Akcja z Rheinsberg
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:52
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:41
#niemcy
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ludzi trafiających do Auschwitz witał przystojny mężczyzna w wyprasowanym mundurze i wyglancowanych butach. Ocaleni wspominali, że asystował przy każdym transporcie, choć przecież to niemożliwe – Josef Mengele musiał kiedyś jeść i spać. Czym ten zbrodniarz zasłużył sobie na miano Anioła Śmierci?
Po latach Mengele, który przeżył wojnę i ukrył się w Argentynie, próbował usprawiedliwiać się przed swoim synem, Rolfem. Starał się zwrócić uwagę na tych więźniów, których podczas selekcji pozostawiał przy życiu. Jednak Rolf doskonale zdawał sobie sprawę z losu tych „wybrańców” – umierali niedługo później wycieńczeni chorobami, głodem, pracą ponad siły i eksperymentami, którym poddawał ich Anioł Śmierci.
Człowiek, który lekarzem był raczej średnim, w swoich „badaniach” zobaczył dla siebie jedyną szansę, by w jakikolwiek sposób się zapisać się na kartach historii. I niestety, zapisał się na nich na zawsze.
Chora fascynacja bliźniętami
Doktor Mengele z wyjątkowym zapałem „ratował” bliźnięta . Niestety nie pokazywał w ten sposób ludzkiej, pełnej współczucia twarzy. Te szczególne rodzeństwa stanowiły dla niego po prostu idealny obiekt do badań.
Skąd brały się ciąże mnogie? – to pytanie nurtowało nazistowskich naukowców, którzy chcieli dowiedzieć się, jak sprawić, by Niemki za jednym zamachem rodziły dwóch (lub więcej!) małych Aryjczyków. Chodziło tylko o to, żeby udoskonalić metodę produkcji doskonałych ludzi – nieważne jakim kosztem.
Mengele wybierał ofiary swoich pseudonaukowych eksperymentów w czasie selekcji na rampie. Więźniowie, którym udało się przetrwać obóz twierdzili, że był przy każdej z nich.
fot.domena publicznaMengele wybierał ofiary swoich pseudonaukowych eksperymentów w czasie selekcji na rampie. Więźniowie, którym udało się przetrwać obóz twierdzili, że był przy każdej z nich.
Jak piszą Gerald Posner i John Ware w książce „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz”, początkowo o dzieci te wyjątkowo dbano:
Bliźnięta przeznaczone do eksperymentów umieszczano w baraku 14 Obozu F w Birkenau, nazywanym „zoo”. Tam, na rozkaz Mengelego, zapewniano im dobre wyżywienie, wygodne łóżka i higieniczne warunki życia, aby wzmocnić ich zdrowie przed kluczowym etapem procesu badawczego – porównawczą oceną ich anatomii i funkcji życiowych.
Podstawowym celem zapewniania dzieciom komfortowych warunków było zapobieżenie infekcjom, mogącym zaburzyć wyniki pomiarów – za wyjątkiem chorób takich jak tyfus, które wywoływano umyślnie, aby ocenić odporność badanych bliźniąt. Wiele dzieci uwielbiało Mengelego – nazywały go „wujkiem Pepi”.
Nic dziwnego, skoro „wujek Pepi” przynosił im ubranka i słodycze, a wokół ludzie umierali z głodu i zamarzali. Później maluchy przenoszono do szpitala, który znajdował się w Obozie B2F. Bywało, że do „badań” przygotowywano jednocześnie 200 par bliźniąt płci męskiej. W placówce dokonywano wszystkich pomiarów zewnętrznych. Po oględzinach zaczynało się najgorsze. Jak piszą Posner i Were w swojej książce:
Bliźnięta poddawano okrutnym operacjom i bolesnym badaniom, często bez żadnych środków znieczulających. Wykonywano zbędne amputacje, punkcje lędźwiowe, wstrzykiwanie tyfusu i umyślne zakażanie ran w celu porównania reakcji bliźniąt.
Artykuł został opary między innymi na książce Geralda Posnera i Johna Ware'apod tytułem „Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz" (Znak Horyzont 2019).
fot.materiały prasoweArtykuł został opary między innymi na książce Geralda Posnera i Johna Ware’apod tytułem „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz” (Znak Horyzont 2019).
Zachodnioniemiecki akt oskarżenia uważa te czynności za „pozbawione jakiejkolwiek wartości naukowej”. Wiele „królików doświadczalnych” Mengelego ginęło na tym etapie; głównie na skutek szczególnie dziwacznego eksperymentu polegającego na całkowitej wymianie krwi między dwiema parami bliźniąt.
Psychopatyczne zacięcie doktora Mengele pokazują najwyraźniej konkretne przypadki. Jeden z braci, którymi zajmował się Anioł Śmierci był garbaty. Pewnego dnia wraz ze swoim bliźniakiem został zabrany na badania. Kiedy chłopcy wrócili do reszty dzieci, byli zszyci plecami i nadgarstkami. Wokół nich unosił się fetor, ponieważ w ich zabrudzone rany wdała się gangrena. Płakali nieustannie w dzień i w nocy.
Z kolei dwie siostry, którym udało się przeżyć pobyt w obozie, Mengele przymuszał do kontaktów seksualnych z innymi bliźniakami, by przekonać się, czy w ten sposób zwiększy się prawdopodobieństwo, że zajdą w ciąże mnogie. Bywało też, że przeprowadzał transfuzje między dziećmi, które nie były ze sobą spokrewnione i miały różne grupy krwi, co wywoływało u nich silne bóle głowy i gorączkę.
Gdy już zamęczył swoje ofiary do końca, poddawał je sekcjom zwłok. Bynajmniej nie służyły one poszerzaniu wiedzy, ale raczej – zaspokajaniu chorej ciekawości i… unikaniu odpowiedzialności za zbrodnie. W dokumentach często wpisywano bowiem, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, nawet jeśli stało się to przez wstrzyknięcie chloroformu prosto w serce lub celowe zarażenie tyfusem.
Doktora Mengelego interesowały szczególnie bliźnięta, które poddawał swoim nieludzkim eksperymentom. Na zdjęciu dzieci z Auschwitz wyzwolone przez Armię Czerwoną.
fot.domena publicznaDoktora Mengelego interesowały szczególnie bliźnięta, które poddawał swoim nieludzkim eksperymentom. Na zdjęciu dzieci z Auschwitz wyzwolone przez Armię Czerwoną.
Matka Żydówka na celowniku
Skoro Mengele nie oszczędzał dzieci, dlaczego miałby litować się nad kobietami? Stanowiły one dla niego po prostu kolejne „obiekty” badań. Co im robił? Na przykład w bolesny sposób pozbawiał jajników – by opracować najlepszą metodę sterylizacji, dzięki której naziści chcieli powstrzymać rozmnażanie się osób pochodzenia żydowskiego i romskiego. Prowadził też eksperymenty nad wytrzymałością więźniarek, często zakończone śmiercią poprzedzoną okrutnymi torturami i wielkim bólem.
„Pacjentki” były poddawane działaniom promieni X, zbędnym przeszczepom szpiku, niepotrzebnym transfuzjom i upuszczaniu krwi. Szczególnym zainteresowaniem Anioła Śmierci „cieszyły się” ciężarne. Bywało, że stał na ich brzuchach, by wydobyć z nich płody.
Jednej z matek, Ruth Elias, Mengele zakleił piersi, by zobaczyć, jak długo jej maleńka córeczka wytrzyma bez pokarmu. Dziecko umarłoby z głodu, gdyby nie lekarka – także więźniarka – która zlitowała się nad kobietą patrzącą na cierpienie i powolną śmierć noworodka. Podała jej w tajemnicy strzykawkę z morfiną, która skróciła męki dziewczynki.
Okrucieństwo sadystycznego lekarza w stosunku do maluchów odebranym matkom miewało także charakter masowy – pewnego razu kazał spalić aż 300 małych więźniów poniżej 5 roku życia. Szczyt bestialstwa Mengele osiągnął jednak, dokonując wiwisekcji (autopsji za życia) jednego z dzieci.
Blok 10. To tam Josef Mengele dokonywał swoich potwornych eksperymentów.
fot.VbCrLf/CC BY-SA 4.0Blok 10. To tam Josef Mengele dokonywał swoich koszmarnych eksperymentów.
Kolekcjoner koszmarów
Pewnego razu w obozowym szpitalu kobiecym Mengele wpadł w prawdziwą furię. Nie spodobało mu się, że więźniarki gotują sobie skradzione ziemniaki. Doktor Perl, jedna z oświęcimskich lekarek, obawiając się, że wraz z towarzyszkami zostanie wysłana do komory gazowej, postanowiła odwrócić uwagę Anioła Śmierci.
Zrobiła to tak, jak rozprasza się dziecko – cukierkami lub zabawką, użyła jednak znacznie bardziej przerażającego obiektu. Był to płód w słoiku, który został wyjęty z ciężarnej kobiety w całości (a nie udawało się to zbyt często). Oczy zbrodniarza rozbłysły z zachwytu, jego gniew minął jak ręką odjął. W ciągu sekund z wściekłego stał się… bardzo zadowolony. Wiedział, że taki „okaz” warto jest wysłać do Berlina do dalszych badań.
Wprost uwielbiał zbierać podobne makabryczne eksponaty. Szczególną estymą ten zwyrodnialec darzył gałki oczne. Pewnej nocy zabił kilka par bliźniąt, tylko dlatego, że dzieci z poszczególnych rodzeństw różniły się kolorem oczu. Jak piszą Posner i Ware w cytowanej już książce „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz”:
Ich gałki oczne i inne organy wewnętrzne zostały usunięte i przesłane do Instytutu Cesarza Wilhelma, w którym pracował profesor von Verschuer, z dopiskiem „Materiały wojenne – Pilne”.
Otmar Freiherr von Verschuer był niemieckim biologiem-nazistą i często otrzymywał od doktora Mengele takie przesyłki. Zresztą Anioł Śmierci zajmował się oczami także na miejscu, w obozie. Fascynowało go to, czy da się zmienić ich kolor i uzyskać pożądane, niebieskie (czyli po prostu aryjskie) tęczówki. W tym celu przeprowadzał na więźniach – w tym dzieciach – bardzo bolesne, powodujące ślepotę eksperymenty.
Josef Mengele miał również obsesję na punkcie poznania sposobu na zmianę koloru oczu. Na zdjęciu Anioł Śmierci stoi w środku.
fot.Karl-Friedrich Höcker/domena publicznaJosef Mengele miał również obsesję na punkcie poznania sposobu na zmianę koloru oczu. Na zdjęciu Anioł Śmierci stoi w środku.
Świadkowie widzieli próbki oczu o przeróżnych kolorach, które ponumerowane leżały na stole oraz były przytwierdzone do ściany, niczym barwna kolekcja motyli. Wszystko to w imię badań nad pigmentacją. To, że żywi ludzie patrzyli wcześniej tymi oczami na najbliższych, których kochali, nie miało dla psychopatycznego lekarza najmniejszego znaczenia.
Ciężko stwierdzić, co tak naprawdę kierowało doktorem Mengele, wiadomo jednak, że jego najgorsze cechy ujawniły się dopiero w warunkach obozowych. Jak mówiła Eva Mozes, która jako dziecko była wraz ze swoją siostrą bliźniaczką poddawana eksperymentom, Anioł Śmierci miewał swoich faworytów, ale żadnego z nich nie traktował jak człowieka i z łatwością zastępował każdego kolejną, żywą osobą. Ludzie byli dla niego jedynie przedmiotami, obiektami jednorazowego użytku – niezależnie od płci i wieku. Dlatego tak ciężko jest pogodzić się z tym, że uniknął procesu i do końca cieszył się z wolności.
Po latach Mengele, który przeżył wojnę i ukrył się w Argentynie, próbował usprawiedliwiać się przed swoim synem, Rolfem. Starał się zwrócić uwagę na tych więźniów, których podczas selekcji pozostawiał przy życiu. Jednak Rolf doskonale zdawał sobie sprawę z losu tych „wybrańców” – umierali niedługo później wycieńczeni chorobami, głodem, pracą ponad siły i eksperymentami, którym poddawał ich Anioł Śmierci.
Człowiek, który lekarzem był raczej średnim, w swoich „badaniach” zobaczył dla siebie jedyną szansę, by w jakikolwiek sposób się zapisać się na kartach historii. I niestety, zapisał się na nich na zawsze.
Chora fascynacja bliźniętami
Doktor Mengele z wyjątkowym zapałem „ratował” bliźnięta . Niestety nie pokazywał w ten sposób ludzkiej, pełnej współczucia twarzy. Te szczególne rodzeństwa stanowiły dla niego po prostu idealny obiekt do badań.
Skąd brały się ciąże mnogie? – to pytanie nurtowało nazistowskich naukowców, którzy chcieli dowiedzieć się, jak sprawić, by Niemki za jednym zamachem rodziły dwóch (lub więcej!) małych Aryjczyków. Chodziło tylko o to, żeby udoskonalić metodę produkcji doskonałych ludzi – nieważne jakim kosztem.
Mengele wybierał ofiary swoich pseudonaukowych eksperymentów w czasie selekcji na rampie. Więźniowie, którym udało się przetrwać obóz twierdzili, że był przy każdej z nich.
fot.domena publicznaMengele wybierał ofiary swoich pseudonaukowych eksperymentów w czasie selekcji na rampie. Więźniowie, którym udało się przetrwać obóz twierdzili, że był przy każdej z nich.
Jak piszą Gerald Posner i John Ware w książce „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz”, początkowo o dzieci te wyjątkowo dbano:
Bliźnięta przeznaczone do eksperymentów umieszczano w baraku 14 Obozu F w Birkenau, nazywanym „zoo”. Tam, na rozkaz Mengelego, zapewniano im dobre wyżywienie, wygodne łóżka i higieniczne warunki życia, aby wzmocnić ich zdrowie przed kluczowym etapem procesu badawczego – porównawczą oceną ich anatomii i funkcji życiowych.
Podstawowym celem zapewniania dzieciom komfortowych warunków było zapobieżenie infekcjom, mogącym zaburzyć wyniki pomiarów – za wyjątkiem chorób takich jak tyfus, które wywoływano umyślnie, aby ocenić odporność badanych bliźniąt. Wiele dzieci uwielbiało Mengelego – nazywały go „wujkiem Pepi”.
Nic dziwnego, skoro „wujek Pepi” przynosił im ubranka i słodycze, a wokół ludzie umierali z głodu i zamarzali. Później maluchy przenoszono do szpitala, który znajdował się w Obozie B2F. Bywało, że do „badań” przygotowywano jednocześnie 200 par bliźniąt płci męskiej. W placówce dokonywano wszystkich pomiarów zewnętrznych. Po oględzinach zaczynało się najgorsze. Jak piszą Posner i Were w swojej książce:
Bliźnięta poddawano okrutnym operacjom i bolesnym badaniom, często bez żadnych środków znieczulających. Wykonywano zbędne amputacje, punkcje lędźwiowe, wstrzykiwanie tyfusu i umyślne zakażanie ran w celu porównania reakcji bliźniąt.
Artykuł został opary między innymi na książce Geralda Posnera i Johna Ware'apod tytułem „Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz" (Znak Horyzont 2019).
fot.materiały prasoweArtykuł został opary między innymi na książce Geralda Posnera i Johna Ware’apod tytułem „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz” (Znak Horyzont 2019).
Zachodnioniemiecki akt oskarżenia uważa te czynności za „pozbawione jakiejkolwiek wartości naukowej”. Wiele „królików doświadczalnych” Mengelego ginęło na tym etapie; głównie na skutek szczególnie dziwacznego eksperymentu polegającego na całkowitej wymianie krwi między dwiema parami bliźniąt.
Psychopatyczne zacięcie doktora Mengele pokazują najwyraźniej konkretne przypadki. Jeden z braci, którymi zajmował się Anioł Śmierci był garbaty. Pewnego dnia wraz ze swoim bliźniakiem został zabrany na badania. Kiedy chłopcy wrócili do reszty dzieci, byli zszyci plecami i nadgarstkami. Wokół nich unosił się fetor, ponieważ w ich zabrudzone rany wdała się gangrena. Płakali nieustannie w dzień i w nocy.
Z kolei dwie siostry, którym udało się przeżyć pobyt w obozie, Mengele przymuszał do kontaktów seksualnych z innymi bliźniakami, by przekonać się, czy w ten sposób zwiększy się prawdopodobieństwo, że zajdą w ciąże mnogie. Bywało też, że przeprowadzał transfuzje między dziećmi, które nie były ze sobą spokrewnione i miały różne grupy krwi, co wywoływało u nich silne bóle głowy i gorączkę.
Gdy już zamęczył swoje ofiary do końca, poddawał je sekcjom zwłok. Bynajmniej nie służyły one poszerzaniu wiedzy, ale raczej – zaspokajaniu chorej ciekawości i… unikaniu odpowiedzialności za zbrodnie. W dokumentach często wpisywano bowiem, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, nawet jeśli stało się to przez wstrzyknięcie chloroformu prosto w serce lub celowe zarażenie tyfusem.
Doktora Mengelego interesowały szczególnie bliźnięta, które poddawał swoim nieludzkim eksperymentom. Na zdjęciu dzieci z Auschwitz wyzwolone przez Armię Czerwoną.
fot.domena publicznaDoktora Mengelego interesowały szczególnie bliźnięta, które poddawał swoim nieludzkim eksperymentom. Na zdjęciu dzieci z Auschwitz wyzwolone przez Armię Czerwoną.
Matka Żydówka na celowniku
Skoro Mengele nie oszczędzał dzieci, dlaczego miałby litować się nad kobietami? Stanowiły one dla niego po prostu kolejne „obiekty” badań. Co im robił? Na przykład w bolesny sposób pozbawiał jajników – by opracować najlepszą metodę sterylizacji, dzięki której naziści chcieli powstrzymać rozmnażanie się osób pochodzenia żydowskiego i romskiego. Prowadził też eksperymenty nad wytrzymałością więźniarek, często zakończone śmiercią poprzedzoną okrutnymi torturami i wielkim bólem.
„Pacjentki” były poddawane działaniom promieni X, zbędnym przeszczepom szpiku, niepotrzebnym transfuzjom i upuszczaniu krwi. Szczególnym zainteresowaniem Anioła Śmierci „cieszyły się” ciężarne. Bywało, że stał na ich brzuchach, by wydobyć z nich płody.
Jednej z matek, Ruth Elias, Mengele zakleił piersi, by zobaczyć, jak długo jej maleńka córeczka wytrzyma bez pokarmu. Dziecko umarłoby z głodu, gdyby nie lekarka – także więźniarka – która zlitowała się nad kobietą patrzącą na cierpienie i powolną śmierć noworodka. Podała jej w tajemnicy strzykawkę z morfiną, która skróciła męki dziewczynki.
Okrucieństwo sadystycznego lekarza w stosunku do maluchów odebranym matkom miewało także charakter masowy – pewnego razu kazał spalić aż 300 małych więźniów poniżej 5 roku życia. Szczyt bestialstwa Mengele osiągnął jednak, dokonując wiwisekcji (autopsji za życia) jednego z dzieci.
Blok 10. To tam Josef Mengele dokonywał swoich potwornych eksperymentów.
fot.VbCrLf/CC BY-SA 4.0Blok 10. To tam Josef Mengele dokonywał swoich koszmarnych eksperymentów.
Kolekcjoner koszmarów
Pewnego razu w obozowym szpitalu kobiecym Mengele wpadł w prawdziwą furię. Nie spodobało mu się, że więźniarki gotują sobie skradzione ziemniaki. Doktor Perl, jedna z oświęcimskich lekarek, obawiając się, że wraz z towarzyszkami zostanie wysłana do komory gazowej, postanowiła odwrócić uwagę Anioła Śmierci.
Zrobiła to tak, jak rozprasza się dziecko – cukierkami lub zabawką, użyła jednak znacznie bardziej przerażającego obiektu. Był to płód w słoiku, który został wyjęty z ciężarnej kobiety w całości (a nie udawało się to zbyt często). Oczy zbrodniarza rozbłysły z zachwytu, jego gniew minął jak ręką odjął. W ciągu sekund z wściekłego stał się… bardzo zadowolony. Wiedział, że taki „okaz” warto jest wysłać do Berlina do dalszych badań.
Wprost uwielbiał zbierać podobne makabryczne eksponaty. Szczególną estymą ten zwyrodnialec darzył gałki oczne. Pewnej nocy zabił kilka par bliźniąt, tylko dlatego, że dzieci z poszczególnych rodzeństw różniły się kolorem oczu. Jak piszą Posner i Ware w cytowanej już książce „Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz”:
Ich gałki oczne i inne organy wewnętrzne zostały usunięte i przesłane do Instytutu Cesarza Wilhelma, w którym pracował profesor von Verschuer, z dopiskiem „Materiały wojenne – Pilne”.
Otmar Freiherr von Verschuer był niemieckim biologiem-nazistą i często otrzymywał od doktora Mengele takie przesyłki. Zresztą Anioł Śmierci zajmował się oczami także na miejscu, w obozie. Fascynowało go to, czy da się zmienić ich kolor i uzyskać pożądane, niebieskie (czyli po prostu aryjskie) tęczówki. W tym celu przeprowadzał na więźniach – w tym dzieciach – bardzo bolesne, powodujące ślepotę eksperymenty.
Josef Mengele miał również obsesję na punkcie poznania sposobu na zmianę koloru oczu. Na zdjęciu Anioł Śmierci stoi w środku.
fot.Karl-Friedrich Höcker/domena publicznaJosef Mengele miał również obsesję na punkcie poznania sposobu na zmianę koloru oczu. Na zdjęciu Anioł Śmierci stoi w środku.
Świadkowie widzieli próbki oczu o przeróżnych kolorach, które ponumerowane leżały na stole oraz były przytwierdzone do ściany, niczym barwna kolekcja motyli. Wszystko to w imię badań nad pigmentacją. To, że żywi ludzie patrzyli wcześniej tymi oczami na najbliższych, których kochali, nie miało dla psychopatycznego lekarza najmniejszego znaczenia.
Ciężko stwierdzić, co tak naprawdę kierowało doktorem Mengele, wiadomo jednak, że jego najgorsze cechy ujawniły się dopiero w warunkach obozowych. Jak mówiła Eva Mozes, która jako dziecko była wraz ze swoją siostrą bliźniaczką poddawana eksperymentom, Anioł Śmierci miewał swoich faworytów, ale żadnego z nich nie traktował jak człowieka i z łatwością zastępował każdego kolejną, żywą osobą. Ludzie byli dla niego jedynie przedmiotami, obiektami jednorazowego użytku – niezależnie od płci i wieku. Dlatego tak ciężko jest pogodzić się z tym, że uniknął procesu i do końca cieszył się z wolności.
To co przeczytacie jest aferą tak wielką i horrorem tak strasznym, że nie istnieje wystarczająco mocny sposób na poinformowanie o nim. Zakładając, że jedna tragedia dziecka zgwałconego przez pedofila zasługuje na pierwsze strony gazet to w tym przypadku, zachowując proporcje, prawdopodobnie wszystkie stacje informacyjne na świecie powinny puścić to na antenę i trzymać bez przerwy przez kilka lat. A nie da się. Więc w skrócie i na jednym tchu: dziennikarze właśnie ujawnili, że władze Berlina przez 30 lat celowo przekazywały dzieci pod opiekę pedofilom w ramach eksperymentu
Za zbrodnią trwającą 30 lat stał Helmut Kentler, słynny niemiecki psycholog i seksuolog, elita wśród naukowców, autor wielu publikacji o edukacji seksualnej trywializujących zjawisko pedofilii, zalecających zabawy seksualne w przedszkolu czy też łagodzenie tabu kazirodztwa.
Program rozpoczął się w latach '70.
Trwał do 2003 roku.
Dzieci odbierano rodzinom patologicznym albo zabierano z ulicy i przekazywano pod "opiekę rodziców zastępczych" mających na koncie wyroki za przestępstwa seksualne. "Pozornie wydawało się, że problemy dzieci zostały rozwiązane przez Urząd ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamt). Nie mieszkały już na ulicy, nie trafiały do domów dziecka, a pedofile nie szukali nowych ofiar, ponieważ tolerowano fakt, że mogli znęcać się nad wychowankami w obrębie własnych domów" - pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Ze strony urzędników Senatu była pełna tolerancja i oficjalne zatwierdzenie pomysłu. Zaakceptowali to także zwyrodnialcy z okręgowych Jugendamtów, którzy często bronili pedofilów, ignorowali listy w sprawie ofiar oraz zgłoszenia przypadków wykorzystania i dziecięcej pornografii. Pedofile otrzymywali nawet regularne świadczenia pielęgnacyjne.
Stwierdzono, że opieka przybranych ojców-pedofilów nad małoletnimi "umożliwia ich społeczną integrację". Miało być postępowo.
Ktoś zrobi o tym film?
Tłumy wrażliwców przyjdą pod niemiecką ambasadę?
* * * * *
Media w PL też podejmują temat, więc informacji jest sporo.
faz.net/aktuell/politik/inland/wie-berlin-30-jahre-lang-kinder-an-paed...
dw.com/en/berlin-authorities-placed-children-with-pedophiles-for-30-ye...
polskieradio24.pl/5/3/Artykul/2534039,Niemcy-wladze-Berlina-przez-30-l...
wiadomosci.onet.pl/swiat/pedofilia-niemcy-berlin-udostepnial-dzieci-pe...
wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/7746506,berlin-dzieci-bezdomne-p...
dorzeczy.pl/swiat/143890/berlin-przez-30-lat-udostepnial-dzieci-pedofi...
fakt.pl/wydarzenia/swiat/berlin-w-ramach-eksperymentu-przekazywano-dzi...
tvp.info/48581645/berlin-przez-30-lat-przekazywal-dzieci-pedofilom-szo...
polsatnews.pl/wiadomosc/2020-06-18/przez-30-lat-oddawali-bezdomne-dzie...
Zrodlo: Kamieni Kupa-facebook
Za zbrodnią trwającą 30 lat stał Helmut Kentler, słynny niemiecki psycholog i seksuolog, elita wśród naukowców, autor wielu publikacji o edukacji seksualnej trywializujących zjawisko pedofilii, zalecających zabawy seksualne w przedszkolu czy też łagodzenie tabu kazirodztwa.
Program rozpoczął się w latach '70.
Trwał do 2003 roku.
Dzieci odbierano rodzinom patologicznym albo zabierano z ulicy i przekazywano pod "opiekę rodziców zastępczych" mających na koncie wyroki za przestępstwa seksualne. "Pozornie wydawało się, że problemy dzieci zostały rozwiązane przez Urząd ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamt). Nie mieszkały już na ulicy, nie trafiały do domów dziecka, a pedofile nie szukali nowych ofiar, ponieważ tolerowano fakt, że mogli znęcać się nad wychowankami w obrębie własnych domów" - pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Ze strony urzędników Senatu była pełna tolerancja i oficjalne zatwierdzenie pomysłu. Zaakceptowali to także zwyrodnialcy z okręgowych Jugendamtów, którzy często bronili pedofilów, ignorowali listy w sprawie ofiar oraz zgłoszenia przypadków wykorzystania i dziecięcej pornografii. Pedofile otrzymywali nawet regularne świadczenia pielęgnacyjne.
Stwierdzono, że opieka przybranych ojców-pedofilów nad małoletnimi "umożliwia ich społeczną integrację". Miało być postępowo.
Ktoś zrobi o tym film?
Tłumy wrażliwców przyjdą pod niemiecką ambasadę?
* * * * *
Media w PL też podejmują temat, więc informacji jest sporo.
faz.net/aktuell/politik/inland/wie-berlin-30-jahre-lang-kinder-an-paed...
dw.com/en/berlin-authorities-placed-children-with-pedophiles-for-30-ye...
polskieradio24.pl/5/3/Artykul/2534039,Niemcy-wladze-Berlina-przez-30-l...
wiadomosci.onet.pl/swiat/pedofilia-niemcy-berlin-udostepnial-dzieci-pe...
wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/7746506,berlin-dzieci-bezdomne-p...
dorzeczy.pl/swiat/143890/berlin-przez-30-lat-udostepnial-dzieci-pedofi...
fakt.pl/wydarzenia/swiat/berlin-w-ramach-eksperymentu-przekazywano-dzi...
tvp.info/48581645/berlin-przez-30-lat-przekazywal-dzieci-pedofilom-szo...
polsatnews.pl/wiadomosc/2020-06-18/przez-30-lat-oddawali-bezdomne-dzie...
Zrodlo: Kamieni Kupa-facebook
Najlepszy komentarz (32 piw)
Kostor
• 2020-06-18, 11:55
macioshow napisał/a:
III Rzesza która wyjątkowo sobie nagrabiłą, ale to nie powód żeby ich potomkowie mieli ponosić tego konsekwencje...
To wlasnie jest powód
stwierdziło ze maseczki na twarz są dla słabych a dwóch mundurowych
niemców miało odmienne zdanie. Jak ktoś zrozumiał coś więcej niech doda od siebie.
Najlepszy komentarz (42 piw)
IOI
• 2020-05-12, 14:33
jebac ruskich, ale czy nazisci tez nie powinni chodzic w maseczkach przypadkiem?
nie chce poddać się interweniującym służbom porządkowym w niemczech...
(to znaczy pan policjant próbuje bo pani policjantka robi wszystko by w tej interwencji udziału nie brać)...
Najlepszy komentarz (23 piw)
Halman
• 2020-05-12, 14:45
Miles87 napisał/a:
Hal obiecałeś że już się nie będziesz kompromitował i zamkniesz konto, a ty dalej robisz z siebie śmiecia.
Albo gość nie lubi marki Porsche...
Wszyscy wiemy o tym, że Hitler i jego NSDAP doszli do władzy w Rzeszy w 1933 roku. Jednakże nie każdy kojarzy ich pierwszą próbę dojścia do władzy poprzez pucz w Monachium 10 lat wcześniej. Dowiedzcie się więcej o tym incydencie!
zajebane z internetów
nie znam niemieckiego, więc nie wiem o czym tam jęczą...
nie znam niemieckiego, więc nie wiem o czym tam jęczą...
Najlepszy komentarz (51 piw)
bubek90
• 2020-04-21, 22:49
Śmierdzi fejkiem...
Autobahn A61, ku wkurwieniu sadoli bez harda, motopan tylko poobijany.
Najlepszy komentarz (20 piw)
aaaaaaaaaaaaaa
• 2020-04-12, 23:21
Das ist ein Idiot
Babka pyta: Jak ktoś do was przychodzi i mówi, że ma Corona Wirus to co wtedy robicie?
Odjazd!
Odjazd!
Najlepszy komentarz (23 piw)
htp
• 2020-04-03, 17:59
traf napisał/a:
niemki jak były tak sa nadal brzydkie
Po przejściu i pobycie paru armii, uroda Niemek znacznie się poprawiła.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
A powinno być dokładnie odwrotnie. Każdy cudzoziemiec w Polsce powinien wiedzieć, że jest gościem i każdy wybryk (kradzież, bójka, jazda po alko itp), skończy się karą finansową i wydaleniem z zakazem wjazdu.
Oczywiście to samo powinno się tyczyć Polaków w innych krajach (i cudzoziemców w tych krajach). Zachowujesz się prawidłowo możesz mieszkać i pracować, łamiesz zasady? Wypierdalasz.
A jak jest wiadomo...