18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (6) Soft Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:57
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:05

#religia

Bóg jest za aborcją
carefulnow • 2014-07-28, 22:15
Kościół i katolicy są o wiele bardziej przeciwni aborcji niż ich święta księga. Nie ma co się wkurwiać i mnie piętnować, bo jedyne co wrzuciłem, to cytaty prosto z Biblii.

Najwyraźniej jest możliwe by doszło do poronienia, ale by nie było żadnej szkody. Karą za przypadkowe spowodowanie poronienia jest ew. grzywna:
"Gdyby mężczyźni bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody to [winny] zostanie ukarany grzywną, jaką nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych."
Wj 21, 22

Dzieci poniżej jednego miesiąca życia (nie wspominając o płodach) są bez wartości:
"Jeżeli chodzi o dzieci w wieku od jednego miesiąca do pięciu lat, to chłopiec będzie oceniony na pięć syklów srebra, a dziewczynka na trzy sykle srebra." Kpł 27, 6

Dzieci poniżej jednego miesiąca życia (nie wspominając o płodach) nie są uznawane przez Boga za osoby:
"«Dokonaj spisu wszystkich synów Lewiego według ich rodów i szczepów; wszystkich mężczyzn w wieku od jednego miesiąca wzwyż». Mojżesz więc dokonał ich spisu według rozkazu Pana." Lb 3, 15-16

Prawo boskie wymaga, by jeśli płód był poczęty w wyniku cudzołóstwa, spłonął na stosie wraz z matką. Nic wspomina się o tym, by np. czekać do porodu ze spaleniem na stosie, by uratować płód:
"«Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych». Juda rzekł: «Wyprowadźcie ją i spalcie!»" Rdz 38, 24

Czasem Bóg chce, by kobiety roniły:
"Daj im, o Panie, co tylko dać zechcesz - łono, które roni, i piersi wyschnięte!" Oz 9, 14

Czasem Bóg zabija brzemienne kobiety (więc i płody):
"Samaria odpokutuje za bunt przeciw Bogu swojemu: poginą od miecza, dzieci ich będą zmiażdżone, a niewiasty ciężarne rozprute." Oz 14, 1

I chuj.
Najlepszy komentarz (41 piw)
karinata • 2014-07-28, 22:31
I nie boisz się, że jak kiedyś kobieta przeczyta w książce kucharskiej "weź nóż" to marnie skończysz?
Szykanowanie
mateusos • 2014-07-27, 22:19
Szykanowanie ludzi z powodu ich religii nie jest miłe.

Nieważne czy są to Chrześcijanie, Żydzi czy Terroryści.
W skrócie:
"Wydziały rządowe w północno-zachodniej prowincji Chin, Xinjiang, zabroniły tamtejszym mieszkańcom uczestnictwa w ramadanie i innych obrzędach religijnych. Powodem jest wzrastająca ilość ataków terrorystycznych w tych rejonach.

Pracownicy szpitala rządowego zostali przymuszeni do podpisania deklaracji, w której przyznali, że nie będą pościć.

W ostatnim miesiącu 13 (muzułmańskich) napastników napadło na jednostkę policji w niespokojnej dzielnicy."

Może Chiny nie są idealnym krajem, ale przynajmniej w takich sprawach się nie pierdolą i tępią zarazę w zarodku.

źródło: bbc.com/news/world-asia-china-28123267
Ksiądz Jan Kaczkowski
natking • 2014-06-05, 14:46
Nieuleczalnie chory ksiądz (rak mózgu) wyzywa na pojedynek pastafarian.

Cytat:

Tym razem ksiądz Jan w przywołującym smakowite skojarzenia nakryciu głowy, zaprasza do dialogu międzyreligijnego wyznawców latającego potwora spaghetti i wyzywa ich na pojedynek w temacie antropologii, eschatologii, moralnej odpowiedzialności człowieka za innych, cierpienia i wreszcie przyjemności.





I jeszcze wywiad
natemat.pl/91459,ks-jan-kaczkowski-pukam-sie-w-przezarta-rakiem-glowe-...
Bukowskiego zapiski o sprawach pewnych
K................M • 2014-05-31, 0:53
Z powodu oblegania tego portalu przez wojujący elektorat z lewa i z prawa pomyślałem sobie, że poczęstuję was trzeźwymi przemyśleniami dot. polityki, rewolucji itd. pewnego alkoholika-pisarza - Charlesa Bukowskiego. Przy użyciu odrobiny rozumu powinien pomóc wam zrozumieć, że wasze ideologie warte są tylko krzyżyk przy nazwisku na świstku papieru. Jak nie pomoże, to
Tekst jest wulgarny, sprośny, dosadny, kolorowy, długi jak kuśka Rona Jeremy'ego. Zapraszam do lektury!

/pisownia oryginalna/
Charles Bukowski, Zapiski starego świntucha, 1969 napisał/a:

czego ci przeklęci rewolucjoniści, którzy wylegują się u mnie w mieszkaniu, wypijając mi piwo, obżerając mnie do szczętu i popisując się swymi kobietami, muszą się nauczyć, to że wszystko musi przyjść z wewnątrz. nie można wsadzać ludziom na głowę nowego rządu jak kapelusz i oczekiwać, że pod tym kapeluszem tkwi jakiś całkiem nowy facet. to będzie jeszcze jeden brzuchacz pełen podłych przesądów i nie odmieni go komplet nagrań Dizzy'ego Gillespiego. mnóstwo ludzi zaklina się, że musi dojść do rewolucji, ale nie chciałbym widzieć, jak tych samych ludzi zabija się za nic. chodzi mi o to, że można zlikwidować masę ludzi nie likwidując przy tym niczego (czy nikogo) prócz paru porządnych facetów, którzy gotowi są walczyć; i tak skończyłoby się na rządach NAD ludźmi. na nowym dyktatorze w owczej skórze. a ideologia była tylko po to, by nie rdzewiały karabiny.

pewnego wieczoru jakiś dzieciak, który siedział u mnie na środku pokoju i który piękny był i bardzo uduchowiony, powiedział do mnie:
- wysadzę w powietrze całą kanalizację! całe miasto będzie pływać w gównie!
ten dzieciak zdążył już naopowiadać takiego chłamu, że można by w nim utopić nie tylko L.A., ale i całą okolicę aż po Pasadenę

(...)rewolucja - to brzmi bardzo romantycznie, ale takim nie jest. rewolucja to krew, flaki i obłęd; to małe dzieci, które zabito, bo akurat wlazły pod nogi; małe dzieci, które nie są w stanie zrozumieć, co się tu, do kurwy nędzy, dzieje; to twoja dziwka, to twoja żona, której bagnetem rozpruto brzuch, a potem zgwałcono w dupę na twych oczach; to ludzie, którzy kiedyś śmiali się na filmach z Myszką Miki, a teraz torturują swych pobratymców. zanim się więc na to zdecydujesz, to wcześniej się zastanów, dokąd może zaprowadzić uniesienie i co z niego zostanie, gdy już będzie po wszystkim. nie zgadzam się z Dosem - à la ZBRODNIA I KARA - że nikt nie ma prawa do odebrania życia innemu człowiekowi, tylko że najpierw trzeba nad tym trochę pomyśleć. chodzi o to, że życie można odebrać nie używając karabinu. ja też zaharowywałem się prawie na śmierć za nędzne grosze, podczas gdy w Beverly Hills jakiś dziany facio deflorował jedną po drugiej piękne czternastoletnie dziewczęta. widziałem, jak ludzi wyrzucano z pracy za to, że siedzieli na kiblu o pięć minut za długo; widziałem rzeczy, o których nawet nie chcę opowiadać. lecz zanim coś lub kogoś zlikwidujesz, upewnij się, że naprawdę masz coś lepszego w zamian; a przynajmniej kogoś lepszego niż jakiegoś podłego oportunistę, który w parku wydziera sobie płuca głosząc tyrady pełne nienawiści. jeśli naprawdę macie zamiar zapłacić tak wysoką cenę, to niech to będzie coś więcej niż tylko gwarancja na 3 lata. jak dotąd nie widziałem i nie słyszałem niczego prócz pełnego emocji, romantycznego bajdurzenia; nie słyszałem o żadnym godnym zaufania przywódcy ani o realistycznej platformie, mogących nas ubezpieczyć od zdrady, którą rzeczy te - jak do te pory - zawsze się kończyły. wciąż traktujemy Historię jak grupkę pijaków, którzy grają w kości w męskim sraczu w knajpie za rogiem. gdy o tym myślę, jest mi wstyd, że należę do rodzaju ludzkiego, i nie chcę nic do tego wstydu dodawać; wręcz przeciwnie - chcę z niego trochę zeskrobać.

co innego mówić o Rewolucji, gdy się ma kałdun pełen piwa, za które zapłacił ktoś inny; gdy się podróżuje z szesnastoletnią dziewczyną z Grand Rapids, która uciekła z domu; gdy się tańczy do OOOOOOOOOOMMM przed trzema skretyniałymi pisarzami o międzynarodowej sławie; a co innego naprawdę ją wywołać. Paryż, 1870-71, 20 000 ludzi zamordowanych na ulicach, ulice spływające krwią jak po ulewnym deszczu, pełne szczurów, które zabierają się do leżących wszędzie ciał, a po szczurach wypełzają z piwnic obdarci i wygłodniali ludzie, nie wiedzący już, co to wszystko znaczy, i którzy z trupów zgarniają owe szczury, by zabrać się z kolei za nich. i gdzie jest Paryż dzisiaj? i czym jest Paryż dzisiaj? a mój młody gość chce dołożyć do tego potoki własnego gówna i jeszcze się przy tym uśmiecha. no cóż, ma dopiero dwadzieścia lat i czyta prawie wyłącznie poezję, gdy tymczasem poezja dzisiaj to nic innego, jak mokra szmata zatykająca zlew.

(...)tylko że rewolucjoniści spalą muzea. oni wyobrażają sobie, że palenie jest odpowiedzią na wszystko, spaliliby własną babkę, gdyby ta za wolno się ruszała.

(...)nie mówię, żeby od razu się poddać. mnie też zależy na dalszym istnieniu prawdziwie ludzkiego ducha, ale strzeżcie się ludzi, którzy w parkach wygłaszają tak płomienne przemówienia, a za chwilę zostawią was sam na sam z czterema gliniarzami-twardzielami albo z ośmioma czy dziewięcioma chłopakami z gwardii narodowej. ci, którzy nawołują was do poświęceń, są najczęściej tymi samymi, którzy natychmiast wezmą nogi za pas, gdy tylko zacznie się strzelanina. i nie ma się co dziwić - w końcu chcą żyć, by później móc spisać swoje wspomnienia.

(...)najwidoczniej Bóg przestał płacić czynsz czy wpadać z butelką wina, bez względu na to, jak nie zdzieraliby sobie gardeł czy nie tarzali się po posadzce w ostatniej czystej koszuli; najwidoczniej musiał im powiedzieć: "CZEKAJCIE!", tylko że trudno jest CZEKAĆ, gdy żołądek przykleja się do kręgosłupa, gdy czujesz się podle na duszy i gdy pomyślisz, że w najlepszym wypadku dociągniesz do 55, a ostatnim razem Bóg pokazał się prawie 2000 lat temu - kiedy to wykonał parę jarmarcznych sztuczek, dał się wykołować paru krajanom, a potem złożył parasol i tyle go było. tymczasem człowiek ma już cholernie dość cierpienia. i co najwyżej może teraz sam sobie poderżnąć gardło. albo kobiecie, z którą od lat żyje w tym samym małym pokoju.

trzeba uważać: tych od religii prawie się już nie da odróżnić od tych od rewolucji. zdajcie sobie wreszcie z tego sprawę i już macie coś na początek. i posłuchajcie teraz dobrze: pan Bóg zszedł ze swej gałęzi, zabrał ze sobą węża i tę głupią cipę Ewę, a jego miejsce na drzewie zajął Karol Marks i teraz ciska w was złotymi jabłkami. w większości zgniłymi do tego.

jeśli rzeczywiście toczy się walka, a wierzę, że się toczy, zawsze się toczyła, i to jej zawdzięczamy van Gogha, Mahlera, na równi z Dizzym Gillespiem i Charleyem Parkerem, to tym bardziej bądźcie ostrożni wobec waszych liderów, bowiem wśród nich są też i tacy, którzy woleliby raczej zasiadać w radzie nadzorczej General Motors, niż podpalać najbliższą stację benzynową Shella. a póki nie mają jednego, biorą się za drugie.

(...)choć jestem biały, to z jednym muszę się jednak zgodzić: nie dajcie się wrobić w zabawę w kolory - jest zbyt cienka, a ja nie znoszę sraczki, ale widziałem już tylu z was, czarnych chłopaków, na których widok chciało mi się rzygać przez całą drogę od Zachodniej Venice po Miami Beach. Dusza nie ma skóry; ma wnętrze, które pragnie ŚPIEWAĆ, wreszcie. czy wy tego nie słyszycie, bracia? cicho, ale jednak - naprawdę tego nie słyszycie? ostra dupa i nowy cadillac też nie rozwiążą tych pieprzonych problemów. Popeye wciąż będzie miał jedno oko, Nixon zostanie następnym prezydentem, Chrystus ześliznął się z krzyża i teraz my jesteśmy przygwożdżeni do jego drzewa, my - biali czy czarni, czarni czy biali, definitywnie.

(...)tak więc pomieszaliśmy Rewolucję z Literaturą i mam nadzieję, że w pewien sposób jedno łączy się z drugim. wszystko się jakoś ze sobą łączy, tylko że ja jestem już zmęczony i czekam tylko na to, co przyniesie jutro.

czy jutro spotkam Człowieka?
a kogo to obchodzi?
mam nadzieję, że przynajmniej wylała wam się herbata.

Duch epoki
Diux • 2014-05-29, 9:45
Ten dokument nie jest dla ludzi o "słabym sercu". Film dyskredytuje genezę narodzin wiary chrześcijańskiej i ukazuje w ciekawym świetle fakty o kilku amerykańskich bankach, oraz o paru bardzo wpływowych ludziach, którzy podzielili między siebie władzę nad światem na początku XX wieku. Dodatkowo unaocznione są relacje wymienionych wyżej faktów z wojnami poprzedniego stulecia oraz obecnymi.

Duch Epoki to film paradokumentalny wyjaśniający, w jaki sposób społeczeństwo jest manipulowane przez rządy. Dokument ten dzieli się na trzy części. Pierwsza część dotyczy podstaw chrześcijaństwa; autor usiłuje w niej udowodnić, że chrześcijaństwo to splagiatowana wersja wcześniejszych religii. Druga część związana jest z zamachem terrorystycznym na World Trade Center oraz Pentagon (według autorów filmu za atakiem tym stoją tajne służby USA). Trzecia część dotyczy banków mających w planach globalne zniewolenie i totalną kontrolę populacji świata.

Polecam obejrzeć. Film jest dosyć długi, ale naprawdę warto.

Przypadająca w tym roku 150 rocznica ukazania się dzieła "O pochodzeniu gatunków" oraz 200. rocznica urodzin Karola Darwina skłoniła wielu obrońców teorii ewolucji do organizowania na całym świecie imprez upamiętniających te wydarzenia. Czują oni jednak, że coraz trudniej jest bronić nienaruszalności dogmatu neodarwinowskiego, utrzymującego, że każda istota żywa, w tym również człowiek powstały w wyniku przypadkowych, nieplanowanych i bezrozumnych procesów biologicznych. Neodarwiniści jako zagorzali przeciwnicy Boga uważają, że tzw. prawo naturalne nie jest niezmiennym systemem wartości lecz wyrazem walki o byt. W zmieniającej się rzeczywistości może ono być modyfikowane w taki sposób, by odpowiadało najsilniejszym jednostkom.

Nie tak dawno temu na łamach "Dziennika" biolog, ateista i wielki obrońca ewolucjonizmu Richard Dawkins ubolewał, że "dziedzictwo Darwina jest dziś bardziej kwestionowane niż kiedykolwiek." Skarżył się, że kreacjonizm zagraża szkołom publicznym. W USA nauczyciele chcąc mówić o teorii ewolucji spotykają się ze sprzeciwem, a nawet płaczem uczniów. Połowa Amerykanów bowiem nie uznaje prawdziwości teorii ewolucji.

Podobnie ma się rzecz w Wielkiej Brytanii, gdzie zdarza się, że studenci biologii propagują materiały utwierdzające w przekonaniu, że teoria ewolucji jest fałszywa.

Opublikowane w lutym tego roku sondaże opinii publicznej rzeczywiście wskazują na to, że tylko co czwarty Brytyjczyk uważa, iż t. ewolucji Darwina jest prawdziwa. Tyle samo mieszkańców Wysp uważa ewolucję za dość prawdopodobną. Aż 22 proc. tłumaczy powstanie świata i człowieka kreacjonizmem lub tzw. inteligentnym projektem (ID).

Pod koniec stycznia tego roku francuski lewicowy "Le Nouvel Observateur" pisał: "Któż mógł przewidzieć jeszcze dziesięć lat temu, że w 200 lat po narodzinach Darwina i w 150 lat po ukazaniu się jego dzieła "O powstawaniu gatunków", które zburzyło na zawsze dotychczasowe dogmaty o genezie życia i miejscu człowieka we Wszechświecie, wojna rozgorzeje nagle ze zdwojona siłą?" I dalej: "Wielki paleontolog Stephen Jay Gould, który w 1999 roku w książeczce "I Bóg powiedział: niech nastanie Darwin!" szydził z raczkującego wówczas kreacjonizmu, przepowiadając niosącym te hasła na sztandarze religijno-politycznym ruchom sczeźnięcie na marginesie wszystkich oświeconych społeczeństw, przewracać się musi w grobie. Nie mógł podejrzewać jak szybko, za byle podmuchem lęku i demagogii, zgasnąć może świeca i jak żwawo, gdy gaśnie światło, rodzą się potwory."

Autor artykułu Stefen Rieger zauważył, że Gould, który zmarł w 2002 r. nie dostrzegł dynamiki ruchów neoprotestanckich, które poniosły w świat swe ewangeliczne przesłanie "proliferując niemalże skuteczniej od islamu". Nie mógł on nawet przypuszczać, że ta "amerykańska specyfika rozleje się niemal jak atrament po bibule po całym globie". Pisze on: "Nawet Francja, bastion świeckości, drży w posadach. Kiedy przed paroma laty znany paleontolog Pascal Picq wystąpił z serią wykładów na temat teorii ewolucji, w wielu liceach natrafił na opór, w szczególności ze strony okutych chustami panienek, odrzucających a priori ideę pochodzenia od małpy"

daniem gazety "Le Nouvel Observateur" jak również dziennika "Le Monde" do upowszechnienia się kreacjonizmu w Europie przyczyniła się Turcja.

W 2007 r. niejaki Harun Yahya (a tak naprawdę Adman Oktar) opublikował imponujących rozmiarów "Atlas stworzenia", w którym dowodził na przykładzie kolorowych fotografii skamielin, iż żaden z gatunków nie podległ ewolucji i wszystko istnieje od wiek wieków w stanie jakim Bóg je stworzył. Autor Atlasu założył Fundację na rzecz Badań Naukowych, która całkiem prężnie działa i ma wsparcie ze strony rządu.

W podobnym tonie wypowiedziały się gazety "Südeutche Zeitung" i "Spiegel," które choć piszą, że kreacjonizm jest szczególnie rozpowszechniony wśród Amerykanów, to przyznają także, że i w Europie rośnie liczba sceptyków wobec "naukowych teorii dot. powstania gatunków, które Darwin opublikował 150 lat temu, a które "zostały nieraz udowodnione i rozbudowane."

Gazeta "Südeutche Zeitung" potwierdziła, że naukowcy obawiają się, iż w najbliższym czasie kreacjonizm zyska większe znaczenie w Europie. Powołując się na pismo "Science" gazeta podała, że jedynie w Islandii, Danii, Szwecji i Francji 80 proc. społeczeństwa akceptuje teorię ewolucji. Niemcy z 70 proc. poparciem plasują się w średniej czołówce europejskiej przed wieloma krajami Europy Wschodniej. W Austrii jedynie 55 proc. społeczeństwa uważa, że teoria ewolucji jest prawdziwa lub raczej prawdziwa.

Spór o teorię ewolucji wprowadza sporo zamieszania. Biolodzy ewolucyjni - jak potwierdziły badania ankietowe w 95 proc. będący ateistami - badając zależności istniejące pomiędzy poszczególnymi organizmami i opierając się na podstawowych założeniach teorii ewolucji Karola Darwina doszli do wniosku, że organizm jednokomórkowy, jak i tak bardzo złożony jak człowiek powstały w wyniku przypadkowych, niekierowanych procesów biologicznych (dobór naturalny i mutacja). Organizmy rywalizują ze sobą. Przeżywają tylko te najsilniejsze przekazując dobre cechy nowym pokoleniom przez co powstają nowe gatunki a wymierają stare. Jest to tzw. neodarwinizm, czyli współczesna odmiana t. ewolucji. Zwolennicy tej teorii, a może bardziej odpowiednie byłoby użycie słowa hipotezy, wykorzystują ją jako udokumentowany, niepodważalny i niekwestionowany fakt, który wyjaśnia nam z punktu widzenia naukowego jak powstało życie, do promowania ateizmu.

Nie uznają opinii rosnącej liczby biologów, chemików, fizyków, astronomów, paleontologów itp. (oficjalnie jest ich 700) dystansujących się od t. ewolucji, a twierdzących, że t. ewolucji jest błędną koncepcją nie pozwalającą wyjaśnić wielu kwestii związanych z powstawaniem życia. To właśnie ci naukowcy ukuli termin nowej teorii tzw. inteligentnego projektu (ID), która lepiej tłumaczy genezę życia.

Koncentrując się na badaniu pojedynczych systemów biologicznych np. oka, ucha itp. starają się odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu mogą one ewoluować przy udziale i bez udziału inteligencji. Ograniczona zdolność do ewoluowania w wyniku działania czynników naturalnych stanowi dowód na ID.

Twórcy teorii inteligentnego projektu są z pogardą traktowani przez ewolucjonistów uważających, że jest to "nowa forma kreacjonizmu, która kryje się pod płaszczykiem naukowości". Zarzucają im także, że są sponsorowani przez bogatych kreacjonistów.

Faktem jest, że zarówno jedna jak i druga strona sięga po wszelkie dostępne środki marketingowe, by zyskać przychylność zwykłych zjadaczy chleba.

Trudno jednak odmówić sensowności dowodom przedstawianym przez twórców ID na to, że żaden złożony system biologiczny nie mógł powstać w wyniku przypadkowego doboru naturalnego.

Nawet komórka - podstawowa forma życia - jest bardzo skomplikowanym systemem, złożonym z ogromnej ilości molekularnych maszyn transportujących składniki pokarmowe i tlen. Te tzw. biologiczne maszyny są nieredukowalnie złożone, tzn. działają tylko wtedy kiedy sprawne są wszystkie części. Zatem nie mogły one powstawać w jakimś czasie na zasadzie przekazywania tylko pewnych cech, a odrzucania innych. Podobny argument dotyczy kodu DNA, który każdy organizm musiał posiadać od początku.

Wbrew temu co twierdzą ewolucjoniści wielu biologów mówi, że wciąż pozostaje sporo kwestii nierozwiązanych.

Pod koniec lat 70. grupa naukowców, którym przewodził Sccot Gilbert, starając się rozwinąć nową teorię opisującą mechanizmy ewolucji doszła do wniosku, że neodarwinizm nie jest w stanie adekwatnie wyjaśnić makroewolucji. Napisali oni: "Od początku lat 70. ubiegłego wieku wielu biologów zaczęło kwestionować jego [neodarwinizmu] adekwatność w wyjaśnianiu ewolucji. Genetyka może być adekwatna do wyjaśniania mikroewolucji, ale mikroewolucyjne zmiany w częstości genów nie wydają się być w stanie zamienić gada w ssaka lub rybę w płaza. Mikroewolucja bada adaptacje, które dotyczą przetrwania najlepiej przystosowanego, a nie powstania najlepiej przystosowanego. Jak zauważył Goodwin: "Powstawanie gatunków - problem Darwina - pozostaje nierozwiązany."

Tak samo stwierdzili w 2003 r. Gerd Müller i Stuart Newman. Co więcej powiedzieli oni, że nie jest prawdopodobny scenariusz neodarwinistyczny, zakładający, że źródłem nowych biologicznych struktur pojawiających się w historii życia może być zmienność w genach. Podkreślili, że neodarwinizmowi brakuje "teorii generującej" takie nowe struktury.

Ewolucyjny genetyk Wallace Arthur ośmielił się stwierdzić, że "obecna ewolucyjna teoria, bazująca na doborze naturalnym i adaptacjach w obecnych liniach rodowych jest co najmniej niekompletna", skutkiem czego pojawia się "uczucie niezadowolenia [ dissatisfaction ], jakie wielu rozwojowych biologów odczuwa w związku z neodarwinizmem".

Z kolei znany paleontolog James Valentine w swojej wydanej w 2004 r. książce oceniając wartość różnych teorii usiłujących wyjaśnić fenomen nagłego (w skali geologicznej) pojawienia się w kambrze nowych planów budowy ciała stwierdził, że żadna obecna hipoteza nie dostarcza satysfakcjonującego wyjaśnienia powstania kambryjskich typów i problem powstawania w historii życia nowych planów budowy ciała wciąż pozostaje nierozwiązany, lub używając jego słów "leżące u [jego] podstaw przyczyny pozostają nieokreślone".

Nawet zatwardziałemu ewolucjoniście Kevinowi Padianowi, zanim został kierownikiem National Center for Science Education - sztandarowej amerykańskiej organizacji broniącej nauczania teorii ewolucji w publicznym szkolnictwie - wyrwała się uwaga, iż problem powstawania nowych struktur pozostaje nierozwiązany. "Jak zaczynają się większe ewolucyjne zmiany?" - pytał on w 1989 r. "Chciałbym zobaczyć nową ewolucyjną syntezę przybliżającą odpowiedź na pytanie, jak morfogeneza (procesy rozwojowe organizmu) tworzy nowe cechy i jak robi to tak dobrze, tak często i tak szybko".

Kwestia genezy życia wcale nie jest rozstrzygnięta. Dlatego też upieranie się przy prawdziwości neodarwinowskiego mechanizmu ewolucji (wydoskonalonej t. ewolucji Darwina) i nie pozwalanie na jego kwestionowanie jest co najmniej dziwne, by nie powiedzieć głupie.

Równie ciekawe jest stanowisko Kościoła katolickiego w tej sprawie. O tyle ciekawe, że - z jednej strony pojawia się problem stosunku wiary do nauki - z drugiej zaś kwestie fundamentalne: czy jesteśmy dziełem przypadku, bezsensownym produktem ewolucji, czy tez chcianymi i zaplanowanymi przez Boga istotami?

Kościół uważnie obserwuje dyskusję na ten temat. Nie potępił dzieła Darwina, ale też nie powiedział, ze teoria ewolucji jest bezsprzecznie udowodniona i nie kłóci się z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Cytowany wielokrotnie przez ewolucjonistów papież Pius XII miał rzekomo poprzeć t. ewolucji. Dlatego przeczytajmy uważnie wybrane fragmenty encykliki Humani Generis.

Pius XII pisze tak: "Ktokolwiek przypatrzy się uważnie ludziom żyjącym poza owczarnią Chrystusową, łatwo zda sobie sprawę z głównych rozdroży myśli, na które weszło niemało uczonych. Są mianowicie najpierw tacy, którzy system tzw. ewolucji, nawet w dziedzinie nauk przyrodniczych dotąd niezbicie nie udowodniony, nieroztropnie i bez zastrzeżeń stosują do wytłumaczenia początku wszechrzeczy, przyjmując śmiało monistyczne i panteistyczne wymysły o świecie całym, nieustannej ewolucji podległym. Tą właśnie hipotezą posługują się chętnie zwolennicy komunizmu, aby skuteczniej rozszerzać i naprzód wysuwać swój dialektyczny materializm, który wszelką ideę Boga z umysłów całkowicie wyplenia."

I dalej papież przestrzegł przed upowszechnianiem się błędnych nauk, które najpierw głoszone skrycie i z pewnymi zastrzeżeniami przez jednych z czasem będą przedstawiane przez śmielszych "jawnie i bez umiaru, na szkodę duchową wielu, osobliwie młodszego duchowieństwa i nie bez uszczerbku kościelnej powagi."

W innym fragmencie encykliki dot. t. ewolucji papież pisze: "Z różnych stron dają się słyszeć natarczywe żądania, by religia katolicka brała te nauki w poważną rachubę. Żądanie to jest oczywiście godne pochwały, gdy chodzi jedynie o fakty rzeczywiście udowodnione. Gdzie jednak w grę wchodzą hipotezy, choćby były w pewnej mierze naukowo uzasadnione, jeśli jednak dotykają one nauki w Piśmie świętym albo w tradycji zawartej, wskazana jest wielka ostrożność. A gdyby takie przypuszczenia czy domniemania istotnie sprzeciwiały się, wprost czy ubocznie, nauce przez Boga objawionej, byłyby absolutnie nie do przyjęcia."

Pius XII nie zakazał - co jest zrozumiałe - dyskusji na temat teorii ewolucjonizmu, podkreślając jednak, że powinna ona być "przedmiotem dociekań i dyskusji uczonych obydwu obozów, zgodnie z obecnym stanem nauk ludzkich i świętej teologicznej wiedzy. Te dyskusje jednak powinny być tak prowadzone, żeby racje obydwu stron, tak zwolenników jak przeciwników ewolucjonizmu roztrząsane były i oceniane poważnie, z miarą i umiarkowanie, a nadto, żeby obie strony gotowe były poddać się sądowi Kościoła, któremu Chrystus zlecił obowiązek, zarówno autentycznego wykładania Pisma, jak strzeżenia dogmatów wiary."

Ojciec święty ubolewał że "są jednak tacy, co niestety tej swobody dyskusji nierozważnie i zbyt śmiało nadużywają, przemawiając takim tonem, jakby dotychczasowe odkrycia i oparte na nich rozumowania dawały już zupełną pewność, że ciało ludzkie w swym pierwszym początku wyszło z istniejącej uprzednio i żywej materii, i jakby źródła Bożego objawienia niczego nie zawierały, co w tej zwłaszcza kwestii jak największej domaga się ostrożności i umiarkowania."

Wyraźnie widać, że Pius XII nie uznał jako takiej teorii ewolucji za zgodną z nauczaniem Kościoła. Podkreślił, że teoria ewolucji nie jest niezbicie udowodniona i wymaga takiego niezbitego udowodnienia, by mogła być uznana przez Kościół za prawdziwą. Przestrzegł też wszystkich tych w łonie Kościoła, którzy ulegają nowinkom przed głoszeniem najpierw skrycie, a później otwarcie błędnych doktryn. Zalecał daleko idącą ostrożność.

W tym duchu również wypowiada się obecny papież Benedykt XVI i jego najbliżsi współpracownicy, jak austriacki kard. Schönborn, który w 2005 r. publikując artykuł w The New York Times'ie, a następnie w The First Things rozpętał burzę medialną.

Benedyktowi XVI ta kwestia jest szczególnie bliska. Uważnie obserwuje dyskusje dot. wszelkich wątpliwości związanych z ewolucją i powstawaniem świata oraz człowieka. Nie popiera dosłownej interpretacji Biblii, "która nie jest podręcznikiem nauk przyrodniczych, ani nie chce nim być. Pismo święte nie opowiada nam, w jaki sposób powstawały rośliny, jak ukształtowały się słońce i księżyc i gwiazdy, lecz ostatecznie chce nam powiedzieć tylko jedno: Bóg stworzył świat."

W kazaniach na temat stworzenia, które wygłosił w Monachium w 1981 r., a które 4 lata później ukazały się drukiem wówczas jeszcze kard. Joseph Ratzinger powiedział: "wiara w stworzenie również dzisiaj nie jest nierealna lecz rozumna. Również w świetle wyników nauki jest "lepszą hipotezą," wyjaśniającą więcej i lepiej niż wszystkie inne teorie."

Zdaniem kardynała to właśnie najnowsze odkrycia pokazują, że nie jesteśmy dziełem przypadku. Mówi on: "odkrycia naukowe pokazały, że świat niejako niesie w sobie swój zegar - zegar, który pozwala nam na rozpoznanie początku i końca, drogi od źródła do zakończenia." I dalej: "Im bardziej poznajemy świat, tym lepiej widzimy rozum, którego drogi możemy tylko śledzić z podziwem. Poprzez nie w całkiem nowy sposób widzimy tego Ducha Stworzyciela, Któremu zawdzięczamy również nasz rozum. Albert Einstein powiedział kiedyś, że w prawach przyrody "objawia się tak potężny rozum, że wobec niego wszelki sens ludzkiego myślenia i porządkowania wydaje się niczym. Poznajemy, że w olbrzymich przestrzeniach, w świecie gwiazd objawia się rozum, który utrzymuje kosmos w jedności. Coraz lepiej widzimy też to, co najmniejsze, komórkę, pierwotne struktury życia; również tutaj odkrywany rozumność, która budzi w nas podziw, tak, że za św. Bonawenturą musimy powiedzieć: Kto tego nie słyszy jest głuchy. Kto nie zaczyna tu wychwalać stworzyciela jest niemy."

W dniu inauguracji pontyfikatu papież powiedział: "Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia produktem ewolucji. Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny".

Na początku września 2006 r. w prywatnej rezydencji Castel Gandolfo papież spotkał się na mini konferencji z grupą swoich byłych studentów, by przedyskutować kwestie sporu kreacjonizmu z ewolucjonizmem. Podczas spotkania Benedykt XVI stwierdził, że: "teorii ewolucji nie można całkowicie udowodnić, ponieważ mutacji zachodzących przez setki tysięcy lat nie można powtórzyć w warunkach laboratoryjnych."

Tydzień wcześniej zwolnił ojca George'a Coyne'a ze stanowiska dyrektora Obserwatorium Watykańskiego, który pełnił swoją funkcję przez 28 lat. Choć nie podano powodów zwolnienia uważa się, że ma to związek z jego kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat Boga jak np. to, że "Bóg nie jest projektantem, a życie jest owocem miliardów prób."

Z kolei w przedmowie do wydanej w 2007 r. książce Kreacja i Ewolucja Benedykt XVI napisał, że "teoria ewolucji autorstwa Karola Darwina nigdy nie została ostatecznie dowiedziona, a naukowcy błędnie i kurczowo się jej trzymają, wyciągając zbyt pochopne wnioski, przenoszone potem na płaszczyznę relacji wiara - wiedza."

Benedykt XVI jest przeciwny neodarwinowskiemu ujmowaniu rzeczywistości. Jest także zaniepokojony ogromną akceptacją pozytywizmu naukowego (spychającego wiarę do sfery emocjonalnej i pozbawiającej ją rozumności). Także zdaje sobie sprawę, że pośród duchownych jest grupa wspierająca neodarwinowską t. ewolucji.

Kiedy w 2005 r. bliski współpracownik i uczeń Benedykta XVI kard. Schönborn napisał; na łamach "The New York Times'a", że "ewolucja w znaczeniu wspólnego pochodzenia może być prawdą, jednak ewolucja w sensie neodarwinowskim, jako ślepy, niezaplanowany proces przypadkowego różnicowania i selekcji naturalnej z pewnością nią nie jest", rozpętała się burza. Zaprotestowali naukowcy i niektórzy przedstawiciele Kościoła.

Włoski biblista ks. prof. Bernardo Boschi stwierdził natychmiast, że stworzenie i ewolucję gatunków można bez problemów pogodzić, a "ewolucja stanowić może część aktu stworzenia, a do nauki należy odkrywanie przebiegu tego procesu".

Z kolei członek Papieskiej Akademii Nauk ks. prof. Michał Heller przywołał fragment przesłania Jana Pawła II z 1996 roku, w którym Papież mówił, iż "ewolucja jest czymś więcej niż tylko hipotezą."

W maju ub. roku w wywiadzie dla Dziennika prof. Michał Heller stwierdził: "Z punktu widzenia współczesnej nauki nie da się podważyć teorii ewolucji. Nie chodzi tu tylko o ewolucję w biologii, bo ta jest tylko nitką wielkiego procesu kosmicznej ewolucji - tłumaczy profesor. - Święty Augustyn sformułował na przełomie IV i V wieku zasadę interpretacyjną Pisma Świętego, która mówi, że jeśli pojawia się sprzeczność między interpretacją Biblii, a dobrze ustaloną wiedzą, dziś powiedzielibyśmy nauką, to należy zmienić interpretację Pisma Świętego, by nie narażać chrześcijan na wyśmiewanie przez pogan - dodał ks. Heller.

Laureat Templetona skomentował też spór dotykający światów religii i nauki, czyli protesty studentów i naukowców przeciwko wizycie papieża na Uniwersytecie Rzymskim La Sapienza. "To było nieporozumienie na poziomie metodologii i filozofii nauki. Do niedawna niemalże obowiązującą interpretacją nauki było spojrzenie pozytywistyczne. Jego główną tezą było twierdzenie, że każda wartościowa ludzka wiedza musi być oparta na doświadczeniu rozumianym jako eksperyment (.). Obecnie obserwujemy odwrotne zjawisko - życzliwość naukowców w stosunku do metafizyki poszła za daleko i pojawiają się jakieś dewiacje w postaci powrotu do irracjonalizmu."- stwierdził ks. Heller.

Dodajmy na marginesie, że kiedy arcybiskup Wiednia kard. Schönborn na łamach The First Things wyjaśniał bardziej szczegółowo cel swoich wypowiedzi na temat ewolucjonizmu, napisał, że zrobił to przede wszystkim z myślą o przebudzeniu wielu naukowców ze snu pozytywistycznego, który sprawia, że nauka przestaje być nauką a staje się ideologią.

Prof. Heller wraz z arcybiskupem Życińskim podjęli się obrony t. ewolucji w Polsce. W ich wspólnej książce pt. "Dylematy ewolucji" można przeczytać m.in.: "Życie na naszej planecie zaistniało na mocy działania praw fizyki bez żadnej nadzwyczajnej ingerencji, a współudział elementów przypadkowych i koniecznych w tym procesie nie był bardziej nadzwyczajny niż na to zezwalają "zwyczajne" prawa fizyki."

Gdzie więc miejsce na Boga? Odpowiedź znajdziemy w wywiadzie udzielonym przez prof. Hellera w lipcu 2005 r. "Tygodnikowi Powszechnemu." Odpowiadając na pytanie Marka Zająca dot. tego jak zdefiniować wydarzenia przypadkowe ks. Heller powiedział: "To dość złożony problem, także filozoficzny. Dla celów naszej dyskusji wystarczy, jeśli za przypadkowe uznamy takie zdarzenia, do których opisu potrzebny jest rachunek prawdopodobieństwa. Nie tylko narodziny życia, ale również wiele szczegółów budowy naszego organizmu (np. kształt nosa) są wynikiem współdziałania praw przyrody i przypadku. Gdyby badacz twierdził coś innego, wykroczyłby poza granice naukowej metody. Jeżeli jednak na ten sam proces patrzy teolog, ze swojego punktu widzenia ma prawo powiedzieć, że to Bóg - stwarzając świat - określił strategię wkomponowywania przypadków w działanie praw przyrody. Oczywiście Stwórca mógł wykorzystać ewolucję do urzeczywistniania swoich celów. Teolog ma prawo powiedzieć, że Bóg działa w kosmicznym procesie ewolucji. Co dla nauk przyrodniczych jest ślepym przypadkiem, dla teologii może być celowym działaniem Boga.

(…) Bardzo lubię tradycyjną doktrynę (sięgającą św. Augustyna), która głosi, że Bóg istnieje w wieczności, tzn. w wiecznym teraz, poza czasem. Jeżeli tak, to w Jego oczach ewolucja nie układa się w łańcuch kolejnych zdarzeń, błądzących po nieokreślonej przestrzeni, lecz stanowi całość daną w jednym oglądzie, jeden obraz. To nie zmienia jednak faktu, że utrzymywanie, iż katolikowi nie wolno akceptować teorii ewolucji, bo ta tłumaczy powstawanie człowieka przypadkiem, jest nieuzasadnione. To są dwie różne perspektywy - perspektywy nauki i wiary."

Ostatnio w marcu w celu upamiętnienia rocznicy narodzin Darwina i ukazania się jego dzieła w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim we współpracy z amerykańskim, cieszącym się ostatnio niechlubną sławą Uniwersytetem Notre Dame z Illinois odbyła się konferencja pt. "Ewolucja biologiczna: fakty i teorie" na którą zaproszeni zostali wyłącznie zwolennicy t. ewolucji. Konferencja sponsorowana była przez Fundację Templeton ostro zwalczającą ruch ID. Patronat nad konferencją objęła Papieska Rada Kultury.

Szef Rady arcybiskup Gianfranco Ravasi uważa, ze teoria ewolucji nie jest kwestionowana w Kościele i że idee ewolucji można wywodzić od św. Augustyna oraz św. Tomasza. Dla organizatorów ID to zjawisko kulturowe a nie naukowe, czy teologiczne, o którym warto by rozmawiać.

Komentując to zdarzenie szef Discovery Institute powiedział, że była to "parada ateistów, agnostyków, teistycznych ewolucjonistów", których łączy wspólny sąd, że ID nie jest nauką, ani teologią, w ogóle niczym, tylko "zwyczajnym reakcyjnym zjawiskiem socjologicznym." Dyrektor konferencji ojciec Marc Lecler, profesor filozofii naturalnej na Papieskiej Akademii Gregoriańskiej w wypowiedzi dla agencji AP stwierdził, że ID nie jest teorią naukową, ani filozoficzną i dlatego trudno jest się porozumieć z jej przedstawicielami. Zaznaczył, że "dialog jest niemal niemożliwy."

W literaturze przedmiotu dot. teorii ewolucji pojawiają się pojęcia tzw. mikroewolucji i makroewolucji. Pierwsza zakłada zmiany wewnątrzgatunkowe i raczej nie budzi zastrzeżeń naukowców. Jest ona często określana mianem szczególnej t. ewolucji. Istnieje także makroewolucja, która zakłada zmiany wychodzące poza gatunek. Jest to tzw. ogólna teoria ewolucji, która stanowi problem dla jednej, jak i drugiej strony sporu. Problem Darwina, czyli jak powstawały gatunki - jak zaznaczył ewolucjonista Brian Goodwin - wciąż pozostaje nie rozwiązany."

Agnieszka Stelmach

krucjata.org.pl/ewolucja.php3