Kradzione z: facebook.com/JednostkaWojskowaKomandosow
#cichociemni
Kradzione z: facebook.com/JednostkaWojskowaKomandosow
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Elżbieta Zawacka urodziła się 19 marca 1909 roku w Toruniu znajdującym się w owym czasie w obrębie zaboru pruskiego. Po ukończeniu szkoły podstawowej edukację kontynuowała w Żeńskim Gimnazjum Humanistycznym, którego ukończenie wraz z pozytywnym zdaniem egzaminu maturalnego pozwoliło podjąć jej studia na wydziale matematycznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po zdaniu egzaminu pedagogicznego w 1936 r. została nauczycielką w Tarnowskich Górach. Równocześnie Elżbieta Zawacka działała jako instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet, pełniąc w 1939 r. funkcję komendantki Rejonu Śląskiego PWK.
Wojna 1939 roku zastała naszą bohaterkę w Spale na obozie instruktorskim PWK, gdzie po odebraniu przydziału mobilizacyjnego udała się na Śląsk, po przegranej bitwie granicznej jako żołnierz Kobiecego Batalionu Pomocniczej Służby Wojskowej została skierowana do obrony Lwowa.W październiku 1939 r. rozpoczęła działalność w Służbie Zwycięstwu Polski(SZP), zaprzysiężona w Warszawie przyjęła pseudonim „Zelma” po czym udała się na Śląsk by wśród zaufanych członkiń PWK organizować struktury konspiracyjne na tym obszarze.
Z końcem 1940 r. „Zelma” została przeniesiona do Warszawy, gdzie przyjęła nowy pseudonim „Zo”. Dzięki doskonałej znajomości języka niemieckiego, dobremu rozeznaniu w mentalności Niemców, a także „aryjskiemu wyglądowi” rozpoczęła się jej działalność jako kurierki Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej na tzw. szlakach zachodnich. Przekraczając granicę ponad sto razy przewoziła meldunki,wiadomości, rozkazy czy też pieniądze potrzebne dla działalności Polskiego Państwa Podziemnego, wielokrotne przekraczanie granicy spowodowało iż stała się legendą wśród kurierów. Oprócz działalności kurierskiej w okresie warszawskim, skupiała się na własnym samokształceniu jak również na edukacji innych w ramach Tajnego Żeńskiego Gimnazjum im.Narcyzy Żmichowskiej.
Jak wiadomo nic nie może trwać wiecznie, a w szczególności w ciężkich czasach wojny, dlatego też nie dziwi fakt iż musiał się również skończyć okres kurierski w życiu naszej bohaterki. Stało się tak dlatego, iż w maju 1942 r. w łapy Gestapo wpadła jedna ze współpracowniczek „Zo”, nie wytrzymała niestety trudów śledztwa i wydała adres swojej szefowej. Zawacka cudem uniknęła aresztowania jednak jasne stało się, że do wykonywania zadań kurierskich jest spalona zwłaszcza iż wydano za nią list gończy. Dodatkowo w ramach represji jej siostrę Klarę, Niemcy wywieźli do obozu pracy w Ravensbruck, zaś brata Egona zamordowali w Auschwitz.
W lutym 1943 r. jako emisariuszka Komendanta Głównego AK, trasą przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar dotarła do Londynu. Zgodnie z posłannictwem swej misji przedstawiła gen. Sikorskiemu aktualne meldunki o sytuacji w kraju, jak również przekazała żądania gen. Roweckiego na temat uznania praw żołnierskich kobiet służących w AK oraz postulat ulepszenia kanałów komunikacji sztabu Naczelnego Wodza z ośrodkami krajowymi.
Po wykonaniu zadania „Zo” wyraziła chęć powrotu do kraju. Latem 1943 r. pojechała do ośrodka Largo House w Szkocji, gdzie odbywały się m.in. szkolenia cichociemnych jako jedyna kobieta ukończyła ten ekskluzywny i ciężki kurs. W nocy z 9 na 10 września 1943 r. została przerzucona do kraju w ramach operacji „Neon 4″ wraz z Bolesławem Polończykiem „Kryształ” i Fryderykiem Serafińskim „Drabina”. Ekipę „ptaszków” zrzucono w okolicach Grodziska Mazowieckiego, a odebrała ich placówka „Solnica”.
W kraju zdecydowano się wycofać „Zo” ze służby kurierskiej, dlatego też skierowana została do szefostwa Wojskowej Służby Kobiet (WSK) KG AK. W Powstaniu Warszawskim walczyła w rejonie Powiśla, pomagała w opiece nad rannymi oraz wykonywała wiele innych prac niezbędnych w konspiracji. Po jego upadku opuściła stolicę wraz z ludnością cywilną, gdyż dalej pragnęła kontynuować walkę z okupantem. Kolejny etap działalności naszej bohaterki miał miejsce w Krakowie w którym koordynowała przerzut kurierów do neutralnej Szwajcarii, po czym również przedostała się na zachód. W 1945 r. zdecydowała się na ponowny powrót do kraju.
Za udział w konspiracji została w październiku 1944 r. awansowana do stopnia kapitana, zaś później rozkazem Naczelnego Wodza do stopnia majora.
Zawacka podobnie jak zdecydowana większość polskiego społeczeństwa nie mogła pogodzić się z sytuacją jak nastała w kraju w 1945 r. Z tego powodu zdecydowała ponownie wstąpić do konspiracji do działu łączności i kolportażu Delegatury Sił Zbrojnych w kraju, następnie zaś wstąpiła do organizacji „Wolność i Niezawisłość”.
W 1948 r. w skutek nacisków politycznych po 2 latach pracy w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego została zmuszona do odejścia, powróciła więc do pracy jako nauczycielka. 5 września 1951 r. została aresztowana przez UB pod zarzutem szpiegostwa, po czym skazana przez władzę ludową na 10 lat więzienia. 24 lutego 1955 roku została zwolniona z aresztu.
Powróciła do pracy jako nauczyciel, a także podnosiła własne kwalifikacje w 1965 r. uzyskała doktorat nauk humanistycznych na Uniwersytecie Gdańskim po czym podjęła tam pracę. Po uzyskanej w 1972 r. habilitacji wróciła do Torunia, gdzie podjęła pracę w Instytucie Pedagogiki i Psychologii UMK. Była założycielką Zakładu Andragogiki, który na skutek represji SB został zlikwidowany w 1978 – po tym zdarzeniu „Zo” odeszła na emeryturę.
Na emeryturze Zawacka rozpoczęła gromadzenie materiałów dotyczących dziejów AK, działalności Polek w II wojnie światowej. W 1990 roku z jej inicjatywy powstała Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służbie Polek w Toruniu, obecnie Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej.
Została awansowana w 1996 r. na podpułkownika, w 1999 r. na pułkownika, a w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński mianował ją generałem brygady. Dwukrotnie odznaczona Orderem Wojennym Virtuti Militari kl. V i 5-krotnie Krzyżem Walecznych. Ponadto w 1990 r. prof. Elżbietę Zawcką odznaczono Krzyżem Oficerskim , zaś w 1993 r. Orderem Odrodzenia Polski-Krzyż Komandorski z Gwiazdą. W tym samym roku została wyróżniona honorowym obywatelstwem Miasta Torunia, a w dwa lata później prezydent Lech Wałęsa odznaczył ją Orderem Orła Białego.Od 1995 była profesorem nauk humanistycznych.
Elżbieta Zawacka zmarła 10 stycznia 2009 r. w Toruniu, gdzie też została pochowana na cmentarzu Św. Jerzego.
źródło:
nowastrategia.org.pl/general-elzbieta-zawacka-jedyna-kobieta-wsrod-cic...
Na świat przyszedł w miejscowości Niechanowo niedaleko Gniezna, pochodził z rodziny włościańskiej o silnych tradycjach patriotycznych. Po ukończeniu szkoły powszechnej w rodzinnej miejscowości swoją dalszą edukację kontynuował w Gnieźnie w Gimnazjum Państwowym im. Bolesława Chrobrego. W latach 1928-29 był uczniem Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Następnie od 1929 roku kontynuował naukę na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.Dzięki dobrym wynikom w nauce otrzymał stypendium Fundacji Kościuszkowskiej na pogłębianie wiedzy w Stanach Zjednoczonych.
We wrześniu 1939 roku otrzymał przydział do 17. pułku artylerii lekkiej w Gnieźnie, został przewidziany do jego II rzutu, którego to miejscem formowania były Kielce. W wyniku koncentracji udało się zorganizować tylko jedną baterię, która w wyniku ciągłych przemieszczeń wzięła niewielki udział w walkach prowadzonych pomiędzy Kielcami, a Sandomierzem. 17 września w momencie agresji sowieckiej na Polskę, porucznik Borys podjął decyzję o ewakuacji baterii na Węgry, 26 września po przekroczeniu granicy zostaje internowany i następnie przebywa w obozie dla oficerów w miejscowości Györ nad Dunajem.
W czasie przebywania w obozie włączył się w pracę zespołu przerzutowego żołnierzy do Francji. Po odprawieniu głównej fali przerzutowej żołnierzy sam przez Jugosławię dotarł do portu w Splicie skąd niewielkim statkiem transportowym przedostał się do Francji do największego polskiego obozu dla wojskowych w Coёtquidan. Po ukończeniu krótkiego szkolenia uzyskał przydział do 3.pal 3. Dywizji Piechoty. W efekcie klęski Francji podobnie jak tysiące polskich żołnierzy ewakuował się do Wielkiej Brytanii.
Po przybyciu do Anglii porucznik Borys otrzymał przydział do 1 dywizjonu artylerii 1. Brygady Strzelców generała Gustawa Paszkiewicza. W 1941 roku na wieść o tworzeniu lotniczych przerzutów oficerów WP do kraju w celu prowadzenia dalszej walki z okupantem w szeregach Związku Walki Zbrojnej, por. Borys postanowił zgłosić się do służby w okupowanym kraju.
Szkolenie żołnierzy batalionu „Parasol”
Po ukończeniu specjalnych kursów dywersyjnych 28 lipca 1942 roku złożył przysięgę na rotę Armii Krajowej. Nocą z 1 na 2 października por. Borys został w ramach operacji „Hammer” zrzucony do kraju w okolice Garwolina. Z chwilą skoku automatycznie został awansowany do stopnia kapitana.
Po okresie aklimatyzacji oraz nawiązaniu kontaktu z Komendą Główną AK, kpt. „Pług” zostaje skierowany do Kedywu KG AK, w którym 1 czerwca 1943 roku obejmuje stanowisko zastępcy dowódcy Oddziału Dyspozycyjnego „Motor 30″. Po rozbiciu przez Gestapo oddziału „Kosa 30″, kierownictwo Kedywu nakazało kpt. Borysowi utworzenie nowej formacji specjalnej do walki z Gestapo. 1 sierpnia powstała jednostka „Agat”(Anty-Gestapo), przekształcona w późniejszym czasie w Pegaz, zaś ostatecznie w batalion Parasol. Przez cały czas działania oddziału kpt.”Pług” był konstruktorem jej wszystkich zbrojnych wystąpień. W akcjach przygotowywanych przez kpt. Adama Borysa głównym celem byli funkcjonariusze niemieckiego terroru w okupowanej Polsce- przeważnie funkcjonariusze policji niemieckiej. Od września jego oddział przeprowadził 13 akcji bojowych przeciwko niemieckim oficerom w czasie których kpt. Borys uczestniczył zawsze jako obserwator. Najsłynniejsze akcje zorganizowane przez kpt. „Pługa” to : akcja Weffels, akcja Kretschmann czy też akcja Kutschera.
Żołnierze batalionu „Parasol” podczas Powstania Warszawskiego
W czasie Powstania Warszawskiego Borys dowodził batalionem „Parasol” na Woli, gdzie 6 sierpnia 1944 roku został ciężko ranny. W wyniku tego wydarzenia w kolejnych dniach walk przebywał w szpitalach na Starym Mieście i Śródmieściu. W październiku 1944 roku dostał się do niewoli niemieckiej, następnie trafił do Stalgu IV B w Zeithain.
W 1945 roku powrócił do Polski, niedługo po tym został aresztowany i osadzony w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Po dwóch miesiącach w wyniku ogłoszenia amnestii został zwolniony. Powrócił do pracy zawodowej pracując w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego w Bydgoszczy, a następnie w Poznaniu w Centralnym Zarządzie Przemysłu Mięsnego. W latach 1958-68 był dyrektorem Instytutu Przemysłu Mięsnego w Warszawie, w połowie lat 60. doktoryzował się na Wydziale Przemysłu Rolno -Spożywczego SGGW. Adam Borys zmarł 27 sierpnia 1986 roku w Witkowie pod Gnieznem.
PS:
Naszywka (jedna z czterech) noszona przez żołnierzy JWK, jak widać, znajduje się na niej symbol batalionu 'Parasol'.
źródło:
nowastrategia.org.pl/adam-borys-cichociemny-tworca-parasola/
15 stycznia gen. Stefan Starba-Bałuk -Cichociemny, Powstaniec Warszawski i słynny fotoreporter obchodzi setne urodziny! Jego życiorysem można by obdzielić kilka osób.
W wielkim skrócie:
do Kadry 9. Batalionu Pancernego w Lublinie. Z jednostką wycofywał się na Wschód. Podczas kolejnych prób ewakuacji na Węgry został ujęty przez oddział sowiecki. Zdołał uciec z obozu i następnie przez Węgry, Rumunię i Bejrut przedostał się do Francji, gdzie dotarł 20 grudnia.W maju 1942 r., będą c już w Wielkiej Brytanii wyraził chęć walki w okupowanej Polsce. Nocą z 9 na 10 kwietnia 1944 r. został pomyślnie zrzucony na spadochronie do Polski. Uczestniczył w kilku śmiałych wypadach w celu nawiązania łączności pomiędzy odciętymi od siebie rejonami walk, m.in. w nocy 13/14.08.1944 r. z patrolem "Agatona" przedarł się przez pozycje niemieckie pomiędzy Stawkami a kompleksem Dworca Gdańskiego. Dotarł na Żoliborz, dostarczając kwarce do radiostacji płk. "Żywiciela", po czym następnej nocy 14/15.08.1944 r. przeszedł z "Agatonem" do Puszczy Kampinoskiej, docierając do stacjonujących tam oddziałów Grupy "Kampinos", z którymi następnego dnia powrócił na Żoliborz. Brał udział w natarciu na Dworzec Gdański. Po akcji powrócił kanałami na Stare Miasto, skąd przeszedł do Śródmieścia - ponownie kanałami - z meldunkiem dowódcy Grupy "Północ" płk. "Wachnowskiego" (Karol Ziemski) do gen. "Bora" (Tadeusz Komorowski), za co został odznaczony przez niego Orderem Virtuti Militari V klasy. Aresztowany przez UB 1.11.1945 r., osadzony na Mokotowie, po czym skazany na 2,5 roku więzienia za uczestnictwo w Armii Krajowej. Zwolniony z więzienia na mocy amnestii w 1947 r. W 1950 r. zawodowo zajął się fotografią. W 1972 r. przeszedł na emeryturę.6 września 1939 roku, mając 25 lat zgłosił się ochotniczo
Źródło i więcej informacji
W najbliższych dniach w centrum Warszawy pojawią się wolontariusze, którzy będą zachęcać przechodniów do udziału w akcji. Będą rozdawać karty z podziękowaniami, dzięki którym w ciągu kilku sekund będzie można złożyć życzenia. Życzenia dla generała będą też wyświetlane na hotelu Marriott.
To dzięki takim osobom mamy dziś Wolną Polskę. Cześć i chwała!
Z jednostek, w których służyli, znikali nocą nic nikomu nie mówiąc. Potem tak działali – po cichu i pod osłoną ciemności. Ich znakiem rozpoznawczym jest atakujący orzeł. W swojej odznace mają go dziś komandosi GROM-u. – Cichociemni byli elitarną formacją naszej armii – mówi Tomasz Lasocki, historyk specjalizujący się w dziejach II wojny.
Pomysł, by wykorzystać spadochroniarzy do nawiązania łączności z walczącym podziemiem pojawił się już pod koniec 1939 roku. Wymyśliło go dwóch młodych kapitanów przebywających we Francji – Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz. Jednak zrealizowano go dopiero po ewakuacji polskich sił do Wielkiej Brytanii. Tam, latem 1940 roku, w Sztabie Naczelnego Wodza powołano specjalny oddział odpowiedzialny za przeszkolenie i przerzut żołnierzy do okupowanej Polski. Opracował on zasady ich werbunku i szkolenia. „Należy wybierać ludzi o twardym, nieugiętym charakterze, dzielnych, zdecydowanych, ideowych, umiejących w sposób bezwzględny dochować tajemnicy, zdolnych do odegrania roli emisariuszy politycznych i wojskowych” – instruował gen. Władysław Sikorski.
Cichociemnymi zostawali wyłącznie ochotnicy. Do służby zgłaszali się żołnierze wszystkich stopni i specjalności, w różnym wieku – najstarszy skoczek miał 54 lata, najmłodszy 20. – Ale stosowano bardzo surowe kryteria doboru – zaznacza Tomasz Lasocki.
Kandydatów czekało mordercze kilkumiesięczne szkolenie. Jego elementem był forsowny trening fizyczny, prowadzony w brytyjskim ośrodku spadochronowym zwanym Małpim Gajem. Przyszli cichociemni uczyli się posługiwania różnego rodzaju bronią, mieli zajęcia z terenoznawstwa i walki wręcz. Przechodzili też kursy specjalistyczne, np. kontrwywiadu, dywersji czy łączności.
– Najważniejszą naszą bronią było wszechstronne wyszkolenie – opowiadał na jednym ze spotkań w Muzeum Powstania Warszawskiego cichociemny gen. bryg. Stefan Bałuk „Starba”. Sam uczestniczył w warsztatach ślusarskich. – Uczyłem się na przykład dorabiania kluczy i otwierania zamków – opowiadał.
Cichociemni w Wielkiej Brytanii. Od lewej siedzą: por. „Starba” – Stefan Bałuk, kpt. „Łobuz” – Benon Łastowski
Jednak dwa kursy były obowiązkowe – spadochronowy i przygotowujący do życia w okupowanym kraju. Cichociemny po wylądowaniu musiał błyskawicznie wtopić się w tłum. Dlatego w czasie szkolenia dostawał nowy życiorys, fałszywe dokumenty, poznawał okupacyjne zwyczaje.
– Jak ważne było przygotowanie się, pokazuje przykład jednego z cichociemnych, który wpadł w okupowanej Polsce, bo w tramwaju powiedział „przepraszam” po angielsku – opowiada Tomasz Lasocki.
Z ponad 2,4 tys. osób, które zgłosiły się na kurs, tylko 605 ukończyło szkolenie. Pozostali wycofywali się z powodu zbyt słabej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
Pierwsi cichociemni zostali zrzuceni nad Polską w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Skoczyli mjr Stanisław Krzymowski „Kostka”, rtm. Józef Zabielski „Żbik” i kurier polskiego rządu bomb. Czesław Raczkowski „Orkan”. – To była zarazem pierwsza w czasie wojny akcja przerzutu skoczków z Wysp Brytyjskich na tereny okupowane – zaznacza historyk.
Samoloty brytyjskie z cichociemnymi latały najpierw z bazy pod Londynem, a od 1944 r. z lotnisk na południu Włoch. W Polsce ich odbiorem zajmowała się specjalna komórka Armii Krajowej. Przylot samolotu ze skoczkiem zapowiadała ustalona wcześniej melodia, nadawana w polskich audycjach BBC. Po odebraniu cichociemnych z miejsca zrzutu pomagano im się dostać do Warszawy. Tam „ptaszkami”, bo tak ich określano, przez kilka tygodni zajmowały się łączniczki z AK, które uczyły ich okupacyjnej rzeczywistości.
Potem cichociemni trafiali do struktur podziemnych Armii Krajowej. – Służyli w dywersji, walczyli w oddziałach partyzanckich, pracowali w wywiadzie, zajmowali się fałszowaniem dokumentów, a 91 z nich wzięło udział w Powstaniu Warszawskim – wylicza Tomasz Lasocki.
Wśród cichociemnych był m.in. mjr Jan Piwnik „Ponury”, legendarny partyzant Gór Świętokrzyskich, gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, ostatni komendant główny AK, ppłk Adam Borys „Pług”, dowódca elitarnego oddziału AK „Parasol”, jedyna kobieta – gen. bryg. Elżbieta Zawadzka „Zo”, kurierka Komendy Głównej AK.
Ostatni raz zrzucono cichociemnych do kraju nocą z 26 na 27 grudnia 1944 r. W sumie do Polski skoczyło 316 żołnierzy. Wojny nie przeżyła prawie jedna trzecia z nich: Dziewięciu zginęło podczas lotu lub skoku, 47 zamordowało Gestapo albo zmarli w obozach koncentracyjnych, 44 poległo w walkach partyzanckich i Powstaniu Warszawskim, trzech zażyło truciznę w trakcie aresztowania. Sześciu zginęło po wojnie, zabici w czasie stalinowskich represji przez UB.
Dziś tradycje cichociemnych pielęgnuje Jednostka Wojskowa GROM. Legendarni spadochroniarze są jej patronami. – Są dla nas wzorem patriotyzmu – mówi kpt. Tomasz Mika, rzecznik prasowy jednostki. Jednak obchody rocznicy pierwszego zrzutu, z uwagi na podeszły wiek cichociemnych, od kilku lat są organizowane wiosną. – To oni i ich rodziny są tego dnia naszymi najważniejszymi gośćmi – podkreśla kpt. Mika. Obecnie żyje czterech skoczków, którzy utrzymują kontakt z GROM-em.
W maju żołnierze GROM-u i spadochroniarze razem składają kwiaty pod pomnikami poświęconymi cichociemnym na terenie jednostki oraz na Cmentarzu Powązkowskim. Odwiedzają też w GROM-ie izbę pamięci, gdzie na jednej ze ścian wiszą fotografie wszystkich 316 skoczków. Zgromadzono tam też pamiątki po cichociemnych przesłane m.in. ze Studium Polski Podziemnej w Londynie.
Konkretny filmik
Więcej informacji o tradycjach Cichociemnich, kultytowanych przez GROM
--------
źródło:
polska-zbrojna.pl/home/articleshow/6508?t=Wracali-do-ojczyzny-pod-oslo...
Na początek GROM.
Jednostka Wojskowa GROM dziedziczy tradycje legendarnych Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.
Wywiad niemiecki, działający w Anglii, nigdy nie trafił na ich ślad. Nigdy wszyscy, a było ich 316 (w tym jedna kobieta), nie stanęli obok siebie na jednej zbiórce - w jednym szeregu. Nigdy też nie stworzyli, w typowym rozumieniu, związku zbrojnego czy oddziału wojskowego. W czasie II Wojny Światowej Cichociemni - komandosi przygotowani i najlepiej wyszkoleni przez SOE w Wielkiej Brytanii - byli pojedynczo lub w małych grupach przerzucani do okupowanej Polski.
Na przełomie lat 1941/1942 w rozproszonych po mglistej i górzystej Szkocji obozach szkoleniowych narodził się dumny przydomek, znakomicie oddający charakter działań żołnierskiej elity przygotowywanej do cichego działania w mroku nocy. To właśnie słowa charakteryzujące warunki w jakich prowadzili walkę - cisza i ciemność - dały początek charyzmatycznemu mianu - Cichociemni. Na początek byli tak nazywani dlatego, że znikali ze swoich macierzystych jednostek nagle i cicho, w niewiadomym celu.
Kandydaci na cichociemnych zwerbowani przez Oddział VI (od 1942 roku Oddział Specjalny) Sztabu Głównego Naczelnego Wodza, przechodzili szereg kursów polskich i brytyjskich. Program szkolenia doskonalono z upływem czasu. Obejmował on cztery grupy kursów: zasadnicze, specjalistyczne, uzupełniające oraz praktyki. Szkolenie Cichociemnego trwało kilka miesięcy. Inaczej przebiegało szkolenie skoczków przewidzianych jako dywersanci czy dowódcy oddziałów powstańczych, a inaczej radiotelegrafistów, wywiadowców, oficerów sztabowych lub instruktorów broni pancernej, lotników, specjalistów od propagandy czy fałszerzy dokumentów. Zasadą było, że wszyscy musieli ukończyć kurs spadochronowy i odprawowy.
W czasie wojny byli pojedynczo lub w małych grupach przerzucani do okupowanej Polski.
Spośród 316 Cichociemnych:
- sześciu zginęło podczas lotu do kraju,
- trzech zginęło w czasie skoku nad Polską,
- trzydziestu pięciu zostało zamordowanych w katowniach gestapo,
- dwunastu zginęło w obozach koncentracyjnych,
- dwudziestu sześciu poległo w walkach partyzanckich,
- osiemnastu poległo w Powstaniu Warszawskim,
- trzech zażyło truciznę w trakcie aresztowania,
- sześciu stracono po wojnie.
Oznaka rozpoznawcza (noszona na prawym ramieniu) dla żołnierzy zespołów bojowych Jednostki Wojskowej GROM, którzy pomyślnie ukończyli kurs podstawowy oraz specjalistyczne szkolenie bojowe.
Przyznawana od 08.06.2009 roku.
Na Sztandarze Jednostki umieszczono między innymi datę pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski - 15 lutego 1941 roku, datę utworzenia Grupy Reagowania Operacyjno-Manewrowego - 13 lipca 1990 roku, symboliczny numer GROM "13", znak spadochronowy Cichociemnych, wzorowany na nim znak Jednostki GROM w postaci pikującego orła ze złotą błyskawicą (gromem) w szponach; po środku krzyży kawalerskich umieszczono wizerunek orła białego, a z drugiej strony napis: "Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Na terenie Jednostki GROM znajduje się Sala Tradycji poświęcona Cichociemnym, do której skoczkowie Armii Krajowej przekazali swoje osobiste pamiątki.
Przyjeżdżając do Warszawy z głębi kraju lub zza granicy, zawsze mogą liczyć na przyjęcie i gościnę w Jednostce.
Każdego roku w trzecią niedzielę maja, Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej oraz ich krewni zjeżdżają z całego świata, aby złożyć wieniec przy pomniku upamiętniającym bohaterskie czyny, chwałę i męstwo Cichociemnych na Cmentarzu Powązkowskim. Po przybyciu do Jednostki uczestnicy spotkania składają kwiaty pod Pomnikiem Braterstwa Broni Żołnierzy GROM i Cichociemnych, po czym spotykają się w Sali Tradycji poświeconej Ich pamięci. Jest to czas refleksji i wspomnień. Na jednej ze ścian umieszczono fotografie wszystkich 316 Cichociemnych. W tym wyjątkowym dniu wszyscy stoją w jednym zwartym szeregu - żyjący z tymi, którzy odeszli w chwale na wieczna wartę.
Słynna naszywka, używa w boju. Ma ona upamiętnić bohaterów z Powstania Warszawskiego.
Odznaka GROM
(noszona na piersi nad lewą kieszenią munduru wyjściowego i galowego)
występuje jako: brązowa, srebrna, złota oraz honorowa,
jest przyznawana przez Kapitułę ds. Odznaki GROM zgodnie z zasadami określonymi Regulaminem Odznaki GROM
Pomnik poświęcony cichociemnym na terenie GROM-u przedstawia z lewej strony znak cichociemnych, a z prawej odznakę GROM-u.
Berety - koloru szarego - takie same, jakie nosili podczas II wojny światowej żołnierze 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej (SBS). Nie jest to bynajmniej o nawiązanie do jej tradycji, które kontynuuje obecnie 6. Brygada Desantowo Szturmowa, zachowująca jednak noszone już wcześniej ciemnoczerwone berety. Cichociemni część szkolenia odbywali w 1. SBS i przerzucani byli do akcji pojedynczo lub w małych grupkach w ubraniach cywilnych, a co za tym idzie nie mogli skorzystać z dobrodziejstw munduru, określonych przez Konwencję Genewską (dlatego czasem nazywano ich żołnierzami bez mundurów). Gdyby więc występowali w zwartych, umundurowanych pododdziałach, mieliby prawdopodobnie na sobie mundury i szare berety brygady spadochronowej. Wybór koloru beretów dla jednostki nie był więc przypadkowy.
http://www.grom.wp.mil.pl/
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów