Siedzi brunetka z chłopakiem w restauracji. Miły nastrój, wino, świece. Pierścionek czeka w kieszeni faceta. Nagle podbiega jej współlokatorka blondynka i zaczyna wieśniacką gadkę . Na to facet zażenowany, szukał w myślach jakiegoś sposobu na kulturalne pozbycie się szkodnika, żeby uniknąć sceny. Spojrzał na nią i uświadomił sobie, że jest blondynką i tak do niej mówi: idź do domu, sprawdź czy ciebie tam czasem nie ma.
Blondynka bez zastanowienia pobiegła do domu.
Brunetka i facet się uśmiali, spędzili miłą kolację i na koniec się zaręczyli. Parę godzin później, gdy szli pod rękę nad rzeką, brunetka przytoczyła mądre pozbycie się współlokatorki z restauracji.
Facet- Tak, niesamowite jest jak trzeba być głupim, żeby nabrać się na takie coś...
Brunetka- zgadzam się, to jednak prawda, że blondynki są tak głupie, jak te wszystkie kawały o nich.
F-Prawda.
Minęło 40 lat, para dawno się pobrała i szczęśliwie wychowała trzy córki, wszystkie brunetki. Co jakiś czas, owa sytuacja była opowiadana w ich rodzinie i ciągle poprawiało im to humor.
Stara już brunetka, leżąc na łożu śmierci poprosiła męża, żeby opowiedział jej tą sytuację jeszcze jeden, ostatni raz. Mąż tak uczynił, a brunetka ze łzami w oczach, śmiejąc się do bólu, umierając, wyszeptała - jak... ona.... moogła pobiec... do domuu... przecież.... wystarczyło zadzwonić.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis