Niech mi tylko jakiś ekspert powie skąd się wziął ten volkswagen z naprzeciwka? Kierowca volkswagena zmarł na oddziale intensywnej terapii
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
#leningrad
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Upojenie alkoholowe nie pozawala kobiecie zachować pionu przez co ląduje na glebie czyniąc sobie pobrudzenie, a nie pomagają jej w tym spodnie spadające do kostek, odsłaniające zad jej kobiecy w majtki przyodziany. Loszka błotem umorusana została, tłumaczyć się będzie w domu srogo jeśli dojdzie.
Podobno o prawdziwym głodzie można mówić wtedy, gdy człowiek patrzy na drugą istotę ludzką jak na posiłek… Gdy ponad trzy miliony cywilów zostało odciętych w pierścieniu wokół kompletnie nieprzygotowanego aprowizacyjnie do długiej obrony miasta, wiadomo było, że to się źle skończy. Zapasów przy dobrych wiatrach mogło starczyć na półtora miesiąca. Dalej był już tylko morderczy głód.
Na początek garść informacji. Po stronie radzieckiej, trwająca od 8 września 1941 roku do 27 stycznia 1944 roku Blokada Leningradu (czyli dzisiejszego Petersburga) pochłonęła około miliona ofiar cywilnych. Dwie trzecie ludności dostawało głodową rację żywności na poziomie 125 gramów chleba, czyli trzech cieniutkich kromek. Dzienna racja miała dostarczać im 460 kalorii, jednak kalorie te istniały tylko na papierze. W rzeczywistości, przez dodawanie do chleba różnych zapychaczy, o których strach nawet pomyśleć, jego wartość odżywcza spadała do jakichś 300 kalorii, czyli niewielkiego ułamka dziennego zapotrzebowania na energię. Snujący się jak cienie mieszkańcy niegdyś dumnej stolicy carów, byli wygłodzeni do granic możliwości. Ich ludzkie odruchy zostały niemal zupełnie stłumione. Byli do reszty odarci z sił i godności.
Człowiek człowiekowi wilkiem?
Szybko okazało się, że dla wielu z nich tysiące walających się po ulicach trupów to nie tylko szczątki, które należy opłakać. To całkiem pokaźny zapas mięsa, który przecież nie może się zmarnować! W oblężonym Leningradzie przypadki kanibalizmu nie należały do rzadkości. Pisze o tym Anna Reid, autorka książki „Leningrad. Tragedia Oblężonego miasta”. W jej pracy możemy znaleźć cytat ze wspomnień znanej rosyjskiej poetki socjalistycznej, Olgi Bergholc:
Niedawno Prendel powiedział nam, że wzrasta liczba przypadków zjadania martwych ciał. W maju [1942 roku] w jego szpitali odnotowano piętnaście takich przypadków, w porównaniu z jedenastoma z kwietnia. Musiał wówczas − i wciąż musi − wydawać opinię specjalisty co do tego, czy kanibale są odpowiedzialni za swoje czyny. Kanibalizm − to fakt. Powiedział nam o pewnej parze kanibali, która najpierw zjadła małe ciałko swojego dziecka, a następnie zwabiła w pułapkę trójkę kolejnych dzieci, po czym zabiła je i zjadła […].
Dla większości ówczesnych mieszkańców Leningradu te przeczące człowieczeństwu akty miały charakter pogłosek. Wraz z innymi pochylali się nad leżącymi na ulicach trupami i przyglądali się, czy nie noszą śladów kanibalizmu. Faktem niezaprzeczalnym jest znajdywanie na terenie miasta okaleczonych zwłok, pozbawionych łydek czy pośladów, ewentualnie ze śladami odgryzania. Anna Reid na podstawie raportów NKWD wymienia:
pewna matka udusiła osiemnastomiesięczną córeczkę, aby nakarmić nią siebie i trójkę starszych dzieci; jakiś dwudziestosześciolatek, zwolniony z fabryki opon zamordował i zjadł swojego osiemnastoletniego współlokatora […] bezrobotny osiemnastolatek zamordował siekierą babcię, po czym ugotował i zjadł jej wątrobę oraz płuca…
Już sama ta wyliczanka mrozi krew w żyłach… Nie możemy jednak zapominać, że to kiedyś byli zwykli ludzie, ciepli i mili dla otoczenia, współpracowników, bliskich, którzy zostali doprowadzeni do ostateczności.
A co z porzuconymi?
W najgorszej sytuacji znaleźli się uczniowie leningradzkich szkół pochodzący spoza miasta. Odcięci od wsparcia rodzin, które znalazły się poza obrębem pierścienia zamykającego dawną stolicę carów, zdani byli na łaskę i niełaskę dyrektorów placówek oświatowych. Jak pisze Anna Reid:
W Szkole Zawodowej numer 39 przy ulicy Mochowej uczniowie pozostawieni byli sami sobie. Nie mieli żadnego nadzoru, a w grudniu nie wydano im także żadnych kartek na żywność. Przez cały grudzień jedli mięso wyłapywanych i zabijanych kotów i psów. 24 grudnia uczeń Ch. zmarł z niedożywienia, a jego ciało zostało częściowo wykorzystane przez pozostałych uczniów jako pokarm. 27 grudnia zmarł drugi uczeń W. i także jego ciało wykorzystano do zjedzenia. Jedenastu ludzi aresztowano za kanibalizm, wszyscy przyznali się do winy.
W języku rosyjskim istnieją dwa określenia na spożywanie ludzkiego mięsa, które można przełożyć na język polski jako trupożerstwo i ludożerstwo. Mają one różny wydźwięk moralny. Pierwsze z nich oznacza pożywianie się nieżyjącymi już homo sapiens, natomiast drugie – mordowanie ludzi i zjadanie swoich ofiar. O ile trupożestwo traktowane było w miarę łagodnie (wiadomo, chociaż to nadal bezczeszczenie zwłok, jednak bez przerabiania żyjącego na trupa celem konsumpcji), karą za ludożerstwo była śmierć.
Przykładem takiej właśnie osoby przyłapanej na kanibalizmie połączonym z morderstwem jest pewna opisywana przez Olgę Grieczinę sprzątaczka. Jej zniknięcie z fabryki był łatwe do zauważenia z powodu walających się wszędzie metalowych opiłków i innych śmieci. Do tej nieobecnej starszej pani wszyscy zwracali się poufale „ciociu Nastio”. Grieczina dowiedziała się, że została ona rozstrzelana. Ale za co? Zjadła swoją córkę − ukryła ją pod łóżkiem i odkrawała kawałek po kawałku. Zastrzeliła ją milicja. W tych dniach nie staje się przed sądem.
Konkretne historie można by mnożyć. Oddają one grozę sytuacji i jej beznadzieję, ale nie oddają skali zjawiska. W przeciągu kilkunastu miesięcy, do grudnia 1942 roku, kiedy to udało się ukrócić ten chory proceder, w Leningradzie i okolicach aresztowanych zostało łącznie ponad dwa tysiące kanibali. Ilu jednak zginęło bez procesu? Ilu nigdy nie złapano?
Źródło: ciekawostkihistoryczne.pl/2012/04/17/kanibale-w-oblezonym-leningradzie/
Polecam stronkę
Temat dla tych kretynów którzy narzekają na brak super sadystowskich tematów nie dodając nic od siebie
Na początek garść informacji. Po stronie radzieckiej, trwająca od 8 września 1941 roku do 27 stycznia 1944 roku Blokada Leningradu (czyli dzisiejszego Petersburga) pochłonęła około miliona ofiar cywilnych. Dwie trzecie ludności dostawało głodową rację żywności na poziomie 125 gramów chleba, czyli trzech cieniutkich kromek. Dzienna racja miała dostarczać im 460 kalorii, jednak kalorie te istniały tylko na papierze. W rzeczywistości, przez dodawanie do chleba różnych zapychaczy, o których strach nawet pomyśleć, jego wartość odżywcza spadała do jakichś 300 kalorii, czyli niewielkiego ułamka dziennego zapotrzebowania na energię. Snujący się jak cienie mieszkańcy niegdyś dumnej stolicy carów, byli wygłodzeni do granic możliwości. Ich ludzkie odruchy zostały niemal zupełnie stłumione. Byli do reszty odarci z sił i godności.
Człowiek człowiekowi wilkiem?
Szybko okazało się, że dla wielu z nich tysiące walających się po ulicach trupów to nie tylko szczątki, które należy opłakać. To całkiem pokaźny zapas mięsa, który przecież nie może się zmarnować! W oblężonym Leningradzie przypadki kanibalizmu nie należały do rzadkości. Pisze o tym Anna Reid, autorka książki „Leningrad. Tragedia Oblężonego miasta”. W jej pracy możemy znaleźć cytat ze wspomnień znanej rosyjskiej poetki socjalistycznej, Olgi Bergholc:
Niedawno Prendel powiedział nam, że wzrasta liczba przypadków zjadania martwych ciał. W maju [1942 roku] w jego szpitali odnotowano piętnaście takich przypadków, w porównaniu z jedenastoma z kwietnia. Musiał wówczas − i wciąż musi − wydawać opinię specjalisty co do tego, czy kanibale są odpowiedzialni za swoje czyny. Kanibalizm − to fakt. Powiedział nam o pewnej parze kanibali, która najpierw zjadła małe ciałko swojego dziecka, a następnie zwabiła w pułapkę trójkę kolejnych dzieci, po czym zabiła je i zjadła […].
Dla większości ówczesnych mieszkańców Leningradu te przeczące człowieczeństwu akty miały charakter pogłosek. Wraz z innymi pochylali się nad leżącymi na ulicach trupami i przyglądali się, czy nie noszą śladów kanibalizmu. Faktem niezaprzeczalnym jest znajdywanie na terenie miasta okaleczonych zwłok, pozbawionych łydek czy pośladów, ewentualnie ze śladami odgryzania. Anna Reid na podstawie raportów NKWD wymienia:
pewna matka udusiła osiemnastomiesięczną córeczkę, aby nakarmić nią siebie i trójkę starszych dzieci; jakiś dwudziestosześciolatek, zwolniony z fabryki opon zamordował i zjadł swojego osiemnastoletniego współlokatora […] bezrobotny osiemnastolatek zamordował siekierą babcię, po czym ugotował i zjadł jej wątrobę oraz płuca…
Już sama ta wyliczanka mrozi krew w żyłach… Nie możemy jednak zapominać, że to kiedyś byli zwykli ludzie, ciepli i mili dla otoczenia, współpracowników, bliskich, którzy zostali doprowadzeni do ostateczności.
A co z porzuconymi?
W najgorszej sytuacji znaleźli się uczniowie leningradzkich szkół pochodzący spoza miasta. Odcięci od wsparcia rodzin, które znalazły się poza obrębem pierścienia zamykającego dawną stolicę carów, zdani byli na łaskę i niełaskę dyrektorów placówek oświatowych. Jak pisze Anna Reid:
W Szkole Zawodowej numer 39 przy ulicy Mochowej uczniowie pozostawieni byli sami sobie. Nie mieli żadnego nadzoru, a w grudniu nie wydano im także żadnych kartek na żywność. Przez cały grudzień jedli mięso wyłapywanych i zabijanych kotów i psów. 24 grudnia uczeń Ch. zmarł z niedożywienia, a jego ciało zostało częściowo wykorzystane przez pozostałych uczniów jako pokarm. 27 grudnia zmarł drugi uczeń W. i także jego ciało wykorzystano do zjedzenia. Jedenastu ludzi aresztowano za kanibalizm, wszyscy przyznali się do winy.
W języku rosyjskim istnieją dwa określenia na spożywanie ludzkiego mięsa, które można przełożyć na język polski jako trupożerstwo i ludożerstwo. Mają one różny wydźwięk moralny. Pierwsze z nich oznacza pożywianie się nieżyjącymi już homo sapiens, natomiast drugie – mordowanie ludzi i zjadanie swoich ofiar. O ile trupożestwo traktowane było w miarę łagodnie (wiadomo, chociaż to nadal bezczeszczenie zwłok, jednak bez przerabiania żyjącego na trupa celem konsumpcji), karą za ludożerstwo była śmierć.
Przykładem takiej właśnie osoby przyłapanej na kanibalizmie połączonym z morderstwem jest pewna opisywana przez Olgę Grieczinę sprzątaczka. Jej zniknięcie z fabryki był łatwe do zauważenia z powodu walających się wszędzie metalowych opiłków i innych śmieci. Do tej nieobecnej starszej pani wszyscy zwracali się poufale „ciociu Nastio”. Grieczina dowiedziała się, że została ona rozstrzelana. Ale za co? Zjadła swoją córkę − ukryła ją pod łóżkiem i odkrawała kawałek po kawałku. Zastrzeliła ją milicja. W tych dniach nie staje się przed sądem.
Konkretne historie można by mnożyć. Oddają one grozę sytuacji i jej beznadzieję, ale nie oddają skali zjawiska. W przeciągu kilkunastu miesięcy, do grudnia 1942 roku, kiedy to udało się ukrócić ten chory proceder, w Leningradzie i okolicach aresztowanych zostało łącznie ponad dwa tysiące kanibali. Ilu jednak zginęło bez procesu? Ilu nigdy nie złapano?
Źródło: ciekawostkihistoryczne.pl/2012/04/17/kanibale-w-oblezonym-leningradzie/
Polecam stronkę
Temat dla tych kretynów którzy narzekają na brak super sadystowskich tematów nie dodając nic od siebie
Leningrad niedawno był, ale ten teledysk jakoś nierozłącznie kojarzy mi się z sadistic
PS. Zawsze zastanawiałem się, co może mi się tak spodobać, żeby aż mi się chciało założyć temat
PS. Zawsze zastanawiałem się, co może mi się tak spodobać, żeby aż mi się chciało założyć temat
Teledysk rosyjskiej grupy Leningrad przedstawiający przygody pana który wraca z flaszką do domu. W tym roku grają na Woodstock także może ktoś się skusi na ich koncert. Klimat na koncercie będzie niezapomniany.
Dzwoni Sasza z Leningradu do Fiodora na Syberię:
- Ty, stary słyszałem, że u Was tęga zima - mówi Sasza.
- Jaka tam tęga. Raptem -25°C - odpowiada Fiodor.
- Tak? A ja słyszałem w telewizji, że -60°C - rzecze Sasza.
- A, chyba, że na dworze... - mówi Fiodor
- Ty, stary słyszałem, że u Was tęga zima - mówi Sasza.
- Jaka tam tęga. Raptem -25°C - odpowiada Fiodor.
- Tak? A ja słyszałem w telewizji, że -60°C - rzecze Sasza.
- A, chyba, że na dworze... - mówi Fiodor
Najlepszy komentarz (34 piw)
Takeda
• 2012-02-16, 23:38
golonko napisał/a:
Ten dowcip był dobry, ale w 83...
Powiedział koleś urodzony w '90.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Niech żyje Jugosłowacja!