18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 5 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#pamiętnik

Pamiętnik kobiety
Janken • 2012-10-15, 18:11
Z pamiętnika kobiety:
"Stuknęłam faceta w beemwicy - przez przypadek - lekko, z tyłu w zderzak. Wyskoczył wielki mięśniak z rykiem: "Masz jakiś problem?!" Rada nie rada, zaczęłam opowiadać. A teraz minęły dwie godziny, siedzimy sobie razem i płaczemy..."
Pamiętnik z Czarnobyla
Kakutniaczek • 2012-08-15, 13:26
Witam,

Troszkę czytania - więc nie wiem czy wszystkie gimbusy będą chciały badać temat.

Czarnobyl - Wspomnienia

Temelin, tak jak Czarnobyl, to też konstrukcja posadowiona

na gruncie niestabilnym IV kategorii sejsmicznej,

czyżby ….powtórka z rozrywki…. - i K I E D Y ?????


punkt kontrolny „Dietiatki” – wejscie do Strefy Wysiedlonej – Zona Otczuzdienija

(W nocy z 25 na 26.04.1986 o godz. 21 min 20 czasu Greenwich zarejestrowano w rejonie Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej [CzEA] wstrząs sejsmiczny. Stwierdzono wystąpienie fal powierzchniowych o okresie 1,35 do 1,50. Przy ocenie epicentrum tego trzęsienia ziemi uzyskano dane dla fal o prędkościach podłużnych Vp = 6,2 km/s; fal poprzecznych Vs = 3,6 km/s; fal powierzchniowych Vr = 2,9 km/s, dla okresu T = 1s.

Epicentrum znajdowało się w odległości ok. 10 km na wschód od CzEA. Ocena magnitudy była zgodna ze wszystkich stacji pomiarowych, wynosiła ona M(lv) = 1,3; M(lh) = 1,4;

MPVA = 2,5.

W skali intensywności trzęsień Marcelii-Sieberga , trzęsienia o magnitudach M (1,5 - 3,5) należą do słabych. Jednakże na terytoriach położonych na platformach, w miejscach uskoków tektonicznych (a tak jest na płycie Czarnobylskiej), skutki trzęsień 2, 3 razy przewyższają skutki zwykłych trzęsień.

Wynik, uszkodzone systemy instalacji chłodzenia pod III i IV Reaktorem i wystarczyło na tyle że o godz. 01, min 23 czasu Greenwich, cztery godziny po trzęsieniu nastąpił znany i ogólnie sławny w y b u c h p a r o w y .

A kiedy nastąpi w Temelinie ….................... ???? (!)

Maj 1995, remont jakiegoś mostu w Berlinie. Mam przygotować dane o alternatywnych technologiach nowych tworzyw.

Co to są siarkobetony ? Spotykam się z dr-em Żakiewiczem (Warszawa-Anin). Dostaję wyczerpujące mnie informacje. 1.06.95, zwracam dr-owi Żakiewiczowi udostępnione materiały. Rozmowa, ogólne ble, ble…,

pytanie „Co Pan wie o energetyce jądrowej ?”.

Niewiele, coś tam kiedyś robiłem z materiałami osłonowymi (patent na cementy barowe).

Ma Pan zaproszenie na jutro (sobota 2.06.95) do Łodzi. Koszty będzie miał Pan zwrócone.

Łódź, firma Korserwis. Prezes Szymczak.

Wie Pan, 4.06 (poniedziałek) jest w Kijowie spotkanie u ministra Chołoszy (MinCzarnobyl). Złożyliśmy w grupie międzynarodowych specjalistów ofertę aplikacji siarkobetonów, jako materiału do remontu sarkofagu.

Spotkanie będzie w obecności przedstawicieli polskiej ambasady, będą specjaliści ukraińscy.

Z naszej strony są specjaliści od finansowania, nie ma żadnego technika. Nie musi się Pan odzywać, ale gdyby były jakieś pytania…, nie chcemy się skompromitować.

Pojedzie Pan, wylot jutro z Okęcia. Być może trzeba będzie z tydzień zostać, przejrzeć materiały i dokumentacje Czarnobyla - o ile Ukraińcy zgodzą się ją udostępnić.

Jadę, …. odebrałem bilet na samolot, jakąś kasę na koszty.

Przed wyjazdem dzwonię do Gdańska, do Andrzeja (Andrzej był szefem ochrony radiologicznej na Żarnowcu). Andrzej, wszystko co wiesz o Czarnobylu. Mam spotkanie w Kijowie, nie chcę wyjść na idiotę. Rozmowa z Andrzejem – III Raport MAEA z Wiednia, informacje, co kto, gdzie i jak … !

Coś już wiem.

Niedziela 3.06.95. Przylot na Boryspol w Kijowie. Piękna pogoda.

Szef biura w Kijowie zaprasza na szaszłyki. Ble.., ble…, plus „procenty” za dużo tego. Poniedziałek 4.06. – wszyscy „umoczeni”, spotkanie w Ambasadzie, godz. 12.00, każdy rozgląda się za wodą mineralną. Godz. 15.00, gabinet Ministra Chołoszy. Jest prof. Tokarewski, dyrektor MNTC UKRYTIE (Mieżduresortowyj Nauczno-Technicznyj Centr UKRYTIE – Czarnobyl), dwóch ukraińskich specjalistów.

Z naszej strony Krzysztof (prowadzi sprawy finansowania grantów w firmie), Jurek (jest dyrektorem handlowym, podlega mu współpraca obrót z WNP), dwóch pracowników ambasady i ja. Prowadzi Krzysztof. Opowiada o siarkobetonach.

Czas audiencji – godzina.

Mija 45 minuta monologu Krzysia. Wszyscy już przysypiamy (wczorajszy szaszłyk). Ble.., ble.., miałem się nie odzywać. Ale nie wytrzymałem.

Panie Ministrze. Mija 9 lat, było tu już ze 300 firm. Mogą być i w latach następnych, jak w kalejdoskopie. Nie to jest ważne. Teren Zony to IV kategoria sejsmiczna. W roku 1986 (26.04.) miało miejsce trzęsienie Ziemi. Wynik katastrofa. Kolejne trzęsienie Ziemi będzie Pan miał gdzieś za rok (czerwiec – lipiec 96). To wszystko jest policzalne Jak pieprznie, będzie powtórka z rozrywki. To może już wcześniej pomyśleć o wyprzedzających zabezpieczeniach.

Minister, Panie, co mi Pan tu za głupoty opowiada.

Ja – Pan zna treści III Raportu Komisji ONZ z r. 1993, są tam pewne ostrożne spekulacje. Pan mi udostępni dane geologiczne gruntu, podłoża, dokumentacje Zony (Strefa Czarnobyl). Ja Panu w ciągu miesiąca zrobię model matematyczny konsolidacji gruntu, symulacje zjawisk osuwiskowych, data przyszłego trzęsienia i jego magnituda, epicentrum też jest do policzenia. To jak ? Potrzebuję miesiąc …...

Prof. Tokarewski (Ukraińska Akademia Nauk, Dyrektor MNTC UKRYTIE) - Panie Ministrze, to co mówi Pan Farański to prawda. My od 3 miesięcy piszemy do Pana specjalne raporty – bez odpowiedzi. Mamy założone wokół konstrukcji IV Reaktora i Sarkofagu repery. Mierzymy osuwanie się tej konstrukcji w głąb gruntu …,

Odbyła się ostra dyskusja między Ukraińcami. Strona polska przysłuchiwała się tej „wymianie poglądów” z zaskoczeniem. Audiencja zamiast godziny potrwała 2,5 godziny. Wynik – zostaję na najbliższy tydzień w Kijowie, mam dostęp do wszystkich dokumentów i co tam jeszcze chcę. Kolejne spotkanie u Ministra za miesiąc. Po wyjściu, Pan Cieślik (sekretarz Ambasady RP) – Panie Farański, skąd Pan to wszystko wie …, jestem zaskoczony. Mówił Pan o rzeczach jak z filmu s-f. To wszystko jest niesamowite.

Czerwiec – lipiec 95. Polska, Politechnika Łódzka, współpracuję z dr Gawinem i dr Lefikiem. Program Abakus, metoda elementów skończonych (korzystam z dostępu – modemu Uniwersytetu Technicznego w Padwie). Liczę horyzont odkształceń konstrukcji III, IV Energobloku i Sarkofagu w Czarnobylu po 9 latach.

Robię model matematyczny, projekcje zjawisk osuwiskowych, itd., itp. W sumie ok. 20 stron maszynopisu, rysunki, wykresy, obliczenia.

Tzw. Raport nr 2. Całość jeszcze po polsku, ale goni mnie czas, 30.06 95 jestem w Kijowie. W Ambasadzie tłumacz przełożył to wszystko na ukraiński. Piątek, spotkanie na luzie u Tańki (dyrektor gabinetu Prorektora ds. Nauki Uniwersytetu Tarasa Szewczenki w Kijowie). U Ministra mam być w poniedziałek. Jestem na luzie. Ble.., ble.., jakieś drinki.

Tańka ( z wykształcenia, mgr fizyk jądrowy) pokaż co tam masz w tym Twoim Raporcie nr 2. Roman to są teksty techniczne, tłumacz Ci głupoty popisał. Z tym do Chołoszy nie idź. To trzeba uczciwie przetłumaczyć. Tańka podzwoniła. Jak ja ten „pierewod” przeżyłem. Przyszedł Garik (prof. dr hab. Garik Czajka, fizyk jądrowy, akademik UAN) i Baryszkin (prof. dr hab. inż. akademik UAN, szef katedry Żelazobetonu Politechniki Kijowskiej) był jeszcze Walery mąż Tańki (dr inż. Walery Klewko, hydrogeolog Biuro Projektów Energetyki Kijów). Skończyliśmy „pierewod” w niedzielne popołudnie. Pękło 10,5 ltr-a „procentów” (gorsze od „radiacji”), ale na poniedziałek miałem Raport nr 2 przetłumaczony wraz z recenzjami Panów Profesorów (tłumaczy), który via Ambasadę oddałem do Ministra Chołoszy (Ministerstwo Czerieszwyczajnych Sytuacji MinCzarnobyl Ukraina).

25 lipca 95, spotkanie z dr-em Rudko i inż. Filemonowem w Kijowie (MNTC UKRYTIE, AZO „administracja zony otczużdieniaja Czarnobyl”), omawiamy mój Raport nr 2. Dyskusja (3 godziny), uwagi:

….Pan przyjął złe znaki dla wektorów przemieszczeń podłużnych i poprzecznych w podłożu gruntowym. To tak czarno nie wygląda. Wynik symulacji winien być inny …..,

…. Panowie, można dyskutować tak lub inaczej. Z tego materiału wychodzi że na przełomie czerwca/lipca 96 powinno być w Zonie trzęsienie ziemii o „różnych skutkach”. To tylko rok. Jeżeli „grunt pod Elektrownią tą dyskusje zrozumie” to powinien się przyzwoicie zachować. Co szkodzi – „na wsiakij słuczaj” dokonać pewnych zabezpieczeń .., i spokój …,

Uwaga – przypis własny. Grunt pod Zoną za nic nie chciał tej lipcowej (95 r.) dyskusji zrozumieć i zatrząsł się dokładnie 11.05.1996 (sejsmogramy do wglądu). Mimo wszystko na obiekcie UKRYTIE dokonano na przełomie 95/96 pewnych kosmetycznych zabezpieczeń. Po trzęsieniu 11.05.96 posypało się parę blach z sarkofagu, dodatkowe pęknięcia konstrukcji III i IV Reaktora. Trochę wycieków radioaktywnej wody z systemów chłodzenia i specjalnie żadnych większych „atrakcji”.

Dla mnie osobiście po maju 96 „zero satysfakcji”, że to ja miałem rację ….....,

Póki co, dla świętego spokoju, jak już wlazłem w ten Czarnobyl – dostałem inne „drzewka do siusiania” (ot, takie moje powiedzonka, przepraszam..)


prace remontowe przy IV Reaktorze

Sierpień 95. Łażę po Zonie. Zaglądam w każdą dziurę. Zaprzyjaźniam się z szeregiem osób tak z AZO, z MNTC i firm tam pracujących. 11.08.95 podpisuję „protokół namierenij” z MNTC wstępnie regulujący zasady współpracy. Tworzy się program udziału mojej grupy w pracach Czarnobyla. Główne kierunki: remont Sarkofagu, konteneryzacja i zmogilnikowanie porzuconych na terenie Zony radioaktywnych odpadów, biosanitacja radioaktywnie skażonych gleb, konstrukcja pieca do utylizacji radioaktywnie skażonego drewna pochodzącego z wycinek sanitarnych lasów porastających Zonę.

Czarnobyl. Wrażenia niesamowite. Wyobraźcie sobie strefę o areale 40x55 km odgrodzoną i izolowaną. Tamże pracowało (1995-96 rok) ok. 6000 ludzi. Wjazd i wyjazd przez „Dietiatki” kontrola radiologiczna, milicjonery kontrola dokumentów. Wewnątrz strefy wysepki „Zona II”. Tereny radioaktywne o skażeniu monitorowanym satelitarnie. Stacje kontroli dozymetrycznej. Ograniczone „czasy przebywania”. Silna radiacja gleby, drogi, powietrza. Dozymetry indywidualne. Specjalne przepustki. Obszary „III” to miejsca o bardzo silnej radiacji (wnętrze IV Reaktora, Ryżyj Lies, mogilnik Podlesnij, inne) obowiązują specjalne „stroje”. Całość Zony - to szereg bezludnych wiosek i miejscowości. Miasto Czarnobyl, oddalone o ok. 8 km od Elektrowni Czarnobyl.



V,VI Reaktor – niedokonczona inwestycja, poszedl w 1986 oblok - ...., i po „budowie”...

Miasto Pripiat, dawniej 45 tys. mieszkańców – obecnie puste. Skażone ulice, domy, puste, umeblowane mieszkania jak gdyby wszyscy gdzieś znikneli. Używany jest tylko jeden budynek przez służby NTC (Nauczno Techniczny Centr) Pripiat, monitorujące mogilnik Podlesnij. Między pokojami wanienki z wodą, dla zmycia z butów pyłu radioaktywnego, podłogi i ściany (do wys. 0,5 m) wyłożone folią.

Gorodok „Czarnobyl-2”, Obiekt wojskowy w lesie oddalony o ok. 6 km od Elektrowni. Dawniej 3.000 obsługi wojskowej. Jak poszedł obłok promieniotwórczy – wszystkich wymiotło. Ściana anten. Wyobraźcie sobie ścianę konstrukcji metalowej anten o długości jednego kilometra i wysokości 140 m. Do tego 5 wyrzutni studnie po rakietach z głowicami nuklearnymi. Podziemny (był kiedyś po katastrofie 86 w znacznej części wytopiony) kabel łączący „Czarnobyl 2” z elektrownią, zasilanie o mocy 4000 MW. Rozmowa z wojskowymi (płk. Prichodczenko) anteny były zdolne emitować promieniowanie mogące wywołać burze jonizacyjne w dowolnym miejscu globu ziemskiego. Podobno emitowane promieniowanie było zdolne wywoływać stany depresyjno-lękowe u populacji ludzkiej w dowolnym miejscu globu. Taka tam odpowiedź Gorbaczowa na gwiezdne wojny Regana. Gdzieś na terenie byłego ZSRR jest jeszcze jedno takie miejsce.


stacja wojskowa „Czarnobyl – 2”, - anteny, emitery

Mogilnik „Podlesnij”, pomnik przyrody XXI wieku. Dwa bloki. Jeden betonowy „sandwicz” długości ok. 100 m, wysokości 20m, szerokości 30 m. Na przemian beton i odpady moderatora (grafit po pożarze i radioaktywne paliwo), silna radiacja do 4000 mRemów. Całość nieco grzeje (ok. 40 - 60 oC). W pobliżu jak poszedł „obłok” na Czarnobyl-2, zakopane w ziemi przy Podlesnim ciężarówki ze „sprzętem wojskowym” i pozostałościami po głowicach nuklearnych. Całość gruntu nad zakopanymi ciężarówkami „grzeje”, radiacja do 5-6 tys mRem, temperatura gruntu do 80 oC.

Elektrownia. Rok 95, czynny I i III Reaktor. IV Reaktor, to ten co była w 86 katastrofa. II - była ok. 90 roku awaria, pożar turbiny - wyłączony. Reaktory V i VI niedokończona inwestycja, poszedł obłok, całość silnie skażona, odgrodzona.

Miasto Czarnobyl, siedziba Administracji Zony Otczużdienia (Strefy Wysiedlonej). Naczelnik AZO Gienadij Fiodorowicz Jarosławciew jest w randze wiceministra. Podlega mu wszystko w Zonie. Ludzie w Zonie, to pracownicy Elektrowni, służby kontroli medycznej i dozymetrycznej, milicjonery, firmy monitorujące Sarkofag (Artur Korowajew), centrum MNTC (Tokarewski, Mielnikov, Tiagunow), Nadzór Ukraińskiej Akademii Nauk (Barychtar, Sawierskij), SBU (Sużba Bezpecznosti Ukrainy), CzernobylLies (Sawicz) zajmujący ochroną szaty roślinnej, przecinki sanitarne, inne; wydzielone składowiska radioaktywnie skażonego sprzętu (samochody, maszyny budowlane, inne), port Czarnobyl z na wpół zatopionymi statkami żeglugi śródlądowej, stacja kolejowa Janów składująca radioaktywnie skażone zestawy pociągów, lokomotywy, sprzęt kolejowy, itd., itp.

Miasto Sławutycz centrum dla delegacji zagranicznych i zagranicznych specjalistów pracujących w Czarnobylu.

Hot-Spoty, ok. 2.300 porzuconych radioaktywnych kupek o obj. 1 - 2 m3, (wypalone paliwo plus grafit z moderatorów) silna radiacja, oznaczone i monitorowane;

Elektrownia, wspólna konstrukcja III i IV Energobloku i Sarkofagu posadowiona na gruncie piaszczystym, osadzająca się w gruncie. Deformacje przemieszczenia, różnice do 15 cm

Jezioro Azbuczin z pięknymi (radioaktywnymi sumami), lasy, lasy ze zwierzyną o zdegenerowanych organach wewnętrznych ....,

Itd., itp.,

Wrzesień 95 - Maj 96. Konstruowanie się zespołu Engineriig Corps Ltd. Grupy polsko-amerykańsko-holendersko-ukraińskiej, powołanie NTP SULCHER Ltd wykonującego prace sanitacyjne w Czernobylu.

stacja kontroli dozymetrycznej, po przebraniu gotowi do wejscia w „graznoje”

Kwiecień 96, konferencja we Wiedniu X lat Czarnobyla (ok. 500 specjalistów z 350 krajów, z Zony jest w sumie 15 osób), moje dłuższe rozmowy z Jarosławcem (Naczelnik AZO, z Kostienką Minister Ochrony Środowiska Rządu Ukrainy, z Chołoszą, MinCzarnobyl).

Na konferencji ONZ-towskiej jest Premier Marczuk. Ukraina wyłącza I Rektor. Na konferencji spotykam Polaków z PAA (Państwowa Agencja Atomistyki), są zdziwieni, że jako Polak z „wolnej stopy” jestem wespół z delegacją ukraińską.

W Enginering Corps zostaję pełnomocnikiem Zgromadzenia Wspólników nad organizacją prac sanitacyjnych. W maju 96 podpisywane są dokumenty ustanawiające kompetencje i zatwierdzające program. Aleksander ( gen mjr. Mielnikov) były dyrektor ds. naukowych MNTC UKRYTIE zostaje dyrektorem SULCZER-u.

Z Instytutu Svallof ze Szwecji ściągamy sadzonki wierzby wiciowej salix viminalis i nasadzamy ok. 2 ha na silnie radioaktywnych glebach w pobliżu IV Reaktora. Wierzba wiciowa ma właściwości zbierania z gruntów radionuklidów (izotopy Sr, Cs, Pu) i ich w ten sposób sanitacji. W Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii na Rembertowie rozpoczynają się rozmowy (płk Dominas, płk Wertejuk, ppłk Ziętek) o polskiej konstrukcji pieca do suchej destylacji radioaktywnie skażonych drzew, wykonanie prototypu i użytkowanie go do utylizacji w Zonie Czarnobyl.

Rozmowy z dyr. Gligało (CENTRUM - Kijów, organ koordynacyjny powołany dekretem Prezydenta Kuczmy do nadzoru i koordynacji wszystkich służb pracujących w Czarnobylu), akcept naszych programów sanitacyjnych. Przygotowujemy wnioski o dofinansowanie prac z funduszy Komisji Wspólnot Europejskich poprzez program TAKIS.



biuro w Kijowie

Rok 1996, Ściągamy z Polski „piłoramę” (trak do przecierania drewna). Montujemy ją na Czarnobylu-2 (oddana do naszej dyspozycji była baza, stacja wojskowa).

Zdejmujemy i przecieramy radioaktywnie skażone drewno, pierwsze prace nad unieszkodliwianiem tego odpadu. Badania degeneracji tkanki roślinnej (cambium - miazga) w wyniku oddziaływania radionuklidów. Prof. Włoch z Uniwersytetu Śląskiego pobiera próbki drewna w Czarnobylu do oznaczeń stopnia degeneracji tkanek. Ściągamy na zonę specjalistyczny sprzęt, samochody terenowe (z Niemiec - Bundeswehra) do jazdy po radioaktywnie skażonych terenach. Podobno mamy dostać „granty” na realizację naszych programów.

Koniec roku 96. Zmiany organizacyjne w MNTC UKRYTIE.

Rozdział kompetencyjny, tworzy się MNTC Technocentr (wszystko z wyjątkiem Sarkofagu dyrektor Tokarewski) i MNTC UKRYTIE (dyr. Kowalczuk).

Jakieś rozgrywki personalno-kompetencyjne. Sasza (gen. Mielnikov, dyr. SULCZER-u) zadarł z kimś, gdzie nie trzeba. SBU aresztowało Saszę. Najpierw tiurma w Iwankowie (obłast rejonu czarnobylskiego), po rodziny, przyjaciół (może i po trochę moich) staraniach przeniesiony po miesiącu do tiurmy do Kijowa. Tak, siak i owak po 2 m-cach na przepustkę do Polski a z Polski heja.., do USA. Dzisiaj Sasza jest grażdanin USA.

Koniec 1996, z kancelarii Prezydenta Polski dostajemy list podpisany przez Aleksandra Kwaśniewskiego z podziękowaniami „za wkład polskiej myśli technicznej w bezpieczeństwo ekologiczne świata .....”,

Miło nam ...., miło mi .................,

Rok 1997, 1998. Koniec finansowania programów. Nie dostaliśmy kasy z Brukseli. „Zwijamy interes…”.

Lipiec 98, dyskusje o niepokojach sejsmicznych jakie mogą mieć miejsce w r. 1999.

Dostaję prywatne zlecenie z Państwowej Agencji Atomistyki (Departament Ochrony Radiologicznej Kraju, dyr. Jurkowski, prof. Niewodniczański), konsultacja z doc. Józefowiczem Główny Inspektor Bezpieczeństwa Radiologicznego PAA na Konwaliowej w Warszawie. Sierpień 98 jadę do Moskwy (Instytut Fizyki Ziemi Rosyjskiej Akademii Nauk). Spotkanie z prof. Striachowem (sejsmolog, dyrektor Instytutu) i dr-em Czeczierowem adiunkt w Instytucie, specjalista sejsmolog nadzorujący Czarnobyl.

Siedzimy w materiałach, robimy pewne projekcje.

Wychodzi na to, że na płycie ukraińskiej będzie w 1999 spokój.

Jeżeli rąbnie to w basenie Morza Śródziemnego.

Można by to policzyć, gdzie rąbnie w którym miejscu, jaka magnituda …, kiedy ….

Ale wszędzie koszty. Pobyt w Moskwie jest kosztowny ( z PAA na koszty zlecenia w sumie dostałem 6 tys. zł) …, a trzeba by było zostać jeszcze ze dwa tygodnie.

Wracam do Warszawy.

Piszę Raport dla PAA (Ocena stanu bezpieczeństwa ..,). Rozliczam zlecenie.

I tylko gdy w 1999 roku oglądałem komunikaty o trzęsieniu Ziemi w Turcji, o prawie 20 tys. ofiar to gdzieś w sercu była gorycz. Dlaczego nie zostałem w Moskwie jeszcze te dwa tygodnie. Dlaczego w projekcjach ograniczyłem się tylko do płyty ukraińskiej. Dlaczego nie poszedłem dalej i nie odpowiedziałem na pytanie gdzie rąbnie i z jaką siłą .., dlaczego, dlaczego ?

Cóż, w Moskwie liczyłem każdy grosz - tak mało miałem środków.

Tylko to nie jest odpowiedź ...... !

Październik 98. Spotkanie w Urzędzie Rady Ministrów na Ujazdowskich u p. Litwinowicza (doradca premiera Balcerowicza).

Temat Balcerowicz publicznie zadeklarował pomoc Polski Ukrainie na Czarnobyl w wysokości 10 mln USD (po 1 mln USD rocznie).

Chcielibyśmy w ramach tych pieniędzy „sprzedać polską myśl techniczną”. Pan Litwinowicz - Panie Romanie, nie bądź Pan naiwny.

Żadnych pieniędzy ani centa nie ma.

Tak sobie to Balcerowicz powiedział.

Prasa to nagłośniła i niepotrzebnie. Dzisiaj w dobrym tonie jest „o tym nie wspominać”.

Październik 98, Konferencja międzynarodowa w Sławutyczy pod Czarnobylem. Problemy bezpieczeństwa Zony. Zjeżdża się ekipa ze świata, z Departamentu Energetyki USA, Ministrowie Energetyki Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, inne VIP-y. Dużo znajomych nazwisk.

Mam zaproszenie, program, mam zgłosić komunikat. Dostaję taryfę ulgową. Mój koszt pobytu tej tygodniowej konferencji to tylko 300 USD plus koszty podróży.

Nie mam prywatnej kasy. W PAA środki z budżetu 99 wyczerpane.

Nie jadę.

Koniec przygody czarnobylskiej.

Była jak film s-f nie z tego świata.

Zostały wspomnienia, wspomnienia i zawarte przyjaźnie w wielu miejscach globu ziemskiego.

Jak się pracowało w Czarnobylu. Był zredukowany czas pracy. Można było pracować w Zonie dwa tygodnie miesiąca, pozostałe dwa tygodnie były wolne poza strefą Zony. Można też było pracować trzy dni w tygodniu, pozostałe dni były wolne. Przy wejściu na strefy „graznoje” o silnej radioaktywności w specjalnych stacjach zrzucało się ubranie i obowiązywał „strój wieczorowy”, ubrania drelichowe, czapeczki na włosy, płócienne półmaski. Tam gdzie było to konieczne specjalne skafandry. Przy zejściu z „graznego” była kontrola dozymetryczna promieniowania „klienta”. Zrzucało się w całości „strój wieczorowy” (jednorazowego użytku), pełny prysznic, dezaktywacja, kontrola licznikiem GM, ubranka własne i wyjazd. Każdy miał swój indywidualny dozymetr i swoją kartotekę czasów pobytu w radioaktywnie skażonych strefach, dozymetr co tydzień oddawano do kontroli. Człowiek to taka natura, że od razu nie pochłania promieniowania. Jest pewien czas bezwładności (zależy w dużej mierze od cech indywidualnych) po którym następuje intensywna sorpcja radiacji przez organizm ludzki. MiliRemy to promieniowanie zewnętrzne w obszarze, gdzie się znajduję, MiliSilwerty to promieniowanie pochłonięte przez mój organizm, które może mi przynieść negatywne skutki. W miejscu X o radiacji Y mogę być np. 15 minut w ubraniu drelichowym, albo 2 godziny w skafandrze. Sam mam świadomość kontroli czasu mojego pobytu i tego muszę pilnować.

Jak się umierało w Czarnobylu. W zasadzie dotyczyło to „starych”, likwidatorów, którzy brali udział w usuwaniu skutków awarii i gaszeniu pożaru w 86 roku. Wtedy w 86-tym niewiele jeszcze wiedziano i ludzie szli „jak barany”. Ci, którzy bezpośrednio „pracowali” przy pożarze w 86 i łyknęli więcej jak 25 Remów dostawali „medal za ratowanie Czarnobyla”. Bardzo ładny medal ! Sasza Mielnikov (dyrektor Sulczeru) też taki miał. Pytam Sasza, ile „łyknąłeś”. Romanie, nie wiem, spaliłem 6 dozymetrów (każdy dozymetr miał zakres do 30 Remów). Byli tacy co dostali 5 Remów i zmarli w wyniku choroby popromiennej. Byli tacy co się do dziś trzymają. Ilu zostało, ze ścisłej kadry jest nas na dzisiaj w Zonie 6-cioro (rok 95). Objawowo gdzieś do dwu lat po katastrofie następował rozrost kości pod prawą gałką oczną (konieczność amputacji prawego oka) i utrata słuchu w lewym uchu. Dziwna prawidłowość. Potem długo, długo nic i po 3, 5, 7 latach w ciągu tygodnia ostry rzut białaczki, i adieu ......,

Sasza pokazywał mi swoje szklane oko ........, Za mojej kadencji (95-97) zmarło w ten sposób dwóch, Filemonow, z którym dyskutowałem w lipcu 95 mój Raport 2 i jeden z przyjaciół Saszy Mielnikowa, twarz pamiętam ale nazwisko mi uciekło ......,

Czy się bałem ?

Tak, bałem się jak jasna cholera. Niby wszystko w porządku.

Trawa zielona, niebo niebieskie. Pogoda ładna.

Tylko ta pustka. I na dozymetrze wskazówka w najwyższym położeniu. Informacja z monitora satelitarnego - tu możesz być nie dłużej jak 20 minut ......,

Pilnowałem tego dokładnie. Może póki co nie mam na dzisiaj żadnych sensacji. To dobrze.

Źródło : czarnobyl.republika.pl/
Najlepszy komentarz (124 piw)
gutol • 2012-08-15, 18:48

weź wstawiaj część w komentarz
Z pamiętnika tresera
BongMan • 2012-02-07, 14:03
Z pamiętnika tresera:
Dzień pierwszy.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień drugi.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień trzeci.
Pies nasikał na dywan. Wsadziłem mu pysk w kałużę i wyrzuciłem przez okno.
Dzień czwarty.
Pies nasikał na dywan, wsadził pysk w kałużę i wyskoczył przez okno.
pamiętnik
~Griszon • 2011-12-30, 21:08
Zatem jeśli na Twoje pytanie "o co chodzi?", Twój facet odpowie "gówno", nie przejmuj się, wszystko jest ok

PIĄTEK 8.10
Kochany pamiętniczku przepraszam, że mnie tak długo tu nie było, ale w gipsie to się po ciulu pisze. Pies nie przeżył. Żona niestety tak. Jak wyciągałem zwłoki Joka, to ta cholera zatrzasnęła mi klapę bagażnika. Zaporożec cały, tylko mnie składali przez pół roku, bo skomplikowane złamanie otwarte z przemieszczeniami plus amputacja palców to nie w kij dmuchał. Palce przyszyli, pół roku rekonwalescencji, no i musiałem nauczyć się pisać lewą ręką. Naprawdę Cię przepraszam, bo wiem jaki czułeś się samotny.

PONIEDZIAŁEK 18.10
Mamy nowego pieska. Wacuś się nazywa. Żona powiedziała, że w końcu i imię i wielkość psa są adekwatne do tego co noszę w spodniach. Skąd ona tego słowa się nauczyła to ja nie wiem. Sąsiad ostatnio się mnie pyta po cholerę na bramie wieszam tabliczkę "Uwaga pies", skoro takie małe gówno na podwórku trzymam? No, jak to po co? Durne pytanie, bo mi go już trzy razy zdeptali.

CZWARTEK 18.11
I znowu mnie miesiąc nie było. A to wszystko przez tych gości, co żona na imieniny sprosiła. A mówiłem jej, że sobie pójdę i nie będę przeszkadzał. Kazała zostać i podawać do stołu. No to zostałem. Cały wieczór zapie**alałem jak głupi stół – kuchnia, kuchnia - stół, stół – kuchnia. A jak podawałem sery szwajcarskie, bo moja żona to chciała ekskluzywnie, jej szef zapytał mnie znienacka:
- A co tak śmierdzi?!
K...wa… debil jeb...ny, a co może śmierdzieć, jak mu szwajcara pod nos podtykam? To mu powiedziałem:
- Albo córka się zesrała, albo żona majtek nie założyła.
Reszty wieczoru nie pamiętam, obudziłem się na chirurgii, a ordynator przywitał mnie jak swego, i powiedział, że te resztki wazy to cholernie źle się mi z twarzy wyjmowało.

WTOREK 23.11
Kobiety to nie lubią szczerości. Całe życie ględzą: bądź szczery i bądź szczery, mów co myślisz, powinniśmy się dzielić odczuciami i myślami, szczerość buduje a kłamstwo rujnuje, i takie tam inne bzdety. No więc, leżymy sobie w łóżku, późno już. Stara obrócona do mnie zadem to jej szepczę cichutko do ucha:
- Kochanie, może odwróciłabyś się do mnie przodem, będzie mi przyjemniej.
- Chcesz mnie mój kochany? – wyszeptała namiętnie z radością.
- Nie, tylko bąki puszczasz – odpowiedziałem szczerze.
No … zachciało mi się k..wa szczerości! Debil jeden. Lekarz na ostrym dyżurze zastanawiał się z czego mam łeb, że wytrzymał spotkanie z dębową szafką nocną. Tym razem tylko pięć szefów, będę miał pamiątkę na czole. I bądź tu szczery z kobietą.

CZWARTEK 25.11
Aaaa … zapomniałem Ci pamiętniczku napisać, że żona zabrała mnie na wakacje w góry. Potrzebowała, żeby ktoś jej torby nosił. Raz nawet wybraliśmy się nad rzekę i mogłem pospacerować, to wybrałem się wpław na drugi brzeg. Stoję sobie podziwiam góry, a ta krzyczy do mnie z drugiego brzegu:
- Głęboka?!
Nie słyszałem za bardzo, co krzyczy więc jej odkrzykuję:
- To nie Oka, to Dunajec!
Patrzę, a ta lezie na drugą stronę. Woda po pas, później po szyję i poniosło ją w cholerę. Gdy się wykaraskała ledwo żywa lezie do mnie i drze się:
- Ja ci k…wa dam do jajec.
Ostatni tydzień spędziłem na chirurgii w Nowym Sączu, nos mi nastawiali.

SOBOTA 27.11
Wczoraj znowu po ryju dostałem. Żonie znowu się amorów zachciało. Nie chciałem dostać po ryju, że mi się nie chce, więc zabrałem się za nią. Wiła się po łóżku jak piskorz, a ja ciężko harowałem. W pewnym momencie drze się do mnie:
- Warkocz k…wa, warkocz!
No myślę sobie to się babie zachciało, ale przecież nie będę oponował, co by po ryju znowu nie dostać, więc też się drę:
- Wrrrrrrrrr!
Przyjebała mi najpierw lampką nocną, a później wyszarpnęła spode mnie swój warkocz. Seks to jednak niebezpieczne zajęcie.

ŚRODA 1.12
Kobiety to o nic nie wolno zapytać. One zawsze zadają tysiące pytań. A jak Ty się o coś zapytasz, to je zaraz nerwy biorą. Ostatnio przy kolacji pytam się żony czy jest kiełbasa, a ta mi na to:
- Jest, Beskidzka.
No to się pytam grzecznie:
- Bez czego?
No i się nie dowiedziałem, bo dostałem deską do krojenia i ocknąłem się dopiero przy śniadaniu. Pobiegłem do lekarza, bo jakoś zawroty głowy i mdłości mnie brały, no ale przecież mu nie powiem, że mi żona przylutowała. Więc mu powiedziałem, że się z sąsiadem pobiłem, a on mnie pyta głupio:
- A co by było gdyby Pana żona pobiła?
- A to by było… trzeci raz w tym tygodniu – wymsknęło mi się nieopatrznie.

PIĄTEK 10.12
Wczoraj zapisałem się do PiS-u. Nie chcieli mnie przyjąć. Powiedzieli, że najpierw muszą mnie sprawdzić, wybadać, poznać moje intencje. To im powiedziałem, że albo dziś mnie zapiszą, albo rozgadam na całą parafię, że PiS nie chce przyjmować członków. No to się zgodzili. Ale przewodniczący strasznie chciał wiedzieć dlaczego tak bardzo chcę do partii. No to jak już mi wydał legitymację to mu mówię:
- Przychodzę dziś wcześniej z pracy, wchodzę do sypialni, a tam moja żona z jakimś facetem się bzyka. Poszedłem do kuchni walnąłem lufę, idę odpocząć do salonu, a tam moją córkę jakiś gówniarz popycha. No to wróciłem do kuchni, walnąłem kolejną lufę i wychodząc do Was z domu wykrzyczałem trzaskając drzwiami:
- No to ja Wam k**wy też wstydu narobię!

Wniosek: Prawdziwy mężczyzna jest jak Yeti. Wszyscy o nim słyszeli, a nikt nie widział.
Z PAMIĘTNIKA PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY

PIĄTEK 19.06.

Obudziłem się z nagle z przeświadczeniem, że odkryłem coś epokowego.
No, może nie na miarę Nagrody Nobla, ale przynajmniej na jakieś
porządne wyróżnienie bym zasłużył.Rzekomo najlepsze pomysły wpadają
do głowy podczas snu. Postanowiłem pisać pamiętnik i przyśniło mi
się, że kobieta jest jak automatyczna pralka. Każdą da się
odpowiednio zaprogramować i będzie działała zgodnie z oczekiwaniami.
Odpowiednie słowa,trochę ciepła i czułości, kwiaty, miła kolacja
itd. itp. i program działa. Zawsze wiadomo,co, kiedy i jak się
stanie, i na co i jak zareaguje. Pralka i kobieta są w swym działaniu
identyczne, z tą tylko różnicą, że pralki nie da się zapakować od
tyłu.

SOBOTA 20.06.

Nie rozumiem dlaczego kobitom do seksu są potrzebne czułe słowa?
Przecież gadanie podczas seksu to zbędne marnowanie czasu. Słowa
rozpraszają, przeszkadzają i zmuszają do myślenia. A po cholerę przy
seksie myśleć? Wczoraj kochałem się z żoną. Milczałem jak zawsze, no
bo o czym tu gadać? O Księdzu Rydzyku i jego finansach, czy o
polskiej piłce nożnej? O. Rydzyka nie lubię, a na piłce nożnej Stara
się nie zna. No to milczę. A ona do mnie:-Wiesz kochanie - a ja ją
bzykam od tyłu - w Tobie już nie ma takiej czułości jak dawniej.
Zaniedbujesz mnie. Mógłbyś chociaż czasami do mnie powiedzieć coś
pieszczotliwie? - D... wyżej KOCHANIE!!!

Lekarz powiedział, że szczęka może boleć jeszcze ze dwa tygodnie,
ale złamania nie było.

PONIEDZIAŁEK 22.06.

Ja wciąż nie rozumiem kobiet, a swojej żony w szczególności mimo
tylu lat małżeństwa. Wiecznie narzekają na swój wygląd. Za te jej
maseczki, szmineczki, kremiki, piździki, to już bym sobie dawno
mercedesa albo inne volvo kupił. Wczoraj narzekała, że ma małe
piersi. Mówię jej: - Kobieto nie masz większych zmartwień?
A ona mi narzeka, że się źle czuje, że powinna mieć większe, że może
dałbym jej na silikony? P....o babę, jak nic. Więc jej mówię:
- Pocieraj sobie kilka razy dzienne papierem toaletowym między
piersiami.-A to pomoże? Będą większe?
- D...e pomogło.

Dentysta powiedział, że tę jedynkę to da się wstawić, ale tylko na
metalowym implancie.Z dwójką nie będzie problemów, bo się tylko
trochę uszczerbiła.

WTOREK 23.06.

Dziś rano córka przyszła, żebym jej pomógł zawiązać buciki. No, to
wiążemy i wiążemy. Uczę ją o zajączkach i pętelkach, o motylkach
zawiązujących skrzydełka, na kokardkę i takich tam sznurówkowych
historyjkach, a ona mnie nagle pyta:
- Tato!! A dlaczego dziewczynki mają mniejsze stópki od chłopców?
- Aby w przyszłości mogły stać bliżej zlewu.

Chłopakom w pracy powiedziałem, że mi szczapa przy rąbaniu drewna
odbiła. Swoją drogą widać, że to mamy córcia - ma to pierdolnięcie
gówniara.

PIĄTEK 24. 07

Kochany Pamiętniczku, przepraszam, że mnie tu tak długo nie było.
Ale w niedzielę przy śniadaniu w zeszłym miesiącu rozmawialiśmy z
żoną na tematy religijne. Żona twierdziła, że kobieta to
lepszy "produkt" Boga niż mężczyzna. Więc jej przypomniałem, że to
mężczyznę stworzył Bóg jako pierwszego. A ona mi na to:
- Taaa... bo musiał zacząć od zera.

No szlag mnie trafił na gadzinę jedną hodowaną na mym męskim łonie
to jej odszczeknąłem:
- Yhm. A jak chciał stworzyć kobietę to się potknął i
powiedział "K...".
I słowo ciałem się stało.

Na OIOM-ie trzymali mnie tylko przez tydzień. Chirurg szczękowy
powiedział, że miałem szczęście, że szczęka mi się w mózg nie wbiła.
Mój wstrząs mózgu to byłby przy tym pikuś. Dopiero wczoraj mnie
wypisali.

SOBOTA 25.07.

Kobiety to zawsze mają jakieś pretensje. Wiecznie coś im się nie
podoba i nie wiedzą czego chcą. Pamiętam jak byłem przy urodzeniu
córki. Żona darła się jak głupia:
- Zróbcie coś z tym. Dajcie mi jakieś lekki. Ratunku to boli!!! To
Ty powinieneś tu leżeć za mnie i skręcać się z bólu!!! To Ty mi to
zrobiłeś!!!
Nie chciałem być niczemu winny jak zawsze, więc jej przypomniałem:
-Nie pamiętasz? Chciałem ci go wsadzić w pupę, ale powiedziałaś, że
to będzie zbyt bolesne.
Lekarz wylądował na urazówce. Mnie nie sięgnęła. Wróciłem po dwóch
tygodniach, jak wytrzeźwiałem, a ona się uspokoiła. Baby to zawsze
zwalają winę na nas.

NIEDZIELA 26.07.

I niech mi ktoś powie, że kobiety nie myślą permanentnie, tak jak
mężczyźni, o seksie. Siedziałem wczoraj wieczorem w barze z kolegą i
tłumaczyłem mu jak smakuje ogolona, bo on nigdy takiej nie miał
szansy popróbować. Nie wiedziałem jak mu wytłumaczyć więc mu mówię:
- Wyobraź sobie, ogoloną c... i różowego Chupa Chups.
- No i?
- Więc ogolona smakuje, jak ten lizak.
- A jak smakuje owłosiona?
-Jak lizak spod szafy.
Chyba nie zrozumiał. Bez flaszki nigdy nie zrozumie, więc idziemy do
baru. Podchodzę i zamawiam dwie szklanki Whisky. A barmanka do mnie:
- Z lodem czy bez?
- Bez loda. - odpowiedziałem - Kolega nie będzie czekał.
I co? Nawet barmance lody w głowie.
I niech mi któraś teraz powie, że tylko faceci ciągle myślą o seksie.

ŚRODA 29.07.

Po wczorajszej akcji poszedłem do pracy. Tym razem się udało. Miałem
tylko pobite oko i rozcięte usta. Nie chciałem znowu sprzedawać, że
to od rąbania drewna, więc przyznałem się, że to żona mnie pobiła.
Chłopaki pytali: - Za co? No więc, powiedziałem im, że za to,
że podczas seksu powiedziałem, do niej na "Ty". Nie uwierzyli.
A co? Miałem im powiedzieć, że w trakcie..., kiedy ona do mnie
powiedziała: - No już ze trzy miesiące się nie kochaliśmy. A ja jej
odpowiedziałem: - Chyba Ty.

To i tak dobrze, że się skończyło, jak skończyło, a nie tak, jak
wtedy, gdy wylądowałem ze wstrząsem mózgu, gdy dostałem w ryja
mrożonym kurczakiem. Kurde seksu mi się zachciało wtedy przy
lodówce. Przecież przy lodówce chyba każda lubi.
Szkoda tylko, że nie w Tesco...

PIĄTEK 31.07.

Kochany pamiętniczku dzisiaj robię eksperyment. Chcę sprawdzić kto
jest moim najlepszym przyjacielem: pies czy żona? Zamknę oboje na
noc w bagażniku mojego Zaporożca. Zobaczymy, kto się będzie cieszył
rano, że mnie znowu widzi. To był ostatni wpis w odnalezionym
pamiętniku.

Życie prawdziwego mężczyzny potrafi być pełne niespodzianek.

WNIOSEK:

MĘŻCZYZNA I KOBIETA MAJĄ RÓŻNE WYOBRAŻENIA O PRAWDZIWYM MĘŻCZYŹNIE
Na sali sądowej też może być wesoło Autentyki

Oskarżycielka prywatnie jest moją narzeczoną i mimo, że ma dopiero 20 lat
prowadzi się nielegalnie. Kiedy zaczęła mi wracać do mieszkania w nocy,
najpierw zacząłem ją karcić, a potem w kłótni uderzyłem zwyczajnie
pogrzebaczem.

---------OooO---------

[...] goniłem oskarżonego, który uciekał. Wołałem za nim "stój, stój!",
ale się nie zatrzymał. Dopiero jak krzyknąłem "stój ty sk*rwysynu!" to
wtedy przystanął.

---------OooO---------

- W bójce udziału nie brałem, ponieważ się spóźniłem.

---------OooO---------

- Jak stwierdzono, pozwany mieszkał w dniach 16-17 sierpnia br. w hotelu
nie z kobietą, lecz z żoną.
- Podejrzany cieszy się w swym miejscu zamieszkania opinią dobrą,
wszelkie zarobki przepija z kolegami.

---------OooO---------

- Podejrzany Z. cieszy się złą opinią w swym miejscu zamieszkania, a nie
znęca się nad rodziną dlatego, że jest kawalerem.

---------OooO---------

- Zarzuty przeciwko mnie, jakobym był nałogowym alkoholikiem, nie są
prawdziwe, ponieważ nie piję wódki, niestety, codziennie.

---------OooO---------

- Pozwany stale stuka w ścianę mieszkania i posługując się alfabetem
morsa obraża powoda wulgarnymi słowami.

---------OooO---------

- Oskarżony, będąc w stanie pijanym, dobijał się w budynku urzędu do drzwi
ustępu i to nie do ustępu dla ludzi, ale dla pracowników.

---------OooO---------

- Katarzyna W. nigdzie nie pracuje, uprawia wolny zawód na ulicach
miasta, zwłaszcza w okolicach Dworca Głównego.

---------OooO---------

- Pozwana wykorzystała dla siebie trzy miejsca w grobowcu, co jej powinno
całkowicie na dzień dzisiejszy wystarczyć.

---------OooO---------

- Oskarżyciel leżał na podłodze we wspólnym korytarzu. Nic nie mówił, a
tylko rękami dawał fałszywe znaki, że umiera.

---------OooO---------

- Pozwana dopuszczała się zdrad małżeńskich w nocy, w dzień natomiast
próżnowała.

---------OooO---------

- Wywiad środowiskowy stwierdził, że oskarżony jest alfonsem i omegą
w tej grupie przestępczej.

---------OooO---------

- Powódka spełniała wszystkie małżeńskie zachcianki pozwanego, tzn. prała,
gotowała, sprzątała itp.

---------OooO---------

- Wprawdzie widziałem jak obywatel Władysław K. bił kijem swoją żonę ale
jej wołania o pomoc nie słyszałem, ponieważ słuch mam przytępiony.

---------OooO---------

- Jestem niewinny i dlatego proszę Wysoki Sąd o wymierzenie mi łagodnej
kary.

---------OooO---------

Świadek zeznaje: otrzymywałem od obywatela K. anonimowe listy wulgarne,
na które z grzeczności nie odpowiadałem.

---------OooO---------

- Dochodząc alimentów od ojca mego pozamałżeńskiego dziecka pragnę
nadmienić, iż należy mi się także odszkodowanie za krzywdę utraty
panieństwa, nie wiem tylko, w jakiej wysokości - i dlatego proszę, aby to
ustalił Wysoki Sąd na podstawie własnych doświadczeń.

---------OooO---------

- Wyjechałem z żoną furmanką na pole, a tam oskarżona zaczęła rzucać w
moją żonę kamieniami. Krzyknąłem wtedy: Niech pani przestanie rzucać, bo
może pani trafić konia w oko!

---------OooO---------

- Potwierdziło się, iż oskarżony uderzył pokrzywdzoną patelnią w głowę,
zaznacza się jednak, że pokrzywdzona nie była w tym mieszkaniu
zameldowana.
Z pamiętnika terrorysty...
Demoness • 2009-06-08, 16:56
...czyli dlaczego w Polsce nie zdarzają się ataki terrorystyczne

Dzień 1.
Od miesiąca przygotowywaliśmy się do ataku na Polskę. Teraz jestem razem z wieloma innymi, którzy są gotowi oddać życie za wiarę na miejscu. Na lotnisku co prawda zgubiła się część bagaży, ale dużo zostało. Pobili nas łysi panowie w spodniach z paskami. Wynajęliśmy pokój w hotelu.

Dzień 2.
Razem z Al-Muzharedinem i Olazeherem podłożyliśmy bombę w samochodzie i poszliśmy oglądać wiadomości. Ponieważ nic nie mówili o samochodzie-pułapce, poszliśmy sprawdzić co się stało. Z samochodu zniknęły - radio, wycieraczki, pokrowce na fotele, lusterka, blokada na kierownicę oraz bomba. Pobili nas łysi panowie w spodniach z paskami.

Dzień 3.
Dzisiaj odpoczywamy po porażce. Pobili nas łysi panowie. Mają nam przysłać dodatkowy sprzęt z naszego kraju. Wieczorem posłaliśmy 5 naszych z najtwardszymi łbami do baru, mieli zapić Polaków na śmierć. Wszyscy polegli w boju, pomodliliśmy się za nich. Pobili nas łysi panowie.

Dzień 4.
Ponieważ ukradli nam telewizor z hotelu, słuchamy radia. Chrześcijański, polski przywódca duchowy jest jeszcze gorszy niż nasz! Nienawidzi Żydów i Masonów, którzy chcą zniszczyć polski Naród. Czyżby ktoś nas ubiegł? Mamy nadzieję, że o. Rydzyk nie dowie sie o nas, póki będziemy w tym kraju. Nie pobili nas łysi panowie, bo siedzimy w domu.

Dzień 14.
Trwają przygotowania do zburzenia pałacu kultury. Miał przyjść dzisiaj sprzęt, ale wszystko zgubiło się na poczcie, doszła tylko paczka z instrukcjami, jak używać broni, która nie doszła. Oglądaliśmy M jak Miłość, Alezhebar popłakał się.

Dzień 15.
Wysłaliśmy kopertę z wąglikiem do Polskiego Prezydenta. Nie doszła. Pobili nas łysi panowie.

Dzień 16.
To dzisiaj punkt kulminacyjny, burzymy Pałac Kultury. Z braku ładunków wybuchowych, kupiliśmy dobre polskie łopaty w supermarkecie i podkopujemy fundamenty. Łopaty połamały się. Pobili nas łysi panowie.

Dzień 17.
Dzisiaj Al-Quaherezejuan podjął się samobójczej misji! Wbiegnie z bombą do supermarketu i zdetonuje ją. Wrócił po 6 godzinach. Najpierw ukradli mu bombę, potem pobili go łysi panowie.

Dzień 18.
Wracamy do kraju. Polska sama świetnie sobie radzi bez naszych zamachów.
Z pamiętnika żony.
s................n • 2008-08-29, 21:08
Niby autentyk:
Z pamiętnika żony (nie mojej)

Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża żeby kupić abażur z kryształów (to co
wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy).
Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia
popędziliśmy do domu, po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup
..tego tamtego, no obmyć). Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50,
potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża:

- a może powiesimy od razu ten abażur? No i mąż, lub z powodu koniaku, lub
widząc moje szczęście zgodził się. Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret
mały, mój mąż wspiął się na tę piramidę, a mi kazał go zabezpieczać.

Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje (a on
był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok niżej, i co
ja widzę z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko, no i ja
taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam paluszkami po
tym jajeczku. Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady
wraz z abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i
z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam, że zabije mnie, a
on mówi - Kurde, ale mnie prądem pierdolnęło, aż do jąder doszło, dobrze, że
nie na śmierć!
Pamiętniki
Centurion • 2007-11-01, 13:24
JEJ pamiętnik:
"Sobota wieczorem, wydał mi się trochę dziwny.Umówiliśmy się na drinka w barze. Ponieważ całe popołudnie z koleżankami byłam na zakupach, myślałam, że może to moja wina...dotarłam trochę z opóźnieniem ; ale on nic nie powiedział. Żadnego komentarza. Rozmowa była jakaś spięta, więc ja proponowałam pójść w inne miejsce, bardziej spokojne,intymne. W drodze do ładnej restauracji on dalej był dziwny. Był jakby nieobecny. Próbowałam go rozbawić, i zaczęłam się zastanawiać czy to moja wina czy nie! Pytałam czy coś nie tak zrobiłam, on powiedział że nie mam z tym nic wspólnego, ale jego odpowiedź nie była przekonująca. Później w drodze do domu objęłam go i powiedziałam że go bardzo kocham ale on dał mi tylko zimny pocałunek bez żadnego słowa. Nie wiem jak tłumaczyć jego zachowanie, nic nie powiedział... nie powiedział że mnie kocha... bardzo się tym martwię! W końcu byliśmy w domu; w tamtej chwili byłam pewna że on chciał mnie zostawić; próbowałam z nim rozmawiać, ale on włączył telewizor i oglądał coś zanurzony w myślach, chcąc jakby powiedzieć że wszystko się skończyło. W końcu poddałam się i poszłam spać. Ale dziesięć minut później, niespodziewanie on też przyszedł do łóżka, i o dziwo oddał moje pieszczoty, i kochaliśmy się, mimo że cały czas był jakiś zimny, jakby daleko ode mnie. Próbowałam rozmawiać znowu o naszej sytuacji, o jego zachowaniu, ale on już spał.Zaczęłam płakać, i płakałam całą noc aż zasnęłam. Jestem pewna że on myśli o innej, moje życie jest takie trudne."

JEGO pamiętnik:
"Legia przegrała... ale przynajmniej był sex !"