przedstawiam wam papugę której odjebało od bakania
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:46
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:22
#marihuana
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
najważniejsze żeby dalej iść w zaparte.
przedstawiam wam gościa który przesadził z konopiom
Najlepszy komentarz (72 piw)
Myszka696
• 2013-07-29, 0:13
Bardziej żałosny jest koleś co to nagrywa
"Siedziałem w celi z mordercą" – wywiad z Pawłem Falkowskim, skazanym na rok więzienia za posiadanie jednego grama
Przez pobyt w więzieniu Paweł osiwiał, stracił pracę, dziewczynę i niektórych znajomych. Jego sprawa kosztowała podatników około 30 tysięcy złotych. Za co siedział? Za posiadanie jednego grama marihuany. Teraz jest już na wolności, choć wolnością ciężko to nazwać. Ma na nodze elektroniczną obrożę.
W niedawnej debacie telewizyjnej poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera powiedział, że "nie zna nikogo, kto siedziałby w więzieniu za posiadanie jednego grama marihuany". Wygląda na to, że posłowie, którzy mają konstruować prawo w naszym kraju nie wiedzą jaka jest rzeczywistość.
Z chęcią poznałbym pana posła z Pawłem Falkowskim. Paweł jest członkiem ruchu i kościoła Rastafari, w warszawskich klubach znanym DJ-em muzyki reaggae. Jest człowiekiem pokojowo nastawionym do świata. Z powodu swojej sprawy stracił dobrze płatną pracę, a w więzieniu osiwiał. Jego rozprawa i więzienie kosztowała skarb państwa 30 tysięcy złotych
Tak – palił marihuanę. Raz policja znalazła u niego pół grama i dostał wyrok w zawieszeniu. Za drugim razem znaleziono u niego znów pół grama. Dostał drugi wyrok i po jakimś czasie bilet do więzienia. Odwołał się, ale nie pozwolono mu poczekać na wolności do odwołania. Mimo że mógł do tego czasu stawiać się regularnie na komendzie policji, został doprowadzony do aresztu.
Z Pawłem spotykam się w jego domu. Choć wyszedł już z aresztu, to przez resztę kary musi mieć założoną na nogę elektroniczną obrożę. Połowę doby musi spędzać w domu. Wystarczy, że wyjdzie w tym czasie z mieszkania i mogą być problemy. I to poważne, bo w przypadku, gdyby zdecydowano się odebrać mu obrożę, Paweł będzie musiał odbyć od początku cały wyrok – rok więzienia.
Resocjalizowali cie?
Co robili? Człowieku – policjant, który mnie zatrzymuje mówi, ze to jest bez sensu, że posiadanie jest karane i muszę iść do aresztu. Potem mówi mi to samo wychowawca i psycholog. A jeden z lekarzy dodaje, że sam sobie czasem lubi zapalić. O jakiej resocjalizacji my mówimy? Człowieku to brzmi może jak żart, bo ja też wiem, że wszyscy palą jointy, ale ja się przez to szarpię z prawem od 5 lat, bo wtedy pierwszy raz mnie złapali!
Pięć lat moim motywem przewodnim jest to, czy mnie przypadkiem nie
wsadzą. Teraz z kolei muszę się pilnować, żeby mi nie odwiesili wyroku. Nie mogę zgodnie z swoim sumieniem mieć swobody wyznania, co gwarantuje mi konstytucja, nie mogę mieć też własnego zdania o zaistniałej sytuacji, nie mogę też mówić, że palenie nie jest złem, bo liczy się stosunek w moich papierach.
Datę wyjazdu "tam" pewnie do dziś pamiętasz...
29 listopada 2011 roku. Zapamiętam do końca życia. Przywieźli mi do domu pralkę, bo wymieniałem na nową. Już miałem wychodzić z dziewczyną na bazarek po kurtkę i wtedy przyszła policja. Zabrali mnie prosto do aresztu, tam dostałem cały pakunek swoich rzeczy, czyli przybory higieniczne, kurtkę, wszystkie takie najpotrzebniejsze rzeczy. Przeszukali mnie (intymnie również) zabrali mi wszystko co miałem i wsadzili mnie do celi.
Jak się przedstawiłeś?
Że siedzę za niewinność i że nie trafiłem tutaj na występy artystyczne, ale odsiedzieć swój wyrok i nic poza tym mnie nie interesuje. Tam musisz być twardy, najlepiej trzymać się z boku.
Pierwsza noc jest chyba najgorsza?
Tak, zdecydowanie najgorsza. Od tego momentu czas płynie inaczej. Minuty jak godziny, dni jak tygodnie. Ale wiesz co jest najgorsze? To, że jesteś całkowicie uzależniony od innych.
W jakim sensie?
W sensie kontaktu. Dajmy na to, że dzisiaj trafiasz do aresztu za posiadanie. Dzisiaj mamy czwartek tak? To już dzisiaj do nikogo nie zadzwonisz. Po pierwsze dlatego, że nie masz pieniędzy w kantynie na to, żeby kupić kartę. Najpierw ktoś musi ci je tam wpłacić. Jeśli masz mega szczęście, to może ktoś pożyczyłby ci kartę do telefonu, ale i tak byś już dzisiaj nie zadzwonił
Dlaczego?
Bo dzwonić można w piątek albo w sobotę i tylko wtedy. Musisz jednak sobie te telefony dobrze przemyśleć. Zarówno w piątek jak i w sobotę masz na rozmowę 10 minut. Jak chcesz ogarnąć swoje sprawy, to nie możesz dzwonić do mamy i dziewczyny, żeby je uspokoić, tylko szybko załatwić to, co jest najważniejsze.
Co dla ciebie było najważniejsze?
Załatwienie sobie pracy. Bo to była jedna z podstaw do tego, żeby dali mi tę obrożę i wypuścili mnie z więzienia. Miałem dziesięć minut w piątek i dziesięć minut w sobotę na to, żeby powiedzieć komuś. "Cześć słuchaj mam taką sprawę, że siedzę w więzieniu i żeby mnie stąd zwolnili potrzebuje zostać zatrudnionym lub mieć obietnicę zatrudnienia. Zrobisz to dla mnie?"
A widzenia?
To inna sprawa. Ja miałem widzenia trzy razy w miesiącu.
Mało.
Bardzo mało i to wiąże się z poświeceniem ze strony odwiedzających. Moja matka stała na mrozie od rana w kolejce, żeby mnie odwiedzić rozumiesz? Takie sceny pod tym aresztem są co tydzień. Pojedź i zobacz, jak ludzie są upokarzani.
Widzenia są długie?
Godzina. Masz godzinę na porozmawianie z matką. To jest moment, w którym wypływasz na powierzchnie. Moment, w którym możesz złapać oddech normalności. To jest tam najważniejsze – zachować siebie, swoją osobowość. Bo przecież do cholery jesteś normalnym człowiekiem, nikogo nie skrzywdziłeś, nie wyrządziłeś społeczeństwu żadnej szkody. Paliłeś lolka i nagle siedzisz za to w jednej celi z mordercą. Rozumiesz, jak to wpływa na psychikę?
To nie ma tak, że takich ludzi, którzy zapalili sobie skręta lub zrobili coś podobnie banalnego oddziela się do innych?
Nie, no co ty. Wpadasz po prostu w tryby machiny. Trafiasz do aresztu, do celi przejściowej gdzie trafia każdy. Ja siedziałem dla przykładu z mordercą i paroma innymi ludźmi. Spędziłem tam prawie miesiąc i potem przydzielili mnie do już konkretnej celi, bo dostałem oznaczenie P1.
Najłagodniejsze tak?
Tak.
Czyli w tej docelowej celi dla osób z P1 byli już spokojniejsi ludzie, można się dogadać?
Niekoniecznie. U nas w celi siedziało 16 osób. Jak tu się dogadasz? Dużo siedziało alkoholików, którzy trafili tam za jazdę po pijanemu na rowerze. Oni po odstawieniu alkoholu stają się bardzo nerwowi, bo to jest tak naprawdę prawdziwy narkotyk. Poza tym jest problem higieny.
Nie powiesz mi, że nie ma tam prysznica?
Jest, ale tylko raz w tygodniu. I teraz wyobraź to sobie. 16 osób w jednej celi bez prysznica przez tydzień? Tego się nie da przecież wytrzymać. Jak chcieliśmy się umyć to podgrzewaliśmy wodę – nielegalnie. Teoretycznie mogłoby to być powodem przedłużenia kary. Musieliśmy to jednak robić, bo ze smrodu byśmy nie wytrzymali. A wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim?
?
Że każdego palącego marihuanę może to spotkać. Znam przypadek osoby, która ma sprawę za 0,07 grama, rozumiesz to? Tylko dlatego, że ustawodawca nie określił, co to znaczy "nieznaczna ilość". Teraz decyduje o tym widzimisię prokuratora. W moim przypadku sędzina powiedziała, że ona nie wie co to znaczy "nieznaczna ilość" i było po sprawie. Nie musieli mnie karać, bo było już po nowelizacji ustawy, ale i tak to zrobili.
Przez to wszystko znienawidziłem własny kraj. Ja jeszcze parę lat temu uważałem się za patriotę, walczyłbym o Polskę, ale teraz czuję się człowiekiem szykanowanym, nie czuję się obywatelem tego kraju. Moja sprawa kosztowała skarb państwa 30 tysięcy złotych, twoich podatków też, czujesz to? Ja przez tę sprawę straciłem pracę, dziewczynę, z którą planowałem przyszłość, część znajomych i przyjaciół. Przecież płaciłem podatki, byłem pożyteczny. Ale nie to mnie najbardziej boli.
A co?
Poczucie bezsensu tego, co się wydarzyło. Zwróć uwagę na to, że ustawa mówi o przeciwdziałaniu narkomanii, czyli o leczeniu. Mi psycholog więzienny po 15 minutach rozmowy powiedział, że nie jestem uzależniony. Pierwsze moje pytanie do niego było "To za co ja tu siedzę?"
Za co?
Ty mi powiedz za co.
Postscriptum:
10 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie na posiedzeniu odrzucił wniosek Pawła Falkowskiego o przedterminowe zdjęcie bransoletki. Nadal połowę doby musi spędzać w domu.
Obecnie w aresztach karę za posiadanie marihuany odbywa około 5 tysięcy osób, postępowanie toczy się w przypadku ilości kilkukrotnie większej.
źródło: tomaszczukiewski.natemat.pl
Przez pobyt w więzieniu Paweł osiwiał, stracił pracę, dziewczynę i niektórych znajomych. Jego sprawa kosztowała podatników około 30 tysięcy złotych. Za co siedział? Za posiadanie jednego grama marihuany. Teraz jest już na wolności, choć wolnością ciężko to nazwać. Ma na nodze elektroniczną obrożę.
W niedawnej debacie telewizyjnej poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera powiedział, że "nie zna nikogo, kto siedziałby w więzieniu za posiadanie jednego grama marihuany". Wygląda na to, że posłowie, którzy mają konstruować prawo w naszym kraju nie wiedzą jaka jest rzeczywistość.
Z chęcią poznałbym pana posła z Pawłem Falkowskim. Paweł jest członkiem ruchu i kościoła Rastafari, w warszawskich klubach znanym DJ-em muzyki reaggae. Jest człowiekiem pokojowo nastawionym do świata. Z powodu swojej sprawy stracił dobrze płatną pracę, a w więzieniu osiwiał. Jego rozprawa i więzienie kosztowała skarb państwa 30 tysięcy złotych
Tak – palił marihuanę. Raz policja znalazła u niego pół grama i dostał wyrok w zawieszeniu. Za drugim razem znaleziono u niego znów pół grama. Dostał drugi wyrok i po jakimś czasie bilet do więzienia. Odwołał się, ale nie pozwolono mu poczekać na wolności do odwołania. Mimo że mógł do tego czasu stawiać się regularnie na komendzie policji, został doprowadzony do aresztu.
Z Pawłem spotykam się w jego domu. Choć wyszedł już z aresztu, to przez resztę kary musi mieć założoną na nogę elektroniczną obrożę. Połowę doby musi spędzać w domu. Wystarczy, że wyjdzie w tym czasie z mieszkania i mogą być problemy. I to poważne, bo w przypadku, gdyby zdecydowano się odebrać mu obrożę, Paweł będzie musiał odbyć od początku cały wyrok – rok więzienia.
Resocjalizowali cie?
Co robili? Człowieku – policjant, który mnie zatrzymuje mówi, ze to jest bez sensu, że posiadanie jest karane i muszę iść do aresztu. Potem mówi mi to samo wychowawca i psycholog. A jeden z lekarzy dodaje, że sam sobie czasem lubi zapalić. O jakiej resocjalizacji my mówimy? Człowieku to brzmi może jak żart, bo ja też wiem, że wszyscy palą jointy, ale ja się przez to szarpię z prawem od 5 lat, bo wtedy pierwszy raz mnie złapali!
Pięć lat moim motywem przewodnim jest to, czy mnie przypadkiem nie
wsadzą. Teraz z kolei muszę się pilnować, żeby mi nie odwiesili wyroku. Nie mogę zgodnie z swoim sumieniem mieć swobody wyznania, co gwarantuje mi konstytucja, nie mogę mieć też własnego zdania o zaistniałej sytuacji, nie mogę też mówić, że palenie nie jest złem, bo liczy się stosunek w moich papierach.
Datę wyjazdu "tam" pewnie do dziś pamiętasz...
29 listopada 2011 roku. Zapamiętam do końca życia. Przywieźli mi do domu pralkę, bo wymieniałem na nową. Już miałem wychodzić z dziewczyną na bazarek po kurtkę i wtedy przyszła policja. Zabrali mnie prosto do aresztu, tam dostałem cały pakunek swoich rzeczy, czyli przybory higieniczne, kurtkę, wszystkie takie najpotrzebniejsze rzeczy. Przeszukali mnie (intymnie również) zabrali mi wszystko co miałem i wsadzili mnie do celi.
Jak się przedstawiłeś?
Że siedzę za niewinność i że nie trafiłem tutaj na występy artystyczne, ale odsiedzieć swój wyrok i nic poza tym mnie nie interesuje. Tam musisz być twardy, najlepiej trzymać się z boku.
Pierwsza noc jest chyba najgorsza?
Tak, zdecydowanie najgorsza. Od tego momentu czas płynie inaczej. Minuty jak godziny, dni jak tygodnie. Ale wiesz co jest najgorsze? To, że jesteś całkowicie uzależniony od innych.
W jakim sensie?
W sensie kontaktu. Dajmy na to, że dzisiaj trafiasz do aresztu za posiadanie. Dzisiaj mamy czwartek tak? To już dzisiaj do nikogo nie zadzwonisz. Po pierwsze dlatego, że nie masz pieniędzy w kantynie na to, żeby kupić kartę. Najpierw ktoś musi ci je tam wpłacić. Jeśli masz mega szczęście, to może ktoś pożyczyłby ci kartę do telefonu, ale i tak byś już dzisiaj nie zadzwonił
Dlaczego?
Bo dzwonić można w piątek albo w sobotę i tylko wtedy. Musisz jednak sobie te telefony dobrze przemyśleć. Zarówno w piątek jak i w sobotę masz na rozmowę 10 minut. Jak chcesz ogarnąć swoje sprawy, to nie możesz dzwonić do mamy i dziewczyny, żeby je uspokoić, tylko szybko załatwić to, co jest najważniejsze.
Co dla ciebie było najważniejsze?
Załatwienie sobie pracy. Bo to była jedna z podstaw do tego, żeby dali mi tę obrożę i wypuścili mnie z więzienia. Miałem dziesięć minut w piątek i dziesięć minut w sobotę na to, żeby powiedzieć komuś. "Cześć słuchaj mam taką sprawę, że siedzę w więzieniu i żeby mnie stąd zwolnili potrzebuje zostać zatrudnionym lub mieć obietnicę zatrudnienia. Zrobisz to dla mnie?"
A widzenia?
To inna sprawa. Ja miałem widzenia trzy razy w miesiącu.
Mało.
Bardzo mało i to wiąże się z poświeceniem ze strony odwiedzających. Moja matka stała na mrozie od rana w kolejce, żeby mnie odwiedzić rozumiesz? Takie sceny pod tym aresztem są co tydzień. Pojedź i zobacz, jak ludzie są upokarzani.
Widzenia są długie?
Godzina. Masz godzinę na porozmawianie z matką. To jest moment, w którym wypływasz na powierzchnie. Moment, w którym możesz złapać oddech normalności. To jest tam najważniejsze – zachować siebie, swoją osobowość. Bo przecież do cholery jesteś normalnym człowiekiem, nikogo nie skrzywdziłeś, nie wyrządziłeś społeczeństwu żadnej szkody. Paliłeś lolka i nagle siedzisz za to w jednej celi z mordercą. Rozumiesz, jak to wpływa na psychikę?
To nie ma tak, że takich ludzi, którzy zapalili sobie skręta lub zrobili coś podobnie banalnego oddziela się do innych?
Nie, no co ty. Wpadasz po prostu w tryby machiny. Trafiasz do aresztu, do celi przejściowej gdzie trafia każdy. Ja siedziałem dla przykładu z mordercą i paroma innymi ludźmi. Spędziłem tam prawie miesiąc i potem przydzielili mnie do już konkretnej celi, bo dostałem oznaczenie P1.
Najłagodniejsze tak?
Tak.
Czyli w tej docelowej celi dla osób z P1 byli już spokojniejsi ludzie, można się dogadać?
Niekoniecznie. U nas w celi siedziało 16 osób. Jak tu się dogadasz? Dużo siedziało alkoholików, którzy trafili tam za jazdę po pijanemu na rowerze. Oni po odstawieniu alkoholu stają się bardzo nerwowi, bo to jest tak naprawdę prawdziwy narkotyk. Poza tym jest problem higieny.
Nie powiesz mi, że nie ma tam prysznica?
Jest, ale tylko raz w tygodniu. I teraz wyobraź to sobie. 16 osób w jednej celi bez prysznica przez tydzień? Tego się nie da przecież wytrzymać. Jak chcieliśmy się umyć to podgrzewaliśmy wodę – nielegalnie. Teoretycznie mogłoby to być powodem przedłużenia kary. Musieliśmy to jednak robić, bo ze smrodu byśmy nie wytrzymali. A wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim?
?
Że każdego palącego marihuanę może to spotkać. Znam przypadek osoby, która ma sprawę za 0,07 grama, rozumiesz to? Tylko dlatego, że ustawodawca nie określił, co to znaczy "nieznaczna ilość". Teraz decyduje o tym widzimisię prokuratora. W moim przypadku sędzina powiedziała, że ona nie wie co to znaczy "nieznaczna ilość" i było po sprawie. Nie musieli mnie karać, bo było już po nowelizacji ustawy, ale i tak to zrobili.
Przez to wszystko znienawidziłem własny kraj. Ja jeszcze parę lat temu uważałem się za patriotę, walczyłbym o Polskę, ale teraz czuję się człowiekiem szykanowanym, nie czuję się obywatelem tego kraju. Moja sprawa kosztowała skarb państwa 30 tysięcy złotych, twoich podatków też, czujesz to? Ja przez tę sprawę straciłem pracę, dziewczynę, z którą planowałem przyszłość, część znajomych i przyjaciół. Przecież płaciłem podatki, byłem pożyteczny. Ale nie to mnie najbardziej boli.
A co?
Poczucie bezsensu tego, co się wydarzyło. Zwróć uwagę na to, że ustawa mówi o przeciwdziałaniu narkomanii, czyli o leczeniu. Mi psycholog więzienny po 15 minutach rozmowy powiedział, że nie jestem uzależniony. Pierwsze moje pytanie do niego było "To za co ja tu siedzę?"
Za co?
Ty mi powiedz za co.
Postscriptum:
10 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie na posiedzeniu odrzucił wniosek Pawła Falkowskiego o przedterminowe zdjęcie bransoletki. Nadal połowę doby musi spędzać w domu.
Obecnie w aresztach karę za posiadanie marihuany odbywa około 5 tysięcy osób, postępowanie toczy się w przypadku ilości kilkukrotnie większej.
źródło: tomaszczukiewski.natemat.pl
Najlepszy komentarz (118 piw)
JądroChaosu
• 2013-07-25, 10:45
Nie poszedł siedzieć za gram marichłany tylko za złamanie warunków zawieszenia wykonania kary.
Różnica jest zasadnicza: ćpun raz już dostał warna, nie zamknęli go za pierwsze przewinienie tylko dopiero jak wkurwił moderatora
Bawią mnie takie tematy - skoro wiadomo że to jest nielegalne to albo nie pal, albo pal ale jak cię złapią to nie jojcz że dopierdolą ci karę. To chyba logiczne, ale najwyraźniej nie w tym kraju. W kraju w którym kierowca który zapierdala złoty dwadzieścia w mieście skarży się wszem i wobec że policja się na niego uwzięła...
Różnica jest zasadnicza: ćpun raz już dostał warna, nie zamknęli go za pierwsze przewinienie tylko dopiero jak wkurwił moderatora
Bawią mnie takie tematy - skoro wiadomo że to jest nielegalne to albo nie pal, albo pal ale jak cię złapią to nie jojcz że dopierdolą ci karę. To chyba logiczne, ale najwyraźniej nie w tym kraju. W kraju w którym kierowca który zapierdala złoty dwadzieścia w mieście skarży się wszem i wobec że policja się na niego uwzięła...
Marihuana sprzed 2700 lat - najstarszy przypadek!
789 gramów ususzonych konopii znaleźli naukowcy w grobowcu mężczyzny o europejskim wyglądzie, który odkopano niedaleko Turpan (Turfan) w północno-zachodnich Chinach. Zdaniem naukowców, którzy opisali znalezisko w “Journal of Experimental Botany”, nie ma wątpliwości, że znalezione konopie miały służyć jako narkotyk.
Zmarły 45-latek miał niebieskie oczy i jasne włosy. Naukowcy podejrzewają, że mógł być szamanem ludzi tworzących kulturę Gushi. Pochówki ludzi o europejskim wyglądzie są w tym rejonie Chin stosunkowo częste. Suche warunki i zasadowa gleba spowodowały, że marihuana zachowała się rewelacyjnie. Wciąż ma naturalny kolor, choć charakterystyczny aromat już dawno się ulotnił. Zdaniem uczonych jest to najstarszy udokumentowany przypadek stosowania konopii jako środka farmakologicznego.
Zespół 18 naukowców (w większości Chińczyków), który badał starożytną marihuanę, próbował zasiać ziarna, ale nie udało im się wyhodować rośliny. Ustalili za to, że znaleziony susz miał bardzo wysoką zawartość psychoaktywnej substancji THC.
Oprócz marihuany naukowcy znaleźli też w grobowcu uprząż, wyposażenie łucznicze oraz harfę. Nie natrafili jednak na nic, co wyjaśniołoby, w jaki sposób zażywano narkotyk. Jednym z największych kłopotów podczas badań było przewiezienie znalezionych konopii do laboratorium w Anglii. Walka z urzędnikami o konieczne pozwolenia zajęła naukowcom 10 miesięcy.
Jak się wydaje marihuana nie była powszechnie używana przez ludzi kultury Gushi. Znaleziono ją na razie tylko w dwóch z 500 przebadanych grobowców.
Szkoda, że nasiona nie kiełkują bo na bank byłby to złoty lek na raka
źródło:
Haszysz.com
DJ
789 gramów ususzonych konopii znaleźli naukowcy w grobowcu mężczyzny o europejskim wyglądzie, który odkopano niedaleko Turpan (Turfan) w północno-zachodnich Chinach. Zdaniem naukowców, którzy opisali znalezisko w “Journal of Experimental Botany”, nie ma wątpliwości, że znalezione konopie miały służyć jako narkotyk.
Zmarły 45-latek miał niebieskie oczy i jasne włosy. Naukowcy podejrzewają, że mógł być szamanem ludzi tworzących kulturę Gushi. Pochówki ludzi o europejskim wyglądzie są w tym rejonie Chin stosunkowo częste. Suche warunki i zasadowa gleba spowodowały, że marihuana zachowała się rewelacyjnie. Wciąż ma naturalny kolor, choć charakterystyczny aromat już dawno się ulotnił. Zdaniem uczonych jest to najstarszy udokumentowany przypadek stosowania konopii jako środka farmakologicznego.
Zespół 18 naukowców (w większości Chińczyków), który badał starożytną marihuanę, próbował zasiać ziarna, ale nie udało im się wyhodować rośliny. Ustalili za to, że znaleziony susz miał bardzo wysoką zawartość psychoaktywnej substancji THC.
Oprócz marihuany naukowcy znaleźli też w grobowcu uprząż, wyposażenie łucznicze oraz harfę. Nie natrafili jednak na nic, co wyjaśniołoby, w jaki sposób zażywano narkotyk. Jednym z największych kłopotów podczas badań było przewiezienie znalezionych konopii do laboratorium w Anglii. Walka z urzędnikami o konieczne pozwolenia zajęła naukowcom 10 miesięcy.
Jak się wydaje marihuana nie była powszechnie używana przez ludzi kultury Gushi. Znaleziono ją na razie tylko w dwóch z 500 przebadanych grobowców.
Szkoda, że nasiona nie kiełkują bo na bank byłby to złoty lek na raka
źródło:
Haszysz.com
DJ
Najlepszy komentarz (77 piw)
Zarammoth
• 2013-07-20, 20:49
kuropatwa121 napisał/a:
@Krawacik, ile Ty masz kurwa lat że piszesz "żal.pl"?
Kuropatwa, ty tu nie mędrkuj, tylko bądź honorowy i wykonuj zadanie jakie ci powierzono jak obiecałeś.
sadistic.pl/uwaga-konkurs-myszki-3-vt216003.htm
Czekam na hardzie
W połowie zeszłego roku polskim show biznesem "wstrząsnęło" dość zabawne wydarzenie: do domu Kory Jackowskiej i Kamila Sipowicza przyszła paczka z 60 gramami marihuany, zaadresowana na Ramonę, suczkę gwiazdy. Po przeszukaniu mieszkania znaleziono kolejne 3 gramy konopi indyjskich i to w związku z ich posiadaniem prowadzono postępowanie sądowe. Pod koniec czerwca Kora została uznana winną i skazana na 5 tysięcy złotych grzywny. Zobacz: Kora WINNA! Zapłaci 5 tysięcy złotych kary
Sipowicz został właśnie zaatakowany przez swojego kolegę, Jana Pospieszalskiego, na łamach prawicowego magazynu Do rzeczy. Pospieszalski, znany z kontrowersyjnych poglądów i zachwytów nad Jarosławem Kaczyńskim, w artykule pt. Trybunał Stanu dla ludzi z rządu Tuska zarzuca swoim byłym kolegom uległość wobec władzy - dostaje się przede wszystkim Jerzemu Owsiakowi, którego Pospieszalski zna prawie 30 lat, oraz właśnie partnerowi Kory, z którym w latach 80-tych tworzył zespół Woo Boo Doo.
I jest jeszcze Kamil Sipowicz, który mając problemy z prawem, związane z przesyłkami z marihuaną, powiedział wprost, jak to działa i czego oczekują artyści popierający władzę - mówi dziennikarz. Gdy się okazało, że jest groźba, iż nie ujdzie to na sucho, z wielkim zdziwienie stwierdził: "Ale jak to? Myśmy was tak popierali, a Teraz mamy mieć jakieś kłopoty? Nam się należy inne traktowanie i koniec".
Sipowicz odniósł się do tych ataków sugerując, że Pospieszalski szykuje się do objęcia teki ministra spraw wewnętrznych w hipotetycznym rządzie Kaczyńskiego, podczas gdy sam... również palił marihuanę.
Janku, kilka zdań i w każdym kłamstwo. Po pierwsze: Ja nie miałem nigdy w życiu kłopotów z prawem! Miała je moja partnerka. Przyszła tylko jedna przesyłka, powtarzam jedna, ale ty się chyba uczyłeś u Goebbelsa, jak z jednej przesyłki zrobić wiele. I ta jedna przesyłka była zaadresowana do mojego psa, co zresztą ubawiło pół Polski - pisze Sipowicz w swoim blogu w serwisie Na Temat. Janku, nie raz i nie dwa w twoich wielu domach paliliśmy marihuanę i nie pytałem wtedy jak ją skombinowałeś, kto ci przysłał, ale dziękuj Bogu, że nie rządził wtedy pan Kaczyński z panem Błaszczakiem, Brudzińskim i Hoffmanem. Zawsze mówiłeś, że marihuana bardziej ci służy niż alkohol, bo zdaję się to z etylowym narkotykiem miałeś największe problemy.
Sipowicz został właśnie zaatakowany przez swojego kolegę, Jana Pospieszalskiego, na łamach prawicowego magazynu Do rzeczy. Pospieszalski, znany z kontrowersyjnych poglądów i zachwytów nad Jarosławem Kaczyńskim, w artykule pt. Trybunał Stanu dla ludzi z rządu Tuska zarzuca swoim byłym kolegom uległość wobec władzy - dostaje się przede wszystkim Jerzemu Owsiakowi, którego Pospieszalski zna prawie 30 lat, oraz właśnie partnerowi Kory, z którym w latach 80-tych tworzył zespół Woo Boo Doo.
I jest jeszcze Kamil Sipowicz, który mając problemy z prawem, związane z przesyłkami z marihuaną, powiedział wprost, jak to działa i czego oczekują artyści popierający władzę - mówi dziennikarz. Gdy się okazało, że jest groźba, iż nie ujdzie to na sucho, z wielkim zdziwienie stwierdził: "Ale jak to? Myśmy was tak popierali, a Teraz mamy mieć jakieś kłopoty? Nam się należy inne traktowanie i koniec".
Sipowicz odniósł się do tych ataków sugerując, że Pospieszalski szykuje się do objęcia teki ministra spraw wewnętrznych w hipotetycznym rządzie Kaczyńskiego, podczas gdy sam... również palił marihuanę.
Janku, kilka zdań i w każdym kłamstwo. Po pierwsze: Ja nie miałem nigdy w życiu kłopotów z prawem! Miała je moja partnerka. Przyszła tylko jedna przesyłka, powtarzam jedna, ale ty się chyba uczyłeś u Goebbelsa, jak z jednej przesyłki zrobić wiele. I ta jedna przesyłka była zaadresowana do mojego psa, co zresztą ubawiło pół Polski - pisze Sipowicz w swoim blogu w serwisie Na Temat. Janku, nie raz i nie dwa w twoich wielu domach paliliśmy marihuanę i nie pytałem wtedy jak ją skombinowałeś, kto ci przysłał, ale dziękuj Bogu, że nie rządził wtedy pan Kaczyński z panem Błaszczakiem, Brudzińskim i Hoffmanem. Zawsze mówiłeś, że marihuana bardziej ci służy niż alkohol, bo zdaję się to z etylowym narkotykiem miałeś największe problemy.
Urząd skarbowy sprzeda ci potrzebny sprzęt.
Chcesz za grosze kupić rzeczy, niezbędne do hodowli konopi? Przyjdź w środę na licytację organizowana przez stargardzką skarbówkę.
Tak mogłaby brzmieć reklama licytacji, która zaplanowana jest na 3 lipca. Jak zapewniają "zamieszane w sprawę" sąd, policja i skarbówka, wszystko jest legalne i zgodne z prawem.
- Gotowa linia do produkcji marihuany - zaalarmował "Głos" internauta Pan Krzysztof, pisząc na alarm@gs24.pl. - Istny kabaret, proszę zobaczyć, co można kupić oficjalnie w Stargardzie.
Okazuje się, że na najbliższą środę zaplanowana jest licytacja przedmiotów, których przepadek ogłosił Sąd Okręgowy w Szczecinie. Pochodzą one od skazanego przestępcy. Czego nietrudno się domyślić, czytając 34-punktową listę, na której ceny wywoławcze wahają się od 1,50 do 12 złotych.
Woreczki z zapięciem strunowym, młynek do suszu roślinnego, doniczki, pojemniki z zawartością organicznego symulatora wzrostu korzeni, nawozu podnoszącego jakość gleby, a także - jak ustaliliśmy już puste - pudełeczka po "SENSI SEEDS", reklamowanego w internecie jako najwyższej jakości nasiona konopi.
Posiadanie samych nasion konopi nie jest w Polsce zabronione. Nie są one uznane prawnie za tzw. prekursor narkotyku. Używane być mogą np. jako... karma dla ptaków.
Zaskakujące jednak, że rzeczy pochodzące z przestępstwa, na polecenie sądu, mogą trafić do każdego. Z wyłączeniem ich poprzedniego właściciela.
Zarówno policja, jak i sąd podkreślają, że wystawione do licytacji przedmioty mogą posłużyć do przestępstwa, ale wcale nie muszą.
- Przecież to jest kuchenna waga i równie dobrze można na niej odważać mąkę - tłumaczą obrazowo.
Rzecznik sądu okręgowego, w którym zapadła decyzja o przepadku kontrowersyjnych rzeczy, zapewnia że wszystkie one są dozwolone i że nie ma wśród nich narkotyków.
- Znalezione przez policję narkotyki składowane są w osobnym magazynie komendy wojewódzkiej policji - mówi Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. - Wyrok sądu wykonuje naczelnik urzędu skarbowego i to on według swojego uznania decyduje o sposobie postępowania z rzeczami, których przepadek orzekł sąd.
- Urząd Skarbowy przejęte rzeczy ruchome, wierzytelności i inne prawa majątkowe spienięża, według przepisów o egzekucji świadczeń pieniężnych w postępowaniu egzekucyjnym w administracji - wyjaśnia Anna Tatoń, Starszy Komisarz Skarbowy z Urzędu Skarbowego w Stargardzie.
Licytacja będzie przeprowadzona w komendzie policji, która urzędowi skarbowemu użyczyła magazynów.
- Gdy w sądzie zapada wyrok o przepadku dowodów na rzecz Skarbu Państwa, nie wracają one do właściciela lecz trafiają do urzędu skarbowego - tłumaczy mł. asp. Łukasz Famulski, rzecznik prasowy KPP Stargard. - Sąd mógł podjąć decyzję o ich zniszczeniu, ale nie podjął, dlatego podlegają sprzedaży. Komenda policji udostępniła miejsce, magazyn dowodów, urzędowi skarbowemu, bo tego jest zbyt dużo, by gdzieś przewozić. Nie my jesteśmy organizatorem licytacji, ani nie jest to nasza decyzja, by sprzedawać te przedmioty.
- Skorzystaliśmy ze współpracy z Komendą Powiatową Policji w Stargardzie uwzględniając ograniczenie kosztów związanych z wykonaniem wyroku – dodają przedstawiciele skarbówki.
Lista przedmiotów na stronie urzędu skarbowego
izba-skarbowa.szczecin.pl/files/licytacja_us3214.pdf
Zerżnięte żywcem z gs24.pl
Chcesz za grosze kupić rzeczy, niezbędne do hodowli konopi? Przyjdź w środę na licytację organizowana przez stargardzką skarbówkę.
Tak mogłaby brzmieć reklama licytacji, która zaplanowana jest na 3 lipca. Jak zapewniają "zamieszane w sprawę" sąd, policja i skarbówka, wszystko jest legalne i zgodne z prawem.
- Gotowa linia do produkcji marihuany - zaalarmował "Głos" internauta Pan Krzysztof, pisząc na alarm@gs24.pl. - Istny kabaret, proszę zobaczyć, co można kupić oficjalnie w Stargardzie.
Okazuje się, że na najbliższą środę zaplanowana jest licytacja przedmiotów, których przepadek ogłosił Sąd Okręgowy w Szczecinie. Pochodzą one od skazanego przestępcy. Czego nietrudno się domyślić, czytając 34-punktową listę, na której ceny wywoławcze wahają się od 1,50 do 12 złotych.
Woreczki z zapięciem strunowym, młynek do suszu roślinnego, doniczki, pojemniki z zawartością organicznego symulatora wzrostu korzeni, nawozu podnoszącego jakość gleby, a także - jak ustaliliśmy już puste - pudełeczka po "SENSI SEEDS", reklamowanego w internecie jako najwyższej jakości nasiona konopi.
Posiadanie samych nasion konopi nie jest w Polsce zabronione. Nie są one uznane prawnie za tzw. prekursor narkotyku. Używane być mogą np. jako... karma dla ptaków.
Zaskakujące jednak, że rzeczy pochodzące z przestępstwa, na polecenie sądu, mogą trafić do każdego. Z wyłączeniem ich poprzedniego właściciela.
Zarówno policja, jak i sąd podkreślają, że wystawione do licytacji przedmioty mogą posłużyć do przestępstwa, ale wcale nie muszą.
- Przecież to jest kuchenna waga i równie dobrze można na niej odważać mąkę - tłumaczą obrazowo.
Rzecznik sądu okręgowego, w którym zapadła decyzja o przepadku kontrowersyjnych rzeczy, zapewnia że wszystkie one są dozwolone i że nie ma wśród nich narkotyków.
- Znalezione przez policję narkotyki składowane są w osobnym magazynie komendy wojewódzkiej policji - mówi Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. - Wyrok sądu wykonuje naczelnik urzędu skarbowego i to on według swojego uznania decyduje o sposobie postępowania z rzeczami, których przepadek orzekł sąd.
- Urząd Skarbowy przejęte rzeczy ruchome, wierzytelności i inne prawa majątkowe spienięża, według przepisów o egzekucji świadczeń pieniężnych w postępowaniu egzekucyjnym w administracji - wyjaśnia Anna Tatoń, Starszy Komisarz Skarbowy z Urzędu Skarbowego w Stargardzie.
Licytacja będzie przeprowadzona w komendzie policji, która urzędowi skarbowemu użyczyła magazynów.
- Gdy w sądzie zapada wyrok o przepadku dowodów na rzecz Skarbu Państwa, nie wracają one do właściciela lecz trafiają do urzędu skarbowego - tłumaczy mł. asp. Łukasz Famulski, rzecznik prasowy KPP Stargard. - Sąd mógł podjąć decyzję o ich zniszczeniu, ale nie podjął, dlatego podlegają sprzedaży. Komenda policji udostępniła miejsce, magazyn dowodów, urzędowi skarbowemu, bo tego jest zbyt dużo, by gdzieś przewozić. Nie my jesteśmy organizatorem licytacji, ani nie jest to nasza decyzja, by sprzedawać te przedmioty.
- Skorzystaliśmy ze współpracy z Komendą Powiatową Policji w Stargardzie uwzględniając ograniczenie kosztów związanych z wykonaniem wyroku – dodają przedstawiciele skarbówki.
Lista przedmiotów na stronie urzędu skarbowego
izba-skarbowa.szczecin.pl/files/licytacja_us3214.pdf
Zerżnięte żywcem z gs24.pl
dziecko w 6:06 rozpierdala
Solon, Ohio, USA
Sobota, 17 marzec br.
Policja zatrzymała do kontroli typa, który jak się okazało jarał zioło, co z resztą wyczuli policjanci. Zauważyli też podejrzane 'woreczk', przez co gość postanowił przytomnie spierdol*ć z miejsca zdarzenia, kiedy tylko gliny oddaliły się na moment od jego samochodu. Niestety uciekając nie wyrobił na zakręcie, przez co policyjny radiowóz go dogonił. Młodzieniec jednak postanowił nie poddać się bez walki i otworzył ogień. Headshot.
Sobota, 17 marzec br.
Policja zatrzymała do kontroli typa, który jak się okazało jarał zioło, co z resztą wyczuli policjanci. Zauważyli też podejrzane 'woreczk', przez co gość postanowił przytomnie spierdol*ć z miejsca zdarzenia, kiedy tylko gliny oddaliły się na moment od jego samochodu. Niestety uciekając nie wyrobił na zakręcie, przez co policyjny radiowóz go dogonił. Młodzieniec jednak postanowił nie poddać się bez walki i otworzył ogień. Headshot.
Najlepszy komentarz (46 piw)
Adra
• 2013-06-06, 8:13
Koleś chce spieprzyć policji i wykonuje 2 manewry zawracania - powinni go zastrzelić za samą głupotę.
ach ta dzisiejsza młodzież..
Najlepszy komentarz (185 piw)
Aqualinespirit
• 2013-06-02, 20:32
Poczuli zapach marihuany więc zbadali ich alkomatem.
Policja
Policja
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów