#odszkodowanie
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Szpital zaproponował rodzicom 1 zł odszkodowania za śmierć dziecka
Szpital zaproponował rodzicom 1 zł za śmierć dziecka. Inne za trwały uszczerbek na zdrowiu oferują po 1 tys. zł. Wszystko zgodnie z prawem, bo przepisy nie określają minimalnej kwoty odszkodowań
- Poczułam, jakby roześmiali mi się w twarz - mówiła dziennikarzom Maria Świrk, kiedy wiosną Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu zaproponował jej 500 zł odszkodowania za śmierć męża.
Komisja przy wojewodzie orzekła, że lekarze w USK nie wykonali koniecznych dla niego badań. Przez to nie wykryli tętniaka. Kilka dni później zmarł w innym szpitalu.
Ta sprawa stała się głośna, ale o innych, podobnych, jest cicho. Pacjenci i ich rodziny upokorzeni propozycjami rażąco niskich odszkodowań wolą milczeć.
Z danych zebranych przez biuro Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że takich przypadków jest wiele. Pacjent z Małopolski (RPP nie podaje nazw szpitali, tylko województwa) z powodu złego leczenia zachorował na zakrzepowe zapalenie żył. Pojawiły się skrzepliny, które mogą doprowadzić do zatoru i śmierci. Szpital zaproponował mu 7,5 tys. zł. Chory się nie zgodził. Podobnie jak pacjenci ze Śląska: jednemu szpital zaproponował za trwałe uszkodzenie ciała 3 tys. zł, drugiemu zaledwie połowę tej kwoty. W województwach lubelskim i świętokrzyskim szpitale proponowały za uszkodzenie ciała po 1 tys. zł, a jeden ze szpitali w podkarpackim - tylko 1 zł.
źródło
Gdybym miał władzę, to gdyby ktoś umarł w szpitalu z winy lekarzy, to:
1. Lekarz bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć pacjenta - kara śmierci. Jeśli ktoś z rodziny zmarłego by chciał, może brać czynny udział w egzekucji jako kat lub jego pomocnik.
2. Ordynator szpitala - dożywocie w łagrze, nie w więzieniu w telewizją, ciepłymi obiadkami, siłownią i pingpongiem.
3. Lekarze i personel pośrednio odpowiedzialny - dożywocie lub 25 lat (w łagrze oczywiście), w zależności od stopnia w którym się do śmierci pacjenta przyczynili.
4. Cały majątek wyżej wymienionych skonfiskowany, połowa na odszkodowanie dla rodziny zmarłego, druga połowa na sprzęt dla szpitali.
Gdyby tak było, to wzięłyby się skurwysyny do roboty i nie wykańczaliby specjalnie pacjentów. Kilka lat i mamy najlepszą służbę zdrowia na świecie. Podobne rozwiązania przenieść do innych struktur państwowych - kilka lat i mamy najlepiej funkcjonujący kraj na świecie, bez korupcji, złodziejstwa, partactwa i wszelkich innych patologii.
Kraby Ci na mózg padły...
Widać, że Polacy nareszcie otwierają oczy i próbują wywalczyć sprawiedliwość. Indoktrynacja religijna małych dzieci to strasznie spierdolone gówno. Dość ciekawą opinię na ten temat wyraził Dawkins w filmiku poniżej.
Redaktor naczelny "Newsweeka" zapowiedział pozew przeciwko Tygodnikowi "wSieci" - informuje onet.pl. Tomasz Lis będzie się domagał zadośćuczynienia w związku z okładką tygodnika, który ukaże się jutro.
Wkrótce sprawa trafi do sądu, pozostaje napisanie pozwu i oszacowanie roszczeń. Ponieważ o tej okładce informują największe portale mające miliony odbiorców, a omawiana jest ona także w programach radiowych mających olbrzymią rzeszę słuchaczy, będę się domagał wysokiego odszkodowania
- mówi dziennikarz.
O okładce Tygodnika "wSieci" rozmawiano w kilku programach publicystycznych w rozgłośniach radiowych i stacjach telewizyjnych.
"Nosił Lis razy kilka, ponieśli i Lisa..." Okładka "wSieci" wywołuje gorącą dyskusję wśród polityków
Zdjęcie pokazało większość portali internetowych, zaprezentował je także osobiście w swoim artykule Tomasz Lis.
CZYTAJ TAKŻE: W najnowszym numerze tygodnika "wSieci" o medialnej nagonce na Kościół. "Czy zatrzymają się dopiero, gdy zaczną ginąć księża?"
źródło: onet.pl/Wuj
Źródło
Oto kilka okładek z gazety, w której redaktorem naczelnym jest Tomasz Lis:
W swojej odpowiedzi na publikację "W Sieci" redaktor naczelny "Newsweeka" napisał też, że ma "słaby wzrok i słuch" i nigdzie nie zauważył "kampanii nienawiści wobec Kościoła", widział za to "materiały o pedofilskich przestępstwach niektórych księży (...)". "Nigdzie, w żadnym medium nie spotkałem się z próbą postawienia jakiegokolwiek znaku równości między księdzem a pedofilem i między Kościołem a pedofilią" - podkreśla Lis, dodając, że nie bardzo rozumie sformułowań o "agresywnym i brutalnym tonie większości relacji medialnych".
Źródło
Ktoś tu chyba popadł w amok.
-----
"Sąd Okręgowy w Szczecinie orzekł, że producent "Kreta" - firma Global Pollena S.A. - musi zapłacić 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia chłopcu, który w 2010 roku połknął żrące granulki środka do udrażniania rur. Będzie także musiał zapłacić za przyszłe szkody i powikłania. Rodzice zapowiadają apelację; chcą dożywotniej renty dla syna.
Wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Sprawa toczyła się z powództwa cywilnego, ponieważ prokuratura wcześniej nie dopatrzyła się znamion przestępstwa i umorzyła postępowanie przygotowawcze w sprawie karnej. Rodzice walczyli o pieniądze na rehabilitację i dalsze leczenie chłopca. Domagali się co najmniej 100 tys. złotych. Proces toczył się od grudnia 2011 r.
Sąd, oprócz zadośćuczynienia, orzekł również, że producent "Kreta" będzie odpowiadał za przyszłe szkody wywołane przez środek. Zasądził także, że pozwany musi ponieść koszty procesu.
Rodzice chcą się odwołać
Wyrok nie jest prawomocny. Rodzice Adriana zapowiedzieli, że odwołają się od wyroku, ponieważ zadośćuczynienie jest za niskie. Ojciec chłopca uważa ponadto, że producent środka i sklep, w którym go sprzedawano, powinni odpowiadać karnie (takiej możliwości już nie ma, sąd podtrzymał decyzję o umorzeniu śledztwa w 2011 r. - red.). Według ojca, chłopiec nie mówi i będzie wymagał jeszcze wielu operacji. Matka chłopca dodała, że będą walczyć o dożywotnią rentę dla syna.
Połknął żrące granulki
W kwietniu 2010 roku 2,5-letni wówczas Adrian był na zakupach wraz z rodzicami w jednym z supermarketów Netto w Stargardzie Szczecińskim. Gdy rodzice na chwilę się odwrócili, dziecko wzięło z dolnej półki "Kreta" - preparat do udrażniania rur w granulkach - po czym odkręciło nakrętkę i połknęło garść granulek.
Środek wywołał u chłopca silne poparzenia jamy ustnej i przełyku. Adrian trafił do szpitala w ciężkim stanie."
-------
Kurwa mać. Żyjemy w świecie w którym uczy się ludzi braku odpowiedzialności za samych siebie. Jakieś dziecko nie upilnowane przez rodziców którzy w danym momencie na pewno kłócili się o to jaki zapach płynu do okien jest lepszy, najadło się trującego środka. Następnie upomnieli się o odszkodowanie, ale po wyroku 100tyś okazało się że im mało bo prawnik powiedział że mogą nachapać się więcej.
Litości, to że jakaś dwójka jest na tyle niedojebana że stawiają/sadzają dziecko obok kreta po czym mają go w dupie, co to kurwa ma kogokolwiek obchodzić. Jak się nie potrafi upilnować 2.5 latka to proponuję chomika bo psa też szkoda.
Funkcjonujące prawo w coraz większej ilości aspektów jest abstrakcyjne.
-------
Uwaga hit:
"Niewłaściwe zabezpieczenie
Sędzia Agnieszka Tarasiuk-Tkaczuk wskazała w uzasadnieniu, że skutkiem połknięcia "Kreta" były poważne obrażenia, jakich doznał chłopiec, w tym poparzenia, zrosty w jamie ustnej, zaburzenia świadomości, zaburzenia mowy i niedoczynność tarczycy.
Stwierdziła także, że producent "Kreta" niewystarczająco zabezpieczył opakowanie środka - nakrętka na produkcie była wadliwa, a oznakowanie żrącego środka chemicznego było nieprawidłowe. - Kontrola wszystkich plastikowych opakowań "Kreta", przeprowadzona bezpośrednio po zdarzeniu przez Inspekcję Handlową wykazała, że w kilkudziesięciu opakowaniach tzw. bezpieczne nakrętki nie działałby prawidłowo, gdyż można je było odkręcić bez użycia siły - powiedziała Tarasiuk-Tkaczuk. - W związku z tym towar wycofano z sieci sklepów Netto - dodała.
Jej zdaniem, opakowania z niebezpiecznymi preparatami nie powinny mieć kształtu i dekoracji, które przyciągają dzieci, powinny mieć także znaki ostrzegawcze i określenia bezpiecznego stosowania. - Treść oznakowania "Kreta" jest niezgodna z obowiązującymi przepisami - podkreśliła sędzia.
Jak dodała, na butelce znajduje się kolorowa dekoracja "z motywem lubianych przez dzieci bąbelków i rurki z dziurkami", co może przyciągać uwagę i ciekawość dzieci. Tarasiuk-Tkaczuk zaznaczyła też, że etykieta jest słabo widoczna i może wprowadzać konsumenta w błąd."
------
Brak mi słów, proponuję na opakowania takich środków wrzucać zdjęcia z harda. Gwarancja że dzieci nie dotkną.
Poza tym każdy 2.5 latek ogarnia znaki ostrzegawcze, proste.
Nie wiem co mnie śmieszy bardziej, prawko które powinno mieć wartości edukacyjne a nie promujące debilizm i cwaniactwo, chciwość nieudanych rodziców którzy nie potrafią upilnować dziecka a potem węszą interes czy moda na antykorporacyjno liberalne słodkie współczucie wszystkim pokrzywdzonym ludziom.
Nie wiem ile osób podziela moje poglądy ale zaczynam się bać jutra patrząc jak świat się rozwija. Może ktoś mnie poda do sądu że przez to że na niego spojrzałem wpadł pod samochód, kto wie.
Źródło: tvn24.pl/100-tysiecy-zlotych-dla-chlopca-ktory-polknal-granulki-kreta,...
No chujowa sytuacja ale to nie powód żeby rżnąć kasę z producenta i obwiniać o całe zajście
Wstyd
Proszę.
miałem jeszcze gdzieś zgłoszenie najmana po 2 walce z saletą. znajdę - wrzucę
[/u]
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów