#matura
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Wiem ,przygotować maść na ból dupska, ale napiszę jak dziś wyglądała próbna matura, o ile to w ogóle maturą lub jakimkolwiek sprawdzianem można nazwać.
Matura była składana przez postępowy OPERON oraz jeszcze bardziej postępową gazetę "Gówno Wyborcze".
Po pierwszej stronie, gdzie zobaczyłem te niuanse, myślałem, że będę przygotowany na wszystko.
Gdy zobaczyłem artykuł "znanego i postępowego profesora" Baumana, z moich ust wydał się okrzyk:
Powodzenia w szukaniu arkuszu pytań, bo wygląda na to, że na razie jest niedostępny. Ciekawe dlaczego?
Może dlatego że szanowny "profesorek" wychwalał w swoim artykuliku konsumpcjonizm o treści "jednym uchem wleci, drugim wyleci", mówiąc że stare się wymienia jak najszybciej(a kiedy jego wymienią?)? Może także dlatego, że miał w nim za nic rzeczy trwałe, a zachęcał do wyzbywania się rzeczy starych jako niepotrzebnych, a kupnie rzeczy jak najnowszych, oraz stwierdził że media nie mają podawać konkretnych informacji, lecz zapewnić jedynie "chwilową rozrywkę" użytkownikowi, z której "i tak nic nie będzie pamiętał"? Jest to jawne na twarz milionom Polaków, którzy czytali ten artykuł. Tak samo jakbym ja podszedł do kogoś i powiedział "Nie muszę mówić mądrze, ważne byś mnie słuchał".
Oprócz Baumana, arkusz zawierał pytania tylko do tekstu(o wypracowaniach wspomnę poniżej), które zajmowały 90% miejsca.
Były zadane tak, że czytelnik musiał przeczytać CAŁY ARTYKUŁ. Nawet jeśli nie na wstępie, to przynajmniej parę razy jeden akapit na potrzeby jednego zadania(naprawdę, jak czytałem te pierdy to się we mnie gotowało). Zadania były miarowo proste, ale skonstruowane tak, że uczeń mógł odpowiedzieć na nie albo mając patriotyzm, przywiązanie nie tylko ojczyźniane ale i osobowe za wartości, albo w sposób dla testu "poprawny".
Wypracowania były w szalonej liczbie sztuk 2. Pierwszy fragment, "Lalki", wyrażał pochwałę dla studenta-socjalisty, twierdzącego że nie musi płacić czynszu, jeśli państwo i społeczeństwo nie zapewnia mu pieniędzy takich, aby starczyło mu na czynsz i dodatkowo jego potrzeby(po co szukać roboty-państwo da).
Drugi fragment, "Pana Tadeusza" dotyczył kłótni między Telimeną i Hrabią, jako bardziej "światowych i uczonych", a Tadeuszem, który uważał, że polska przyroda jest lepsza, niż włoska.
Spośród całej epopei narodowej, ociekającej patriotyzmem, parówy musiały wybrać kosmopolityczne gówno, jeszcze tak ułożone, że niektórzy serio pisali, że Tadeusz to taki "polaczek-cebulaczek"(chuj murzyński każdemu kto tak pisał w dupala).
Ogólnie cała matura była przesiąknięta "wartościami" pielęgnowanymi przez nasze państwo, któremu chyba się zdania w Konstytucji pomyliły (STAĆ na straży wartości i patriotyzmu polskiego a nie SRAĆ na straże wartości patriotyzmu polskiego).
Cały arkusz napisałaby małpa ze średnią znajomością polskiego i żadną znajomością lektur, ale to dosłownie ociekało propagandą: "wiwat multi-kulti, wiwat nieroby, walić kraj, niech żyje socjalizm".
Od takiego gówna, JAK NAJDALEJ.
Artykuł był tak żałosny, że nie wiedziałem czy na pewno Operon miał udział w tworzeniu tego "czegoś", czy tylko nakleili swoje logo na wypociny gw.
Wstyd, żeby na maturze z języka POLSKIEGO, były teksty komunisty.
Co w Twoim ciele powiększa się 10 krotnie?
Zażenowanie chujowymi polskimi filmikami na YT.
Czy król rządzi we Francji? Czyli pytania z wiedzy o Francji
"Opisz krótko sytuację ekonomiczną Trzeciej Rzeszy podczas II Wojny Światowej."
"Ceny gazu wzrastają, a mydło tanieje."
Ćwiczenie nie zostało zaliczone, wezwanie rodziców do dyrektora i nagana dla ucznia.
Czyli MTB z nowym prowadzącym.
Szóstego maja 1925 roku o godzinie jedenastej pięć w wileńskim gimnazjum Lelewela odbywały się egzaminy maturalne. Jeden z egzaminowanych, wbrew wielokrotnym upomnieniom komisji, nie przerwał rozmowy z kolegą, a kiedy dyrektor szkoły, Biegański, odebrał mu arkusz egzaminacyjny, wyciągnął rewolwer i oddał kilka strzałów. Następnie, po tym jak wyczerpał amunicję, wyciągnął z kieszeni munduru granat, który wybuchł mu jeszcze w dłoni.
Uczniem, który dopuścił się tego postępku, był niejaki Stanisław Ławrynowicz. W efekcie jego czynu śmierć na miejscu poniósł maturzysta Adam Zagórski, który swoją piersią zasłonił dyrektora placówki. Granat, który rozszarpał zamachowca, zabił jeszcze dwie inne osoby: ucznia Tadeusza Domańskiego (część gazet pisała, że wręcz rzucił się na granat) oraz nauczyciela Czesława Jankowskiego, który zmarł osiem godzin później w szpitalu. Wedle „Kuriera Poznańskiego” ranny został dyrektor Biegański oraz uczniowie: Bończa-Osmołowski, Studziński, Borysewicz, Toczyłowski, Symanowicz, Wojtkiewicz, Nawrocki i Gliński.
Nie był to jednak finał zajścia. Z chwilą, gdy wybuch granatu rozszarpał Ławrynowicza, jego przyjaciel, Janusz Obrąbalski, również wyciągnął rewolwer w celu zabicia komisji egzaminacyjnej. Kiedy żaden z jego strzałów nie dosięgnął celu, wybiegł na korytarz, gdzie próbował odpalić granat. Zapalnik jednak nie zadziałał i Obrąbalski w akcie desperacji pozbawił się życia strzałem w głowę.
Tylko część polskiej prasa żyła tragedią. Początkowo niektóre gazety nawet nie wspomniały o zbrodni, inne pisały lakoniczne notki, a na przykład krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” opublikował artykuł dopiero po trzech dniach od tragedii. „Robotnik”, organ prasowy PPS-u, zajmował się w tym czasie przede wszystkim wielką polityką, prowokacjami policyjnymi wymierzonymi w partię i drożyzną. Dopiero po kilku dniach włączył się do dyskusji toczącej się wokół sprawy. Nie zawodziły natomiast gazety tradycyjnie goniące za sensacją, które ze szczegółami opisywały każdy aspekt tragicznych wydarzeń.
Następnego dnia po masakrze całe Wilno pokryło się znakami żałoby. Stopniowo na wierzch wychodziły kolejne szczegóły związane ze strzelaniną, gazety zaś wykazywały coraz większe zainteresowanie sprawą. Dziennikarze zaczęli drążyć temat w poszukiwaniu odpowiedzi na rodzące się pytania. Wymieniano dziesiątki możliwych przyczyn zajścia, starając się odpowiedzieć na kluczowe pytanie: „Dlaczego?”.
Obaj zamachowcy pochodzili z zamożnych rodzin. W Wilnie uchodzili za bogatych dandysów, którzy wielokrotnie organizowali brawurowe przejażdżki automobilem po mieście, bywali w kawiarniach i brali udział chuligańskich wybrykach. Zarówno Obrąbalski, jak i Ławrynowicz, nie wykazywali zbytniego zainteresowania nauką. Obaj powtarzali klasę, obaj należeli również do organizacji „Strzelec” i to właśnie stamtąd wzięli broń, z pomocą której dokonali zamachu. Związek z tą organizacją wydawał się niezwykle niepokojący. Wiele gazet podkreślało przynależność polityczną zamachowców oraz ich kontakty z piłsudczykami. Polska opinia publiczna uświadomiła sobie, że to zdarzenie może nie być w przyszłości przypadkiem odosobnionym. Młodych ludzi, którzy mieli dostęp do broni, nie brakowało w całej Rzeczpospolitej.
Śledczy ustalili, że zamach był gruntownie zaplanowany. Przeszukanie szkoły przez wileńską policję uświadomiło opinii publicznej, jak blisko była jeszcze większa tragedia. W jednym z pomieszczeń znaleziono dwukilogramowy ładunek wybuchowy (niektóre gazety podawały, że jednokilogramowy) oraz znaczną liczbę granatów szturmowych. Odkryto również list pożegnalny jednego z zamachowców, Obrąbalskiego, w którym poprosił o opiekę nad narzeczoną.[/center]
W dwudziestoleciu międzywojennym w systemie oświaty funkcjonowały ośmioklasowe gimnazja, do których uczęszczali uczniowie w wieku od 10 do 18 lat. Uchwała sejmowa z dnia 11 marca 1932 roku wprowadzała od 1932 roku nową strukturę systemu oświaty. Zniosła ona dwie pierwsze klasy dotychczasowego gimnazjum, klasy od III do VI stały się klasami nowego czteroklasowego gimnazjum, a klasy VII i VIII klasami dwuletniego liceum ogólnokształcącego. Warunkiem przyjęcia do klasy pierwszej czteroletniego gimnazjum było ukończenie 12 roku życia oraz wykazanie się wykształceniem, objętym programem sześciu klas szkoły powszechnej stopnia trzeciego. Nauka w gimnazjum kończyła się świadectwem ukończenia gimnazjum nazywanym potocznie małą maturą. Funkcjonowanie gimnazjów zostało przerwane przez drugą wojnę światową. Gimnazja zostały zniesione w roku 1948.
to mi się podoba, juz 35 min jest to na głównej i zero piw i zero komentów. i niech tak zostanie! na pohybel !!!
Po kiego chuja dałeś komenta?
Pozdrawiam
pocieszasz się ziąąą? Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że drugim Billem Gatesem nie będziesz... co najwyżej internetowym samopocieszaczem
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów