Opis zbędny
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:08
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:23
🔥
Spowodowała kolizję i uciekała
- teraz popularne
#fetysze
Film przedstawia panią rasy bałwaniej, podduszaną przez pana rasy ziemnej. Pochodzi on (film, nie pan!) z popularnej strony na której umieszczane są filmy pornograficzne, których część jest "homemade", czyli "zróbtosam". Taki oto film wam przedstawiam!
Źródło: xvideos.com/video8935848/choked_out_to_get_off
Źródło: xvideos.com/video8935848/choked_out_to_get_off
Najlepszy komentarz (25 piw)
poligon6
• 2020-04-01, 8:38
Podwójna szmata, nie doż że dewiacja to jeszcze z nigrem.
Karen Greenlee jest nekrofilką. Kilkanaście lat temu jej nazwisko dostało się na czołówki gazet, kiedy to porwała karawan i zniknęła wraz z przewożonym nim nieboszczykiem na dwa dni. Zamiast odstawić ciało na cmentarz, zdecydowała się spędzić z nim trochę czasu sam na sam. W końcu policja odnalazła ją w stanie przedawkowania kodeiny Tylenolu. Ponieważ nie ma w Kalifornii prawa karzącego nekrofilię, Karen Greenlee została oskarżona o nielegalne prowadzenie karawanu i zakłócenie pogrzebu. W porzuconej trumnie, wraz z ciałem, Karen zostawiła cztero- i półstronicowy list, w którym przyznała się do miłosnych epizodów, jakie miała z około 20-40 martwymi mężczyznami. List był przepełniony wyrzutami sumienia na temat jej pragnień seksualnych: "Dlaczego to robię? Dlaczego? Dlaczego? Strach przed miłością, związkami. Żaden romans nigdy nie bolał tak jak to... To dno. Jestem szczurem z kostnicy. To jest moja nora, być może mój grób."
Ten list okazał się jej upadkiem. Za kradzież karawanu i ciała została skazana na 11 dni więzienia, grzywnę w wysokości 255 dolarów i na dwa lata przydzielono jej kuratora medycznego oraz zalecono leczenie lekarskie. Również matka porwanego przez Karen zmarłego mężczyzny wystąpiła do sądu twierdząc, że cały ten wypadek "ujemnie odbił się na jej psychice". Zażądała 1 min $ odszkodowania, ale w końcu obniżyła tę sumę do 117 tyś. $.
Prasa miała swój dzień, prawnicy się wzbogacili, a Karen "straciła pracę i jednocześnie źródło satysfakcji seksualnej.
Ten wywiad przeprowadzony został w mieszkaniu Karen, małej kawalerce zapełnionej książkami, nekrofilskimi rysunkami i satanistycznymi ozdobami.
- Z tego, co wyczytałem w gazetach wynikało, że w czasie procesu otrzymywałaś zaledwie drobne wsparcie.
- Nie otrzymywałam żadnego. Najgorsze były gazety. Do dziś nienawidzę reporterów. Jeden z nich porównał mnie nawet do Richarda Trentona Chase "Zabójcy-Wampira"! Jedyna pomoc, jaką otrzymałam wynikała wyłącznie ze zobowiązań rodzinnych. Jeden z moich braci powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Powiedział: "Po prostu chcę ją zapamiętać taką, jaka była". Później przyszedł do mnie i przeprosił za to, ale wciąż nie najlepiej czuje się w mojej obecności. Inny z moich braci był bardziej pomocny, ale nawet on musiał zapytać: "Jak mogłaś to robić?"
Przed procesem miałam chłopaka, który dowiedział się o wszystkim. Dostał szału i pobił mnie. Powiedział, że nie jestem nawet kobietą i że mogę sobie iść pieprzyć te moje martwe ciała. Byłam zdziwiona. A więc wiedział. Najwyraźniej sporo ludzi wiedziało, a ja nie wiem skąd się dowiadywali.
Faceci zawsze wiedzieli, że chodzę na trupy, ponieważ byłam zimna. Myśleli, że jeżeli pójdę z nimi do łóżka, to mnie to zmieni, i że dadzą mi taką satysfakcję, że nie będę już potrzebowała nigdy więcej tych starych ciał. Czasami faceci przychodzili do mnie tylko z tego powodu.
- Pytanie, jakie jest ci zadawane najczęściej brzmi zapewne "Jak ty TO robisz?".
- Tak, to jest to pytanie. Ludzie zadają takie pytania - nawet ci, którzy wydają się w porządku, wydają się mieć otwarte umysły - stwierdzają: "To bardzo interesujące" i nie chcą mieć ze mną nic więcej wspólnego. Nie mam nic przeciwko temu, żeby opowiadać o tym jak to robię. To nie ma dla mnie znaczenia, wydaje mi się, że każdy kto posiadł już jakąś biegłość w sprawach seksu, nie musi o to pytać. Ludzie mają takie błędne przekonanie, że musi dojść do wewnętrznej penetracji, żeby kobieta była usatysfakcjonowana, co jest bzdurą! Najczulszą częścią kobiecego ciała są obszary z przodu ciała i to one muszą być stymulowane.
Oprócz tego są przecież różne aspekty ekspresji seksualnej: dotykowo-czuciowy, 69, nawet trzymanie się za ręce. Martwe ciało po prostu sobie leży, ale ma wszystko, co jest potrzebne, żeby mnie uszczęśliwić. Zimno, aura śmierci, zapach śmierci, pogrzebowa otoczka, wszystko to składa się na pewną całość.
- Także zapach śmierci?
- Oczywiście. Dla mnie ta woń jest bardzo erotyczna. Ale są zapachy śmierci i zapachy śmierci. Masz na przykład ciało topielca, które pływało w zatoce przez dwa tygodnie, czy ciało spalonej ofiary pożaru - one nie są dla mnie tak bardzo pociągające. Świeżo zabalsamowane ciało, to inna sprawa.
Jest to też kwestia pociągu do krwi. Jeżeli znajdujesz się na martwym ciele, zwykle krew wylewa mu się z ust, jeżeli kochasz się naprawdę namiętnie... Myślę, że byłoby lepiej gdybyś to sam zobaczył.
- Ale oczywiście z tym całym AIDS, o którym tyle się mówi...
- To jeden z powodów, dla których niczego ostatnio nie próbowałam. Jestem pewna, że znalazłabym sposób, żeby dostać się do jakiegoś domu pogrzebowego, ale ta grupa mężczyzn, która mnie pociąga - młodzi, dwudziestoparoletni - jest jednocześnie tą, która często umiera na AIDS.
- Czy chodziłaś na pogrzeby swoich trupich kochanków?
- Tak. Praca w domu pogrzebowym ułatwiała to. Zwykle jechałam wraz z rodziną na cmentarz i razem z nimi opłakiwałam stratę tego najdroższego. Tyle tylko, że ja jęczałam na trochę inną nutę! Tak naprawdę ludzie nie odróżniają czy jęczysz z żalu czy namiętności. Zdarzało się, że ktoś z tych rodzin otaczał mnie ramieniem i mówił "Jest nam miło, że przyszłaś!" l wtedy wydobywałam z siebie tę nawijkę "Znałam go ze szkoły..." Jeżeli facet nie miał w życiu dziewczyny, to myśleli, że ja nią byłam... "O, to ona!"
- Nie byłaś w Sacramento w czasie procesu, prawda?
- Nie, pracowałam w domu pogrzebowym w innym mieście i jednocześnie chodziłam do szkoły. To dziwne, ale tego samego dnia, kiedy otrzymałam telegram oznajmiający o procesie i nakazujący kontakt z adwokatem, poszłam do tego domu pogrzebowego, w którym pracowałam i zostałam wyrzucona za rzeczy, które tam zrobiłam. Myślę, że ktoś mnie tam przejrzał. Wiem, że nikt mnie nie widział, ale chyba się domyślili. Oczywiście nie wiedzieli jeszcze nic o Sacramento. Odkryli to dopiero później! Tego samego dnia w odstępie pięciu godzin dwie totalnie różne rzeczy zwaliły się na mnie. Pracowałam w tym domu pogrzebowym przez prawie rok. To tam właśnie dokonałam wielu moich poza-życiowych czynności. Miałam do niego klucze, więc po godzinach pracy mogłam się wślizgiwać tylnym wejściem i spędzać tam całą noc. W tym samym budynku mieszkał na parterze taki jeden facet. Pił jednak takie ilości alkoholu, że zwykle był nieprzytomny. Pod poduszką trzymał Magnum .357.
- Facet, którego dotyczyła sprawa sądowa...
- John Mercure?
- Tak. Po procesie został przeniesiony na inny cmentarz?
To było w czasie, kiedy się włamywałam do domu pogrzebowego na tym cmentarzu. Był tam boczny pokój, w którym trzymali akta i inne papiery. Przeczytałam, że był tam nakaz ekshumacji Johna Mercure. Jego matka chciała ekshumować ciało, mówiła, że nie pochowałaby na tym cmentarzu nawet kota. Tego dnia, kiedy John Mercure był ekshumowany, prześlizgnęłam się na pole, z którego widać było miejsce, gdzie został pochowany. Usiadłam tam i patrzyłam jak go odkopują i przekazują ciało innemu grabażowi.
- Kiedy zdałaś sobie sprawę ze swojej nekrofilii?
- To jest coś, co mnie pociągało przez całe życie. Urządzałam na przykład pogrzeby dla moich zwierzątek, kiedy zdychały. Miałam mały cmentarzyk dla zwierząt. Mieszkałam w małym miasteczku, w którym remiza była zaraz koło domu pogrzebowego. Żeby podczas imprezy w remizie skorzystać z łazienki, trzeba było iść do domu pogrzebowego. Pod byle pretekstem chodziłam tam i kręciłam się po kostnicy.
- Nie bałaś się jak inne dzieci?
- Nie, uwielbiałam to! Byłam naprawdę ciekawa.
- Czy brakuje ci pracy w domach pogrzebowych?
- Tak, strasznie! Nawet gdybym nie była nekrofilką, lubiłabym tę pracę. Bardzo lubię balsamować i tak dalej. Byle nie grubych ludzi. Ciała, na których nie znosiłam pracować, to właśnie otyli ludzie. Zwłaszcza po autopsji. Flaki wyślizgiwały się z nich na podłogę.... i cały ten rozpuszczający się tłuszcz. Fuuuuuuj!
- Powiedziałaś coś wcześniej o Mordercy-Wampirze, Richardzie Trentonie Chase. On był z Sacramento, prawda?
- Tak, drugi dom pogrzebowy, w którym w tym czasie nie pracowałam, przyjmował ciała ofiar Chase'a - mężczyzny, kobiety i ich dziecka, więc docierały do mnie krwawe opisy tych ciał. Były naprawdę zmasakrowane. Z wyprutymi wnętrznościami i gównem wepchniętym w usta. Chase zaczął od zabijania zwierząt i picia ich krwi, a kiedy to nie dawało mu już satysfakcji, wtedy przerzucił się na ludzi. Zabił tę parę, porwał ich dziecko, zabił je, a potem wyrzucił do śmietnika. Pracownik domu pogrzebowego, który balsamował te ciała mówił, że rzadko kiedy robi mu się niedobrze, ale chciało mu się rzygać, kiedy je zobaczył!
- A jaki był najdziwniejszy przypadek z jakim się zetknęłaś?
- Hmmmm... Był taki dzieciak, który wypadł z samochodu, kiedy matka brała zakręt i zdołała przejechać mu po głowie. Inny udławił się opakowaniem papierosów. Jeden facet popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę ze śrutowej strzelby. Musiał strzelać kilkakrotnie i uśmiercenie się zabrało mu trochę czasu, ale w końcu się udało. Jeszcze inny facet, nad którym pracowałam, był transwestytą i jakoś udało mu się samemu udusić pończochą. Nie sądzę, żeby zrobił to specjalnie. Sądzę, że próbował osiągnąć wzmocniony orgazm poprzez przyduszanie, ale skończyło się na tym, że się powiesił. Nie był zresztą pierwszym, który popełnił ten błąd.
- A jaki był najbardziej niezwykły pogrzeb?
- Kiedyś tacy fanatycy religijni chowali kobietę ze swojego kręgu. Nie chcieli, żeby była zabalsamowana, chcieli tylko, żeby była ubrana i w trumnie. Normalnie tego nie robimy, ale zdecydowaliśmy się być mili i położyć ją w sali ozdobnej. Staliśmy na zewnątrz i nagle usłyszeliśmy jak tam ktoś zawołał: "Wstań w imię Jezusa!" Modlili się i uderzali jej ciało. Mówili różnymi językami. To było dziwne!
- Wydaje się, że istnieje silna solidarność między pracownikami kostnic. Prawie taka, jak w tajnych stowarzyszeniach.
- Bardzo zbliżona. Utrzymują ze sobą bardzo ścisłe więzy, ponieważ większość ludzi nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Zawsze, kiedy szłam na jakieś przyjęcia, przedstawiano mnie: "To jest Karen - ona pracuje w kostnicy". A przecież nie przedstawia się ludzi: "To jest Karen - ona jest sekretarką", albo "asystentką weterynarza". Wielu ludzi błędnie wyobraża sobie, że ludzie pracujący w domach pogrzebowych są bardzo surowi, bardzo ponurzy. Prawdopodobnie gdyby kiedykolwiek posłuchali sobie kawałów, jakie chodzą w kostnicy przy pracy, to natychmiast zburzyłoby to ich stereotypowe pojęcia.
- Czy jacykolwiek pracownicy domów pogrzebowych zeznawali przeciwko tobie na procesie?
- Jeden z dyrektorów domu pogrzebowego zeznawał na temat praktyk pogrzebowych. Został zapytany o to, jak często zdarzają się przypadki nekrofilii. Odpowiedział: "Prawie się o tym w tym zawodzie nie słyszy."
- To jest wielkie kłamstwo!
- Tak, nekrofilia jest bardziej rozpowszechniona, niż ludzie mogą sobie wyobrazić. Tyle tylko, że domy pogrzebowe nie zgłaszają takich przypadków. Było takie miejsce, do którego się włamałam, i wiedziałam, że oni wiedzą, że coś tu nie pasuje. Właściwie to przyłapali mnie na gorącym uczynku, ale pozwolili uciec.
W innym miejscu, w którym pracowałam, facet podszedł do mnie i powiedział: "Ktoś coś robił z tym ciałem. Wygląda, jakby usiłowano je wyruchać!". A ja na to: "O mój Boże! Naprawdę?" Myślę, że domyślili się później i wiem, że teraz już wiedzą.
Jeden z facetów, z którym pracowałam, lubił trockarem (wielka wydrążona igła służąca do odprowadzania płynów z ciał nieboszczyków) przekłuwać wszystkie kutasy nieżywych facetów. Mówił "Zobacz, trup jest bubel!" Ten facet był naprawdę dziwny. Myślę, że miał nekrofilskie skłonności. Był naprawdę zmartwiony, jeżeli nie było żadnych kobiecych zwłok, nad którymi mógłby pracować. Wtedy zaczynał się onanizować. Kiedyś złapałam go na tym w pracowni. Powiedział, że właśnie się odlewał do zbiorniczka na kocu stołu. Właśnie podciągał spodnie, kiedy weszłam. Powiedziałam mu "Nie powiem, jeżeli ty nie powiesz".
- Powiedziałaś, że kiedyś przyłapano cię na akcie nekrofilii?
- Tak. Kiedyś próbowałam odebrać sobie życie, mieszkałam wtedy kilka domów dalej od tego domu pogrzebowego. Postanowiłam pójść do mauzoleum i znowu spróbować się zabić. Mauzoleum miało drzwi łączące je z kostnicą. Siedziałam tam naprawdę przygnębiona, kiedy pomyślałam sobie, tam do diabła, możnaby spróbować otworzyć te drzwi moim prawem jazdy. Przeciągnęłam nim po krawędzi drzwi i klik! otworzyły się. Nie mogłam w to uwierzyć, więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz się otworzyły. Weszłam do pracowni i tak się złożyło, że było tam ciało. Zadałam sobie trochę przyjemności, robiłam swoje rzeczy i całkiem zapomniałam o tym, że chciałam się zabić. Chodziłam potem w to miejsce kilkanaście razy. Czasami nie było tam żadnych ciał, więc wycofywałam się.
W jakiś tydzień po tym zdarzeniu znów tam poszłam. Byłam właśnie na stole w kostnicy, dając sobie dużo przyjemności, kiedy nagle poczułam, że ktoś się zbliża. Potem usłyszałam ludzi idących hallem. Cicho zeskoczyłam ze stołu i zakryłam ciało prześcieradłem. Moje ubranie było raczej w nieładzie, byłam umazana krwią i innymi takimi - to było ciało po sekcji. Była tam trumna z odkrytym wiekiem, więc ukryłam się za nią. Trumna stała na kościelnym wózku, więc nie mogli widzieć mnie, ale mogli widzieć moje nogi. To był mężczyzna i kobieta. Spytali: "Kim jesteś? Co tu robisz?" Potem jedno powiedziało do drugiego: "Idź przynieś pistolet i zadzwoń po policję, ja zostanę tutaj." Wiedziałam wtedy, że mam tylko jedną szansę, więc uciekłam. Znałam rozkład tego miejsca, nie miałam specjalnych problemów z ucieczką.
W tym czasie miałam znajomego, który pracował w tym domu pogrzebowym. Powiedział mi: "Ktoś się włamał do domu pogrzebowego. Oni wiedzą, że to byłaś ty." Jak się okazało włączyli potem alarm i prawdopodobnie zadzwonili po policję. Ale nigdy nie wniesiono żadnych oskarżeń, prawdopodobnie nie zależało im na rozgłosie z tą sprawą.
To był ostatni raz, kiedy narażałam się na złapanie, oprócz tych przypadków, kiedy włamałam się do kilku grobów.
- Czy zauważasz jakiekolwiek zmiany w nastawieniu ludzi do nekrofilii?
- Tak, kiedy tu przyjechałam, odczułam to. To ma posmak niemal kaprysu, mody! Oni nie są naprawdę nekrofilami, ale pseudo-nekrofilami. Uprawiają coś w rodzaju kultu śmierci. Ale prawdopodobnie wiele osób uprawiałoby nekrofilię, gdyby miałoby ku temu sposobność.
- Być może istnieje potężna liczba nekrofilów, którzy z powodu braku możliwości nigdy nie dowiedzą się o swoim wzajemnym istnieniu.
- Cóż, działa grupa Leilah (Wendell) - American Association of Necrophilic Research and Enlightenment (Amerykański Związek Nekrofilskich Poszukiwań i Oświecenia). Oni starają się propagować wiadomości na ten temat.
- To musi być frustrujące, kiedy ludzie mówią "musimy cię wyleczyć" albo "musisz być bardziej taka jak my".
To jest frustrujące. Przez moment przyłapałam się na myśleniu "Dlaczego nie mogę być taka, jak inni ludzie? Dlaczego ja nie przystaję do tej samej co wszyscy sztancy?" Przeszłam całe to piekło wewnętrznych frustracji, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że taka po prostu jestem i zaakceptowałam się. Taka jest moja natura i równie dobrze mogę się nią cieszyć. Jestem żałosna, kiedy próbuję być kimś, kim nie jestem. A poza tym wielu z tych ludzi, którzy chcą mnie poniżyć, ma o wiele gorsze skłonności od moich i robi rzeczy, które mogłyby zostać określone jako kontrowersyjne. Miałam przyjaciela - homoseksualistę, który, kiedy dowiedział się, że jestem nekrofilką, powiedział: "Za to można pójść do piekła". Po 1979 roku, kiedy to oddano mnie pod opiekę kuratora, musiałam też poddać się terapii - taki był wymóg kuratorski. Miałam jednak naprawdę miłą kuratorkę. Była w porządku. Bardzo nieoceniająca. Im bardziej rozmawiałam z ludźmi, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nekrofilia jest dla mnie sensowna. Jedynym powodem, dla którego miałam z tym problemy, było to, że nie mogłam siebie zaakceptować. Wciąż próbowałam żyć według standardów innych ludzi. Akceptacja oznaczała dla mnie uspokojenie. Ci ludzie, którzy tak bardzo chcieli mnie zmienić, pomogli mi tylko dowiedzieć się jakie są moje prawdziwe uczucia. Ich przekonywanie nie skutkowało, bo ja od terapeuty szłam prosto do kostnicy. Kiedy pisałam tamten list, który zostawiłam w trumnie wraz z Johnem Mercure, wciąż jeszcze słuchałam społeczeństwa. Każdy mówił, że nekrofilia jest czymś złym, więc to co robię ja musi być czymś złym. Ale im bardziej ludzie starali się mnie przekonać, że jestem szalona, tym pewniejsza stawałam się moich pragnień".
Artykuł pochodzi z FRONDA - Pismo poświęcone, nr 2/3 JESIEŃ-ZIMA
Ten list okazał się jej upadkiem. Za kradzież karawanu i ciała została skazana na 11 dni więzienia, grzywnę w wysokości 255 dolarów i na dwa lata przydzielono jej kuratora medycznego oraz zalecono leczenie lekarskie. Również matka porwanego przez Karen zmarłego mężczyzny wystąpiła do sądu twierdząc, że cały ten wypadek "ujemnie odbił się na jej psychice". Zażądała 1 min $ odszkodowania, ale w końcu obniżyła tę sumę do 117 tyś. $.
Prasa miała swój dzień, prawnicy się wzbogacili, a Karen "straciła pracę i jednocześnie źródło satysfakcji seksualnej.
Ten wywiad przeprowadzony został w mieszkaniu Karen, małej kawalerce zapełnionej książkami, nekrofilskimi rysunkami i satanistycznymi ozdobami.
- Z tego, co wyczytałem w gazetach wynikało, że w czasie procesu otrzymywałaś zaledwie drobne wsparcie.
- Nie otrzymywałam żadnego. Najgorsze były gazety. Do dziś nienawidzę reporterów. Jeden z nich porównał mnie nawet do Richarda Trentona Chase "Zabójcy-Wampira"! Jedyna pomoc, jaką otrzymałam wynikała wyłącznie ze zobowiązań rodzinnych. Jeden z moich braci powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Powiedział: "Po prostu chcę ją zapamiętać taką, jaka była". Później przyszedł do mnie i przeprosił za to, ale wciąż nie najlepiej czuje się w mojej obecności. Inny z moich braci był bardziej pomocny, ale nawet on musiał zapytać: "Jak mogłaś to robić?"
Przed procesem miałam chłopaka, który dowiedział się o wszystkim. Dostał szału i pobił mnie. Powiedział, że nie jestem nawet kobietą i że mogę sobie iść pieprzyć te moje martwe ciała. Byłam zdziwiona. A więc wiedział. Najwyraźniej sporo ludzi wiedziało, a ja nie wiem skąd się dowiadywali.
Faceci zawsze wiedzieli, że chodzę na trupy, ponieważ byłam zimna. Myśleli, że jeżeli pójdę z nimi do łóżka, to mnie to zmieni, i że dadzą mi taką satysfakcję, że nie będę już potrzebowała nigdy więcej tych starych ciał. Czasami faceci przychodzili do mnie tylko z tego powodu.
- Pytanie, jakie jest ci zadawane najczęściej brzmi zapewne "Jak ty TO robisz?".
- Tak, to jest to pytanie. Ludzie zadają takie pytania - nawet ci, którzy wydają się w porządku, wydają się mieć otwarte umysły - stwierdzają: "To bardzo interesujące" i nie chcą mieć ze mną nic więcej wspólnego. Nie mam nic przeciwko temu, żeby opowiadać o tym jak to robię. To nie ma dla mnie znaczenia, wydaje mi się, że każdy kto posiadł już jakąś biegłość w sprawach seksu, nie musi o to pytać. Ludzie mają takie błędne przekonanie, że musi dojść do wewnętrznej penetracji, żeby kobieta była usatysfakcjonowana, co jest bzdurą! Najczulszą częścią kobiecego ciała są obszary z przodu ciała i to one muszą być stymulowane.
Oprócz tego są przecież różne aspekty ekspresji seksualnej: dotykowo-czuciowy, 69, nawet trzymanie się za ręce. Martwe ciało po prostu sobie leży, ale ma wszystko, co jest potrzebne, żeby mnie uszczęśliwić. Zimno, aura śmierci, zapach śmierci, pogrzebowa otoczka, wszystko to składa się na pewną całość.
- Także zapach śmierci?
- Oczywiście. Dla mnie ta woń jest bardzo erotyczna. Ale są zapachy śmierci i zapachy śmierci. Masz na przykład ciało topielca, które pływało w zatoce przez dwa tygodnie, czy ciało spalonej ofiary pożaru - one nie są dla mnie tak bardzo pociągające. Świeżo zabalsamowane ciało, to inna sprawa.
Jest to też kwestia pociągu do krwi. Jeżeli znajdujesz się na martwym ciele, zwykle krew wylewa mu się z ust, jeżeli kochasz się naprawdę namiętnie... Myślę, że byłoby lepiej gdybyś to sam zobaczył.
- Ale oczywiście z tym całym AIDS, o którym tyle się mówi...
- To jeden z powodów, dla których niczego ostatnio nie próbowałam. Jestem pewna, że znalazłabym sposób, żeby dostać się do jakiegoś domu pogrzebowego, ale ta grupa mężczyzn, która mnie pociąga - młodzi, dwudziestoparoletni - jest jednocześnie tą, która często umiera na AIDS.
- Czy chodziłaś na pogrzeby swoich trupich kochanków?
- Tak. Praca w domu pogrzebowym ułatwiała to. Zwykle jechałam wraz z rodziną na cmentarz i razem z nimi opłakiwałam stratę tego najdroższego. Tyle tylko, że ja jęczałam na trochę inną nutę! Tak naprawdę ludzie nie odróżniają czy jęczysz z żalu czy namiętności. Zdarzało się, że ktoś z tych rodzin otaczał mnie ramieniem i mówił "Jest nam miło, że przyszłaś!" l wtedy wydobywałam z siebie tę nawijkę "Znałam go ze szkoły..." Jeżeli facet nie miał w życiu dziewczyny, to myśleli, że ja nią byłam... "O, to ona!"
- Nie byłaś w Sacramento w czasie procesu, prawda?
- Nie, pracowałam w domu pogrzebowym w innym mieście i jednocześnie chodziłam do szkoły. To dziwne, ale tego samego dnia, kiedy otrzymałam telegram oznajmiający o procesie i nakazujący kontakt z adwokatem, poszłam do tego domu pogrzebowego, w którym pracowałam i zostałam wyrzucona za rzeczy, które tam zrobiłam. Myślę, że ktoś mnie tam przejrzał. Wiem, że nikt mnie nie widział, ale chyba się domyślili. Oczywiście nie wiedzieli jeszcze nic o Sacramento. Odkryli to dopiero później! Tego samego dnia w odstępie pięciu godzin dwie totalnie różne rzeczy zwaliły się na mnie. Pracowałam w tym domu pogrzebowym przez prawie rok. To tam właśnie dokonałam wielu moich poza-życiowych czynności. Miałam do niego klucze, więc po godzinach pracy mogłam się wślizgiwać tylnym wejściem i spędzać tam całą noc. W tym samym budynku mieszkał na parterze taki jeden facet. Pił jednak takie ilości alkoholu, że zwykle był nieprzytomny. Pod poduszką trzymał Magnum .357.
- Facet, którego dotyczyła sprawa sądowa...
- John Mercure?
- Tak. Po procesie został przeniesiony na inny cmentarz?
To było w czasie, kiedy się włamywałam do domu pogrzebowego na tym cmentarzu. Był tam boczny pokój, w którym trzymali akta i inne papiery. Przeczytałam, że był tam nakaz ekshumacji Johna Mercure. Jego matka chciała ekshumować ciało, mówiła, że nie pochowałaby na tym cmentarzu nawet kota. Tego dnia, kiedy John Mercure był ekshumowany, prześlizgnęłam się na pole, z którego widać było miejsce, gdzie został pochowany. Usiadłam tam i patrzyłam jak go odkopują i przekazują ciało innemu grabażowi.
- Kiedy zdałaś sobie sprawę ze swojej nekrofilii?
- To jest coś, co mnie pociągało przez całe życie. Urządzałam na przykład pogrzeby dla moich zwierzątek, kiedy zdychały. Miałam mały cmentarzyk dla zwierząt. Mieszkałam w małym miasteczku, w którym remiza była zaraz koło domu pogrzebowego. Żeby podczas imprezy w remizie skorzystać z łazienki, trzeba było iść do domu pogrzebowego. Pod byle pretekstem chodziłam tam i kręciłam się po kostnicy.
- Nie bałaś się jak inne dzieci?
- Nie, uwielbiałam to! Byłam naprawdę ciekawa.
- Czy brakuje ci pracy w domach pogrzebowych?
- Tak, strasznie! Nawet gdybym nie była nekrofilką, lubiłabym tę pracę. Bardzo lubię balsamować i tak dalej. Byle nie grubych ludzi. Ciała, na których nie znosiłam pracować, to właśnie otyli ludzie. Zwłaszcza po autopsji. Flaki wyślizgiwały się z nich na podłogę.... i cały ten rozpuszczający się tłuszcz. Fuuuuuuj!
- Powiedziałaś coś wcześniej o Mordercy-Wampirze, Richardzie Trentonie Chase. On był z Sacramento, prawda?
- Tak, drugi dom pogrzebowy, w którym w tym czasie nie pracowałam, przyjmował ciała ofiar Chase'a - mężczyzny, kobiety i ich dziecka, więc docierały do mnie krwawe opisy tych ciał. Były naprawdę zmasakrowane. Z wyprutymi wnętrznościami i gównem wepchniętym w usta. Chase zaczął od zabijania zwierząt i picia ich krwi, a kiedy to nie dawało mu już satysfakcji, wtedy przerzucił się na ludzi. Zabił tę parę, porwał ich dziecko, zabił je, a potem wyrzucił do śmietnika. Pracownik domu pogrzebowego, który balsamował te ciała mówił, że rzadko kiedy robi mu się niedobrze, ale chciało mu się rzygać, kiedy je zobaczył!
- A jaki był najdziwniejszy przypadek z jakim się zetknęłaś?
- Hmmmm... Był taki dzieciak, który wypadł z samochodu, kiedy matka brała zakręt i zdołała przejechać mu po głowie. Inny udławił się opakowaniem papierosów. Jeden facet popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę ze śrutowej strzelby. Musiał strzelać kilkakrotnie i uśmiercenie się zabrało mu trochę czasu, ale w końcu się udało. Jeszcze inny facet, nad którym pracowałam, był transwestytą i jakoś udało mu się samemu udusić pończochą. Nie sądzę, żeby zrobił to specjalnie. Sądzę, że próbował osiągnąć wzmocniony orgazm poprzez przyduszanie, ale skończyło się na tym, że się powiesił. Nie był zresztą pierwszym, który popełnił ten błąd.
- A jaki był najbardziej niezwykły pogrzeb?
- Kiedyś tacy fanatycy religijni chowali kobietę ze swojego kręgu. Nie chcieli, żeby była zabalsamowana, chcieli tylko, żeby była ubrana i w trumnie. Normalnie tego nie robimy, ale zdecydowaliśmy się być mili i położyć ją w sali ozdobnej. Staliśmy na zewnątrz i nagle usłyszeliśmy jak tam ktoś zawołał: "Wstań w imię Jezusa!" Modlili się i uderzali jej ciało. Mówili różnymi językami. To było dziwne!
- Wydaje się, że istnieje silna solidarność między pracownikami kostnic. Prawie taka, jak w tajnych stowarzyszeniach.
- Bardzo zbliżona. Utrzymują ze sobą bardzo ścisłe więzy, ponieważ większość ludzi nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Zawsze, kiedy szłam na jakieś przyjęcia, przedstawiano mnie: "To jest Karen - ona pracuje w kostnicy". A przecież nie przedstawia się ludzi: "To jest Karen - ona jest sekretarką", albo "asystentką weterynarza". Wielu ludzi błędnie wyobraża sobie, że ludzie pracujący w domach pogrzebowych są bardzo surowi, bardzo ponurzy. Prawdopodobnie gdyby kiedykolwiek posłuchali sobie kawałów, jakie chodzą w kostnicy przy pracy, to natychmiast zburzyłoby to ich stereotypowe pojęcia.
- Czy jacykolwiek pracownicy domów pogrzebowych zeznawali przeciwko tobie na procesie?
- Jeden z dyrektorów domu pogrzebowego zeznawał na temat praktyk pogrzebowych. Został zapytany o to, jak często zdarzają się przypadki nekrofilii. Odpowiedział: "Prawie się o tym w tym zawodzie nie słyszy."
- To jest wielkie kłamstwo!
- Tak, nekrofilia jest bardziej rozpowszechniona, niż ludzie mogą sobie wyobrazić. Tyle tylko, że domy pogrzebowe nie zgłaszają takich przypadków. Było takie miejsce, do którego się włamałam, i wiedziałam, że oni wiedzą, że coś tu nie pasuje. Właściwie to przyłapali mnie na gorącym uczynku, ale pozwolili uciec.
W innym miejscu, w którym pracowałam, facet podszedł do mnie i powiedział: "Ktoś coś robił z tym ciałem. Wygląda, jakby usiłowano je wyruchać!". A ja na to: "O mój Boże! Naprawdę?" Myślę, że domyślili się później i wiem, że teraz już wiedzą.
Jeden z facetów, z którym pracowałam, lubił trockarem (wielka wydrążona igła służąca do odprowadzania płynów z ciał nieboszczyków) przekłuwać wszystkie kutasy nieżywych facetów. Mówił "Zobacz, trup jest bubel!" Ten facet był naprawdę dziwny. Myślę, że miał nekrofilskie skłonności. Był naprawdę zmartwiony, jeżeli nie było żadnych kobiecych zwłok, nad którymi mógłby pracować. Wtedy zaczynał się onanizować. Kiedyś złapałam go na tym w pracowni. Powiedział, że właśnie się odlewał do zbiorniczka na kocu stołu. Właśnie podciągał spodnie, kiedy weszłam. Powiedziałam mu "Nie powiem, jeżeli ty nie powiesz".
- Powiedziałaś, że kiedyś przyłapano cię na akcie nekrofilii?
- Tak. Kiedyś próbowałam odebrać sobie życie, mieszkałam wtedy kilka domów dalej od tego domu pogrzebowego. Postanowiłam pójść do mauzoleum i znowu spróbować się zabić. Mauzoleum miało drzwi łączące je z kostnicą. Siedziałam tam naprawdę przygnębiona, kiedy pomyślałam sobie, tam do diabła, możnaby spróbować otworzyć te drzwi moim prawem jazdy. Przeciągnęłam nim po krawędzi drzwi i klik! otworzyły się. Nie mogłam w to uwierzyć, więc spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz się otworzyły. Weszłam do pracowni i tak się złożyło, że było tam ciało. Zadałam sobie trochę przyjemności, robiłam swoje rzeczy i całkiem zapomniałam o tym, że chciałam się zabić. Chodziłam potem w to miejsce kilkanaście razy. Czasami nie było tam żadnych ciał, więc wycofywałam się.
W jakiś tydzień po tym zdarzeniu znów tam poszłam. Byłam właśnie na stole w kostnicy, dając sobie dużo przyjemności, kiedy nagle poczułam, że ktoś się zbliża. Potem usłyszałam ludzi idących hallem. Cicho zeskoczyłam ze stołu i zakryłam ciało prześcieradłem. Moje ubranie było raczej w nieładzie, byłam umazana krwią i innymi takimi - to było ciało po sekcji. Była tam trumna z odkrytym wiekiem, więc ukryłam się za nią. Trumna stała na kościelnym wózku, więc nie mogli widzieć mnie, ale mogli widzieć moje nogi. To był mężczyzna i kobieta. Spytali: "Kim jesteś? Co tu robisz?" Potem jedno powiedziało do drugiego: "Idź przynieś pistolet i zadzwoń po policję, ja zostanę tutaj." Wiedziałam wtedy, że mam tylko jedną szansę, więc uciekłam. Znałam rozkład tego miejsca, nie miałam specjalnych problemów z ucieczką.
W tym czasie miałam znajomego, który pracował w tym domu pogrzebowym. Powiedział mi: "Ktoś się włamał do domu pogrzebowego. Oni wiedzą, że to byłaś ty." Jak się okazało włączyli potem alarm i prawdopodobnie zadzwonili po policję. Ale nigdy nie wniesiono żadnych oskarżeń, prawdopodobnie nie zależało im na rozgłosie z tą sprawą.
To był ostatni raz, kiedy narażałam się na złapanie, oprócz tych przypadków, kiedy włamałam się do kilku grobów.
- Czy zauważasz jakiekolwiek zmiany w nastawieniu ludzi do nekrofilii?
- Tak, kiedy tu przyjechałam, odczułam to. To ma posmak niemal kaprysu, mody! Oni nie są naprawdę nekrofilami, ale pseudo-nekrofilami. Uprawiają coś w rodzaju kultu śmierci. Ale prawdopodobnie wiele osób uprawiałoby nekrofilię, gdyby miałoby ku temu sposobność.
- Być może istnieje potężna liczba nekrofilów, którzy z powodu braku możliwości nigdy nie dowiedzą się o swoim wzajemnym istnieniu.
- Cóż, działa grupa Leilah (Wendell) - American Association of Necrophilic Research and Enlightenment (Amerykański Związek Nekrofilskich Poszukiwań i Oświecenia). Oni starają się propagować wiadomości na ten temat.
- To musi być frustrujące, kiedy ludzie mówią "musimy cię wyleczyć" albo "musisz być bardziej taka jak my".
To jest frustrujące. Przez moment przyłapałam się na myśleniu "Dlaczego nie mogę być taka, jak inni ludzie? Dlaczego ja nie przystaję do tej samej co wszyscy sztancy?" Przeszłam całe to piekło wewnętrznych frustracji, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że taka po prostu jestem i zaakceptowałam się. Taka jest moja natura i równie dobrze mogę się nią cieszyć. Jestem żałosna, kiedy próbuję być kimś, kim nie jestem. A poza tym wielu z tych ludzi, którzy chcą mnie poniżyć, ma o wiele gorsze skłonności od moich i robi rzeczy, które mogłyby zostać określone jako kontrowersyjne. Miałam przyjaciela - homoseksualistę, który, kiedy dowiedział się, że jestem nekrofilką, powiedział: "Za to można pójść do piekła". Po 1979 roku, kiedy to oddano mnie pod opiekę kuratora, musiałam też poddać się terapii - taki był wymóg kuratorski. Miałam jednak naprawdę miłą kuratorkę. Była w porządku. Bardzo nieoceniająca. Im bardziej rozmawiałam z ludźmi, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nekrofilia jest dla mnie sensowna. Jedynym powodem, dla którego miałam z tym problemy, było to, że nie mogłam siebie zaakceptować. Wciąż próbowałam żyć według standardów innych ludzi. Akceptacja oznaczała dla mnie uspokojenie. Ci ludzie, którzy tak bardzo chcieli mnie zmienić, pomogli mi tylko dowiedzieć się jakie są moje prawdziwe uczucia. Ich przekonywanie nie skutkowało, bo ja od terapeuty szłam prosto do kostnicy. Kiedy pisałam tamten list, który zostawiłam w trumnie wraz z Johnem Mercure, wciąż jeszcze słuchałam społeczeństwa. Każdy mówił, że nekrofilia jest czymś złym, więc to co robię ja musi być czymś złym. Ale im bardziej ludzie starali się mnie przekonać, że jestem szalona, tym pewniejsza stawałam się moich pragnień".
Artykuł pochodzi z FRONDA - Pismo poświęcone, nr 2/3 JESIEŃ-ZIMA
Znalazłem filmik który może się spodobać wielu użytkownikom. O fetyszach, samobójstwach i sekcji zwłok.
Można zacząć oglądać od 0:43 - wcześniej gadanie małego ping-ponga którego wielu z was określiło by mianem "ruchałbym".
Po tagach szukałem, ale raczej nie było. Nie jest to mój pierwszy temat więc nic.
Można zacząć oglądać od 0:43 - wcześniej gadanie małego ping-ponga którego wielu z was określiło by mianem "ruchałbym".
Po tagach szukałem, ale raczej nie było. Nie jest to mój pierwszy temat więc nic.
Czym się różni koszula od mojej małej córeczki?
Niczym, obie zapinam po samą szyję.
Zajebane jakiejś małolacie z komentarza
Niczym, obie zapinam po samą szyję.
Zajebane jakiejś małolacie z komentarza
Najlepszy komentarz (69 piw)
k................1
• 2014-09-02, 22:15
ja pierdole,niedlugo wystarczy, ze gimbus napisze ''Lubie jebac swoją córkę'' i juz poleje sie morze piwa
Dla osób, które nie mogą znaleźć swojego zapachu perfum, japońska firma Tamatoys przyszłą z pomocą, oferując nową, inną linię perfum.
I tak oto możemy wybrać jeden z następujących zapachów:
Zapach kobiecej pachy
Zapach kobiecych piersi
Zapach kobiecej "szparki" (czy jak kto woli lochy, dziury, jaskini, groty etc.)
Zapach kobiecych stóp
A dla najbardziej wymagających
Zapach chłopięcego tyłka
I zapach dziewczęcego moczu
Japonia nigdy nie zawodzi!
I tak oto możemy wybrać jeden z następujących zapachów:
Zapach kobiecej pachy
Zapach kobiecych piersi
Zapach kobiecej "szparki" (czy jak kto woli lochy, dziury, jaskini, groty etc.)
Zapach kobiecych stóp
A dla najbardziej wymagających
Zapach chłopięcego tyłka
I zapach dziewczęcego moczu
Japonia nigdy nie zawodzi!
Najlepszy komentarz (41 piw)
Sin_69
• 2013-01-08, 16:32
Kashero007 napisał/a:
Widzę, że cie podniecają takie zapachy..
A ciebie nie?????? Dziwny jakiś jesteś.
Kto by pomyślał, że może to być sprawa życia i śmierci
Najlepszy komentarz (42 piw)
ssijpaukem
• 2012-09-29, 5:59
oryginał
W niewielkiej miejscowości w Devon policja odkryła "seksualny loch". W jednym z pokojów domu w Lee Mill funkcjonariusze odkryli nazistowskie mundury, baty, łańcuchy i erotyczne zabawki - doniósł "Daily Telegraph".
Policjanci zostali zaalarmowani, ponieważ sąsiedzi słyszeli dochodzące z tego domu "nietypowe odgłosy". Po przyjeździe na miejsce mieli zamiar wyłamać drzwi i interweniować, jednak kiedy zapukali do drzwi, zostali bez problemu wpuszczeni do środka.
Bawiące się wewnątrz osoby były przekonane, że funkcjonariusze byli umówieni i chcieli skorzystać z uciech oferowanych przez mieszczący się tam przybytek. W środku okazało się, że jeden z pokojów został zamieniony na pomieszczenie służące do wyuzdanych zabaw seksualnych. Odkryto w nim między innymi specjalne krzesła z linami, maski, przebrania, bicze, akumulatory samochodowe, wibratory i pręty służące do poganiania zwierząt. W "seksualnym lochu" znajdował się także sprzęt służący do nagrywania i montażu.
- Nie spodziewaliśmy się tego rodzaju sadomasochistycznego ekwipunku w Lee Mill. Właściwie nigdzie nie spodziewalibyśmy się czegoś takiego - powiedział reporterowi "Daily Telegraph" jeden z policjantów.
W trakcie przesłuchania w domu zjawił się także jeden spóźniony "klient", który mimo obecności policji upominał się o swoje umówione wcześniej spotkanie.
Zatrzymano trzy osoby. Już wcześniej policja podejrzewała, że w domu dochodzi do nierządu. Budynek był wynajmowany za pośrednictwem agencji nieruchomości.
Policjanci zostali zaalarmowani, ponieważ sąsiedzi słyszeli dochodzące z tego domu "nietypowe odgłosy". Po przyjeździe na miejsce mieli zamiar wyłamać drzwi i interweniować, jednak kiedy zapukali do drzwi, zostali bez problemu wpuszczeni do środka.
Bawiące się wewnątrz osoby były przekonane, że funkcjonariusze byli umówieni i chcieli skorzystać z uciech oferowanych przez mieszczący się tam przybytek. W środku okazało się, że jeden z pokojów został zamieniony na pomieszczenie służące do wyuzdanych zabaw seksualnych. Odkryto w nim między innymi specjalne krzesła z linami, maski, przebrania, bicze, akumulatory samochodowe, wibratory i pręty służące do poganiania zwierząt. W "seksualnym lochu" znajdował się także sprzęt służący do nagrywania i montażu.
- Nie spodziewaliśmy się tego rodzaju sadomasochistycznego ekwipunku w Lee Mill. Właściwie nigdzie nie spodziewalibyśmy się czegoś takiego - powiedział reporterowi "Daily Telegraph" jeden z policjantów.
W trakcie przesłuchania w domu zjawił się także jeden spóźniony "klient", który mimo obecności policji upominał się o swoje umówione wcześniej spotkanie.
Zatrzymano trzy osoby. Już wcześniej policja podejrzewała, że w domu dochodzi do nierządu. Budynek był wynajmowany za pośrednictwem agencji nieruchomości.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Flodzia spokojnie Grzesiek już jedzie