Słoń o dwóch trąbach
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
#olbrzym
Słoń o dwóch trąbach
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Wyrośnięty jamnik
Najlepszy komentarz (84 piw)
Sajlenthill
• 2020-02-24, 19:41
dignogato napisał/a:
O kurwa, diabeł.
O tym samym pomyślałem. Dobrze, że pies jej pilnuje.
Przyznać się! Kto jest najbliżej tego efektu?
Najlepszy komentarz (182 piw)
benzedrine
• 2013-12-22, 23:36
@up a co mnie na czym pogra a na czym nie, jaka palcóweczka
Astronom mówi do żony:
-Kochanie, twoja dupa jest jak Jowisz.
-Taka piękna?
-Nie, gazowy olbrzym.
-Kochanie, twoja dupa jest jak Jowisz.
-Taka piękna?
-Nie, gazowy olbrzym.
i pomyśleć że słońce też dąży do tych rozmiarów
Jestem trochę zdziwiony, że nie ma tutaj jeszcze żadnego artykułu tyczącego się powyższego zamku. Do dziś tajemnicą pozostają roboty prowadzone na jego terenie. Chciałbym (może nie osobiście ), przybliżyć temat. Na początek kilka faktów:
Książ (niem. Fürstenstein) – zespół rezydencjalny znajdujący się w Wałbrzychu w dzielnicy Książ, na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego, wchodzi także w skład Szlaku Zamków Piastowskich. Obejmuje trzeci co do wielkości zamek w Polsce (po zamku w Malborku i Zamku Królewskim na Wawelu). Jego niewielka część, w tym znajdujący się w części centralnej zamek piastowski, jest udostępniona zwiedzającym. Zespół zamkowy stanowi administracyjnie część miasta Wałbrzych
W 1941 roku władze III Rzeszy przejęły zamek, a Organizacja Todt przystąpiła do przekształcania zamku w siedzibę stanu. Przed głównym portalem wydrążono szyb windowy głębokości 50 metrów.
Po drugiej wojnie światowej Książ znalazł się w granicach Polski. Został zdewastowany przez stacjonujące w nim wojska radzieckie. W 1956 roku rozpoczęto prace renowacyjne.
Całkiem nieźle tajemnice tego zamku zostały opisane w programie pt. "Sensacje XX wieku" pana Wołoszańskiego. Nie jest to może wszystko, ale na początek w sam raz .
Cz. 1
Cz.2
Relacja bezpośredniego świadka budowy tuneli (fragment artykułu ze strony www.ksiaz.eu)
" (...) w podziemiach Książa znajdujemy do dziś liczne ślady wskazujące ewidentnie na celowe zablokowanie ciągów tunelowych, a także górnych i dolnych kondygnacji. To co nam pozostawili Niemcy, to zaledwie przedsionek do właściwej części inwestycji. Zwrócił na to uwagę świadek o niepodważalnej renomie, a mianowicie sam Jan Weiss, były więzień filii KL Gross Rosen w Książu, któremu udało się uniknąć zagłady i schronić w Ameryce. W kwietniu 1985 roku zwiedził podziemia Książa i stwierdził, że 26 lutego 1945 roku „żaden z chodników nie był obetonowany”. Weiss wchodząc do podziemi powiedział, że nie widać dużej komory, która znajdowała się po prawej stronie naprzeciw bocznego korytarza, w tym miejscu jest teraz obetonowana ściana. Idąc dalej powiedział, „że coś mu się w układzie tych korytarzy nie zgadza, były jeszcze inne, których teraz nie widać”. Informacje Weissa były publikowane w książkach i prasie. Trudno wątpić w ich wiarygodność, skoro pochodzą od bezpośredniego świadka. Przedsiębiorstwo Robót Górniczych w Wałbrzychu dokonało odwiertu w betonie na ok. 1.20 m., ale wiertło „udusiło się” i wtedy roboty przerwano. Trudno zrozumieć decyzję o zaprzestaniu wierceń, bo mogło to być typowe zakleszczenie się wiertła w dotarciu do stalowej belki, co pozwala sądzić, że dalej za tą ścianą jest sztolnia. Górnicy chcieli kontynuować wiercenia, ale decyzja była jednoznaczna, roboty więc przerwano. Istnienie innych korytarzy i komór potwierdzają widoczne zamurowania w tunelach i biegnące poziomo pod sufitem rury utopione w betonowych ścianach na końcu tuneli. Rozmiar rur i materiał, z którego są wykonane, świadczą o ich przeznaczeniu do celów produkcyjnych."
Mam nadzieję, że temat się spodoba i da początek ciekawej dyskusji. Jakby co, postaram się jeszcze coś dodać w komentarzach .
Książ (niem. Fürstenstein) – zespół rezydencjalny znajdujący się w Wałbrzychu w dzielnicy Książ, na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego, wchodzi także w skład Szlaku Zamków Piastowskich. Obejmuje trzeci co do wielkości zamek w Polsce (po zamku w Malborku i Zamku Królewskim na Wawelu). Jego niewielka część, w tym znajdujący się w części centralnej zamek piastowski, jest udostępniona zwiedzającym. Zespół zamkowy stanowi administracyjnie część miasta Wałbrzych
W 1941 roku władze III Rzeszy przejęły zamek, a Organizacja Todt przystąpiła do przekształcania zamku w siedzibę stanu. Przed głównym portalem wydrążono szyb windowy głębokości 50 metrów.
Po drugiej wojnie światowej Książ znalazł się w granicach Polski. Został zdewastowany przez stacjonujące w nim wojska radzieckie. W 1956 roku rozpoczęto prace renowacyjne.
Całkiem nieźle tajemnice tego zamku zostały opisane w programie pt. "Sensacje XX wieku" pana Wołoszańskiego. Nie jest to może wszystko, ale na początek w sam raz .
Cz. 1
Cz.2
Relacja bezpośredniego świadka budowy tuneli (fragment artykułu ze strony www.ksiaz.eu)
" (...) w podziemiach Książa znajdujemy do dziś liczne ślady wskazujące ewidentnie na celowe zablokowanie ciągów tunelowych, a także górnych i dolnych kondygnacji. To co nam pozostawili Niemcy, to zaledwie przedsionek do właściwej części inwestycji. Zwrócił na to uwagę świadek o niepodważalnej renomie, a mianowicie sam Jan Weiss, były więzień filii KL Gross Rosen w Książu, któremu udało się uniknąć zagłady i schronić w Ameryce. W kwietniu 1985 roku zwiedził podziemia Książa i stwierdził, że 26 lutego 1945 roku „żaden z chodników nie był obetonowany”. Weiss wchodząc do podziemi powiedział, że nie widać dużej komory, która znajdowała się po prawej stronie naprzeciw bocznego korytarza, w tym miejscu jest teraz obetonowana ściana. Idąc dalej powiedział, „że coś mu się w układzie tych korytarzy nie zgadza, były jeszcze inne, których teraz nie widać”. Informacje Weissa były publikowane w książkach i prasie. Trudno wątpić w ich wiarygodność, skoro pochodzą od bezpośredniego świadka. Przedsiębiorstwo Robót Górniczych w Wałbrzychu dokonało odwiertu w betonie na ok. 1.20 m., ale wiertło „udusiło się” i wtedy roboty przerwano. Trudno zrozumieć decyzję o zaprzestaniu wierceń, bo mogło to być typowe zakleszczenie się wiertła w dotarciu do stalowej belki, co pozwala sądzić, że dalej za tą ścianą jest sztolnia. Górnicy chcieli kontynuować wiercenia, ale decyzja była jednoznaczna, roboty więc przerwano. Istnienie innych korytarzy i komór potwierdzają widoczne zamurowania w tunelach i biegnące poziomo pod sufitem rury utopione w betonowych ścianach na końcu tuneli. Rozmiar rur i materiał, z którego są wykonane, świadczą o ich przeznaczeniu do celów produkcyjnych."
Mam nadzieję, że temat się spodoba i da początek ciekawej dyskusji. Jakby co, postaram się jeszcze coś dodać w komentarzach .
Sylwetka jednego z największych wrestlerów na świecie. Bardzo ciekawy człowiek, po części Polak więc stąd pewnie sklonności do wypicia.
- Jadąc na walkę, musiałem zatrzymać samochód. Wymiotowałem - tak bardzo bałem się konfrontacji z Andre – wspomina Hulk Hogan. Gdy miał przed sobą olbrzyma mierzącego 224 centymetry wzrostu, drżał z przerażenia.
Podnieść samochód? Żaden problem!
Gdy latem 1987 roku obaj wyszli na ring, Andre Roussimoff był dwa miesiące po 41. urodzinach. Zdaniem lekarzy od kilku lat nie miał prawa żyć. Na ich walkę, do hali Silverdome, przyszło 93 tysiące ludzi. Nigdy wcześniej żadne wydarzenie sportowe nie przyciągnęło pod jeden dach takiej liczby osób. Gigant zgodził się przegrać, ale Hogan wciąż bał się wyjść na ring...
Andre Roussimoff urodził się w Grenoble, we Francji, jako syn Bułgara i Polki. Jego ojciec, Borys, wyjechał z Bułgarii w 1934 r. Pewnego dnia, pracujący z nim Polak, pokazał mu zdjęcie swojej siostry. Marianna olśniła Borysa i, wedle rodzinnej legendy, zaczął zbierać pieniądze na jej przyjazd. Gdy już przyjechała, drogi odwrotu nie było, wkrótce odbył się ślub, a zakochani stworzyli udaną rodzinę.
Andre był trzecim dzieckiem bułgarsko-polskiej pary. Choć w chwili porodu ważył 5 kilogramów, długo nic nie wskazywało na to, że będzie większy od przeciętnego człowieka. - Dopiero gdy miał 16 lat, zauważyliśmy, że staje się bardzo duży. Szybko stał się atrakcją w naszym miasteczku, ludzie nie mogli oderwać od niego wzroku – wspomina brat Andre, Jacques. Rodzice zawsze bez słowa brali co życie daje, więc nie wysyłali Andre do lekarzy. Będzie duży i tyle.
Od początku garnął się do sportu. Gdy wcielał się w bramkarza, nie sposób było mu strzelić gola, bo zasłaniał całą bramkę. W polu wykonywał pracę trzech dorosłych mężczyzn. Gdy trzeba było zmienić koło w samochodzie, po prostu unosił je w górę. Gdy nim jechał, głowa wystawała przez dziurę w dachu. Gdy wysiadał, udawał, że zaklinował się w drzwiach, a wyślizgując się, unosił samochód wraz ze sobą. Taki żart.
Auta nigdy nie stanowiły dla niego problemu. - Był już wtedy znanym wrestlerem. Kilku gości dokuczało mu w barze i choć Andre był wyjątkowo cierpliwym człowiekiem, tym razem nie wytrzymał – wspomina promotor Arnold Skaaland. - Wyszedł za nimi z baru. Gdy schowali się w aucie, po prostu przewrócił samochód do góry kołami. Z czwórką ludzi w środku! Chciałbym zobaczyć, jak tłumaczą policjantowi, że olbrzym przewrócił ich auto – dodaje ze śmiechem.
Puszkami po piwie w Hulka Hogana
Andre siał już wtedy popłoch nie tylko na ulicach, ale też na ringu. To dzięki niemu World Wrestling Entertainment stał się światowym fenomenem. Gdy jechał do Afryki, przybierał ksywę "Monster Eiffel Tower", do Japonii jeździł jako "Monster Roussimoff" (Największa postać w Japonii od czasu Godzilli – krzyczały plakaty), w Kanadzie pojawił się pod pseudonimem "Geant Ferre". Porzucił go, gdy na dobre zawitał do Stanów Zjednoczonych, wtedy też stał się "Andre the Giant". Dzięki temu zabiegowi, nawet przeciętnie rozgarnięty Amerykanin mógł się domyślić, kogo spodziewać się na show.
Specjalnie użyłem słowa "show", bo trudno uznać reżyserowane, udawane walki za prawdziwy sport. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy zawodnik wychodzący na ring był atletą i musiał liczyć się ze sporą liczbą bolesnych ciosów. Kto widział film "Zapaśnik" z Mickeyem Rourke'em, wie o co chodzi. Nic więc dziwnego, że promotorzy walk Andre często mieli problemy ze znalezieniem przeciwnika. - Jego siła była niewyobrażalna i on sam do końca nie zdawał sobie z niej sprawy. Gdy rzucał przeciwnikiem, ten lądował dwa ringi obok – wspomina jeden z jego rywali, "Gorilla Monsoon".
Gigant jeździł od stanu do stanu, ściągając na widownię tłumy ludzi. Podróż z nim była prawdziwym utrapieniem dla Hulka Hogana. - W furgonetce zawsze siedział w ostatnim rzędzie i popijał piwo. Gdy opróżnił już puszkę, rzucał nią w moją głowę. Zawsze trafiał – wspomina gwiazdor WWE. Na takie zachowanie mógł pozwolić sobie tylko Andre, tylko on nie bał się łomotu od Hogana.
Największy Pijak Świata
O mocnej głowie bułgarsko-polskiego Francuza krążą legendy. Gdy trzymał puszkę piwa, całkowicie ginęła w jego ogromnej dłoni i nie było widać co pije. Ale wątpliwości nie było, bo od alkoholu nigdy nie stronił. Rekordowy wynik to 156 piw podczas jednego posiedzenia. Do obiadu potrafił opróżnić kilkanaście puszek, podlać to kilkoma butelkami wina, a na deser dorzucić kilka lampek koniaku. Albo whisky.
Gdy się rozkręcał, koledzy od kielicha byli już nieżywi, wreszcie Andre kończył, wsiadał do samochodu i spokojnie wracał do domu lub... wychodził na ring. - Zawsze był naszym szoferem. Nieważne ile wypił, wyglądał na trzeźwego – wspomina jego brat. W ten sposób dochrapał się nawet oficjalnego tytułu "Największego Pijaka na Świecie".
Na ringu był bogiem, ale życie codzienne było dla niego utrapieniem. - W samolocie, nawet fotele w pierwszej klasie były dla niego zbyt małe, więc najczęściej podróżował siedząc na podłodze. Jego palce były zbyt duże, by mógł wybrać numer na telefonie. Prysznic sikał mu na brzuch. Nigdy nie poszedł do kina czy do teatru, bo nie chciał nikomu zasłaniać. Tak wyglądało jego życie codzienne, a on znosił to z niesamowitą wręcz cierpliwością – mówi jego kolega i zarazem agent, Tim White. - Jego palce były wielkości banana! - potwierdza rywal z ringu, Freddie Blassie. Specom od marketingu jego wzrost nie wystarczał. Do wywiadów telewizyjnych stawał na pudle, wtedy reporter sięgał mu co najwyżej do pasa. To również znosił z cierpliwością.
Umrzesz przed czterdziestką
Mimo ostrzeżeń lekarzy, żył na całego. Podczas wizyty w Japonii, po raz pierwszy został dokładnie zbadany. Miejscowi specjaliści orzekli, że Andre cierpi na gigantyzm i będzie rósł do końca życia. Ostrzegali, że najprawdopodobniej nie dożyje do czterdziestki, zachował to dla siebie, rodzina nie poznała diagnozy. Większość ludzi odebrałaby to jak wyrok śmierci, on zrozumiał to jako sygnał, by każdy kolejny dzień traktować jakby miał być ostatnim, czerpać z życia garściami. - Nic się nie martw, wszystko jest w porządku – powtarzał przyjaciołom, nie miał zamiaru zwalniać. Żył na całego i bawił się na całego. W każdym mieście miał dziewczynę. - Był jak typowy olbrzym z bajki. Dysponował niespotykaną siłą, ale gołębim sercem. Nic dziwnego, że kobiety lgnęły do niego przy każdej okazji – mówi promotor WWE Vince McMahon.
Organizm coraz częściej protestował. Gdy miał 35 lat, ważył około 200 kilogramów. Wstając z łóżka złamał kostkę, rekonwalescencja była długa i bolesna, trudno było znaleźć nawet odpowiednie kule. Andre wrócił jednak na ring i jeszcze przez kilka lat bawił, przerażał i fascynował. Z roku na rok był jednak coraz wolniejszy, bolało go całe ciało. Wreszcie zdecydował poddać się operacji pleców.
Anestezjolog długo zastanawiał się nad porcją środka usypiającego, zbyt duża dawka mogłaby się skończyć tragicznie, pobudka olbrzyma w trakcie zabiegu też nie była wesołą wizją. Z pomocą przyszli przyjaciele wrestlera, którzy uraczyli go dwiema 0,7-litrowymi flaszkami polskiej wódki. Operacja poszła zgodnie z planem, jednak nie przyniosła Andre wyraźnej ulgi i na ringu coraz częściej widziano u niego grymas bólu, gdy dźwigał rywali wysoko nad głowę i ciskał nimi o ziemię.
Olbrzym aktorem
Niesamowite warunki fizyczne i ciekawa osobowość szybko zwróciły na Andre uwagę filmowców. W amerykańskim serialu "The Six Million Dollar Man" zagrał Wielką Stopę, w "Conanie Niszczycielu" wcielił się w rolę rogatego giganta i padł z ręki Arnolda Schwarzeneggera. Najmilej wspominał jednak rolę w filmie "Narzeczona dla Księcia" - można by rzecz, że zagrał samego siebie – dobrodusznego olbrzyma. Film okazał się kasowym hitem – w USA i Kanadzie zarobił ponad 30 milionów dolarów.
Andre był skryty. Przyjaciołom w Stanach Zjednoczonych niewiele mówił o swojej przeszłości. Praktycznie nie wspominał o swojej córce, która widziała go kilka razy w życiu. To, że nie mówił, nie oznacza jednak, że wyrzekł się swoich korzeni. Kilkakrotnie wracał do swojej rodzinnej miejscowości. Gdy już był na miejscu, szedł do ulubionej knajpy i grał w karty z dawnymi znajomymi.
Do Francji po raz ostatni wrócił w 1993 roku, na wieść o śmierci ojca. Cztery dni po pogrzebie był w Paryżu i szykował się do powrotu do Stanów Zjednoczonych. Zasnął i już się nie obudził. W chwili śmierci ważył 250 kilogramów, serce nie wytrzymało takiego obciążenia. Tak jak sobie życzył, ciało zostało przetransportowane na jego ranczo w Północnej Karolinie i tam skremowane. Choć ostatnie lata spędził z dala od życia publicznego, na pogrzebie zjawiło się ponad 200 przyjaciół.
White: - Choć pracował na ringu, nigdy nikogo nie skrzywdził. Życzę wszystkim, by spotkali na swojej drodze tak wspaniałego człowieka. On był totalnie wyjątkowy.
Krótki tribute na koniec.
- Jadąc na walkę, musiałem zatrzymać samochód. Wymiotowałem - tak bardzo bałem się konfrontacji z Andre – wspomina Hulk Hogan. Gdy miał przed sobą olbrzyma mierzącego 224 centymetry wzrostu, drżał z przerażenia.
Podnieść samochód? Żaden problem!
Gdy latem 1987 roku obaj wyszli na ring, Andre Roussimoff był dwa miesiące po 41. urodzinach. Zdaniem lekarzy od kilku lat nie miał prawa żyć. Na ich walkę, do hali Silverdome, przyszło 93 tysiące ludzi. Nigdy wcześniej żadne wydarzenie sportowe nie przyciągnęło pod jeden dach takiej liczby osób. Gigant zgodził się przegrać, ale Hogan wciąż bał się wyjść na ring...
Andre Roussimoff urodził się w Grenoble, we Francji, jako syn Bułgara i Polki. Jego ojciec, Borys, wyjechał z Bułgarii w 1934 r. Pewnego dnia, pracujący z nim Polak, pokazał mu zdjęcie swojej siostry. Marianna olśniła Borysa i, wedle rodzinnej legendy, zaczął zbierać pieniądze na jej przyjazd. Gdy już przyjechała, drogi odwrotu nie było, wkrótce odbył się ślub, a zakochani stworzyli udaną rodzinę.
Andre był trzecim dzieckiem bułgarsko-polskiej pary. Choć w chwili porodu ważył 5 kilogramów, długo nic nie wskazywało na to, że będzie większy od przeciętnego człowieka. - Dopiero gdy miał 16 lat, zauważyliśmy, że staje się bardzo duży. Szybko stał się atrakcją w naszym miasteczku, ludzie nie mogli oderwać od niego wzroku – wspomina brat Andre, Jacques. Rodzice zawsze bez słowa brali co życie daje, więc nie wysyłali Andre do lekarzy. Będzie duży i tyle.
Od początku garnął się do sportu. Gdy wcielał się w bramkarza, nie sposób było mu strzelić gola, bo zasłaniał całą bramkę. W polu wykonywał pracę trzech dorosłych mężczyzn. Gdy trzeba było zmienić koło w samochodzie, po prostu unosił je w górę. Gdy nim jechał, głowa wystawała przez dziurę w dachu. Gdy wysiadał, udawał, że zaklinował się w drzwiach, a wyślizgując się, unosił samochód wraz ze sobą. Taki żart.
Auta nigdy nie stanowiły dla niego problemu. - Był już wtedy znanym wrestlerem. Kilku gości dokuczało mu w barze i choć Andre był wyjątkowo cierpliwym człowiekiem, tym razem nie wytrzymał – wspomina promotor Arnold Skaaland. - Wyszedł za nimi z baru. Gdy schowali się w aucie, po prostu przewrócił samochód do góry kołami. Z czwórką ludzi w środku! Chciałbym zobaczyć, jak tłumaczą policjantowi, że olbrzym przewrócił ich auto – dodaje ze śmiechem.
Puszkami po piwie w Hulka Hogana
Andre siał już wtedy popłoch nie tylko na ulicach, ale też na ringu. To dzięki niemu World Wrestling Entertainment stał się światowym fenomenem. Gdy jechał do Afryki, przybierał ksywę "Monster Eiffel Tower", do Japonii jeździł jako "Monster Roussimoff" (Największa postać w Japonii od czasu Godzilli – krzyczały plakaty), w Kanadzie pojawił się pod pseudonimem "Geant Ferre". Porzucił go, gdy na dobre zawitał do Stanów Zjednoczonych, wtedy też stał się "Andre the Giant". Dzięki temu zabiegowi, nawet przeciętnie rozgarnięty Amerykanin mógł się domyślić, kogo spodziewać się na show.
Specjalnie użyłem słowa "show", bo trudno uznać reżyserowane, udawane walki za prawdziwy sport. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy zawodnik wychodzący na ring był atletą i musiał liczyć się ze sporą liczbą bolesnych ciosów. Kto widział film "Zapaśnik" z Mickeyem Rourke'em, wie o co chodzi. Nic więc dziwnego, że promotorzy walk Andre często mieli problemy ze znalezieniem przeciwnika. - Jego siła była niewyobrażalna i on sam do końca nie zdawał sobie z niej sprawy. Gdy rzucał przeciwnikiem, ten lądował dwa ringi obok – wspomina jeden z jego rywali, "Gorilla Monsoon".
Gigant jeździł od stanu do stanu, ściągając na widownię tłumy ludzi. Podróż z nim była prawdziwym utrapieniem dla Hulka Hogana. - W furgonetce zawsze siedział w ostatnim rzędzie i popijał piwo. Gdy opróżnił już puszkę, rzucał nią w moją głowę. Zawsze trafiał – wspomina gwiazdor WWE. Na takie zachowanie mógł pozwolić sobie tylko Andre, tylko on nie bał się łomotu od Hogana.
Największy Pijak Świata
O mocnej głowie bułgarsko-polskiego Francuza krążą legendy. Gdy trzymał puszkę piwa, całkowicie ginęła w jego ogromnej dłoni i nie było widać co pije. Ale wątpliwości nie było, bo od alkoholu nigdy nie stronił. Rekordowy wynik to 156 piw podczas jednego posiedzenia. Do obiadu potrafił opróżnić kilkanaście puszek, podlać to kilkoma butelkami wina, a na deser dorzucić kilka lampek koniaku. Albo whisky.
Gdy się rozkręcał, koledzy od kielicha byli już nieżywi, wreszcie Andre kończył, wsiadał do samochodu i spokojnie wracał do domu lub... wychodził na ring. - Zawsze był naszym szoferem. Nieważne ile wypił, wyglądał na trzeźwego – wspomina jego brat. W ten sposób dochrapał się nawet oficjalnego tytułu "Największego Pijaka na Świecie".
Na ringu był bogiem, ale życie codzienne było dla niego utrapieniem. - W samolocie, nawet fotele w pierwszej klasie były dla niego zbyt małe, więc najczęściej podróżował siedząc na podłodze. Jego palce były zbyt duże, by mógł wybrać numer na telefonie. Prysznic sikał mu na brzuch. Nigdy nie poszedł do kina czy do teatru, bo nie chciał nikomu zasłaniać. Tak wyglądało jego życie codzienne, a on znosił to z niesamowitą wręcz cierpliwością – mówi jego kolega i zarazem agent, Tim White. - Jego palce były wielkości banana! - potwierdza rywal z ringu, Freddie Blassie. Specom od marketingu jego wzrost nie wystarczał. Do wywiadów telewizyjnych stawał na pudle, wtedy reporter sięgał mu co najwyżej do pasa. To również znosił z cierpliwością.
Umrzesz przed czterdziestką
Mimo ostrzeżeń lekarzy, żył na całego. Podczas wizyty w Japonii, po raz pierwszy został dokładnie zbadany. Miejscowi specjaliści orzekli, że Andre cierpi na gigantyzm i będzie rósł do końca życia. Ostrzegali, że najprawdopodobniej nie dożyje do czterdziestki, zachował to dla siebie, rodzina nie poznała diagnozy. Większość ludzi odebrałaby to jak wyrok śmierci, on zrozumiał to jako sygnał, by każdy kolejny dzień traktować jakby miał być ostatnim, czerpać z życia garściami. - Nic się nie martw, wszystko jest w porządku – powtarzał przyjaciołom, nie miał zamiaru zwalniać. Żył na całego i bawił się na całego. W każdym mieście miał dziewczynę. - Był jak typowy olbrzym z bajki. Dysponował niespotykaną siłą, ale gołębim sercem. Nic dziwnego, że kobiety lgnęły do niego przy każdej okazji – mówi promotor WWE Vince McMahon.
Organizm coraz częściej protestował. Gdy miał 35 lat, ważył około 200 kilogramów. Wstając z łóżka złamał kostkę, rekonwalescencja była długa i bolesna, trudno było znaleźć nawet odpowiednie kule. Andre wrócił jednak na ring i jeszcze przez kilka lat bawił, przerażał i fascynował. Z roku na rok był jednak coraz wolniejszy, bolało go całe ciało. Wreszcie zdecydował poddać się operacji pleców.
Anestezjolog długo zastanawiał się nad porcją środka usypiającego, zbyt duża dawka mogłaby się skończyć tragicznie, pobudka olbrzyma w trakcie zabiegu też nie była wesołą wizją. Z pomocą przyszli przyjaciele wrestlera, którzy uraczyli go dwiema 0,7-litrowymi flaszkami polskiej wódki. Operacja poszła zgodnie z planem, jednak nie przyniosła Andre wyraźnej ulgi i na ringu coraz częściej widziano u niego grymas bólu, gdy dźwigał rywali wysoko nad głowę i ciskał nimi o ziemię.
Olbrzym aktorem
Niesamowite warunki fizyczne i ciekawa osobowość szybko zwróciły na Andre uwagę filmowców. W amerykańskim serialu "The Six Million Dollar Man" zagrał Wielką Stopę, w "Conanie Niszczycielu" wcielił się w rolę rogatego giganta i padł z ręki Arnolda Schwarzeneggera. Najmilej wspominał jednak rolę w filmie "Narzeczona dla Księcia" - można by rzecz, że zagrał samego siebie – dobrodusznego olbrzyma. Film okazał się kasowym hitem – w USA i Kanadzie zarobił ponad 30 milionów dolarów.
Andre był skryty. Przyjaciołom w Stanach Zjednoczonych niewiele mówił o swojej przeszłości. Praktycznie nie wspominał o swojej córce, która widziała go kilka razy w życiu. To, że nie mówił, nie oznacza jednak, że wyrzekł się swoich korzeni. Kilkakrotnie wracał do swojej rodzinnej miejscowości. Gdy już był na miejscu, szedł do ulubionej knajpy i grał w karty z dawnymi znajomymi.
Do Francji po raz ostatni wrócił w 1993 roku, na wieść o śmierci ojca. Cztery dni po pogrzebie był w Paryżu i szykował się do powrotu do Stanów Zjednoczonych. Zasnął i już się nie obudził. W chwili śmierci ważył 250 kilogramów, serce nie wytrzymało takiego obciążenia. Tak jak sobie życzył, ciało zostało przetransportowane na jego ranczo w Północnej Karolinie i tam skremowane. Choć ostatnie lata spędził z dala od życia publicznego, na pogrzebie zjawiło się ponad 200 przyjaciół.
White: - Choć pracował na ringu, nigdy nikogo nie skrzywdził. Życzę wszystkim, by spotkali na swojej drodze tak wspaniałego człowieka. On był totalnie wyjątkowy.
Krótki tribute na koniec.
Najlepszy komentarz (25 piw)
K................U
• 2012-08-07, 11:39
Wrestling jest wyreżyserowany ale beke mam z was jeżeli myślicie że tak po prostu wystarczy wyjść na ring i "udawać" (piszę w cudzysłowie bo spróbujcie udać skok z narożnika). Hogan mógł mieć stres chociażby dlatego że na tej gali na której walczył z Andre było ponad 90 tys. ludzi a on musiał dźwignąć takiego olbrzyma. Wystarczy że akurat w tym momencie nie poradziłby sobie z ciężarem i idol całych Stanów ostro by się skompromitował na oczach tysięcy na stadionie i milionów przed telewizorami. Śmiejecie się z wrestlingu a lepsze to niż ustawione walki Pudziana czy niektóre ustawione mecze piłki nożnej w Polskiej lidze, przynajmniej tutaj wiem o co biega a nie jestem oszukiwany. Widzę że pojęcie rozrywka sportowa jeszcze przerasta Polaków.
Z Wikipedii
Teraz wyobraźcie sobie , takie coś u was na balkonie
Cytat:
Acerodon grzywiasty (Acerodon jubatus) - zagrożony wyginięciem endemiczny gatunek nietoperza z rodziny rudawkowatych. Występuje na Filipinach. Ma największą rozpiętość skrzydeł wśród nietoperzy - mierzy ona 1,5-1,7 metra
Teraz wyobraźcie sobie , takie coś u was na balkonie
Najlepszy komentarz (59 piw)
kaiel
• 2012-05-23, 0:22
wygląda jak cygan w parasolu
Portret Leonida Stadnika, mierzącego 256 cm wzrostu Ukraińca uznanego za najwyższego człowieka na świecie. Mężczyzna cierpi na chorobę zwaną gigantyzmem. W filmie przedstawione są też inne wysokie osoby mieszkające na całym świecie.
Największy pies na świecie, karmią go chyba Małymi dziećmi
Najlepszy komentarz (25 piw)
TooNA
• 2009-12-26, 13:53
można na nim dojeżdżać do pracy... ;]
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów