18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft (7) Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:05
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:49

#prism

Bad-Internetu #2 - SHODANHQ.COM
bizzy • 2014-02-21, 0:56
Cześć, postanowiłem sobie kiedyś, że napiszę na Sadisticu o kilku rzeczach dotyczących Internetu, zainspirowany seriami "sadol uczy i bawi". Jest to druga z tych "rzeczy". Po części dotyczy głupoty ludzkiej jak poprzednio, ale tym razem bynajmniej nie mam zamiaru obrażać mniej ogarniętej części tutejszej społeczności (która nadal uważam, że jest zbyt liczna), a ludzi z całego Świata. Zaznaczam też, że nie jestem specjalistą w dziedzinie komputerów/internetu/programowania/sieci, raczej jest ze mnie: humanista-matematyk-akrobata (ale też bez specjalizacji) o naturze ciekawskiego turkucia podjadka.

Zaczęło się od głupiego artykułu na wp.pl, który mówił o raju dla hakerów, dającej nieograniczone możliwości zdalnej kontroli całego Świata - stronie internetowej. Oj wupe, wupe... Ale zawsze kawałek prawdy w bzdurze jest i tym razem zaskoczył mnie tylko fakt jak duży jest to kawałek. Kliknąłem w link tego co opisywał "artykuł" i po rozkminieniu kilku podstawowych funkcji searchingu spędziłem wolny czas kilku następnych dni na owej witrynie. Nie wiem czy to dobrze, że będzie na temat jednej z moich ulubionych wyszukiwarek internetowych. Nie dlatego, że może się nie przyjąć, ale dlatego, że boję się jakie niektórym zwyrodnialcom (z pełnym szacunkiem dla zwyrodnialców) z tego portalu mogą przyjść pomysły do głowy na temat wykorzystania tego narzędzia. Do tej pory jakoś polski internet uchronił się przed jako takim porządniejszym niż na wp opisem jak ona działa (nie wiem czemu). Myślę jednak, że ludzi trzeba uświadomić, iż coś takiego istnieje, gdy wiele osób wydaje się nie mieć o shodanhq.com zielonego pojęcia. A przynajmniej znalazłem o tym bardzo mało, albo słabo szukam (dalej mówię o polskich witrynach).



Wrażliwość zabezpieczeń lub ich całkowity brak w urządzeniach, które wyszukujemy na owej stronie - szokują. Ludzie którzy montują tego typu urządzenia są niepoważni. Szokuje mnie też w jaki sposób owa wyszukiwarka potrafi znaleźć tak ogromną ilość połączeń różnego rodzaju: urządzenia domowe, komputery, kontrolery różnego rodzaju, serwery itp. z całego świata (są ich miliardy! nie pomyliłem zer) do których można dostać się znając sam adres IP.

W artykule na wp.pl pojawiła się również sugestia odnośnie prób logowania za pomocą loginu admin i hasła 1234 oraz podobnych popularnych kombinacji, uprzedzam jednak, że łamanie zabezpieczeń nawet tak idiotycznych jest nielegalne.

Przy odpowiednim sposobie szukania, jeżeli wiemy czego i jak szukamy, możemy bez problemu odnaleźć dużą ilość urządzeń jak już wcześniej napomknąłem - w ogóle niezabezpieczonych. O ile mi wiadomo wpisanie adresu IP nie jest nielegalne (a na tym to polega) o ile nie szkodzimy w żaden sposób osobie trzeciej, nie wykorzystujemy i nie przechwytujemy poufnych danych, oraz nie czerpiemy z tego tytułu korzyści majątkowych etc. Ludzie natomiast są na tyle tępi, na tyle pozbawieni wyobraźni i potrzeby ochrony swojej prywatności, że można dzięki ich głupocie własnoręcznie:

- sterować kamerami, od przemysłowych po prywatne domowe (np oglądamy ludzi jedzących obiad gdzieś na drugiej półkuli) z opcją sterowania wieloma kamerami
- sterować kontrolerami tunerów TV (wszystkie funkcje które obsługuje pilot np w stacji kina domowego)
- wchodzić zdalnie w ustawienia danych routerów (nie wiem do czego to można wykorzystać ciekawego, nie znam się)
- sterować zdalnie systemami klimatyzacji domowej
- zdalnie obsługiwać drukarki, w tym na niektórych istnieje możliwość drukowania dowolnej strony lub stron testowych
- zdalnie podglądać pracę elektrowni wiatrowych i robionych z paneli słonecznych - domowych systemów zasilania (ale nie spotkałem się z możliwością zmian na tego typu urządzeniach)
- dreamboxy i podobne- czyli urządzenia które służą za domowe dekodery, lub coś podobnego z dosyć pojemnym dyskiem twardym na których są pełne filmy, muzyka, prywatne zdjęcia, nagrania śpiewających ptaków, dokumenty firmowe


Wszystko dzięki www.shodanhq.com.

(przykłady na końcu)

I teraz pytanie: skoro ja jako kompletny laik miałem dostęp do tak wielu informacji i urządzeń, co stoi na przeszkodzie instytucji takich jak np. NSA w wykorzystaniu ich do swoich celów? Skoro już uzyskują dostęp do poufnych treści, co im szkodzi aby mieć jeszcze większą kontrolę i ew. potencjał manipulacji społecznością przy użyciu takich własnie narzędzi, kamer, większej ilości prywatnych plików? A oni sobie radzą podejrzewam nie tylko z hasłami 1234.. Taka nawet potencjalna możliwość kontroli - jeżeli prism to dla was mało - to już wg. mnie przesada. Nie chcę tu budować teorii spiskowych, ale mnie nic nie zdziwi, najbardziej ze względu na to jak ludzie dalej są wobec tego typu problemów bierni.

Póki świata nie zmienimy, warto jednak go trochę bardziej poznać, m.in. od tej strony, więc polecam pobawić się stroną. Poniżej mała instrukcja co do przydatnych opcji wyszukiwania. Sam nie umiałem na początku sprawnie nawigować stroną, więc uznałem, że może się przydać (jeśli ktoś do tej pory nie odpadł).

WYSZUKIWANIE:

Na każdej stronie wyświetla się 10 wyników. Każdy wynik bezpośrednio przenosi Cię na kamerę lub inne dane urządzenie, lub na kolejną podstronę na której trzeba wybrać zieloną strzałeczkę przy odpowiednim protokole, aby się połączyć. W celu korzystania ze wszystkich opcji wyszukiwania które podam, należy założyć bezpłatne konto w wyszukiwarce inaczej będzie mocno ograniczona. Maksymalnie możemy wyświetlić pierwsze 5 stron wyników bez wykupienia odpowiedniej subskrypcji, ale precyzyjne wyszukiwanie pozwoli ominąć mądrym osobom tę niedogodność.

1. Wyszukiwanie proste:
Wyszukiwanie proste polega na wpisaniu tego czego szukamy, tak jak w googlach. Można określić ogół tego co chcemy znaleźć lub sprecyzować do danej marki, modelu, czegokolwiek.

a) wpisujesz "samsung", wyszukuje urządzenia samsunga
b) wpisujesz "deskjet", wyszukuje rożne modele drukarek HP
c) wpisujesz "webcam", "cam", "camera" ipcam, ipcamera, ip_camera i podobne zamienniki - wyszukuje kamery internetowe
d) wpisujesz default: szuka urządzeń które w nazwie mają default, które w teorii przy niezmienionych ustawieniach fabrycznych miały login i hasło admin/1234 lub inne które wyświetli się po default
e) wpisujesz "ftp 230" - wyszukuje serwerów ftp nie chronionych loginem i hasłem
etc.

2. Wyszukiwanie po filtrach:
Wyszukiwanie proste opisane powyżej da Ci zbyt dużą ilość wyników do dyspozycji. Nie wszystkie wyniki nas interesują i podobnie jak w przeglądarce google, można stosować tu różnego rodzaju filtry dodając je po prostu po spacji zaraz za tym czego szukamy. Przykładem wyszukiwania będzie "camera".

a) Minus "-" - z tego filtra korzystamy jeżeli potrzebujemy aby przy danym wyniku coś konkretnego się nie pojawiło np:
- "camera -sex" znajdzie nam kamery bez wyrażenia "sex" wyszukiwanych informacjach
- "camera -sex -jews" znajdzie nam kamery i bez seksu i bez żydów
b) city/country - z tych filtrów korzystamy jeśli chcemy ograniczyć się do wyników z terytorium danego państwa lub miasta np:
- "camera country:US" znajdzie nam wyniki tylko z USA
- "camera city:Warszawa" znajdzie nam wyniki z naszej stolicy
Tu UWAGA! Warszawa wpisana np jako Warsaw daje inne wyniki, podobnie jest z innymi anglojęzycznymi odmianami nazw miast, także z innych krajów.
- "camera city:Warsaw country:PL" da nam wyniki tym sposobem również ze stolicy, ale już:
- "camera country:US city:Warsaw" da nam wyniki miejscowości Warsaw w USA.
Tu UWAGA! Miasta dwuczłonowe piszemy w cudzysłowie: "camera city:"Los Angeles""
c) hostname - ten filtr wymusza, aby w wynikach pojawiły się tylko pozycje które w domenie zawierają to czego żądamy np:
- "camera hostname:.pl" da nam wyniki tylko z witryn w których domenie jest właśnie .pl
- "camera hostname:sadistic" da nam wyniki wszystkich domen w których kamery będą znajdowały się na domenach ze słowem sadistic w domenie
d) net - daje nam możliwość uzyskania wszystkich wyników na dany adres IP, lub całą podsieć (tak się to chyba nazywa) adresów:
- "net:216.219.143.12" wyszukuje wszystkie dane odnośnie konkretnego adresu ip, tu nie ma sensu dopisywać czego szukamy, gdyż jest to jeden adres IP. (chyba?)
- "camera net:216.219.143.0/24" wyszukuje wszystkie wyniki dla tagu "camera" w adresach zaczynających się na 216.219.143.
- "camera net:216.219.0.0/16" to samo dla adresów zaczynających się na 216.219
- "camera net:216.0.0.0/8" to samo dla adresów zaczynających się na 216.
e) os - daje możliwość filtrowania wyników po systemie operacyjnym
- "camera os:linux" - wyniki tylko z systemem linux
- "camera os:7" - wyniki tylko z win 7 lub 8
- "camera os:"windows 7"" - prawie identyczne wyniki jak w przykładzie powyższym
f) port - port ważna rzecz, dla każdego żeglarza, w zależności jaki wybierzemy ograniczymy się do samych protokołów HTTP, FTP, POP3, HTTPS, telnet itp.
- "camera port:80" wyniki tylko na http
- "camera port:80 port:21" da nam wyniki zarówno http jak i ftp
Pełna lista portów: 21 (FTP), 22 (SSH), 23 (Telnet), 25 (SMTP), 53 (DNS), 80 (HTTP), 81 (HTTP), 110 (POP3), 119 (NNTP), 137 (NetBIOS), 143 (IMAP), 161 (SNMP), 443 (HTTPS), 445 (SMB), 465 (SMTP), 623 (IPMI), 993 (IMAP + SSL), 995 (POP3 + SSL), 1023 (Telnet), 1434 (MS-SQL), 1900 (UPnP), 2323 (Telnet), 3306 (MySQL), 3389 (RDP), 5000 (Synology), 5001 (Synology), 5432 (PostgreSQL), 5560 (Oracle), 5632 (PC Anywhere), 5900 (VNC), 6379 (Redis), 7777 (Oracle), 8000 (Qconn), 8080 (HTTP), 8129 (Snapstream), 8443 (HTTPS), 9200 (ElasticSearch), 11211 (MemCache), 27017 (MongoDB), 28017 (MongoDB Web)
g) before/after - tu sprawa jest raczej oczywista. Wyszukiwanie po dacie
- "camera before:11/11/2012" da wyniki sprzed 11 listopada 2012r.
- "camera after:11/11/2012" analogicznie da rezultaty po tej dacie.
h) geo - moja ulubiona funkcja, bez niej nie byłoby tak pięknie. Pierwsze co robimy, to wybieramy sobie dowolne miejsce na ziemi w pobliżu którego chcemy wyszukać dane urządzenie. Robimy to za pomocą np. google.maps. Wybór padł na miasto Montbard we Francji. Klikamy prawym przyciskiem na mapie i wybieramy "Co tu jest?" po czym w pasku wyszukiwania google.maps wklejają nam się współrzędne. Po ich skopiowaniu używamy funkcji geo np:
- "camera geo:47.622827,4.334106" - wszystkie wyniki w pobliżu danych współrzędnych geograficznych (po adresie IP łatwo sprawdzić prawdziwość wyniku)
Można też dopisać obszar jaki ma być brany pod uwagę od wyznaczonego miejsca za pomocą przecinka:
- "camera geo:47.622827,4.334106,16" - da nam wyniki w odległości 16km od miejscowości Montbard we Francji.
3. Szukanie po tagach - zakładka Search Directory na stronie shodanhq.com
Pokazane są tam popularne tagi, ostatnio popularne wyszukiwane hasła, warto tam zaglądać żeby wiedzieć co wpisywać.

Przykładowe urządzenia niezabezpieczone hasłem znalezione na szybko (zajęło mi to 5 minut po skończeniu artykułu):
84.137.135.9/ - jakaś kamerka w biurze/domu w Niemczech
166.142.116.38/ - kamerka na kawałek drogi w USA
37.130.60.110/ - kamerka gdzieś w Polsce
81.210.81.229/HDDReplay.html - kamera na polską ulicę z możliwością sterowania kamerą
128.163.157.47/hp/device/this.LCDispatcher - drukarka z możliwością zdalnego wydruku
148.81.133.248/ - drukarka na SGGW

Ale proponuję nie wbijać po 100 osób na 1 kamerkę, czy drukarkę tylko poszukać swoich linków. Nie chciało mi się już szukać więcej, bo późno się zrobiło, ale cierpliwym, ciekawskim i umiejętnym polecam pobawić się tym trochę. i poszukać reszty ciekawszych rzeczy o ktorych pisałem a do ktorych nie zamieściłem linków. Tak dla własnej świadomości jak to wszystko jest łatwo dostępne.
Najlepszy komentarz (46 piw)
Kaciaj • 2014-02-21, 9:51
Diux napisał/a:

puki



A Ty widzę, że ferie masz


Edward Snowden i jego mocodawcy - część #1

Edward Snowden, facet który puścił farbę na temat masowej inwigilacji NSA, został zabrany na przejażdżkę w nieznane przez oszustów na służbie agencji wywiadowczych. Pod przykrywką „niezależnego dziennikarstwa”, ci oszuści oszukali go i zabrali mu jego tajne pliki z danymi o NSA, przemycili go z Hongkongu przed rzekomymi publicznymi przesłuchaniami pod zarzutem cyber-szpiegostwa, i bezceremonialnie porzucili go jak zużytego śmiecia, już bez dokumentów, w hali tranzytowej na lotnisku w Moskwie.

Raport pokazuje, jak amerykańscy i brytyjscy szpiedzy poukładali ściśle tajny plan, kusząc uciekiniera w dobrze zastawioną pułapkę, natomiast media współpracowały z tym oszustwem w pomocy władzom, aby przeciwdziałać zniesieniu stanu globalnego nadzoru.

Pierre Omidyar, założyciel internetowego targowiska e-Bay, postawił podobno 250 mln $ na to, że wspólnicy demaskatora E. Snowdena wprowadzą go w ten przekręt z użyciem wabika w postaci uruchomienia strony internetowych wiadomości o globalnym zasięgu. Pochodzący z Iranu magnat finansowy obecnie finansuje nowy projekt multimedialny dla zespołu Glenn Greenwald, Laura Poitras i Jeremy Scahill, gdyż „stał się bardzo zaniepokojony naciskami wywieranymi na dziennikarzy z różnych przecieków z Waszyngtonu„. (Pacific Business News)

Anielski inwestor poświęcony utrzymaniu wolności prasy i przeciwnik nadzoru rządowego jest marzeniem każdego dziennikarza, nawet jeśli brzmi to zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe. Istnieją poważne podstawy do kwestionowania wiarygodności Greenwalda i jego najnowszego patrona, którego firma, Network Omidyar, jest ściśle powiązana z wykonawcą usług dla NSA, firmą Booz Allen Hamilton, wcześniejszego pracodawcy Edwarda Snowdena.

Znany ze swej globalistycznej wizji i projektów „wpływu na społeczeństwo” w krajach rozwijających się, wsparty ogromnym osobistym majątkiem, Omidyar idzie w ślady innych miliarderów, którzy uruchomili swe własne projekty mediów elektronicznych: George’a Sorosa z jego zbiorem organów propagandowych, Ariany Huffington z HuffPost i Michaela Bloomberga z organem wiadomości finansowych, żeby wymienić tylko kilku. Te dobrze naoliwione maszyny reklamowe trudno zaliczyć do standardowych nośników obiektywnego dziennikarstwa, gdyż każdy z tych opiniotwórców posiada program polityczny do wypełnienia, od rządów nad ratuszem miejskim po wszczynanie buntów w celu zmiany reżimu, aby forsować politykę gospodarki rynkowej. Już z samego początku wydaje się, że Omidyar, mimo tych wszystkich sentymentalnych dźwięków, może okazać się najgorszym z tej kolekcji.

Partnerstwo z Booz Allen

W przeciwieństwie do jego libertariańskiego pozerstwa, Omidyar jest połączony jak dzieci syjamskie z ogniwem wywiadu, który publicznie potępia, a zwłaszcza z Booz Allen Hamilton, wykonawcą usług dla NSA, który zatrudniał Snowdena na Hawajach i w Japonii. Jednym z głównych partnerów inwestycyjnych Omidyar Network jest Salvadore „Sal” Gambianco, a zasiada on w radzie dyrektorów Booz Allen Hamilton Holdings.

Jako szef operacji zasobami ludzkimi w Omidyar Network, ludzie Giambanco oceniają wydajność pracownika i zaliczają go do awansu lub wypowiedzenia. Przez ponad dekadę, Omidyar Network i Booz Allen wymianiały się pracownikami, obsadzających ich w sprawach związanych z wywiadem. Jeśli przedsiębiorstwa mogą być w związku małżeńskim, to Booz Allen i Omidyar Network są jak mąż i żona.

Pod kopułą wielkiego namiotu NSA

Booz Allen i Omidyar Network są członkami konsorcjum powiązanego z NSA pod nazwą Innocentive, firmy doradczej koncentrującej działanie na crowdsourcingu (czytaj: przetwarzaniu danych pochodzących z sondaży opinii publicznej, badań konsumenckich i internetowych danych osobowych). Inny członek tej korporacji to m.in. In-Q-Tel, twórca oprogramowania do monitorowania komunikacji, zasypany na rozruch milionami z kapitału CIA.

Jest też odszczep In-Q-Tel o nazwie Palantir, jaki tworzy fikcyjne osoby lub wirtualnych trolli do wszczynania kampanii obsmarowywania lub grożenia dziennikarzom i krytycznym witrynom internetowym. Palantir jest, jak nazywa siebie w reklamach – firmą od „wojny elektronicznej”, stworzył program zbierania meta-danych podobny do PRISM, jaki jest stosowany przez NSA. Michael Leiter, były szef National Counter-Terrorism Center, jest w zarządzie Palantir.

Kolejnym partnerem korporacyjnym w Innocentive jest Lilly Ventures, ramię inwestycyjne Eli Lilly od farmaceutyków, które wytwarzało LSD dla programu kontroli umysłowej MK-Ultra, a obecnie jest partnerem wiodącym w projekcie „mapowania mózgu” sponsorowanego z budżetu. Pełne spektrum nadzoru rozwijane jest od bezprzewodowej elektroniki do bio-sieci ludzkich synaps, ostatniej granicy do pokonania w celu zdobycia całkowitej kontroli nad umysłem. Celem jest wstępna ocena rozpoznania zamiaru przestępczego, poznania zanim coś się zdarzy, co oznacza wykrywanie tendencji do popełnienia przestępstwa, czy na przykład okazania oporu wobec władzy, a wówczas będzie możliwe działanie zanim do czynu dojdzie.

Używanie narkotyków pogarsza zdolności umysłowe i jest oczywiście tylko częścią szerszego i większego programu inżynierii społecznej, aby zapewnić dominację elit globalistycznych nad każdą populacją.

Booz Allen Hamilton i Omidyar Network to para kaczek w jednym stawie (NSA-CIA).

Te wywiadowcze powiązania są tak słabo zamaskowane, że nie do wiary jest, aby prawnik, którym jest Greenwald, wykonujący wcześniej zawód w Nowym Jorku, nie mógł dostrzec i być obojętnym na konflikt interesów w sferze bezpieczeństwa jego klienta, Edwarda Snowdena.

Albo Glenn Greenwald to jakiś naiwny wiejski głupek albo jest jednym z wielu aktorów obsadzonych w tej farsie szpiegowskiej. Nikt w grze wywiadu nie może być tak naiwny, zwłaszcza, gdy jest krystalicznie jasne, że Pierre Omidyar jest na pewno winny, bowiem ma wszelkie powody, aby działać w imieniu Booz Allen i NSA w celu odzyskania plików Snowdena.

Sprzedawczyk czy wrobiona ofiara?

Deklaracja o 250 mln $ pozwoliła Omidyarowi zdobyć wierność „odważnych” i „niezależnych” dziennikarzy, którzy otoczyli Snowdena i kontrolowali każdy jego ruch. Zespół Greenwald i Jeremy Scahill, wraz z reżyserem Laurą Poitras nie tylko ukryli uciekiniera w ciemnościach podczas montażu sprytnej operacji. („Nie można pozwolić, aby Chińczycy lub Rosjanie skonfiskowali pliki„). Zabierając te dane jako „środek bezpieczeństwa”, złodziejom udało się więc odzyskać tajne dokumenty dotyczące władców świata szpiegowskiego w Londynie, Langley i Fort Meade.

„Będziemy pracować z nimi i innymi, ale mamy wiele do zrobienia, jeśli chodzi o to, jak ta organizacja od emisji wiadomości ma wyglądać, jakie będą role i odpowiedzialność poszczególnych ludzi„, mówi Omidyar dla Pacific Business News. To nie pozostawia wątpliwości, kto jest tu szefem, a jego inne wypowiedzi wskazują, że Greenwald, Poitras i Schahill pozbierają pieniądze z nagród i mogą zniknąć do czasu ich kolejnej Mission Impossible, o ile będą trzymać język za zębami. W przeciwnym razie, na scenę wyjdzie nowy zespół aktorów, a oni naraz poznikają. Wypadki się zdarzają.

Co to za biznesmen, który w obecnej ryzykownej sytuacji stawia 250 milionów z własnej kieszeni na niejasno zdefiniowany projekt bez struktury zarządzania i bez planu finansowego? Zwłaszcza, gdy celem jest ochrona obywateli przed ingerencją rządu, a jego własna firma robi zyski na tych zamachach na prywatność? Nawet w świecie komiksowych bohaterów, magnat Bruce Wayne nigdy nie wyrzuciłby swego majątku, aby kupić Daily Planet po to, żeby Jimmy Olson i Lois Lane mogli przeprowadzić krucjatę dziennikarską.

To w oczywisty sposób pokazuje, że Pierre Omidyar działa jako opiekun w imieniu potężnej jednostki, na przykład Narodowej Rady Wywiadu, i służy jako opiekun „dziennikarzy” opłacanych z funduszy organizacji non-profit, którzy oszukali Snowdena, wyłudzili od niego dokumenty i porzucili go na lotnisku w Moskwie. Gdy zima powoli ścieli step, Snowden, jak wskazuje jego nazwisko, również powoli pokrywa się śniegiem na dłuższy czas, dzięki oszukańczej robocie tandemu Greenwald-Poitras.

cdn nastąpi...

Źródło

Edward Snowden i jego mocodawcy - część #2

Mocodawcy skandalu NSA oraz metody jego wyciszenia.

Olbrzymi goryl w salonie

Na początku swej kariery prawniczej w latach 90-tych, żyd Greenwald otrzymał naganę za potajemne nagrywanie świadków podczas obrony członka organizacji białych rasistów. Ten samozwańczy obrońca praw obywatelskich stosował ten sam rodzaj nielegalnego nadzoru, jaki będzie później tak ostro krytykować. Wkrótce po przesłuchaniu w sądzie w sprawie tego nielegalnego nagrywania bez uzyskania podpisanych formularzy zgody, zamknął swoją prywatną praktykę. Gdyby żyd Greenwald tego nie zrobił, to mógł zostać pozbawiony prawa wykonywania zawodu.

W 2002 r., Greenwald wszedł w większe rzeczy jako partner biznesowy w Master Notions, którego klientem jest firma wytwarzająca produkcje wideo Hairy Jocks, tworząca homoseksualną pornografię. Nieporozumienia między wspólnikami doprowadziły do tego, że Greenwald stworzył nową firmę o nazwie Hairy Studs. Jasna strona tego lewego interesu, udział żyda Greenwalda w przemyśle porno, może oznaczać kopalnię złota dla przyszłej agencji wiadomości Omidyara z powodu reklam gejowskich łaźni i usług towarzyskich od Nowego Jorku aż po Rio.

Tymczasem, gdy władze skarbowe wniosły o ustanowienie zastawu na jego zarobkach z tytułu nie zgłoszenia dochodów w przeszłości, Greenwald uruchomił swój własny blog ze skargami na apodyktyczne ingerencje rządu. Miał szczęście, gdyż był to doskonały czas na tego typu sloganerię, ponieważ weteran CIA Valerie Plame została zaatakowana z furią w prasie przez Scootera Libby, doradcę prawnego wiceprezydenta Dicka Cheneya.

Porzucając swój niesmaczny początkowy image jako dostarczyciela moralnego syfu, adwokat przemienił się w „dziennikarza” piszącego o wolnościach obywatelskich dla Salon.com, dołączając do grupki mętnych liberałów z laptopami zafundowanymi przez Microsoft Billa Gatesa.

Pomimo reputacji tego forum żałosnych pozerów i przygnębionej przegranej Generacji-X, Salon.com dał mu impuls, jaki napędził strategię Greenwalda i nadał mu znaczenie w kraju. Jednak cały czas coś było nie tak. Greenwald był ewidentnie kierowany i namaszczany przez niewidzialną rękę jako rzecznik wolności obywatelskich, a doświadczeni działacze z Electronic Frontier Foundation i ACLU byli pomijani i ignorowani.

Infiltracja rozpoznawcza

Jego złota chwila nadeszła w 2008 r. podczas debaty radiowej na temat Foreign Intelligence Surveillance Act (FISA) obsługiwanej przez gospodarza audycji, Amy Goodman, gdzie prawnik-prawie-dziennikarz wystąpił z krucjatą przeciw carowi informacyjnemu, Cassowi Sunstein.

Profesor z University of Chicago Law School wjechał do biura Białego Domu jako nominat swego protegowanego i byłego studenta, Baracka Obamy. Żonaty z członkiem NSA, Samanthą Power (która była wyznaczona na amerykańskiego ambasadora przy ONZ), Sunstein znany jest z obrony praw zwierząt, opowiadając się za prawem psa lub kota do pozywania swych nieuczciwych właścicieli. Potyczka o FISA była więc pojedynkiem w sferze mediów między posiadaczem światowego tytułu z nieopierzonym pretendentem z poletka Harry Stud. (to raczej nudny zapis, który nie wychwytuje istoty rzeczy, jest on dostępny na www.democracynow.org.)

Greenwald wygrał bezapelacyjnie przez nokaut, punktując Sunsteina w kwestii wstecznie działającego immunitetu za zbrodnie wojenne popełnione w Iraku i Afganistanie. Problem jednak w tym, że to było ustawione. Walka poszła zgodnie z planem „poznawczej infiltracji”, zakładanej przez Sunsteina w tej grze. Przyjmując rolę złego policjanta, profesor dokonał konfiguracji Greenwalda, aby ten okazał się dobrym policjantem, głównym reformatorem, ponieważ nikt inny nie miał przywileju debaty z carem informacyjnym.

Po tym fortelu, moralnie oburzeni prawnicy, którzy chcieli ścigać zbrodnie wojenne i nawet stawiali zarzuty ludobójstwa administracji Busha, zostali wessani w rutynę blog-debata i znaleźli się w sytuacji lojalnej opozycji. Ogólnonarodowa debata szybko przeszła ze spraw potępiania tortur w Guantanamo na szczegóły procedur prawnych, zaś obietnica kandydata Obamy, że zamknie ten ohydny obóz została taktownie zapomniana. Poznawcza infiltracja okazała się najbardziej skuteczną techniką wojny psychologicznej, manipulując krytyków do poziomu ochotników własnego wykastrowania się.

Sunstein, który układa strategię ogólnoświatowej kontroli informacji przez władzę wykonawczą (biuro prezydenta, CIA, FBI i NSA) współdziałał też w brudnej wojnie z umieszczaniem prowokatorów do infiltracji komórek terrorystycznych, w grupach protestacyjnych i krajowych grupach uzbrojonych obywateli. Jak widać po Boston Marathon, rząd zwerbował lewych zamachowców i aktorów kryzysowych do wykrzykiwania ze skryptów zdumiewających aktów „ucisku” rządu. Z jednej strony przemoc i rażąca teatralność przerażenia opinii publicznej, która pozbywa się zastrzeżeń, że mamy do czynienia z represyjnym aparatem państwowym. Z drugiej strony, prowokatorzy agencji wywiadowczych z sukcesem działają w ekstremistycznych ruchach na całym świecie, które następnie można nakierować na tory wojny zastępczej, ataki false flag i zamachy na własnych kłopotliwych sojuszników politycznych.

Tego typu taktyki policyjnych agentów były testowane w czasach wojny w Wietnamie przez mentorów Obamy z kręgu chicagowskich fałszywych lewicowców, co skompromitowało i przerwało działalność Studenci dla Demokratycznego Społeczeństwa (SDS) przez finansowanie podpaleń i rozbijania szyb wystawowych przez członków podziemia kryminalnego. Wpływ na rozdawanie broni palnej przez prowokatorów dla młodych radykałów w ramach kampanii COINTELPRO Nixona, aby pozabijać przywódców społeczności lokalnych, zwłaszcza Freda Hamptona z Czarnych Panter i uwięzienia innych, jak H. Rap Brown.

Lepsza szczurza pułapka na kapusiów
Jednym z głównych projektów Sunsteina było zadanie, jak poradzić sobie z epidemią ujawniania informacji poufnych przez informatorów. Wiedząc dobrze, że niezadowoleni pracownicy rządu będą zawsze szukać pomocy prawnej, co może być lepszą taktyką niż sfabrykować krzyżowca broniącego „swobód obywatelskich” pracującego oficjalnie pro bono wraz z szeroką siecią kontaktów z mediami i głęboko ukrytymi podmiotami finansującymi?

Pułapka została ustawiona, i zgodnie z przewidywaniami pojawił się koziołek o nazwisku Edward Snowden. Łatwowiernie chwycił przynętę i podążał ze wskazówkami Greenwalda. Sunsteinowi udało się znakomicie, gdy jego kukiełka „mini-ja” zrobił to, co żadna agencja nie mogła nigdy osiągnąć – dobrowolnego oddania tajnych plików.

Teraz dosyć szorstkie spojrzenie do kamery, Glenn, a potem możesz wyć i tarzać się po podłodze z radości, jak łatwo Eddie dał się złapać na haczyk. Zasługujesz na nagrodę po drugiej stronie tęczy, na te wielkie grube czeki od irańskiego gościa. Może jako następne zadanie, należy odebrać wiodącą rolę Tomowi Cruise w nadchodzącym odcinku „MI- 6”, a dać ją tobie.

„Eks-filtracja” z Hong Kongu

Od czasu pobytu Snowdena w Hong Kongu, było jasne dla dziennikarzy i polityków, że jego miejscowy prawnik, Albert Ho, i opiekunowie z brytyjskich i amerykańskich wywiadów nie mają zamiaru pozwolić na nieograniczone ujawnienie dokumentów NSA przed oczyma zdumionego społeczeństwa na całym świecie. Gdy szpiedzy dowiedzieli się, że parlamentarzyści wraz z Radą Legislacyjną (LEGCO) planują doprowadzić do publicznego przesłuchania Snowdena jako świadka, informator został nagle zapakowany na lot do Moskwy.

Sam Snowden zorientował się, że Hong Kong był idealnym miejscem do ucieczki ze swym prawem broniącym swobody wyrażania poglądów, regionalnym centrum głównych mediów, centrum cyber-bezpieczeństwa z najlepszymi wydziałami informatycznymi na uczelniach i ekspertami od banków, lokalnego ugrupowania obrońców dziennikarstwa, domagających się jego ochrony, policją, której kazano zablokować możliwość szkodzenia uciekinierowi, a władze miasta dały mu osobiste zapewnienie, że Snowden nie będzie poddany ekstradycji. Co więcej może ktoś chcieć?

Jego miejscowy prawnik Albert Ho, członek rady legislacyjnej z Partii Demokratycznej, twierdzi, że „ktoś” go odwiedził w środku nocy, i zachęcił Snowdena do opuszczenia Hongkongu. Zdominowana przez katolików Partia Demokratyczna jest znana z tego, że jest finansowana przez patronów neokonserwatystów, National Endowment for Democracy. Jest tajemnicą poliszynela, że od czasów senatora Jesse Helmsa, przywódcy Demokratów latają do Waszyngtonu, aby dostać czeki od szefów wywiadu.

Nie było zagrożenia ze strony władz kontynentalnych Chin, jak to fałszywie ogłoszono, gdyż Pekin miał interes w każdym banku, firmie i osobie z Hongkongu z powodu inwigilacji NSA. To wielkie kłamstwo jego tzw. ochroniarzy spowodowało , że Snowden odbył z Hong Kongu lot oferujący mu immunitet.

Glenn Greenwald wziął się za oszustwo, co oznacza, że musi mieć działkę w tym spisku, aby odzyskać tajne dokumenty dotyczące poziomu nadzoru NSA. Więc szybko przyjął na siebie rolę redaktora od Omidyara, jednego z najbliższych sojuszników Booz Allen, i to tylko potwierdza wszystkie inne dowody na jego współpracę z agencjami szpiegowskimi.
Zamiast intensywnych trzech tygodni przesłuchań publicznych, ujawniających wszystkie wykroczenia NSA, z codziennym komentarzem ekspertów od cyber-bezpieczeństwa, a co ważniejsze, ofiar naruszeń prywatności przez rząd, Greenwald i Poitras zredukowali przepływ dokumentów do poziomu kroplówki.

Blog o nazwie Rancid Honeytrap gwałtownie przebił balon z gorącym powietrzem o poprzednich nadzorcach Snowdena, zwłaszcza żyda Greenwalda:

Cytat:

Viva nowe dziennikarstwo wielokrotnego kłamstwa o wielkości dokumentacji, co uczy ludzi niedoświadczonych cennych lekcji na temat prawidłowego informowania o skali spisków.

„Viva nowe dziennikarstwo przecieku 300 stron w ciągu czterech miesięcy z zestawu przekraczającego 60 tysięcy dokumentów.

„Viva nowe dziennikarstwo, które prawdopodobnie ukatrupiło przynajmniej jedną historię na zamówienie rządu.

„Viva nowe dziennikarstwo oddające ponad 50 tysięcy dokumentów pod opiekę The New York Times, ponieważ okazało się tego godne, jak w aferze Cablegate.

„Viva nowe dziennikarstwo, które mówi o kluczowej roli bohaterskiego dziennikarza daleko, daleko więcej, niż mówi o tajemnicach powierzonych jego opiece.

„Viva nowe dziennikarstwo, jakie gromadzi przecieki, a jednocześnie negocjuje prawa autorskie filmowe i telewizyjne z Sony i HBO”.



W tym ostatnim punkcie możemy dodać: Viva zdobycie 250 mln od NSA poprzez podstawionego gościa jako zabezpieczenie finansowe na starość, jeśli jakimś cudem uda ci się dożyć.

Klejnot w koronie

Na tym wczesnym etapie, show żyda Greenwalda był prowadzony przez the Guardian. Jego redaktor naczelny, Alan Rusbridger, przyjął na siebie rolę skupienia świateł reflektorów, gdy wybuchła historia Snowdena. Spektakl Guardiana z „breaking news” był prowadzony przez tę samą siatkę wywiadowczą, jaka spotkała ze sobą Juliana Assange’a na terenie wiejskiej posiadłości z oficerem wojska, snajperem i dziennikarzem, Vaughan Smithem, założycielem Frontline Club, jaki prowadził operacje wywiadowcze podczas wojny na Bałkanach.

Podejmowanie strategicznych decyzji w Guardianie wykraczało daleko wyżej niż stanowisko redaktora Rusbridgera. Szefem Publishing Group jest Amelia Chilcott Fawcett, zaufana księcia Karola, która nadzoruje również Fundację Księcia Walii. Kariera Dame Fawcett, Kawalera Imperium Brytyjskiego, pokazuje, że trzeba się z nią liczyć: adwokat międzynarodowy, dyrektor generalny i dyrektor wykonawczy Morgan Stanley Europe, dyrektor State Street Corporation, członek zarządu Banku Anglii, szef Scott Trust, jaki jest właścicielem The Guardian, Observer i innych aktywów medialnych.

Chociaż urodzona w Bostonie, kolebce niepodległości Ameryki, Chilcott Fawcett jest podwójnym obywatelem USA i Wielkiej Brytanii, członkiem grupy transatlantyckiej, niekwestionowaną i bezwarunkową rzeczniczką Torysów. Jest wybitnie wykwalifikowana i odpowiednio ustosunkowana z księciem Karolem, toczyła też długotrwały spór z nowobogackimi kuzynami w CIA i w NSA. O ile the Foreign Office pozostaje bezwstydnie zadłużone i nadzorowane przez Amerykanów, to brytyjski wywiad wojskowy jest bastionem Rojalistów.

Dziennikarstwo śledcze nieistniejącego już News of the World (Rupert Murdoch), na temat losów princess Diany, było szczególnie obraźliwe dla dynastii Saxe-Coburg aka Windsorowie. Osobiste animozje między prezydentem George’m W. Bushem i księciem Karolem prawie rozbiło relacje anglo-amerykańskie. Tajemnica zamachu 7/7 w londyńskim metrze podczas szczytu G-8 w Gleneagles była irytująca, ponieważ CIA odpowiadało za bezpieczeństwo w metrze. Tylko agenci specjalni mieli dostęp do „tunelu pod rurą”, który był używany do przerzutu wojsk brytyjskich na terenie Londynu w czasie II Wojny Światowej, o czym powiedział oficer wywiadu Oddziału Specjalnego policji.

Brytyjscy agenci i sympatycy w Hong Kongu odegrali zasadniczą rolę w utworzeniu kordonu bezpieczeństwa wokół zbiegłego Snowdena, a wynajęty przez the Guardian, żyd Greenwald, został zaliczony do amerykańskich współpracowników. Przecieki medialne zostały skalibrowane w taki sposób, aby powodować dyskomfort, a nie zadawać rozdzierający ból aroganckim chłopcom z NSA. Kilka udostępnionych dokumentów nie miało wpływu na brytyjskie interesy, ale większość plików, mających wpływ na wspólne interesy Ameryki i Europy, pozostało zamkniętych pieczęcią królewską. Gdy Biały Dom Obamy musiał zmagać się z ciężarem sporu o zadłużenie i naciskiem bankierów z londyńskiego City, Rojaliści cieszyli się spokojem.

W skrócie mówiąc, sprawa Snowdena została użyta przez brytyjski wywiad wojskowy w partnerstwie z frakcją w CIA, przeciwną wdrażaniu programów podsłuchowych Pentagon-NSA, zagrażających ujawnieniu wrażliwych operacji, na przykład, wspólnych operacji z wywiadem Kataru i Arabii Saudyjskiej kierowania oddziałami al-Kaidy w Libii, Syrii i Afganistanie. Ponieważ celem zamachu mogą być także oficerowie służb amerykańskich, brytyjskich i innych europejskich, którzy wiedzą zbyt wiele, Agencja woli działać bez komunikacji z agentami terenowymi i typami po praniu mózgu MK-Ultra, monitorowanymi przez chłopców, jak Snowden.

Co do pomocników Greenwalda, Poitras i Scahilla, są to tzw. dziennikarze, którzy zależą od organizacji non-profit w materiałach informacyjnych i są przez nie opłacani, nie zasługują oni na wzmiankę. Muszą jeszcze odrabiać pracę na nocnej zmianie jako sub-redaktorzy i reporterzy z karetek pogotowia i nie mogą myśleć o sponsorach, co pozwoliłoby im na luksus osobistych poszukiwań. Nic dziwnego, że Pierre tak martwi się o znalezienie dobrych redaktorów, ponieważ żaden z tej trójki się na tę funcję nie kwalifikuje.

Kim jest Pierre Omidyar?

Ponieważ rozgrywka klaunów wywiadu amerykańskiego i brytyjskiego nie może trwać bez końca, musiał być do cyrku wprowadzony nowy magik, aby załagodzić napięcia. Jako osoba o bliskich więziach z mistrzami szpiegowania z USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Abu Zabi, Pierre Omidyar przybył z zastraszającą gwałtownością, jako główny treser na scenę akrobacji żyda Greenwalda.

Urodzony w Paryżu w 1967 roku w rodzinie irańskich emigrantów, Pierre Parviz/Morad Omidyar przybył do Maryland w wieku 6 lat z ojcem, lekarzem na Johns Hopkins, i matką, wykształconą na Sorbonne językoznawcą. Uczęszczał do Potomac School w McLean w stanie Virginia, lepiej znane jako Langley.

Najważniejsze informacje na temat jego pochodzenia nie są ujawniane: rodzinna przynależność religijna, rodzinny dom w Iranie, ranga i status w tradycyjnym systemie społecznym i etnicznym (irańskie społeczeństwo było tyglem wielonarodowym od wielu tysiącleci). Jego oficjalna biografia to „fakty po make-upie” ozdobione kwitnącym PR.

Jeden z niewielu faktów, jakich nie da się ukryć mimo obsesji prywatności Omidyara, jest jego nauka w Punahou, Private Academy w Honolulu, gdzie poszedł w ślady swego o rok starszego alumna, Baracka Obamy. Wewnętrzne powiązania były niezbędne do przyjęcia w szeregi tej szkoły, a w tamtych czasach niewiele było kanałów dostępu dla dzieci z Trzeciego Świata, chyba że ich rodzice pracowali dla CIA, jak matka Obamy, Ann Dunham (patrz artykuł Wayne’a Madsena ujawniający dogłębne szczegóły pracy rodziny Obamy dla CIA: “The Manufacturing of a President”).
XboxOne na straży prawa
mati3004 • 2013-06-24, 16:56
Już niedługo w domach...

Najlepszy komentarz (28 piw)
monto • 2013-06-24, 20:52
nie bede kupowal siekiery z husqvarny bo nawet nie wiem jak sie na tym gra
Prywatność na Facebook'u
Zaethrael • 2013-06-11, 1:58
W dobie ostatniego medialnego szału na temat inwigilacji oraz przypucowania się USA do systemu "PRISM" wklejam taką oto sympatyczną czarność.



Google > PRISM > [wybierz newsa ze strony odpowiadającej twojej opcji politycznej]
The Washington Post dorwało się do ściśle tajnych informacji o prowadzonym przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego programie PRISM - sposobie na zbieranie danych na temat użytkowników usług należących m.in. do Microsoftu, Google, Apple i Facebooka.
Według informacji zebranych przez The Washington Post Agencja Bezpieczeństwa Narodowego i FBI mają bezpośredni dostęp do serwerów, na których znajdują się dane użytkowników Yahoo, Facebooka, Skype'a, AOL, PalTalka, YouTube'a i innych usług należących do Microsoftu, Google, czy Apple. Podobno zbierane są w ten sposób informacje m.in. na temat prowadzonych przez nas rozmów (w formie audio i wideo), wysyłanych zdjęć, dokumentów i historii logowań.

Informacje Washington Post opierają się na 41 slajdach prezentacji szkoleniowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Podobno zweryfikowano jej autentyczność, ale przedstawiciele wymienionych firm - oczywiście - zaprzeczają i zapewniają, że nikt dostępu do ich serwerów nie ma, a oni muszą zobaczyć nakazy sądowe, żeby podzielić się jakimikolwiek danymi na temat swoich użytkowników ("Nigdy nie słyszeliśmy o PRISM", jak powiedział rzecznik prasowy Apple). W swoich oświadczeniach zaprzeczają jednak głównie temu, jakoby ktoś miał wstęp na ich serwery.

Problem w tym, że slajdy prezentacji są bardzo niekonkretne w opisie procedury, która charakteryzuje PRISM. W innym ściśle tajnym dokumencie opisano bowiem działanie systemu jako zbieranie danych z serwerów przez konkretną osobę, która wysyła je później do odopowiedniego sprzętu zamontowanego na terenie siedziby określonej firmy. Znaczy to tyle, że ktoś ma pozwolenie na zbieranie informacji i przekazywanie ich w ręce chociażby FBI, ale FBI nie może wziąć ich sobie samo. Zgrywa się to zgrabnie z komentarzami przedstawicieli koncernów, którzy stwierdzili na przykład, że: "Jeżeli to robią, to robią to bez naszej wiedzy".

Podobno zbieranie informacji na nasz temat odbywa się we współpracy ze wspomnianymi firmami, ale wszystkie (i nic dziwnego) zaprzeczają. Wydane przez nie oświadczenia wyglądają jednak trochę dziwnie, kiedy zestawi się je ze slajdem zawierającym daty ich dołączenia do programu. Jako pierwszy, już w 2007 roku, podobno jako wolontariusz, zgłosił się do niego Microsoft (który, swoją drogą, prowadzi aktualnie kampanię reklamową głoszącą: "Twoja prywatność jest naszym priorytetem"), dwa lata później dołączyło Google. Najnowszym nabytkiem kosztującej 20 milionów dolarów rocznie operacji jest Apple - dołączyło dopiero w październiku 2012.

Jeżeli wszystko to okaże się prawdą, to najgorsze jest to, że program dotyczy całego świata... poza granicami Stanów Zjednoczonych. Chociaż PRISM powstało na gruzach projektów George'a Busha dających służbom specjalnym możliwość zbierania informacji na temat obywateli bez posiadania nakazu sądowego, to w przeciwieństwie do odrzuconych w kongresie aktów prawnych, dotyczy tylko i wyłącznie "nas" i prawdopodobnie dlatego nikt nie widział w nim problemu.

Oczywiście chęć do monitorowania działalności obcokrajowców jest zrozumiała, jeśli się weźmie pod uwagę wyłącznie interes USA. Tyle że jeżeli PRISM rzeczywiście działa i ma się dobrze, to większość ruchu, który generujemy w sieci, już od dawna trafia do rąk amerykańskiego rządu - bez zgody ani obywateli, ani rządów poszczególnych państw. Wszystkie wielkie firmy mają serwery w Stanach, a sposób działania PRISM regulowany jest tak, by nie zbierać danych na temat ani jednego obywatela Stanów Zjednoczonych. Jeśli więc sprawa się potwierdzi, będziemy mieli do czynienia z wielkim skandalem międzynarodowym.

James R. Clapper, dyrektor wywiadu, stwierdził w czwartkowym oświadczeniu, że dane zbierane za pomocą PRISM są: "jednymi z najważniejszych i najbardziej wartościowych danych na temat zagranicy, jakie zbieramy, i służą do chronienia naszego narodu przed rozmaitymi zagrożeniami. Nieautoryzowane dzielenie się informacjami na temat tego całkowicie legalnego programu jest karygodne i stanowi ryzyko dla bezpieczeństwa Amerykanów".

Faktycznie, stanowi. O ile bowiem możemy współczuć Chińczykom, że wiele najpopularniejszych serwisów internetowych na świecie u nich nie działa, to działanie rządu USA nie wydaje się dużo lepsze. Jak uważacie: czy takie stawianie się w roli Wielkiego Brata jest w porządku?



Zajebane z cdaction.pl
Najlepszy komentarz (68 piw)
Cabajo • 2013-06-07, 16:18
Na pewno nie chcą Twoich dowcipów
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów