Tylu z was narzeka na "bydło z Marszu Niepodległości", nie widząc że dajemy się nabrać na medialną propagandę. W marszu idzie 100 tys. ludzi z czego mniej niż 1% przyjeżdża na rozróby. Mimo to media pokazują tylko ich. A jednak dla obcokrajowców Marsz Niepodległości wygląda z goła inaczej! Co roku jest ich coraz więcej na naszym narodowym święcie, bo widzą, że jest ono prawdziwe, autentyczne, ludzkie...że o coś walczymy! I chcą być częścią tej walki o wspólne wartości.
#marsz niepodległości
Tylu z was narzeka na "bydło z Marszu Niepodległości", nie widząc że dajemy się nabrać na medialną propagandę. W marszu idzie 100 tys. ludzi z czego mniej niż 1% przyjeżdża na rozróby. Mimo to media pokazują tylko ich. A jednak dla obcokrajowców Marsz Niepodległości wygląda z goła inaczej! Co roku jest ich coraz więcej na naszym narodowym święcie, bo widzą, że jest ono prawdziwe, autentyczne, ludzkie...że o coś walczymy! I chcą być częścią tej walki o wspólne wartości.
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wprowadziła całkowity zakaz lotów nad ścisłym centrum Warszawy i rejonem Stadionu Narodowego. Obowiązywać będzie 8 i 11 listopada. O zakaz wnioskowała policja.
Zakaz lotów będzie obowiązywał do wysokości 1850 m nad ziemią. Obejmie on wszystkie statki powietrzne (samoloty, helikoptery etc), w tym drony.
Dotyczy ścisłego centrum Warszawy oraz rejonu Stadionu Narodowego. W sobotę 8 listopada nie będzie można latać w godzinach 14-20, a 11 listopada od 8 do 24.
W czasie zakazu jedynie śmigłowce policyjne będą mogły latać nad centrum Warszawy.
8 listopada o godzinie 13 spod bramy głównej UW wyruszy "Marsz przeciwko Nacjonalizmowi".
Czyżby policja chciała uniknąć kompromitujących nagrań?
Źródło
Mykki Blanco – bo to o nim mowa – najczęściej występuje umalowany szminką a także odziany w damskie ubrania. Jego koncert w Polsce zaplanowano na 11 listopada a na miejsce występu wybrano warszawski Basen – nieopodal Agrykoli, gdzie zjawią się uczestnicy Marszu Niepodległości. Czyż nie jest to jawna prowokacja lewaków? Za wszelką cenę starają się doprowadzić do spięcia i konfliktów z uczestnikami legalnego, zarejestrowanego wydarzenia patriotycznego.
Jeden z portali pisze o całym wydarzeniu następująco: „W tym dniu występ, reprezentującego środowisko i kulturę LGBTQ, rapera może stać się prowokacją. Koncert będzie miał jednak wymiar symboliczny. Mierzący dwa metry, czarnoskóry Mykki Blanco mógłby z powodzeniem spuścić łomot polskim wandalom w kapturach i celtyckich krzyżach”.
Pozostaje mieć nadzieję, że środowiska patriotyczne nie dadzą się sprowokować pedalskim bojówkom, które pod pozorem wysłuchania tęczowego wyjca zjawią się w okolicach trasy Marszu Niepodległości."
We łbach się poprzewracało
Ukradłem z portalu Parezja.
wyborcza.pl/1,75478,15287982.html
Najśmieszniejsze jest to, że ludzie na tych forach nie wyzywali po prostu muzułmanów czy gejów, bronili się przed nimi argumentując czemu. Niedługo w Polsce wprowadzą zapewne homoseksualne śluby jako legalne, oraz pozwolą rodzinom homoseksualnym na adopcję dzieci, w rządzie będą zasiadać szmatogłowi, a w Polsce prawo zastąpi się prawem Koranu. Tak będzie wyglądać Polska jeśli nie zaczniemy walczyć o swoje! Polska to kraj Chrześcijański, bez pedałów ani innych hipsterskich i pedalskich gównianych wzorców. Największym absurdem naszych czasów jest nazywanie homofobem osoby, która krytykuje pedalstwo i homofobia jest uważana za chorobę, gdzie kilkadziesiąt lat temu to homoseksualizm był chorobą. Dziękuję i elo, nie sprzedajmy kraju! Walczmy o swoje
Konstytucja RP
Art. 18
"Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej."
Ogłaszam wszem i wobec koniec dyskusji na temat małżeństw homoseksualnych. Są sprzeczne z konstytucją.
Ostatni pogrubiony fragment dla tych co wiążą NOP z NPD
Relacje z tegorocznego Marszu Niepodległości przedstawiają go na dwa sposoby: wielki organizacyjny sukces lub przejście przez Warszawę band chuliganów. Tymczasem najoryginalniejszą interpretacją wydarzeń popisał się rumuński portal nacjonalistyczny FrontPress.ro.
Według niego tydzień temu mieliśmy do czynienia z… zawiązaniem anty-rumuńskiej koalicji partii narodowych z Europy. Rumuni doszli do takich wniosków, bowiem w manifestacji uczestniczyli liderzy węgierskiego Jobbiku, który walczy o autonomię Węgrów w Rumunii. Strona związana z organizacją Noua Dreapta (Nowa Prawica), ma też wielki żal do swoich dawnych włoskich sojuszników z Nowej Siły (Forza Nuova), którzy utrzymują kontakty z Węgrami i nie zaprosili Rumunów na tegoroczną edycję Festiwalu Boreal.
W newsie na portalu pojawiły się też nieścisłości, bowiem skrytykowano także Narodowe Odrodzenie Polski do którego miała być skierowana styczniowa propozycja lidera Jobbiku Gabora Vony, proponującego utworzenie chorwacko-polsko-węgierskiej osi współpracy.
Rumunom nie podoba się również obecność Chorwackiej Partii Czystego Prawa, oskarżanej o anty-serbskie resentymenty. NOP ma być również współwinny dekompozycji Europejskiego Frontu Narodowego z powodu swojego sprzeciwu wobec obecności w nim Narodowodemokratycznej Partii Niemiec.
frontpress.ro/2013/11/alianta-anti-romaneasca-intre-sovinii-unguri-ita...
LINK
Tutaj "artykuł" o samym marszu:
sadistic.pl/maszeruj-albo-gin-vt246196.htm
Dyskredytowanie ruchów patriotycznych trwa w najlepsze. Obrzucając gównem każdego patriotę i traktując pamięć historyczną jako zbrodnię i przejaw faszyzmu, władza chce zniechęcić ludzi do przejawów polskości. Dla nich najlepiej by było gdybyśmy odrzucili polskość na rzecz europejskości.
Sezon marszowy ma się powoli ku końcowi. Potuptali sobie chyba wszyscy. Nacjonaliści, “antynacjonaliści” (i to dwa razy, ale nie uprzedzajmy faktów), szanowny pan (p)Rezydent, opozycja parlamentarna, a nawet ekowariaci - dziwnym trafem w większości spędzeni pociągami z Bundesrepubliki. Minął tydzień, a media wciąż żyją wydarzeniami otaczającymi Marsz Niepodległości, jak zwykle przy tym zapominając o samym pochodzie dziesiątek tysięcy Polaków, którzy przyszli uczcić narodowe święto. Ważniejsze są marginalne zadymy, których wymiar okazał się daleko mniejszy, niż miało to miejsce w latach ubiegłych.
Przyznali to zarówno Donald Tusk, jak i minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz. Zmitygowali tym samym swoje wypowiadane jeszcze na gorąco sądy, po części na pewno z powodu politycznych kalkulacji (jeśli stolica płonie, to władza czegoś nie dopilnowała, więc trzeba zbagatelizować rozmiar zajść), ale także za sprawą spływających na biurka urzędnicze kolejnych raportów służb porządkowych. Nie da się ukryć, że straty materialne, liczba zatrzymanych i skala starć były o wiele mniejsze.
Problemem jest ich spektakularność i wymiar symboliczny. Zaatakowano melinę anarchistów, spłonęła wątpliwej urody instalacja artystyczna, którą znaczna część mieszkańców Warszawy utożsamiała bądź to z symboliką ruchów homoseksualnych, bądź ze zwyczajnym marnotrawieniem pieniędzy podatnika i paskudzeniem przestrzeni miejskiej kiczem. Natomiast ogniska pod ambasadą rosyjską przyciągneły, z przyczyn oczywistych, uwagę zagranicznych mediów nadając wszystkiemu wymiar międzynarodowy. Tak oto trzy symboliczne kamyki, rzucone gdzieś poza i na obrzeżach marszu, przemieniły się medialną lawinę.
Jutro zrobimy skok na squat
Atak na ruderę nielegalnie okupowaną przez anarchistów raczej zbyt wielu osób nie zainteresował. Wszelki kapitał społeczny, jaki mogliby zbić na tym “oblężeniu” został zniwelowany przez rzucane z dachu koktajle mołotowa, kamienie i butelki. Administrator jednego z okolicznych budynków, z oczywistych względów nieszczególnie zachwycony szturmem na zrujnowaną przychodnię, sam podkreślał na wizji, że większość zniszczeń fasad i samochodów zaparkowanych wokoł pustostanu została spowodowana przez miotane wątłą anarchistyczną ręką obiekty.
Dramatyczne doniesienia o płonących wozach na ulicach stolicy jak zwykle były przesadzone, a większość zniszczeń przypisywano nie temu, komu należało (wiadomo, że spalił się samochód należący do anarchisty, ale oni nie przywiązują specjalnej uwagi do dóbr doczesnych - raczej interesuje ich co można komuś zabrać, niż to co sami mają). Publikowane tu i ówdzie wywiady z gnieżdżącymi się w “Przychodni” meliniarzami ostatecznie grzebały jakiekolwiek szanse na wzbudzenie współczucia.
Zapytani wprost o koktajle Mołotowa odpowiadali “bez komentarza”. Pełni strachu i oczywiście skryci za kominiarkami. Po sieci krążą również filmy, gdzie rozhisteryzowany anarchista, który przedstawił się Gazecie Wyborczej jako Antek, wrzeszczy na Bogu ducha winnego człowieka, że chciano go spalić, a następnie przechodzi do rękoczynów. To znaczy do tego, co u kogoś z tak giętkimi nadgarstkami uchodzi za rękoczyny (do obejrzenia TUTAJ ).
Próbą ratowania wizerunku były grzeczne konferencje prasowe, już bez kominiarek, już nie w czarnym przyodziewku, już bez radykalnych haseł na ustach. I tak gawiedź mogła dowiedzieć się, że to nie squat, a przedszkole z całą gromadką dzieci. O ile nikt chyba wątpliwości nie ma, że anarchiści kolektywnie cierpią na kompleks Piotrusia Pana i charakteryzuje ich wielka niechęć do dorosłości, to chyba nie o to tutaj chodzi. Otóż środowiska antycypujące atak “faszystowsko-kibolskiej hordy”, zabijające deskami drzwi i okna oraz przygotowujące koktajle Mołotowa podobno uznały, że doskonałym pomysłem będzie trzymanie w takich warunkach grupki dzieci. Postawa zasługująca na gromkie owacje na stojąco. Komicznie wyglądały także żale o opieszałość policji ze strony ludzi nielegalnie zajmujących budynek i obwieszający go transparentami z napisem “władza precz”.
Wspomniany wcześniej Antek, miotający się między policjantami a uzbrojonymi w kamery gapiami, krzyczący “naziści i policja, ręka rękę myje” jest w zasadzie obrazem, który każdy powinien przywoływać sobie z pamięci na myśl o polskim ruchu anarchistycznym. Płaczliwy, rozchwiany emocjonalnie, zabiedzony i wyraźnie zagubiony gówniarz chcący ochrony władzy przed częścią społeczeństwa nie zgadzającą się na jego wybryki, a jednocześnie wrzeszczący, że każda władza mu przeszkadza. Dzieciaczki drogie, nie można mieć ciastka i zjeść ciastka.
Tęcza, tęcza, cza, cza, cza. Czarodziejska wstążka ta.
Pięć. Gdyby ktoś pytał ile razy trawiły płomienie ten nieszczęsny wykwit antytalentu Julity Wójcik. Do tej pory nie wnikano zbyt dociekliwie w przyczynę tego notorycznego podkładania ognia, które stało się swego rodzaju stołecznym sportem. Zawsze mówiono o wandalizmie lub pijackich ekscesach, dopiero 11 listopada dopisano konkretny powód do tego aktu. Spłonął symbol homoseksualnej propagandy oraz napluto na sztukę współczesną i tolerancję. Podobnie jednak jak Julita Wójcik odżegnuje się od jednoznacznej interpretacji “Tęczy”, tak i w przypadku podpalenia nie można mieć pewności co do rzeczywistych intencji autora.
Wątpliwości budzi sposób finansowania, notoryczne wyrzucanie pieniędzy na jej renowację, czy nawet to, że powstała z okazji polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Zniszczona instalacja stała się najbardziej nośnym, cóż, punktem zapalnym pomarszowej debaty, który zmobilizował jakąś tam część społeczeństwa do wyrażenia protestu, a lewicowe media wprowadził w prawdziwie quasi-religijny szał. Gazeta Wyborcza w ostatnich dniach poświęciła zdecydowanie więcej miejsca sprawie tęczy, niż czemukolwiek innemu. Gazeta.pl natomiast przez kilka dni wyświetlała apel o jej odbudowę, reklamowała różnej maści happeningi i organizowane przez anarchistów zbiegowisko pod hasłem “Dość terroru Marszu Niepodległości”.
Ta ostatnia inicjatywa dobitnie pokazała, że potencjał po lewej stronie jest marginalny. Uczestników pochodu, spędzonych przez Gazetę Wyborczą, profile na Facebooku, Krytykę Polityczną, organizacje anarchistyczne i homoseksualne było niewiele więcej niż 9 listopada. Nawet piątkowy wieczór nie pomógł frekwencji. Niesiono te same wymięte i miejscami wyblakłe transparenty, kilka pstrokato ubranych małp tarzało się po ziemi, anarchiści znowu wyżalili się, że policja ich nie uratowała, a na dokładkę pozwolono się wypowiedzieć reprezentantom Krytyki Politycznej.
Chyba już nikogo nie dziwią przedziwne mariaże skrajnych lewaków - 9 listopada przemawiali przedstawiciele OPZZ, czyli pseudo-związku zawodowego powołanego przez komunistyczne władze PRL do pacyfikowania inicjatyw oddolnych, a na niedawnym marszu swoje pięć minut dostała Krytyka Polityczna. Ta ostatnia jest finansowana z zagranicy w ramach Open Society Foundations za pieniądze spekulanta finansowego George’a Sorosa. Dorzućmy do tego anarchistyczne protesty przed dawną knajpą KP, Nowym Wspaniałym Światem, w związku z zatrudnianiem na umowach śmieciowych. Doprawdy doborowe towarzystwo, pochwały godna spójność światopoglądowa i integralność moralna anarchistów.
Nietrudno również dojść do wniosku, że święte oburzenie wobec przemocy i aktów “wandalizmu” wśród lewackich aktywistów przyjmuje wyjątkowo wybiórczą formę. Palenie samochodów przez niemieckich anarchistów, zadymy na Kreuzbergu, kolorowa hołota dewastująca przedmieścia europejskich miast, opłacone dziwki z Femen ścinające krzyż poświęcony ofiarom NKWD, zabójstwa polityczne działaczy prawicy - czyli wszelkie składowe lewackiego mokrego snu, wywołują na “branżowych” portalach na ogół reakcje ekstatycznego zachwytu. Jednak to płonące sztuczne kwiaty i kilka wybitych okien stały się motorem napędowym głoszenia tezy rzekomego dalszego wiktymizowania środowisk anarchistycznych przez System i “faszystów”.
Syndrom oblężonej twierdzy sprzyja przecież zacieśnianiu więzi wewnątrz grupy, a jeszcze może da się wyżebrać trochę współczucia od społeczeństwa. Szkoda, że żadnego lewackiego junaka nie naszła jeszcze refleksja, iż ta cała “inna przemoc”, którą można pozachwycać się w internecie robi się nieco mniej wesoła, gdy puka do zabitych deskami drzwi squatu.
Płonie ambasada płonie, dolejcie benzyny
Jak zwykle gruba przesada, spaliła się budka strażnicza stojąca poza terenem ambasady i śmietnik przy płocie. Myślałby kto, że ten incydent zdominuje doniesienia prasowe z 11 listopada. Tak też się stało, ale w mediach zagranicznych. Polskie wolały się skupić na nieszczęsnej tęczy.
Najciekawsze z naszego punktu widzenia były reakcje rosyjskich środowisk nacjonalistycznych, które bynajmniej nie zajęły jednolitej pozycji. Niektórzy, jak Narodowi Bolszewicy, tradycyjnie wykorzystali okazję, żeby o sobie przypomnieć. Sputnik i Pogrom w dość powściągliwych słowach pisał, że ofiarą padła ambasada Rosji, bo gdyby zaatakowano budynek, w którym mieści się jakaś unijna instytucja polskich nacjonalistów czekałyby poważne konsekwencje, a za atakowanie Rosji nic nie grozi. Jeszcze inne opinie dało się przeczytać na rosyjskim portalu społecznościowym VKontakte, gdzie można było znaleźć głosy poparcia. Różne organizacje nacjonalistyczne wymieniły także listy otwarte do braci Polaków/Rosjan.
Zamieszanie wokół ambasady, paradoksalnie, może przyczynić się do nawiązania kontaktów z rosyjskimi nacjonalistami i zacieśnienia już istniejących. Polskie władze jak zwykle zaś wolały klęknąć przed wschodnim sąsiadem i wystosować oficjalne przeprosiny.
Nawet chorągiewka polityczna, Radzio Sikorski, wdał się swoim zwyczajem w niezbyt lotną pyskówkę na Twitterze z reprezentującym Marsz Niepodległości i o wiele wyższy poziom od “pana ministra” Krzysztofem Bosakiem.
My jesteśmy banda, agresywna banda, my jesteśmy banda, każdy z nas to wandal
Dwa fakty są niezaprzeczalne i zdecydowanie niezbyt wygodne dla wszelkich politycznych adwersarzy i kontestatorów myśli narodowej. Marsz Niepodległości co roku jest większy i, co zaskakujące, spokojniejszy. Media kreujące obraz zdewastowanej Warszawy grają jedynie na uczuciach odbiorców, próbując zniechęcić ich do nabierającego rumieńców ruchu. Bynajmniej nie chodzi tu jedynie o Ruch Narodowy, ale miriadę inicjatyw, które powstają na wzbierającej fali społecznego buntu i sprzeciwu wobec antywartości serwowanych z sejmowej mównicy, łamów prasy i święcących ekranów telewizyjnych.
Pojedyncze incydenty gdzieś na peryferiach marszu były z pewnością krótkimi i gwałtownymi wybuchami niezadowolenia, które skierowane były na to, co utożsamia się z wartościami zagrażającymi Polsce i Polakom. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, stało się i być może w przyszłym roku znów powtórzy się podobny scenariusz spokojnego przemarszu i kilku otaczających go atrakcji.
Organizatorzy znowu zostaną zmuszeni do udowadniania, że nie są wielbłądami, gorące głowy po raz kolejny wypuszczą trochę pary w jakimś niezaplanowanym i kompletnie chaotycznym ataku na będący solą w oku symbol degeneracji, a po tygodniu czy dwóch media znajdą sobie kolejną mamę Madzi czy inny temat zastępczy do pacyfikowania biernego odbiorcy informacyjnej papki.
zermatia1920.tumblr.com/
Mój kraj, taki piękny...
W I E L K A P O L S K A ! ! !
Oczywiście to nie koniec tematu, ponieważ kochany internet na tegoroczną rocznicę zdążył go nieco przerobić, aby lepiej ukazać tematykę tego marszu, sukcesywnie kultywowaną od lat:
Słowem podsumowania. Idzie nowe pokolenie, w dłoniach butelki i kamienie.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
1. Masz poniżej 25 lat - ucz się, żebyś mógł stać się cennym zasobem ludzkim dla Polskiego rynku pracy i nie musiał jechać do UK tyrać za Ł6,50
2. Masz powyżej 25 lat - zrób dwóch dzieciaków. Tyle Polska potrzebuje, żeby nie wymrzeć
Na tych waszych marszach to chuja pokazujecie. Wielki mi kurwa patriotyzm - wyszedł jełop z flagą, zaśpiewał hymn i zagroził rządowi Prawdziwy patriotyzm jest mierzony przez czyny, a nie płytkie, miałkie słówka o rzekomej miłości do ojszysny.
Chuj mnie obchodzi, czy 1% odpowiada za rozróby, czy 0,0001%. Organizatorzy są za marsz odpowiedzialni i czy tego chcą czy nie, muszą ogarniać co się dzieje i wyłapywać zepsuty element. Zobaczymy, może w tym roku im się uda bez rozróby dojść do końca trasy...