas przesłuchiwania przez policję (tutaj jednakże widać ich upośledzenie umysłowe, bo list był wysłany po przesłuchaniach).Przesłuchanie Minister trwało 3 godziny co według mnie wskazuje na fakt, iż miała nastawienie do sprawy inne niż reszta jej strony.
Jak w to nie wierzysz / w głowie ci się nie mieści, to obejrzyj transmisję z przesłuchań w sprawie Amber Gold (gdzie widać, iż komisja aktywnie ochrania przesłuchiwanych, np. pozwalając im gdybać i unikać odpowiedzi a nakazując zmianę pytającego gdy przesłuchiwany/a jest zmuszony/a do udzielenia konkretnej odpowiedzi).
Jak ci się nie wydaje że tak jest, to się pomódl by to co myślisz było prawdą - mam nadzieję iż się spełni.
W międzyczasie MSWiA mówi o planach zwiększenia wydatków z budżetu pańtwa na BOR wiadomosci.dzienni...ata-szydlo.html
oczywiście też zapewniają, iż wszystko było prawidłowo wprost.pl/kra...o-tragedii.html
co wskazuje na konieczność reformy nie tylko BORu, lecz również jednostki ich nadzorującej.
Warto zauważyć jak jakość kolumn BORu się nie zmienia na przestrzeni lat: brak ścisłości, spójności, użytkowanie więcej niż 1 pasa drogi jednocześnie, nieregularne odstępy między samochodami, niejednolita sygnalizacja między uczestnikami kolumny, różnorodne zachowanie na drodze:
2010
2013
2016
2016
Zachęcam do udostępniania tego podsumowania oraz do dzielenia się informacjami na te tematy.
Sugeruję tolerować troli I ignorować wyśmiewcze wypowiedzi autystów/idiotów.
Można się pokusić o stwierdzenie, iz zamiast szkolić się z ochrony VIPów, to przygotowywują się do powodowania wypadków z VIPami. Po wydarzeniach zawsze składają jednolite zeznania I nawet gdy nie są one zgodne z prawdą, gdy są wbrew dowodom świadczących o prawdzie, za składanie fałszywych zeznań podlegają karze pozbawienia wolności do lat 3 zgodnie z Kodeksem Karnym, jednakże nic im się nie dzieje, gdyż z funduszy publicznych dysponują takimi sumami, iż każdy pracownik służb publicznych jest im posłuszny. Czy, i z kim mają układy – tego się mam nadzieję dowiemy z komentarzy.
Jak ktoś zna standardy I wymogi rekrutacyjne do BORu to proszę komentarz (jednakże pewnie są one niejawne, inaczej już cały naród by się śmiał/płakał).
Jest również możliwe, iż uszkodzone auta sprzedawane są na części (za co pieniądze wracają do agencji), a na koniecznie nowe brane są pieniądze z budżetu – z limitami czy bez? Kto wie niech się wypowie. Lecz na co komu limity gdy chodzi o ochronę rządu? Nie to co nasze limity odprowadzeń od podatków..
Oczywiście, kupowane auta są sprowadzane do Polski, produkowane za granicą, zatem my płacimy do budżetu, a z budżetu wylewane są przez służby się na zewnątrz i nie wracają. To też się od PRLu nic nie zmieniło. Korupcja idzie od góry.
Audi, którym jechała Kopacz, kosztowało 2 miliony PLN. To jest jedno auto służbowe, a tych w sumie rozbili niemalże 20 w ciągu ostatnich 10 lat.
Kompilacja artykułów o wypadkach BORu z ostatnich lat, może coś przeoczyłem:
2008, 3 współpracownicy Gen. Jaruzelskiego I 1 auto służbowe wyborcza.pl/1,7539...eRedirects=true
2014 , Oficer nadzorujący ochronę VIPów w czasie podsłuchów polityków, 1 łuk brwiowy krzysztofjaw.blogs...or-kolejny.html
2015, rowerzystka, opona samochodu służbkowego warszawa.onet.pl/s...-wypadek/5ph4bz
Prezydent Duda , 1 auto służbowe
2016
w efekcie BOR zapewnia zakup 20 nowych samochodów służbowych
: wiadomosci.wp.pl/k...l?ticaid=118c29
2016, nieprawidłowo zaparkowane auto służbkowe poza granicami naszego państwa, rzekomo włamanie gazetawroclaws...nikow,11787132/
2017 Minister Macierewicz , 11 aut służbowych chillitorun.pl...ony-rzadu-foto/
2017 Premier Szydło , 1 auto służbkowe
Po wypadku przesłuchanie kierowcy Fiata zakończyło się podpisaniem protokołu bez załącznika a media otrzymały od Policji fałszywe dane, co wskazuje na korupcję. Premier listownie zapewniła Sebę iż będzie równo traktowany, to jednakże zostało w sejmie wyśmiane – politycy wykazali, iż uczestnik wypadku nie otrzymał pomocy adwokata przed I podczas przesłuchiwania przez policję (tutaj jednakże widać ich upośledzenie umysłowe, bo list był wysłany po przesłuchaniach).Przesłuchanie Minister trwało 3 godziny co według mnie wskazuje na fakt, iż miała nastawienie do sprawy inne niż reszta jej strony.
Jak w to nie wierzysz / w głowie ci się nie mieści, to obejrzyj transmisję z przesłuchań w sprawie Amber Gold (gdzie widać, iż komisja aktywnie ochrania przesłuchiwanych, np. pozwalając im gdybać i unikać odpowiedzi a nakazując zmianę pytającego gdy przesłuchiwany/a jest zmuszony/a do udzielenia konkretnej odpowiedzi).
Jak ci się nie wydaje że tak jest, to się pomódl by to co myślisz było prawdą - mam nadzieję iż się spełni.
W międzyczasie MSWiA mówi o planach zwiększenia wydatków z budżetu pańtwa na BOR wiadomosci.dzienni...ata-szydlo.html
oczywiście też zapewniają, iż wszystko było prawidłowo wprost.pl/kra...o-tragedii.html
co wskazuje na konieczność reformy nie tylko BORu, lecz również jednostki ich nadzorującej.
Warto zauważyć jak jakość kolumn BORu się nie zmienia na przestrzeni lat: brak ścisłości, spójności, użytkowanie więcej niż 1 pasa drogi jednocześnie, nieregularne odstępy między samochodami, niejednolita sygnalizacja między uczestnikami kolumny, różnorodne zachowanie na drodze:
2010
2013
2016
2016
Zachęcam do udostępniania tego podsumowania oraz do dzielenia się informacjami na te tematy.
Sugeruję tolerować troli I ignorować wyśmiewcze wypowiedzi autystów/idiotów.
Po co BORowikom potrzebne jest tyle limuzyn?
Na wszelki wypadek.
Na wszelki wypadek.
Krótka, za to ciekawa historia z książki Aleksandra Wasilewskiego "WOJNA SŁUŻB racja stanu"
Tobie Ojczyzno
3 godz. ·
Polecamy krótki fragmencik na niedzielne południe Emotikon wink
Sobota, godz. 7.47, Jednostka JW. GROM, Rembertów
Prostą aleją w promieniach wschodzącego słońca na sygnałach pędziły cztery czarne BMW X5 z agentami BOR. Samochody na pełnym gazie wyjechały na szeroki dziedziniec i zahamowały jeden za drugim z piskiem opon przed bramą
wjazdową do jednostki JW GROM.
Jak na rozkaz w tym samym momencie, otworzyły się drzwi wszystkich terenówek i wysiadło z nich dziewięciu potężnie zbudowanych facetów w czarnych garniturach z pod których, wystawała włożona w specjalne kabury, przy pasach biodrowych, broń krótka. Zbici w ciasną gromadę pewnym krokiem podeszli do chodzącego wzdłuż bramy wartownika, Żołnierz przystanął przed boczną kratą, która pełniła funkcję drzwi biegnących wzdłuż budynku wartowni, zagradzając drogę idącym.
Najwyższy z borowców przedstawił się żołnierzowi patrząc na niego z góry.
- Karol Zdebski, biuro ochrony rządu. Mam rozkaz odtransportować pana generała Petrażyckiego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, proszę nas wpuścić – mówił, władczym tonem.
Żołnierz w szarym mundurze z karabinem Beryl przewieszonym przez plecy, podniósł wzrok na twarz mówiącego i patrząc jakby obojętnie przed siebie milczał.
- Żołnierzu- czy mnie słyszycie - odezwał się zirytowany pułkownik Zdebski odwracając się z drwiącym uśmiechem do swoich oficerów. - Chcę natychmiast rozmawiać z generałem Petrażyckim - rzekł stanowczo podnosząc głos i kładąc ręce na swoich biodrach chcąc dodać sobie jeszcze więcej dowódczej powagi.
- Generała nie ma w koszarach, jeszcze nie przyjechał z domu - beznamiętnie oświadczył wartownik ignorując zupełnie oficera.
Zdebski przybliżył swoją twarz do twarzy GROMowca , prowokacyjnie patrząc mu prosto w oczy.
Wartownik poczuł jego oddech. Pułkownik przysunął mankiet lewej ręki do ust i zapytał do ukrytego w nim mikrofonu – Grupa 2, gdzie jesteście?
W ukrytej w uchu słuchawce usłyszał głos podwładnego. – Weszliśmy do mieszkania, jest puste. Facet musiał wyjść nagle, cała sypialnia jest rozgrzebana, a galowy mundur wisi na drzwiach od szafy. Całą klatka schodowa jest podziurawiła od kul, drzwi wejściowe do bloku rozjebane w drobny mak. W rozpytaniu wśród sąsiadów ustaliliśmy, że około trzech kwadransów temu była tu mała bitwa kiedy generał wychodził z bloku w obstawie pięciu żołnierzy. I wisienka na torcie, w samochodzie terenowym zaparkowanym przed jego mieszkaniem znaleźliśmy trzy trupy. Sprawnie poszatkowani z broni automatycznej. Wyglądali na naszych ale nie mają dokumentów i broń też nie z naszego arsenału. Co robić panie pułkowniku?
- Zostańcie na miejscu, zabezpieczcie teren do przyjazdu naszych techników. Nie wpuszczać na miejsce zdarzenia żadnych pał i prokuratora. Niech spierdalają, zabezpieczyć teren dookoła - rzucił do mikrofonu pułkownik, nie odrywając wzroku od wartownika.
- Żołnierzu kłamiecie, mój oficer twierdzi, że generał pojechał do koszar i to w obstawie takich małych szarych kurdupli jak ty - powiedział zdenerwowany borowiec - jeżeli nas nie wpuścisz, sami wejdziemy do środka – dodał.
- Łącz się z oficerem dyżurnym i otwieraj te wrota, masz na to 10 sekund – warknął.
Żołnierz w szarym mundurze wszedł w wąski okratowany ze wszystkich stron korytarz między bramą główną, a budynkiem wartowni. Podniósł słuchawkę zawieszonego na ścianie telefonu i przyłożył ją do ucha. Jego rozmowa trwała kilka sekund. Po jej zakończeniu spokojnie wrócił na swoje miejsce przed bramę przy której stali funkcjonariusze BOR, starannie zamykają za sobą kratę na elektryczny zamek.
Stanął wyprostowany przed pułkownikiem i patrzył do góry w jego szeroko otwarte oczy.
- Generała nie ma w koszarach - powiedział pewnym, beznamiętnym głosem. W tej sytuacji rozumiem, że panów wizyta jest bezcelowa. Do widzenia – dodał uprzejmie jak na zaistniałą sytuację.
Wyraźnie zirytowany pułkownik zrobił dwa kroki do przodu kładąc prawą rękę na lewym ramieniu o głowę od siebie niższego żołnierza.
- Za mną panowie – chciał bezceremonialnie odsunąć na bok pełniącego służbę wartowniczą żołnierza.
W tym samym momencie poczuł jak żelazne dłonie wartownika zaciskają się na jego nadgarstku. Nie zdążył powiedzieć swojego ulubionego w takiej sytuacji słowa „wypierdalaj”, kiedy poczuł jak potężna dźwignia na wyprostowany staw łokciowy zgięła go w pół, a szarpnięcie do przodu rzuciło borowca na kolana. Jednocześnie żołnierz w szarym mundurze zmienił pozycję ciała stając bokiem do napastnika cały czas trzymając w dźwigni jego rękę. Bez zastanowienia wyprowadził proste kopnięcie szpicem buta wprost w podbródek i otwarte usta borowca. Jego szczeki kłapnęły głośno rozsypując przed siebie połamane zęby.
Pozostali funkcjonariusze jak na komendę sięgnęli pod swoje marynarki by wyciągnąć ukryte pod nimi pistolety. Już czuli kolby w dłoniach, już mieli szarpną do góry.
Zanim zdążyli to zrobić w powietrzu rozniósł się dobrze znany im dźwięk odwodzonych zamków broni automatycznej.
Zza wartowni wyłoniło się nagle trzech żołnierzy GROM w pełnym rynsztunku bojowym, w hełmach, z bronią przy oku. Szybko podeszli do grubych stalowych prętów kraty, bramy wjazdowej do jednostki. Wysuwając pomiędzy szerokie otwory lufy i zakończone nimi tłumiki. Zbita masa ludzi była dla łowców doskonałym celem.
Borowcy stanęli jak skamieniali w pół ruchu. Powoli jakby w zwolnionym tempie zasłaniali marynarkami kolby pistoletów. Starali się nikogo nie sprowokować swoimi zbyt gwałtownymi ruchami. Mieli świadomość, że ta bitwa jest już przegrana. Tylko pułkownik Zdebski trwając w żelaznym uścisku wartownika, próbując się bezskutecznie szarpać, żeby wstać z kolan, wysyczał pełnymi krwi ustami - Gdzie jest generał, gnoju.
-W dupie - odpowiedział jak zwykle beznamiętnie wartownik, uderzając morderczym prawym sierpowym w szczękę oficera puszczając jednocześnie dźwignię na staw oficera. Cios wyłączył BORowcowi na pewien czas wizję i fonię.
W tym samy momencie z wartowni wyszedł kolejny gromowiec w szarym mundurze, który z lekko wyczuwalną ironią w głosie zwrócił się do funkcjonariuszy BOR-u.
- Generała nie ma w jednostce. Panowie wezmą kolegę żeby tak sam nie leżał przed bramą, tu duży ruch jest.
Tobie Ojczyzno
3 godz. ·
Polecamy krótki fragmencik na niedzielne południe Emotikon wink
Sobota, godz. 7.47, Jednostka JW. GROM, Rembertów
Prostą aleją w promieniach wschodzącego słońca na sygnałach pędziły cztery czarne BMW X5 z agentami BOR. Samochody na pełnym gazie wyjechały na szeroki dziedziniec i zahamowały jeden za drugim z piskiem opon przed bramą
wjazdową do jednostki JW GROM.
Jak na rozkaz w tym samym momencie, otworzyły się drzwi wszystkich terenówek i wysiadło z nich dziewięciu potężnie zbudowanych facetów w czarnych garniturach z pod których, wystawała włożona w specjalne kabury, przy pasach biodrowych, broń krótka. Zbici w ciasną gromadę pewnym krokiem podeszli do chodzącego wzdłuż bramy wartownika, Żołnierz przystanął przed boczną kratą, która pełniła funkcję drzwi biegnących wzdłuż budynku wartowni, zagradzając drogę idącym.
Najwyższy z borowców przedstawił się żołnierzowi patrząc na niego z góry.
- Karol Zdebski, biuro ochrony rządu. Mam rozkaz odtransportować pana generała Petrażyckiego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, proszę nas wpuścić – mówił, władczym tonem.
Żołnierz w szarym mundurze z karabinem Beryl przewieszonym przez plecy, podniósł wzrok na twarz mówiącego i patrząc jakby obojętnie przed siebie milczał.
- Żołnierzu- czy mnie słyszycie - odezwał się zirytowany pułkownik Zdebski odwracając się z drwiącym uśmiechem do swoich oficerów. - Chcę natychmiast rozmawiać z generałem Petrażyckim - rzekł stanowczo podnosząc głos i kładąc ręce na swoich biodrach chcąc dodać sobie jeszcze więcej dowódczej powagi.
- Generała nie ma w koszarach, jeszcze nie przyjechał z domu - beznamiętnie oświadczył wartownik ignorując zupełnie oficera.
Zdebski przybliżył swoją twarz do twarzy GROMowca , prowokacyjnie patrząc mu prosto w oczy.
Wartownik poczuł jego oddech. Pułkownik przysunął mankiet lewej ręki do ust i zapytał do ukrytego w nim mikrofonu – Grupa 2, gdzie jesteście?
W ukrytej w uchu słuchawce usłyszał głos podwładnego. – Weszliśmy do mieszkania, jest puste. Facet musiał wyjść nagle, cała sypialnia jest rozgrzebana, a galowy mundur wisi na drzwiach od szafy. Całą klatka schodowa jest podziurawiła od kul, drzwi wejściowe do bloku rozjebane w drobny mak. W rozpytaniu wśród sąsiadów ustaliliśmy, że około trzech kwadransów temu była tu mała bitwa kiedy generał wychodził z bloku w obstawie pięciu żołnierzy. I wisienka na torcie, w samochodzie terenowym zaparkowanym przed jego mieszkaniem znaleźliśmy trzy trupy. Sprawnie poszatkowani z broni automatycznej. Wyglądali na naszych ale nie mają dokumentów i broń też nie z naszego arsenału. Co robić panie pułkowniku?
- Zostańcie na miejscu, zabezpieczcie teren do przyjazdu naszych techników. Nie wpuszczać na miejsce zdarzenia żadnych pał i prokuratora. Niech spierdalają, zabezpieczyć teren dookoła - rzucił do mikrofonu pułkownik, nie odrywając wzroku od wartownika.
- Żołnierzu kłamiecie, mój oficer twierdzi, że generał pojechał do koszar i to w obstawie takich małych szarych kurdupli jak ty - powiedział zdenerwowany borowiec - jeżeli nas nie wpuścisz, sami wejdziemy do środka – dodał.
- Łącz się z oficerem dyżurnym i otwieraj te wrota, masz na to 10 sekund – warknął.
Żołnierz w szarym mundurze wszedł w wąski okratowany ze wszystkich stron korytarz między bramą główną, a budynkiem wartowni. Podniósł słuchawkę zawieszonego na ścianie telefonu i przyłożył ją do ucha. Jego rozmowa trwała kilka sekund. Po jej zakończeniu spokojnie wrócił na swoje miejsce przed bramę przy której stali funkcjonariusze BOR, starannie zamykają za sobą kratę na elektryczny zamek.
Stanął wyprostowany przed pułkownikiem i patrzył do góry w jego szeroko otwarte oczy.
- Generała nie ma w koszarach - powiedział pewnym, beznamiętnym głosem. W tej sytuacji rozumiem, że panów wizyta jest bezcelowa. Do widzenia – dodał uprzejmie jak na zaistniałą sytuację.
Wyraźnie zirytowany pułkownik zrobił dwa kroki do przodu kładąc prawą rękę na lewym ramieniu o głowę od siebie niższego żołnierza.
- Za mną panowie – chciał bezceremonialnie odsunąć na bok pełniącego służbę wartowniczą żołnierza.
W tym samym momencie poczuł jak żelazne dłonie wartownika zaciskają się na jego nadgarstku. Nie zdążył powiedzieć swojego ulubionego w takiej sytuacji słowa „wypierdalaj”, kiedy poczuł jak potężna dźwignia na wyprostowany staw łokciowy zgięła go w pół, a szarpnięcie do przodu rzuciło borowca na kolana. Jednocześnie żołnierz w szarym mundurze zmienił pozycję ciała stając bokiem do napastnika cały czas trzymając w dźwigni jego rękę. Bez zastanowienia wyprowadził proste kopnięcie szpicem buta wprost w podbródek i otwarte usta borowca. Jego szczeki kłapnęły głośno rozsypując przed siebie połamane zęby.
Pozostali funkcjonariusze jak na komendę sięgnęli pod swoje marynarki by wyciągnąć ukryte pod nimi pistolety. Już czuli kolby w dłoniach, już mieli szarpną do góry.
Zanim zdążyli to zrobić w powietrzu rozniósł się dobrze znany im dźwięk odwodzonych zamków broni automatycznej.
Zza wartowni wyłoniło się nagle trzech żołnierzy GROM w pełnym rynsztunku bojowym, w hełmach, z bronią przy oku. Szybko podeszli do grubych stalowych prętów kraty, bramy wjazdowej do jednostki. Wysuwając pomiędzy szerokie otwory lufy i zakończone nimi tłumiki. Zbita masa ludzi była dla łowców doskonałym celem.
Borowcy stanęli jak skamieniali w pół ruchu. Powoli jakby w zwolnionym tempie zasłaniali marynarkami kolby pistoletów. Starali się nikogo nie sprowokować swoimi zbyt gwałtownymi ruchami. Mieli świadomość, że ta bitwa jest już przegrana. Tylko pułkownik Zdebski trwając w żelaznym uścisku wartownika, próbując się bezskutecznie szarpać, żeby wstać z kolan, wysyczał pełnymi krwi ustami - Gdzie jest generał, gnoju.
-W dupie - odpowiedział jak zwykle beznamiętnie wartownik, uderzając morderczym prawym sierpowym w szczękę oficera puszczając jednocześnie dźwignię na staw oficera. Cios wyłączył BORowcowi na pewien czas wizję i fonię.
W tym samy momencie z wartowni wyszedł kolejny gromowiec w szarym mundurze, który z lekko wyczuwalną ironią w głosie zwrócił się do funkcjonariuszy BOR-u.
- Generała nie ma w jednostce. Panowie wezmą kolegę żeby tak sam nie leżał przed bramą, tu duży ruch jest.
Najlepszy komentarz (80 piw)
kaktus83
• 2015-06-21, 15:52
grzechem byłoby nie dać piwa
Znowu to samo, wysługują się BORowacami i korzystają ze służbowych limuzyn jak ze swoich. Buractwo na salonach.
Najlepszy komentarz (41 piw)
H................R
• 2015-03-27, 13:13
gramwto2014 napisał/a:
ja pierdole... pseudo dziennikarzyna jąka sie jak cipa... a cała afera tyle warta co gówno w smole... dobrze że nie wspominają że jakis poseł zapłacił służbową kartą za cole... bo przecież 2 zł z kieszeni podatników by zabrał....
ale jak kradną miliony i dziura w budżecie to kurwa nie potrafią wyjaśnić a dziennikarzyny cicho siedzą
-czy oddałaby mi się Pani za milion dolarów?
-Za milion dolarów oddałabym się Panu,
-A czy oddałaby mi się Pani za jednego dolara?
-za kogo mnie pan ma?
-To już ustaliliśmy, teraz się targujemy....
Czy kradnie się milion czy dolara jest się kurwą a kurwy powinny być w burdelu a nie w rządzie.
pierwszze minute z kawalkiem mozna olac bo jak zwykle propaganda jakiego to mamy zajebistego prezydenta ale pod koniec jakis Pan krzyczy podobno "oddaj moje pieniadze" ale nie jestem pewien cale szczescie bor wie jak sobie radzic z takimi zagrozeniami dla kampani bronka....
Seryjny samobójca prawdopodobnie znowu uderzył, tym razem w BOR.
W nocy z poniedziałku na wtorek w miejscowości Ząbki pod Warszawą znaleziono ciało 44-letniego Marka K., majora z kierownictwa Biura Ochrony Rządu - informuje "Rzeczpospolita".
Ząbki: znaleziono ciało ważnego funkcjonariusza BOR Ząbki: znaleziono ciało ważnego funkcjonariusza BOR Foto: Thinkstock
Z funkcjonariuszem nie było kontaktu od kilku dni, drzwi do jego domu w Ząbkach były zamknięte. Zaniepokojona rodzina wezwała ślusarza, który otworzył zamek. W mieszkaniu znaleziono ciało Marka K., jednego z najważniejszych oficerów BOR.
Ciało funkcjonariusza było zakrwawione, mężczyzna miał rozcięty łuk brwiowy. Według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci nie było zabójstwo. Prokuratura zakłada, że doszło albo do nieszczęśliwego wypadku, albo do samobójstwa.
W wersję dot. samobójstwa nie wierzą koledzy zmarłego z BOR. - Dobrze mu się ostatnio układało. Kupił mieszkanie. Awansował. Był w kierownictwie BOR - mówi jeden ze znajomych zmarłego.
BOR nie komentuje tragedii.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Całość zajebana z Onetu
W nocy z poniedziałku na wtorek w miejscowości Ząbki pod Warszawą znaleziono ciało 44-letniego Marka K., majora z kierownictwa Biura Ochrony Rządu - informuje "Rzeczpospolita".
Ząbki: znaleziono ciało ważnego funkcjonariusza BOR Ząbki: znaleziono ciało ważnego funkcjonariusza BOR Foto: Thinkstock
Z funkcjonariuszem nie było kontaktu od kilku dni, drzwi do jego domu w Ząbkach były zamknięte. Zaniepokojona rodzina wezwała ślusarza, który otworzył zamek. W mieszkaniu znaleziono ciało Marka K., jednego z najważniejszych oficerów BOR.
Ciało funkcjonariusza było zakrwawione, mężczyzna miał rozcięty łuk brwiowy. Według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci nie było zabójstwo. Prokuratura zakłada, że doszło albo do nieszczęśliwego wypadku, albo do samobójstwa.
W wersję dot. samobójstwa nie wierzą koledzy zmarłego z BOR. - Dobrze mu się ostatnio układało. Kupił mieszkanie. Awansował. Był w kierownictwie BOR - mówi jeden ze znajomych zmarłego.
BOR nie komentuje tragedii.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Całość zajebana z Onetu
Najlepszy komentarz (39 piw)
Thetus
• 2014-08-13, 21:57
Borowiki znają różne sztuki walki, pewnie niełatwo jest się takiemu zabić...
W takich sytuacjach na myśl przychodzi tylko jeden komentarz : niestety "co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie"...
Najlepszy komentarz (80 piw)
kaczakaka
• 2014-07-25, 14:30
O chuj Wam chodzi? Na sygnale jadą.
Miasnoj Bor – najstraszliwszy las w Rosji
Muszę przyznać, że takiej ilości opowieści od świadków paranormalnych zjawisk mających miejsce w rejonie wsi Miasnoj Bor i w lesie o tej samej nazwie, nigdy wcześniej nie słyszałam. Każda historia jest straszliwsza od poprzedniej. Ta anomalna strefa jest także miejscem największego skupiska chronomiraży na terytorium Rosji.
Miasnoj Bor, Rosja
Miasnoj Bor leży w obwodzie nowogrodzkim, w tzw. Dolinie Śmierci. To leśna, bagnista okolica, gdzie w czasach II wojny światowej zginęły setki tysięcy żołnierzy. Przede wszystkim, z radzieckiej 2. Armii Ofensywnej, a także z niemieckiego Wehrmachtu i hiszpańskiej Błękitnej Dywizji.
Do tej pory w najbardziej głuchych częściach lasu pozostaje ogromna ilość niepogrzebanych szczątków ludzkich. Ich poszukiwaniem i grzebaniem zajmuje się kilka ochotniczych oddziałów. Marina Wasiliewa, uczestniczka jednego z nich, opowiedziała Głosowi Rosji:
Pierwsze, co zauważasz przybywając tutaj, to niezwykła, powiedziałabym nawet złowieszcza cisza. W lesie nie śpiewają ptaki. Wydaje się, jakby ich tu w ogóle nie było. Wszędzie bagna. Mroczne miejsce. Niekiedy widać kości niepochowanych żołnierzy. Wszystko to mocno wpływa na psychikę. Pewnego razu, kiedy wraz z grupą wracaliśmy po wykopaliskach, usłyszeliśmy coś, jakby dźwięk wybuchających pocisków, a potem krzyki i strzelaninę. Ale nie byliśmy zdziwieni, poprzednie oddziały uprzedziły nas, abyśmy byli na to przygotowani. Takie rzeczy często dzieją się w Miasnom Borze.
gen. Własow który dowodził 2. Armią Uderzeniową walczącą w rejonie Miasnoj Boru (na zdjęciu już z żołnierzami kolaboracyjnej Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej)
Niektórzy nie tylko słyszą, ale i widzą, co działo się w lesie podczas walk. Nie na darmo Miasnoj Bor jest jedną z najsłynniejszych stref w Rosji, gdzie zdarzają się chronomiraże.
Wiele jeszcze opowiadano o tym miejscu. Na przykład, okoliczni mieszkańcy są przekonani, że w lesie istnieją dwa równolegle światy, że często widuje się tam duchy zabitych żołnierzy, że do lasu można chodzić tylko za dnia i tylko w grupie złożonej z kilku osób. A po zachodzie słońca nie ma tam czego szukać: możesz przepaść i nikt cię już nie odnajdzie.
Miejscowi są także przekonani, że nazwa wsi i samego lasu od początku stanowiła zapowiedź złego losu i nieprzypadkowo przyciągała do siebie krwawe walki w latach 1941-1942. Miasnoj Bor uważany jest za geopatogenną strefę. Są świadectwa wielu niewyjaśnionych zjawisk, które odbywały się tu wcześniej i które zdarzają się także dziś. W lesie często słychać krzyki „ura!”, słychać niemiecki i hiszpański język. Albo duch żołnierza pokaże grupie poszukiwawczej, gdzie należy kopać, aby znaleźć jego szczątki. Ludzie od takich przeżyć często mdleją, a potem, ocknąwszy się, kopią w tym miejscu i ku powszechnemu zdziwieniu znajdują to, czego szukali.
Typowa droga dla pojazdów, w rejonach takich jak Miasnoj Bor
Nie na próżno ludzie wierzą, że tylko wtedy, gdy ostatni z zabitych tam żołnierzy zostanie pochowany, las w Miasnom Borze znów będzie normalny. A na razie... ten bór pozostaje najstraszliwszym i najbardziej mistycznym lasem w Rosji.
źródło: Głos Rosji
Ciężko jako tako znaleźć coś jeszcze o Miasnom Borze, nie ma zdjęć, nie ma tekstów. Czy opowieść można włożyć między bajki ? Nie wiem. Wiem tylko, że prędzej bym się zesrał niż wszedł samotnie w nocy do tego lasu
Muszę przyznać, że takiej ilości opowieści od świadków paranormalnych zjawisk mających miejsce w rejonie wsi Miasnoj Bor i w lesie o tej samej nazwie, nigdy wcześniej nie słyszałam. Każda historia jest straszliwsza od poprzedniej. Ta anomalna strefa jest także miejscem największego skupiska chronomiraży na terytorium Rosji.
Miasnoj Bor, Rosja
Miasnoj Bor leży w obwodzie nowogrodzkim, w tzw. Dolinie Śmierci. To leśna, bagnista okolica, gdzie w czasach II wojny światowej zginęły setki tysięcy żołnierzy. Przede wszystkim, z radzieckiej 2. Armii Ofensywnej, a także z niemieckiego Wehrmachtu i hiszpańskiej Błękitnej Dywizji.
Do tej pory w najbardziej głuchych częściach lasu pozostaje ogromna ilość niepogrzebanych szczątków ludzkich. Ich poszukiwaniem i grzebaniem zajmuje się kilka ochotniczych oddziałów. Marina Wasiliewa, uczestniczka jednego z nich, opowiedziała Głosowi Rosji:
Pierwsze, co zauważasz przybywając tutaj, to niezwykła, powiedziałabym nawet złowieszcza cisza. W lesie nie śpiewają ptaki. Wydaje się, jakby ich tu w ogóle nie było. Wszędzie bagna. Mroczne miejsce. Niekiedy widać kości niepochowanych żołnierzy. Wszystko to mocno wpływa na psychikę. Pewnego razu, kiedy wraz z grupą wracaliśmy po wykopaliskach, usłyszeliśmy coś, jakby dźwięk wybuchających pocisków, a potem krzyki i strzelaninę. Ale nie byliśmy zdziwieni, poprzednie oddziały uprzedziły nas, abyśmy byli na to przygotowani. Takie rzeczy często dzieją się w Miasnom Borze.
gen. Własow który dowodził 2. Armią Uderzeniową walczącą w rejonie Miasnoj Boru (na zdjęciu już z żołnierzami kolaboracyjnej Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej)
Niektórzy nie tylko słyszą, ale i widzą, co działo się w lesie podczas walk. Nie na darmo Miasnoj Bor jest jedną z najsłynniejszych stref w Rosji, gdzie zdarzają się chronomiraże.
Wiele jeszcze opowiadano o tym miejscu. Na przykład, okoliczni mieszkańcy są przekonani, że w lesie istnieją dwa równolegle światy, że często widuje się tam duchy zabitych żołnierzy, że do lasu można chodzić tylko za dnia i tylko w grupie złożonej z kilku osób. A po zachodzie słońca nie ma tam czego szukać: możesz przepaść i nikt cię już nie odnajdzie.
Miejscowi są także przekonani, że nazwa wsi i samego lasu od początku stanowiła zapowiedź złego losu i nieprzypadkowo przyciągała do siebie krwawe walki w latach 1941-1942. Miasnoj Bor uważany jest za geopatogenną strefę. Są świadectwa wielu niewyjaśnionych zjawisk, które odbywały się tu wcześniej i które zdarzają się także dziś. W lesie często słychać krzyki „ura!”, słychać niemiecki i hiszpański język. Albo duch żołnierza pokaże grupie poszukiwawczej, gdzie należy kopać, aby znaleźć jego szczątki. Ludzie od takich przeżyć często mdleją, a potem, ocknąwszy się, kopią w tym miejscu i ku powszechnemu zdziwieniu znajdują to, czego szukali.
Typowa droga dla pojazdów, w rejonach takich jak Miasnoj Bor
Nie na próżno ludzie wierzą, że tylko wtedy, gdy ostatni z zabitych tam żołnierzy zostanie pochowany, las w Miasnom Borze znów będzie normalny. A na razie... ten bór pozostaje najstraszliwszym i najbardziej mistycznym lasem w Rosji.
źródło: Głos Rosji
Ciężko jako tako znaleźć coś jeszcze o Miasnom Borze, nie ma zdjęć, nie ma tekstów. Czy opowieść można włożyć między bajki ? Nie wiem. Wiem tylko, że prędzej bym się zesrał niż wszedł samotnie w nocy do tego lasu
Najlepszy komentarz (71 piw)
Zlorf
• 2014-01-25, 14:24
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów