Dzień dobry,
jestem bardzo pozytywnie zaskoczony miłym przyjęciem tematu – dziękuję Wam za zainteresowanie. W związku z tym postanowiłem znowu podzielić się z Wami porcją wiedzy.
Najpierw jednak standardowa mantra: niniejszy materiał w żadnym wypadku nie ma na celu zachęcenia kogokolwiek do podejmowania się prac z niewypałami lub niewybuchami. Wierzę, że każdy ma swój rozum i mój materiał nie stanie się inspiracją do manipulowania przedmiotami, które mogą dotkliwie zranić, a nawet zabić.
Poprzednie tematy:
1)
sadistic.pl/granat-przeciwpancerny-37-cm-bofors-vt541528.htm
2)
sadistic.pl/schrapnellzunder-m8-vt541449.htm
* * *
Historia granatów ręcznych, a właściwie ich koncepcja, jest dużo starsza, niż się nam wydaje, jednakże my skupimy się na tych rozwiązaniach, którym najbliżej już do dzisiejszej formy granatu ręcznego.
Pierwsze wzmianki o granatach ręcznych z korpusami metalowymi, to druga połowa XV wieku. Trudności w produkcji, bardzo wysoka cena i nie mniejsza zawodność, spowodowały jednak, że do służby na większą skalę wdrożono je dopiero na początku XVII wieku.
Granaty te jednak były stosunkowo ciężkie, a przecież ze względu na swój promień rażenia, wymagały dość dalekiego rzutu. Z tego powodu nie wszystkie jednostki były w nie wyposażane (w tamtym czasie królowała piechota liniowa). Do miotania granatów powołano doborowe (z założenia) jednostki grenadierów. Nie każdy mógł tam jednak służyć – wybierano ludzi najsilniejszych, najsprawniejszych i najbardziej rosłych.
Służba w jednostkach grenadierskich była bardzo trudna i niebezpieczna. Głównym czynnikiem ryzyka były same granaty. Wypełnione prochem czarnym (materiał stosunkowo niestabilny) były wyposażone w zapalnik, którym był lont odpalany bezpośrednio przed rzutem.
Pierwszymi trochę bardziej zaawansowanymi technicznie zapalnikami, a których podstawowa zasada działania przetrwała do dziś, były zapalniki tarciowe. Zbudowane były z mosiężnych rurek, które wypełniano prochem, a także z elementu tarciowego, którym była tarka w kształcie zębatej płytki – wchodziła ona w bruzdę drugiej płytki, która przylutowana była do rurki zapłonnika. Całość obsypana była masą chloranu potasowego i siarczku antymonu. Tarcie tarki o masę tarciową powodowało zapłon mieszanki i dalej ładunku prochowego zapłonnika, który przekazywał płomień do ładunku miotającego. Oczywiście wariacji konstrukcyjnych było wiele i nie ma sensu ich wszystkich omawiać. Zasada działania wszędzie była bowiem identyczna.
W czasie Wielkiej Wojny 1914-1918 opracowano wiele nowoczesnych (w stosunku do poprzedniej generacji) granatów. Przede wszystkim to właśnie wtedy wykształciły się dwie główne rodziny granatów: zaczepne i obronne. Naturalnie można jeszcze podzielić to wszystko ze względów konstrukcyjnych (chociażby słynne carskie „latarnie”, niemieckie trzonkowe „tłuczki do kartofli”, czy austro-węgierskie „kolby kukurydziane”), ale nie o tym dziś będzie mowa. Dziś bowiem pragnę przedstawić jedne z najbardziej kultowych i najlepiej rozpoznawalnych nawet przez laików granaty: obronny F-1 oraz zaczepny RG-42 – oba na przykładzie przekroju.
Zanim jednak o konstrukcji, to dwa słowa na temat różnicy pomiędzy granatem obronnym a zaczepnym. Mówiąc najprościej (i przy okazji mocno spłycając temat) obronny razi odłamkami w promieniu nawet do 200 metrów (w związku z czym należy go używać z ukrycia), natomiast zaczepny razi głównie samym wybuchem i stwarza realne zagrożenie w promieniu do 25 metrów (zatem można go używać „w natarciu”). Zasięgu rzutu nie podaję celowo – jest on mocno zindywidualizowany i zależny od krzepy rzucającego.
F-1 jest typowym granatem obronnym skopiowanym przez Rosjan z francuskiej konstrukcji o tej samej nazwie, ważącym 400 (nieuzbrojony) i 700 gramów (uzbrojony). Choć promień rażenia wynosi nawet 200 metrów, to przez stosunkowo niewielką ilość odłamków (dochodzącą do około 1.000 sztuk) nie stanowi on bezwzględnie śmiertelnego zagrożenia dla każdego, kto znajduje się w tym obszarze. Mimo wszystko jednak jego wysoką skuteczność udowodniło ponad 100 lat służby.
Granat zbudowany jest z żeliwnej skorupy (1), która wypełniona jest materiałem wybuchowym (2) – co do zasady jest to trinitrotoluen. Konstrukcja skorupy ma na celu wymuszenie defragmentacji.
W tym miejscu pragnę wtrącić dwa słowa na temat zastosowanego materiału wybuchowego (choć poprawnie technicznie jest nazywać go kruszącym materiałem wybuchowym). TNT jest materiałem wyjątkowo stabilnym, dzięki czemu chętnie stosowanym we wszelkiego rodzaju środkach bojowych. Jest prawie zupełnie niewrażliwy na tarcie, uderzenie, czy nawet ogień. Wyróżnia się trotyl lany i prasowany, przy czym ten pierwszy jest trochę stabilniejszy, niż ten drugi. TNT topi się w temperaturze około 80 stopni Celsjusza. Płonie z kolei wydzielając ostry i gryzący dym, którego barwa, w zależności od kilku czynników, ma kolor od żółtego po brunatny, a nawet czarny. Dym ten jednak jest groźny dla zdrowia, wręcz toksyczny. Wdychany może powodować uszkodzenia płuc, doprowadzać do zatruć krwi, zatruć hepatologicznych, upośledzenia płodności, uszkodzenia skóry, a nawet pojawiają się badania odnośnie kancerogennych właściwości trotylu.
Wróćmy jednak do granatu. Przedstawiony na grafice F-1 ma wkręcony korek transportowy (3). Zapalniki bowiem wkręca się „w ostatniej chwili” - co do zasady nie wolno bowiem transportować granatów uzbrojonych. Korek wykonany jest z bakelitu, a u góry posiada gumową uszczelkę (4) chroniącą wnętrze przed zawilgoceniem. Trotyl bowiem, mimo że stabilny, pod wpływem czynników atmosferycznych stosunkowo szybko zatraca swoje pełne walory bojowe.
RG-42 jest granatem zaczepnym. W konstrukcji wyróżnić możemy kryzę (1), korpus (2), stalową taśmę odłamkową (3), dno (4), materiał wybuchowy (5) – w tym wypadku również trotyl, jak również zapalnik UZGRM (6). W tym miejscu również pragnę rozróżnić zawleczkę (6), łyżkę spustową (7) oraz detonator (9). W przeciwieństwie do F-1, model RG-42 raz, że jest konstrukcją czysto rosyjską, dwa – wykonany jest z blachy. Jednocześnie jest on o wiele lżejszy, ponieważ uzbrojony ma masę 400 gramów. Celem zwiększenia skuteczności umieszczano wewnątrz trzywarstwową nacinaną taśmę odłamkową. Promień rażenia „42” wynosi do 20 metrów.
Granat ze zdjęcia wyposażony jest w zapalnik UZGRM (Uniwersalny Zapalnik Granatów Ręcznych – Modernizowany). To zapalnik typu mechanicznego ze zwłoką 3,2-4 sekundy. W tym miejscu pragnę rozwiać pewien mit. Otóż czasem spotyka się w powszechnej opinii, że wyrwanie zawleczki powoduje zadziałanie granatu. Nie jest to prawdą. Granat nie będzie stanowił zagrożenia bezpośredniego dopóty, dopóki trzymamy łyżkę spustową. Nie ma żadnego problemu, aby zawleczkę włożyć ponownie na swoje miejsce, znów czyniąc granat zabezpieczonym.
Jak jednak działa zapalnik UZGRM? Niestety nie dysponuję jego przekrojem, ale postaram się to w miarę sensownie opisać. Otóż w chwili usunięcia zawleczki łyżka spustowa, która utrzymuje iglicę, staje się możliwa do usunięcia po jej puszczeniu. W momencie zwolnienia nacisku na łyżkę, ta, ciągnięta w dół przez napiętą przy pomocy sprężyny iglicę, odpada od znajdującej się w korpusie mechanizmu zapalającego podkładki oporowej, jednocześnie wypuszczając iglicę pozwalając jej na opadnięcie prosto na spłonkę zapalającą. Jej przebicie powoduje zapłon materiału opóźniacza, który znajduje się w korpusie opóźniacza (10). Po upływie 3,2-4 sekund dochodzi do zapłonu spłonki detonującej i faktycznej detonacji, której impuls powoduje pobudzenie trotylu i wybuch granatu.
Jak wspomniałem wcześniej, granaty transportuje się z korkami zabezpieczającymi. Celem uzbrojenia granatu ręcznego należy wykręcić korek zabezpieczający (mimo wszystko jest to proste nawet bez użycia jakichkolwiek narzędzi), a następnie bezzwłocznie wkręcić zapalnik.
Oba granaty były (i nadal są) na wyposażeniu Wojska Polskiego, mimo że są wypierane przez nowsze konstrukcje. Na świecie w różnych konfliktach, szczególnie w krajach trzeciego świata, używanie tego typu "zabawek" jest na porządku dziennym. Niska cena, wysoka dostępność i duża skuteczność czynią z nich potężny argument siły.
Oczywiście pojawił się błąd, za który przepraszam. Niestety nie mogę już edytować posta. Zawleczka jest pod numerem 7, a łyżka spustowa pod numerem 8. Moje niedopatrzenie... Moderatora, o ile to zauważy, uprzejmie proszę o poprawę treści.