Przychodzi dziadzio do burdelu. Wchodzi do, bo ja wiem, wybieralni, a tam na jego widok podrywa się jedna ze zgromadzonych dziewcząt i, łagodnie kołysząc biodrami, podpływa do potencjalnego klienta. Z jej ust, niczym tchnienie jaśminowego odświeżacza do powietrza, wydobywa się pytanie:
- Numerek?
Na to dziadzio:
- O żesz ty! Do dentysty - numerek, do kardiologa - numerek, ale żeby do kurwy, to już przesada!!!
- Numerek?
Na to dziadzio:
- O żesz ty! Do dentysty - numerek, do kardiologa - numerek, ale żeby do kurwy, to już przesada!!!