Według zawiadomienia wysłanego do rodziny Kościków przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego wynika, że wiekowa, zdezelowana syrenka pędziła 105 km/h w terenie zabudowanym, a za kierownicą siedział 86-letni pan Józef, który od lat jest sparaliżowany.
Starszy pan dostał mandat w wysokości 500 złotych i 10 punktów karnych za przekroczenie dozwolonej prędkości o 55 km samochodem, który nie chce nawet odpalić. Ponad trzydziestoletnia syrena czasy świetności ma już za sobą, od 5 lat stoi na przysłowiowych kołkach.
W pierwszym momencie trochę się uśmialiśmy, bo wiemy, że to auto stoi i rdzewieje, ale później się okazało, że musimy coś z tym zrobić - mówi Mariusz Kościk - wnuk pana Józefa. Właściciel auta - 86-letni pan Józef - jest po udarze, nie wstaje z łóżka i wymaga całodobowej opieki. Samochodu nie prowadzi od dawna.
Zdjęcie z radaru, który rzekomo zarejestrował syrenę pana Józefa rozpędzoną do 105 km/h nie zostało wysłane do właściciela. Przepisy nie nakładają obowiązku, a nawet nie pozwalają na przekazywanie stronom postępowania zdjęć na tym etapie czynności - tłumaczy Marcin Flieger - dyrektor Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Najwidoczniej system źle odczytał dane. Tego pana nie spotkają żadne konsekwencje. Proszę pamiętać, że gro czynności odbywa się z automatu... - dodał Marcin Flieger.
Pytanie ilu kierowców z tzw. „automatu” płaci nie swoje mandaty.
źródło:
tvp.pl/wroclaw/aktualnosci/rozmaitosci/syrenka-pogromca-szos/10388148