Z pewnością słyszeliście o antysemickich zamieszkach w Asterdamie. I jak to zwykle bywa media się spłakały, że "ŻyMiaNie sĄ PoSZKodoWAnyMi i NIeWiaDOMO, CzEMU poŁOWa ŚwIAta ich niEnaWiDzI", aczkolwiek ta sprawa jest głebsza niż nam się to przedstawia.
Zacznijmy od tego, że zanim mecz się zaczął to Izrael zapowiedział, że kibiców Maccabi, będzie osłaniał Mossad (I po za ochroną mieli mieć inny cel ale to później).
Sam mecz rozpoczął się minutą ciszy dla ofiar powodzi w Hiszpani, jednakże żymianie jak na dzikusów przystało postanowili dać jasno do zrozumienia co o tym myślą.
Sam mecz po za początkiem przeszedł bez większych problemów, żydzi przegrali 5-0 i jakże zawiedzieni kibice postanowli dać upust swojemu niezadowoleniu. Po wyjściu ze stadionu zaczeli wykrzykiwać hasła o "nie"miłości do paslestyńczyków i szkołach w gazie.
Same okrzyki i wyzwiska nie wystarczyły żydom i postanowili zaatakować przypadkowych przechodniów, arabów lub taksówkarzy i postanowili demolować arabskie bary/restauracje oraz wszelkie miejsca gdzie palestyńskie lub co ciekawe holenderskie flagi i symbole były umieszczone.
Ich dzikie tańce w końcu spowodowały reakcje lokalnych środowisk muzułańskich (głównie marokańczyków) które postanowiły wyruszyć i zbić na kwaśne jabko każdego napotkanego żyda.
Oczywiście po takim akcie nastąpiła już znana nam sztuczka żydowska i wyciągneli kartę ofiary i wszystkie media oraz politycy zaczeły pisać o ataku na żydach.
Z kolei żołnierze nieistniejącego państwa wysoce ubolewali i byli zniesmaczeni, że postanowili udostępnić swoje zdjęcia z zbrodnich wojenych oraz te gdzie grozili Asterdamowi oraz Gazie.
Pewnie usłeszyliście, że w zamieszkach araby pobili holendrów i ukazali film poniżej ale na ich nieszczęście autorka odpisała i napisała, że za tym stali jednak żydzi.
Wspomniałem, że Mossad miał dodatkowy cel, a jaki?
Najprawdopodobniej chodziło o wywołanie tych zamieszek, aby wpłynąć na opinie publiczną oraz poprawić ich stosunek do izraela który teraz jest powszechnie krytykowany za akcje w gazie oraz w libanie.