#paryż
- A Ty wiesz, że ja tu już od 4 dni jadam najlepsze potrawy w najdroższych restauracjach i nic nie płacę?
- Jak to?! - wykrzyknął Polak.
- Mam na to super sposób. - mówi Szkot
- Wchodzę do ekskluzywnej restauracji. Zamawiam przystawki, najdroższą z możliwych zup, potem drugie danie... Oczywiście najlepsze wino, a na koniec deser i kawę. Zjadam to wszystko, a potem powoli pije kawę. Pije ja tak wolno, aż wszyscy kelnerzy już pójdą do domu oprócz głównego kelnera. Gdy ten podchodzi i prosi o zapłatę rachunku, to ja mu mówię, że już zapłaciłem innemu kelnerowi. Główny kelner wtedy przeprasza, a ja idę do domu. Polakowi bardzo spodobał się ten sposób i uprosił Szkota, żeby ten wybrał się z nim dziś wieczorem na kolacje. No więc panowie spotkali się wieczorkiem w umówionej restauracji i kolejno zamawiali najlepsze potrawy. Kiedy rachunek urósł do kwoty 2 000 franków oboje zamówili kawę. Oczywiście, pili ją tak wolno, aż w lokalu został tylko główny kelner. I kiedy skończyli pic kawę, ten upomniał się o zapłatę rachunku.
- Ale my już zapłaciliśmy innemu kelnerowi... - zaczął tłumaczyć się Szkot.
- Właśnie, właśnie! - wtórował mu Polak - I do tej pory jeszcze nie dostaliśmy reszty!
Francja powoli budzi się z demoliberalnego letargu. W Paryżu i Lyonie odbyły się w niedzielę manifestacje w obronie tradycyjnego modelu rodziny zorganizowane przez inicjatywę „Manif pour Tous”. We wtorek 4 lutego Parlament Europejski głosował nad przyjęciem rezolucji postulującej przyznanie szerokich przywilejów osobom homoseksualnym, biseksualnym i transseksualnym m.in. odnośnie do adopcji dzieci, zawierania małżeństw i wykonywania zawodów pedagogicznych. Autorką rezolucji jest austriacka eurodeputowana Ulrike Lunacek. Przeciwko zakusom inżynierów społecznych na ulice Paryża wyszło 500 000 tysięcy Francuzów, w Lyonie manifestowało kilkadziesiąt tysięcy.
Obie manifestacje wsparli swoją obecnością działacze francuskich organizacji nacjonalistycznych/narodowo-rewolucyjnych oraz tradycjonalistycznych. W Paryżu policja bez powodów aresztowała 12 aktywistów GUD (Groupe Union Défense).
Na podstawie: MpT/RMF24
- Chciałbym zobaczyć, jak żyją sobie Murzyni.
- Gdzie się wybierasz? Kenia, RPA, może Etiopia?
- Nie. Paryż.
źródło:
Cały Artykuł
Jak kosza to do było
Ostatnia kampania – karny batalion Wehrmachtu przerzucony jest do Francji – rozpaczliwie broniący frontu zachodniego Niemcy chcą za wszelką cenę zatrzymać nacierających aliantów zbliżających się już do Paryża. Demonstracją siły ma być szatański plan całkowitego zniszczenia stolicy Francji, do którego wyznaczone dwie dywizje pancerne… W tej sytuacji zastajemy bohaterów powieści Hassela – szczęśliwych, że wojna ma się już ku końcowi, jednak niepewnych, czy uda im się przeżyć ostatnią potyczkę, bo jak wspomina sam autor: „Zawsze dostawaliśmy najniebezpieczniejsze zadania do wykonania, z których nie mieliśmy już wrócić. Biorąc udział w takich misjach staliśmy się szczurami w ludzkich skórach i tylko instynkt przetrwania utrzymywał nas przy życiu”.
Autor, z pochodzenia Duńczyk, który znalazł się w wyniku splotu przypadków życiowych w szeregach Wehrmachtu, jest wnikliwym obserwatorem działań bojowych i życia na froncie. Był osiem razy ranny i zakończył wojnę w stopniu porucznika.
Sven Hassel napisał czternaście powieści, które zostały przetłumaczone na piętnaście języków i wydane w nakładzie przeszło pięćdziesięciu milionów egzemplarzy.
Źródło: strefaksiążki.net
Powieść ta to dobitny opis wojny i brutalnej walki wraz ze wszystkimi jej najgorszymi cechami. Nie obowiązują tu żadne konwencje. Napisana językiem brutalnym, szorstkim, również dosyć wulgarnym, ale przez to bardziej impresywnym, wywierającym na czytelniku różne odczucia i emocje, a także skłaniającym do refleksji na temat wojny. Polecam każdemu, kto lubi tę tematykę. Inne książki tego autora dotyczą innych teatrów działań wojennych II wojny światowej, każdy może znaleźć coś dla siebie. Gorąco polecam.
zaj**ane z innej strony,
Pozdrawiam serdecznie.
Reszta w komentarzach.
LesDebiles