Monster movie wprost z Korei Południowej. Niezwykły z tego względu, że idealnie łączy elementy horroru i dramatu. Klimat i konwencja potrafi zmienić się ze sceny na scenę.
Do plusów mozna zaliczyć bardzo solidne aktorstwo i świetne efekty specjalne.
Druga noga była nadpalona w wielu miejscach, kolano zaś niemalże wyrwano. Brakowało penisa. Obcięto go tuż przy korpusie, a ranę po nim wyjątkowo starannie wypalono i opatrzono. Sterczała z niej niewielka rurka, przez którą na podłogę sączył się mocz. Jądra ponakłuwano licznymi szpilkami. W odbyt włożono ogromny lejek, który wbił się w jelito grube i pozwalał wydostawać się fekaliom rozbryzgującym się pod krzesłem. Najbardziej intrygująca zdawała się jednak pachwina, bowiem tuż pod pępkiem, zaraz nad włosami łonowymi coś pulsowało, niczym mały, zwyrodniały płód.
Strzępy porwanej skóry zwisały w różnych miejscach, w innych dla odmiany podpięte były do reszty zszywkami, pinezkami a przy jednym z sutków agrafką. W kilku miejscach na torsie i w okolicach pępka ziała czarno-czerwona otchłań ropiejących ran, z których wydarto ochłapy mięsa, pozostawiając tam zgniłe ciało, z którego zdążyły się już wylęgnąć larwy much.
Ech, jak zaczęła się miotać, gdy płyn zaczął wyżerać jej wnętrzności, a z drugiej strony metalowa rura wyciągała z niej krew, kał i fragmenty tkanek. Na pewno by ci się to spodobało. Pluła krwią i ropą, żrąca piana wylewała się jej z ust, wypalając straszliwe rany na twarzy, dekolcie i porwanych piersiach. A jej facet zesrał się wtedy pod siebie i omal nie udławił się własnymi rzygami.
Historia bywa bardzo niesprawiedliwa i dzieje kina grozy nie są tutaj wyjątkiem. W efekcie wiele wspaniałych filmów, które powinny być żelaznymi klasykami gatunku, popadło w zapomnienie i niebyt w świadomości zwolenników horroru. Klasycznym przykładem takiego obrazu jest „Rituals” Petera Cartera, jeden z najlepszych survival horrorów z elementami slashera jakie kiedykolwiek nakręcono.