#lewak
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ogólnie polecam program, bo zawsze coś ciekawego tam się znajdzie.
Pewnie myślał że Polaków importujemy z UK
Po tagach nie znalazłem
W intrze występuje też Jan Paweł II
- Korwin wychowywał się za okupacji jak i w czasie socjalizmu. To że go wychował i wyżywił go socjalizm to oznacza że nie może mieć skrajnie innych poglądów?
- Lata po dziczy, pokazuje co jest fajnego, ale za coś trzeba żyć i za jakiś hajs latać sobie po świecie. Akurat ja, gdybym miał możliwość jeżdżenia po świecie, zarabiania dobrej kasy to robiłbym to nawet i w tvnie. Ty tak samo, jak i każdy, nie oszukujmy się.
- Wykształcił i wyszkolił za pieniądze Polaków i co z tego. To prawa do opuszczenia kraju nie ma? Powiedz to wszystkim ludziom za granicą.
Pedofil JPII? A masz jak to udowodnić? Nie, więc milcz kretynie.
Gdy jesteś lewakiem, olewasz solidarnie wszystkie polskie święta, więc trudno Ci później ustalić, kiedy się chodzi ze święconką, a kiedy ze zniczami.
Całkiem niedawno przeczytałem w „Gazecie Wyborczej”, że kibice z Wiary Lecha 11 listopada organizują kwestę na poznańskich cmentarzach na rzecz renowacji mogił powstańców wielkopolskich. Czytelnik po przeczytaniu tej informacji ma dwa wyjścia: albo uzna, że kibice to idioci, którzy kwestują na cmentarzach, kiedy nie ma tam ludzi, albo dziennikarz pomylił 11 listopada z 1 listopada.
Oczywiście chodzi o to drugie i w zasadzie pomyłka autora nie może dziwić. Jeśli jest się lewakiem i to tak wielkim, że nawet dostaje się pracę w „Gazecie Wyborczej”, to wiadomo, że olewa się wszystkie polskie święta, a wtedy trudno je rozróżniać. Dla lewaka świętami są: rocznica rewolucji październikowej (7 listopada), dzień walki z homofobią (17 maja), czy urodziny Wojciecha Jaruzelskiego (6 lipca), a nie jakieś tam Wszystkich Świętych, święto Niepodległości czy Konstytucji 3 Maja.
Uznałem, że w tej sytuacji warto napisać krótki poradnik dla lewaków z podstawowymi informacjami, które pozwolą odróżnić jedno święto od drugiego.
Zacznijmy od tych, które pomyliły się wspomnianemu dziennikarzowi GW, a zatem drogi lewaku, jeśli danego dnia okolice cmentarzy wyglądają jak największe parkingi na świecie to znaczy, że jest 1 listopada i jest to święto Wszystkich Świętych. Jeśli natomiast do Polski przyjeżdżają Twoi koledzy z niemieckiej antify, aby bić wszystkich chodzących po ulicach z polskimi flagami (takie biało-czerwone) to znaczy, że jest 11 listopada i jest to święto Niepodległości.
Idźmy dalej. Jeśli o 10 rano na ulicach nie ma żywej duszy, a co najwyżej jakieś zwłoki śpiące na chodniku, to znaczy, że albo zaczęła się inwazja zombie (mniej prawdopodobne), albo to 1 stycznia, czyli Polacy świętują Nowy Rok (bardziej prawdopodobne).
Jeśli parę dni później spotykasz na ulicy trzech dziwnie ubranych kolesi, z których dwóch jedzie na koniach, a jeden na wielbłądzie, to znaczy, że jest 6 stycznia i święto Trzech Króli.
Z odróżnieniem Wielkiej Nocy i Bożym Narodzeniem jest pewien problem. Zazwyczaj było tak, że w Boże Narodzenie wszyscy rzucają się śnieżkami, a drugiego dnia Wielkanocy wszyscy oblewają się wodą, ale akurat ostatnio było raczej odwrotnie.
Z 1 maja chyba nie masz problemu, bo to ukochane święto pracy wszystkich lewaków, a dwa dni później jest święto Konstytucji 3 Maja.
Jeśli danego dnia ulicami Twojego miasta chodzą parady równości, czyli faceci w sukienkach śpiewający różne piosenki, ale o melodii, których nie znasz i na dodatek robią przystanki przy ołtarzykach powstających przed Tesco i Biedronkami to znaczy, że jest to święto Bożego Ciała. Niestety, to święto ruchome, czyli nie będziesz w stanie go przewidzieć, ale na pewno będzie w okolicach czerwca.
Łatwiej jest ze świętem Najświętszej Maryi Panny. Dzięki temu, że akurat 15 sierpnia jest też święto Wojska Polskiego, więc można to święto łatwo odróżnić po czołgach na ulicach i defiladach żołnierzy (uwaga, czołgi mogą się też pojawić w święto Niepodległości, jeśli 11 listopada wraz ze swoimi kolegami z antify trochę przesadzicie).
Jest jeszcze jedno święto i też ruchome tzw. Zielone Świątki. Nie charakteryzuje się zupełnie niczym i nikt nie wie, po co je ustanowiono, więc jeśli danego dnia Biedronka będzie zamknięta, a nie będzie tego dnia przypadać żadne z pozostałych świąt, to pewnie będą właśnie Zielone Świątki.
W całości zajebane z mmpoznan.pl Autor Zenon Zabawny (nazwisko wielce śmieszne)
Jeżeli ktoś to czyta to pozdrawiam
Haha, że też ci się chciało
Lol, mam nadzieję, że we wszelkich umowach też tak skrupulatnie czytasz każde słowo
- Jerzy Urban
Nazywanie Woodstocku gniazdem czy wylęgarnią lewactwa to czysta kpina na koncert przyjeżdża 500 tys a na blokadę marszu [chodzi o blokowanie Marszu Niepodległości przez skrajnie lewicowe grupy i bojówki anarchistyczne - RW] 500 osób. Nawet jeśli impreza jest propagandowa to trzeba stwierdzić że pod tym względem ponosi całkowitą klęskę.
Wydaje się, że coś jest na rzeczy. Bo choć największa doroczna impreza młodzieżowa (nie jest wyłącznie młodzieżowa, ale to młodzież stanowi przytłaczającą większość jej uczestników), jaką jest Woodstock, zawiera w sobie tak zideologizowany przekaz, to jednocześnie nie wytwarza przecież dziesiątków tysięcy "lewackich aktywistów". Wydaje się, że być może jednak Owsiak ponosi na tym gruncie pewną klęskę? A może nie ponosi?
Ideologia, wprost albo podprogowo, jest na Woodstocku sączona bardzo mocno. Wszechobecne są pacyfy, jeden z najgłupszych symboli w historii ludzkości, oznaczające "kastrację" mentalną do jakiej dąży cywilizacja Zachodu. Nieodłączny element to wioska sekciarzy spod znaku Hare Kriszna. Zapraszana jest szeroka paleta ludzi kultury, polityki czy Kościoła, ale wyłącznie spod znaku lewicowo-liberalnego establishmentu. Jak choćby w tym roku: kuriozalny w swoim post-katolicyzmie ks. Boniecki czy Jakub "psie gówno" Wojewódzki. Albo Grzegorz "dostałem w gębę - będzie holocaust" Miecugow z jego tyleż czerstwym pod względem humoru co żałośnie polit-poprawnym programem.
Wszystko pod hasłem anarchistów, nihilistów i innych degeneratów czyli - "róbta co chceta". Ta ideologiczna młócka trwa na Woodstocku od 18 lat, a mimo to jej bezpośrednie owoce nie są tak bardzo widoczne. Dlaczego? Wydaje się, że przyczyn jest kilka.
- Po pierwsze, absolutnie przygniatająca większość osób przyjeżdża tam wyłącznie dla muzyki. Przygniatająca większość głęboko gdzieś ma przekaz ideologiczny (co nie znaczy, że nie odbiera go podprogowo tak czy inaczej), a spora część (jak duża?) wprost się z nim nie zgadza, choć nie zgadzając się, w sumie nic w tej sprawie nie robi (czemu?).
- Po drugie, Owsiak & spółka, tak a nie inaczej formatując ideologiczny background festiwalu osiągają przynajmniej część swoich celów, choć nie od razu, a w dłuższej perspektywie. Czy choć część spośród motłochu (tak, to był realny motłoch panie Bartoszewski), który profanował symbole narodowe i religijne w 2010 r. na Krakowskim Przedmieściu to nie wychowankowie owsiakowego nihilizmu? Czy nie ma on choć cząstki udziału w sukcesie bandy Palikotów, Grodzkich i Biedroniów podczas wyborów w 2011? Czy modny kult idiotycznego tolerancjonizmu, głupawego bredzenia o multikulturalizmie i wszystkich tych lewackich sloganów, które powtarza skołowana część młodzieży, to nie również jego "zasługa"? Ideologia Woodstocku działa, choć zazwyczaj nie wprost i nie od razu.
- Po trzecie wreszcie, to co w warstwie ideologicznej proponuje Woodstock, nie ma takich możliwości do mobilizowania "aktywistów lewackich" wśród młodzieży, jak choćby idea narodowa, z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy - bo statystyczny woodstokowicz wraca jednak po tych paru dniach do siebie, do domu, do rodziny. W której chodzi się do kościoła - co najmniej w święta. W której nie lubi się homoparad i z obrzydzeniem reaguje na pomysł adopcji dzieci przez homozwiązki. W której panuje przekonanie, że to właśnie rodzina, wspólnota, naród wreszcie są podstawami, a nie egoistyczne "róbta co chceta". Drugi powód - bo ideologia siana na Woodstocku to jednak ideologia rozkładu, ona raczej demobilizuje wobec dobra niż mobilizuje do zła (tak, wiem, że w długim terminie wychodzi na to samo) . Nasza idea - wprost przeciwnie, zaciekle zwalcza bierność i mobilizuje by czynnie opowiadać się za dobrem.
Podsumowując głos, od którego rozpocząłem - tak, pod pewnymi względami propagandowy wydźwięk Woodstocku nie ma wielkiego rezonansu. Ale trzeba powiedzieć, że w dłuższej perspektywie, niesie ze sobą konkretne szkody. Zwłaszcza dla osób młodych, nieukształtowanych, chłonących takie treści, nawet mimowolnie. Bo pacyfa jako symbol ideologiczny, Wojewódzki jako idol "kulturowy", ks. Boniecki jako "przewodnik duchowy" a Miecugow jako wzór dziennikarza, to jednak duża dawka nawozu pod wzrost polit-poprawnego, lewicowo-liberalnego idioty.
Autor: Robert Winnicki
Link do oryginału
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów