W kiosku.
- Dzień dobry panie Darku!
- Jaki on tam, kurwa, dobry?
- A co się stało?
- Nie widzisz pan? Ludzi żywcem murują! Ode wschodu budowa, od zachodu budowa, ode południa i północy, wszędzie budowa! I hałas od rana, że łeb urywa! Walą tymi młotami, szlifują, wylewają betony, ryją koparami, a wszystko pod mojemi oknami! Spać nie da rady, bo już od siódmej raban, jak w płonącym burdelu!
- To chyba dobrze? Stolyca nam pięknieje!
- Piękna to ona była, ale przed wojną. A pan coś dzisiaj taki wesołek?
- Panie, cała nasza rodzina się cieszy! Córka dostała kredyt na mieszkanie! Wreszcie się ode mnie wyprowadzi i będzie na swoim.
- I z czego się pan cieszysz? Że córcia wpierdoliła się w długi? I na jakim swoim? Raczej na bankowym! Do starości będzie zapierdalać na te chałupe bez względu na stan zdrowia i stan cywilny. Ale z jednego możesz się pan cieszyć: w końcu się od pana wyprowadziła!
- Pan to z największej radości tragiedyję uczyni! A co? Miała wynająć mieszkanie od obcych ludzi? Napychać komuś kieszenie?
- Panie, pierdolisz pan, jak rasowy prostaczek spod Kutaszewa. Znaczy co? Bank jest cacy, a na ten przykład Jan Kowalski to kawał chuja? Ja myślę, że jest dokładnie odwrotnie. Nikt tak pana ślicznie nie wyrucha, jak bank. Ile masz pan lat?
- W grudniu będzie równe pięćdziesiąt.
- I jak się pan czujesz?
- Gdyby nie ten kręgosłup, to całkiem całkiem.
- To znaczy?
- Dźwigać nie mogie, siedzieć nie mogie, tylko chodzić mogie i leżeć mogie, ale leżeć to tylko na twardym.
- To chiba tylko do kryminału się pan nadajesz, bo do roboty ni chuja! W kryminale pochodzisz pan po spacerniaku i poleżysz na twardej pryczy. He, he. he...
- Aleś pan dowcipny!
- A córunia ile ma latek?
- Trzydzieści.
- A na ile lat wzięła kredyt?
- Na czterdzieści.
- A pan jak się będziesz czuł za dwadzieścia lat? Bo chiba nie lepiej niż dzisiaj?
- Strach pomyśleć...
- No właśnie! Zdrowia nie starczy, a może i życia, na spłacenie kredytu. Nikt o tym, kurwa, nie myśli, bo młodzi we swojej naiwności są przekonani, że będą cały czas silni, piękni i sprawni. A tu chuja do dupy nie słodkiej wódki - powiedział alfons do prostytutki! I co się robi? Dzieci będą zapierdalać na niespłacone mieszkanko? Dzieci pójdą w pizdu! Wyjadą do Kanady albo Szczecina, a ty, dziadu, męcz się sam!
- Już mnie pan nie dołuj... Wzięli kredyt i trudno...
- Wreszcie zaczynasz pan myśleć, ale mądry Polak po szkodzie. I jeszcze jedno panu powiem. A co będzie, jeśli szanowna córeczka za, powiedzmy, lat dziesięć zechce rozwieść z ukochanym mężulkiem? Kto zostanie z bankowym długiem? I co ze wpłaconymi pieniędzmi?
- Chiba się nie rozwiodą...
- Panie, pierdolisz pan jak potłuczony! A pan się nie rozwodził?
- Rozwodziłem.
- A dlaczego się pan rozwiódł?
- Bo okazało się, że moja Krysia miała gacha.
- No widzisz pan, japko pada niedaleko jabłonki. Córcia też może poderwać sobie jakiegoś gacha i co wtedy?
- A idź pan w diabły!
- Na razie nie wybieram się do piekła. Za to dzisiaj jadę ze swoim kolegom na kurwy do Pułtuska.
- A dlaczego do Pułtuska?
- Panie, bo jak kurwa z Pułtuska da panu dupy, to żadna kurwa na świecie tak panu nie da!
- To znaczy jak?
- Za darmo! Ha, ha, ha! Do widzenia.
zajebane z fb