#militaria
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Nad nową bronią pracuje Office of Naval Research (ONR), które prowadzi również takie programy jak budowa dział elektromagnetycznych czy laserowych. LOCUST jest systemem o zupełnie innej filozofii. Nie zakłada budowy urządzenia rodem z sci-fi, ale wykorzystanie tych już istniejących.
Jedyną rewolucją ma być skomplikowane oprogramowanie, które pozwala dronom działać samodzielnie w dużych rojach.
Testy na ziemi, kolejne na okręcie
Informacje na temat postępów programu LOCUST ujawniono we wtorek. Jak zapewniają inżynierowie US Navy, w marcu z powodzeniem przeprowadzono serię „demonstracji” w ramach których udowodniono, że wszystko działa zgodnie z założeniami. Kolejnym krokiem mają być próby w 2016 roku, które zostaną przeprowadzone już z pokładu okrętu US Navy.
Cały system LOCUST składa się z prostej wyrzutni, wystrzeliwującej w powietrze w krótkich odstępach proste drony, do 30 w jednej serii. Małe i tanie maszyny mają mieć dwa główne zadania, zwiad i przeprowadzanie ataków. Nie wybrano jednego konkretnego modelu, ale kilka. Na pewno jest to między innymi dron o nazwie Coyote, ważący sześć kilogramów i mogący utrzymać się w powietrzu godzinę.
Wyjątkowe w systemie LOCUST ma być skomplikowane oprogramowanie zaimplementowane małym dronom. Dzięki niemu mają być w stanie działać w roju, czyli komunikować się i koordynować swoje działania. Wszystko całkowicie samodzielne i jedynie pod nadzorem ludzi.
Rój ma na przykład wspólnie obserwować z różnych stron budynek i po otrzymaniu rozkazu, wysłać jednego ze swoich członków do samobójczego ataku. Mogą też wspólnie przeszukiwać jakiś obszar morza i po wykryciu celów w części przystąpić do ataków, a w części obserwować jego efekty.
LOCUST i podobne systemy są uznawane przez planistów Pentagonu jako jeden z kierunków, w którym ma się rozwijać amerykańska technologia wojskowa. Małe, tanie i samodzielne drony mają być elementem zachowania przez USA dominacji militarnej w nadchodzących dekadach.
Źródło
Przedstawiam Wam, zajebisty zwyczaj pilotów, lotników który nie zawsze, ale często praktykuje się podczas pogrzebu kolegi, który zginął na służbie- tzw. formacja "Missing Man "
I tutaj troszkę starsze maszyny... ale klimat też niesamowity:
Jak kogoś tema zainteresuje, to google nie boli
Pozdrawiam.
P.S. I jako bonus, wrzucam link do starego mojego tematu odnośnie MIGa
sadistic.pl/mig-29-pozegnanie-z-klasa-vt263151.htm
przez grzeczność nie zapytam czy widziałeś czy sprzączka odcisnęła się Tobie na czole
Reszta w komentarzu
Car-puszka - armata jednorazowego użytku
Gigantyczna armata zbudowana dla cara Fiodora w 1586 roku przez około 400 lat była światowym numerem jeden pod względem kalibru, masy i długości lufy: 890 milimetrów, 39,31 ton i 5,34 metrów.
Parametry "Cara-puszki" pobił dopiero niemiecki "Ciężki Gustaw", działo kolejowe z 1937 roku oraz amerykański "Little David", moździerz z 1945 roku. Wbrew wielowiekowej legendzie o tym, że z "Cara-puszki" nigdy nie padł ani jeden strzał, ekspertyzy przeprowadzone w latach 80. wykazały zgoła co innego: z armaty strzelano, tyle tylko, że... raz. Nie zmienia to faktu, że broń ta od zawsze pełniła raczej funkcje reprezentacyjne i nigdy nie użyto jej na polu bitwy.
Gdy w 1957 roku podczas parady na Plac Czerwony wtoczyły się dwa najnowsze sowieckie działa samobieżne, "Kondensator" i "Oka", zachodni korespondenci z miejsca uznali, że są to atrapy.
Rozmiary luf obu konstrukcji były wręcz monstrualne - w przypadku "Oki" mowa o 20 metrach! Przerażał nie tylko ich wygląd, ale również potencjał bojowy - "Kondensator" strzelał jądrowymi pociskami o masie 570 kilogramów (na dystans 25 kilometrów), "Oka" - jądrowymi minami moździerzowymi o masie dochodzącej do 700 kg. Ostatecznie obie maszyny pozostały straszakami jednego sezonu - w toku testów okazało się, że po oddaniu około 100 strzałów, działa te nadają się co najwyżej na złom.
240 rekordów wśród wszystkich ustanowionych przez samolot należy właśnie do An-225 "Mrija" - największego samolotu wszech czasów.
Długość tej maszyny transportowej wynosi 84 metry, rozpiętość skrzydeł dochodzi do 88,4 metra, a masa pustego samolotu to aż 250 ton, tyle samo wynosi jej udźwig.
Mimo że jeden jedyny egzemplarz tego "potwora" zbudowano w latach 80., a w latach 1994- 2001 samolot niszczał i był rozbierany na części, dziś "Mrija" lata jako samolot transportowy w barwach Antonov Airlines, jednej z ukraińskich towarowych linii lotniczych.
Jej rekordowy ładunek to 250-tonowy generator, który został przetransportowany na trasie Praga-Taszkient w 2004 roku.
Mi-26 - śmigłowy potwór
Cytat:Śmigłowiec, na którym mieści się 85 żołnierzy, inny helikopter, a nawet... mamut (w formie lodowej skamieliny). Takie rzeczy tylko z Rosji - Mi-26 to największy seryjnie produkowany śmigłowiec wszech czasów, zadebiutował w 1977 roku i od tej pory pozostaje niekwestionowanym liderem.
Udźwig tej mierzącej 20 metrów długości konstrukcji wynosi aż 20 ton, co jak na możliwości śmigłowców jest wartością rekordową.
W związku ze swoimi możliwościami Mi-26 brał udział w wielu nietypowych akcjach: m. in. ściągał ze zbocza afgańskich gór rozbity amerykański śmigłowiec Chinook, a także transportował zamarzniętego w lodzie mamuta znalezionego na Syberii. W 1986 roku po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu to właśnie Mi-26 przenosiły materiały konieczne do zasypania awaryjnego reaktora.
30 października 1961 roku Związek Radziecki zdetonował największą bombę jądrową w historii. "Car" wśród bomb atomowych miał 14 razy większą moc od bomb zdetonowanych przez Amerykanów podczas ataków na Hiroszimę i Nagasaki.
Bomba miała masę 27 ton, a grzyb atomowy po wybuchu osiągnął aż 67 kilometrów wysokości. Część wysp archipelagu Nowej Ziemi, nad którą doszło do demonstracji potęgi Sowietów, po prostu... wyparowało, a wybuch był odczuwalny nawet na Alasce (fala sejsmiczna trzy razy obiegła Ziemię).
Choć detonacja "Cara-bomby" miała cele przede wszystkim propagandowe, do dziś to właśnie Rosja jest pierwszą potęgą nuklearną świata - szacuje się, że w jej arsenale znajduje się aż 8 500 głowic jądrowych.
zajebane po chamsku z: Żródło
Chciałbym przedstawić wam przetłumaczony przeze mnie ze źródeł francuskich i angielskich artykuł na temat oddziałów senegalskich, które służyły u boku francuskich m. in. podczas I i II Wojny Światowej.
Korpus senegalskich strzelców wyborowych został stworzony w 1857r. przez Louisa Faidherbe'a, głównodowodzącego gubernatora Zachodniej Afryki Francuskiej. Chciał on bardzo wcielić jednostki tubylcze do armii m. in. z powodu niedoborów w armii w Afryce.
Dekret formalny o sformowaniu tych oddziałów został podpisany 21.07.1857r. w Plombières-les-Bains przez Napoleona III. Rekrutacja została w następstwie poszerzona o inne francuskie kolonie w Afryce.
W sierpniu 1914r. istniało 21 batalionów senegalskich strzelców wyborowych, wszystkie służyły w zachodniej Afryce bądź w Maroku. Wraz z wybuchem I Wojny Światowej 37 batalionów francuskiej, północnoafrykańskiej i senegalskiej piechoty zostało wysłane z Maroka do Francji. 5 senegalskich oddziałów piechoty wkrótce slużyło na froncie zachodnim.
W latach międzywojennych czarni służyli głównie w Maroku, odpierając ataki berberyjskie. Do 27 kwietnia 1925 39 z 66 stanowisk/posterunków upadło a ich garnizony zostały zmasakrowane lub zostały opuszczone. W następstwie Francuzi zwiększyli armię w Maroku, ale oddziały senegalskie wciąż pełniły tam główną rolę.
Oddziały afrykańskie były wykorzystywane również podczas II Wojny Światowej, tym razem w o wiele większych ilościach. W 1940r. oddziały afrykańskiego stanowiły ok. 9% francuskiej armii. Francuzi wcielili do armii ponad 200.000 czarnych Afrykanów podczas wojny. Około 25.000 z nich zginęło w walkach. Wielu zostało internowanych do niemieckich obozów pracy. Wiele tysięcy zostało wymordowanych przez Wehrmacht w roku 1940. W przeciwieństwie do I Wojny Światowej, oddziały z czarnej Afryki były 'zintegrowane' z resztą jednostek. Jednakże gdy wojna zbliżała się już ku zwycięstwo De Gaulle kazał "wybielić" wojsko i zastąpił ok. 20.000 Afrykanów, białymi Francuzami.
Po wyzwoleniu Francji, Afrykanie zostali zgrupowani i oczekiwali odesłania do domu. Jednakże napotkali się z dyskryminacją, obniżeniem racji żywnościowych, ograniczano im dostęp do placówek etc. W grudniu '44 podczas ich protestu ok. 35 murzynów zginęło, a wielu zostało rannych i wtrąconych do więzień. Czasem się to nazywa "Masakra z Thiaroye"
Dziękuję i pozdrawiam
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów