Adam i Jan pewnego słonecznego dnia cięli drzewo piłą motorową. Pech chciał, że Adam ukrócił się o prawą rękę, obciął ją na wysokości barku. Jan szybko chwycił rękę, zapakował szczelnie do foliowego worka i odwiózł kolegę do szpitala i zostawił w rękach najlepszego chirurga w mieście.
Następnego dnia Jan przechodził obok boiska do koszykówki a tam Adam z przyszytą ręką gra, trafia za trzy punkty raz po raz. Jan pomyślał "ten chirurg to jest cudotwórca!". Podszedł do kumpla, pogadali i następnego dnia znów poszli ciąć drzewo. I znów Adam w nieszczęśliwy sposób odciął sobie kończynę, tym razem prawą nogę zaraz przy pachwinie. Jan nauczony ostatnimi wydarzeniami wrzucił odciętą nogę do worka i zawiózł przyjaciela do chirurga.
Kolejnego dnia Jan znów przechodził koło boiska, taka była jego trasa do pracy i po raz kolejny, nie mogąc uwierzyć oczom, spostrzegł skaczącego i biegającego Adama, który wsadzał piłkę do kosza z impetem. Jan pomyślał "no nie wierzę, ten chirurg jest genialny!".
Za kilka dni Jan z Adamem znów cięli drewno i tym razem Adam obciął sobie głowę. Automatycznie, nie zastanawiając się nawet, Jan wrzucił głowę do foliowej torby i zawiózł z korpusem Adama do chirurga. Później wrócił do domu a po kilku godzinach dostał telefon od chirurga:
- Mam złą wiadomość - powiedział lekarz. - Pana przyjaciel nie żyje.
- Och... rozumiem... ale panie doktorze, wierze, że zrobił pan wszystko co pan mógł. To i tak nie mogło się udać...
- Wie pan co... ja się nie obwiniam - odparł lekarz. - Obwiniam pana, bo jakby pan zrobił kilka dziur w tym worku to Adam by się nie udusił.