Seans spirytystyczny, opętania, demony i siła autosugestii.
Jeden z najlepszych filmów Kena Russella.
Tutaj scenka z filmu:
sadistic.pl/patrz-jej-w-oczy-vt179001.htm
Ciekawie musi wyglądać kutas narysowany takim piórem
Prezentujemy naszym czytelnikom wznowienie "Zamczyska w Otranto", pierwszej angielskiej powieści grozy, której autorem jest Horace Walpole (1717-1791), hrabia Oksfordu, czwarty syn Sir Roberta Walpole'a, wybitnego męża stanu - kanclerza i skarbnika - za panowania Jerzego II.
Sir Horace Walpole był kolekcjonerem dzieł sztuki oraz twórcą dzieł literackich, z których największą sławę przyniosły mu "Listy" i niniejsza powieść, która ukazała się drukiem po raz pierwszy w 1764 r. Szacowny pisarz nie przyznał się jednak do jej autorstwa. Zgodnie z panującą wówczas modą na mistyfikacje literackie przedstawił się publiczności jako translator rzekomo we Włoszech napisanej opowieści, której treść pochodzi z czasów ostatniej wyprawy krzyżowej. W przedmowie do pierwszego wydania Sir Horace wyjaśnia, że obecnie "...cuda, wizje, czary, sny i inne nadnaturalne zdarzenia znikły nawet z romansów, ale nie tak to było dawniej, gdy pisał nasz autor. Wiara we wszelkiego rodzaju cuda tak była w owych mrocznych czasach rozpowszechniona, że autor, który sam mógł nie wierzyć, musiał dla wierności epoce przyjąć, że jego postacie wierzą, boją się i poważnie traktują fantastyczne zdarzenia, decydujące o ich losach".
Tak chciał się autor zaasekurować przed surowym sądem ówczesnych krytyków. Ale "Zamczysko w Otranto", wbrew obawom Sir Horacego, stało się znakomitym na owe czasy sukcesem. Po pierwszym, w 1764 r., posypały się następne. Walpole za życia ujrzał wydania irlandzkie, holenderskie, francuskie i niemieckie oraz trzy wydania ilustrowane z egzemplarzami odbitymi na welinie, co było najwyższym wyróżnieniem. Wydanie oksfordzkie z 1969 r., na którym opiera się przekład, jest już sto piętnastym.
"Znaczenie tej powiastki, którą już dziś tylko jako rozrywkę i zabawę możemy traktować, leżało na pewno w jej prekursorstwie. Najtrafniej spostrzegł to Walter Scott przyznając, że to małe dziełko utorowało drogę jego »Ivanhoe«. Pierwsza powieść gotycka przypominała rycerskie średniowiecze, wzbudziła zainteresowanie przeszłością". Dzisiaj nie interesuje już nas "Zamczysko w Otranto" jako fakt w literaturze. Natomiast potwierdziły się walory czytelnicze tej powieści, dzięki którym potrafi nas ona doskonale bawić: niesamowite perypetie bohaterów, w których losy ingerują nadprzyrodzone moce, zręcznie zawiązana intryga, trzymająca do końca w napięciu uwagę, co najważniejsze - "zabawny urok starej powiastki, która powinna wywołać życzliwy uśmiech współczesnego Czytelnika". Z tą nadzieją polecamy ją Jego życzliwym względom.