Mój poprzedni temat jako tako(http://www.sadistic.pl/demonologia-slowianska-cz1-vt311626.htm#3431303) się przyjął więc czas na obiecaną drugą część. Będzie ich jeszcze kilka(żeby jakiś debil który zobaczy więcej niż 4 akapity nie stwierdził ''za długie nie czytam''. Uważam, że to dosyć ciekawy temat i warty poznania nawet przez mniej ochoczo czytających). Ale dobra koniec pierdolenia zaczniemy od demonów wody:
UTOPCE – Zamieszkują w rzekach(rzadziej w rzeczkach) lub w jeziorach o smoliście czarnej wodzie i bezdennej głębi, również na trzęsawiskach. Utopce wybierają te miejsca, gdzie występują wiry lub ruchome piaski. Ponieważ boją się słońca, na brzeg wychodzą dopiero w nocy. Nie są zbyt urodziwe. Palce rąk i nóg mają spięte błonami, zielone lub bure włosy i brody, ciągle ociekające wodą. Po ziemi poruszają się niezdarnie, za to w wodzie pływają jak ryby. Jeżeli ktoś zobaczy, okiełznanego i osiodłanego konia nad brzegiem w nocy, powinien go ominąć z daleka. Utopce mogą bowiem, przybierać postać konia, i biada temu, kto go spróbuje dosiąść – woda pochłonie go na zawsze (Zeusowy brat – Posejdon Ziemiotrześcia, także chętnie przybierał postać konia). Jeszcze do niedawna w Rosji, po spłynięciu lodów, wspólnoty wiejskie, nabywały nie targując się (to ważny szczegół) konia, którego topiono w ofierze dla utopców. W Polsce taką ofiarę składano, topiąc domowego ptaka, najczęściej kurę. Utopce często porywały kąpiących się młodzieńców, ledwie rozkwitłe dziewczęta lub dzieci. Ciała porwanych przez Utopce nigdy nie wypływały na powierzchnię, nie można ich było ani pochować, ani opłakać.
TOPIELCE – Porwani przez Utopce stawali się Topielcami. Byli oni jeszcze bardziej groźni dla ludzi, niż same Utopce. Topielcy nigdy nie opuszczali wody. Dziewczęta – topielice, wynurzały się tylko po to, by wabić lekkomyślnych chłopców. Obiecywały im wieczną radość w podwodnych pałacach i swoją miłość. Nie jeden w ten sposób zaginął.
Demony odludzkie:
WIEDŹMA – To ta, która zna przyszłość, potrafi ją odczytać a czasem nawet zmienić. Wiedźma wie też, jak szkodzić ludziom i jak im pomagać, zna zaklęcia, żyje za pan brat z leśnymi czartami. Wiedźma właściwie nie ma wieku, może być staruchą, ale również młoda i urodziwa. Wiedźmą zostaje siódma córka z kolei. Ten dziewczęcy ciąg nie może być przerwany narodzinami chłopca. Wiedźmy nie umierają, przemijały pokolenia, a one dalej żyły ze swoimi krukami czy puszczykami (później kotami).
CZAROWNICA – Czarownicę można poznać po zrośniętych brwiach, dodatkowym palcu u rąk lub stóp, po wgłębionej jamce w ciele albo po nietypowym owłosieniu. Dodatkowe wskazówki, to takie przymioty charakteru, jak kłótliwość, samotnictwo, brak pobożności, dziwaczne przyzwyczajenia. Pierwsza czarownica w Polsce spłonęła w 1511 roku, ostatnia w 1776. W naszym kraju, procesów o czary było niewiele, setki tysięcy stosów płonęło w Niemczech, Francji, Anglii i Szwajcarii.
ZMORA – Wysysa krew śpiącym ludziom lub zaciska palce na ich gardłach. To upodobanie do dławienia oddech sprawia, że Zmorę nazywa się także „Dusiołką”. Zmora jest bardzo blada i chuda a jednocześnie silna i wytrzymała. Zmory bywają kochliwe, wtedy ich nocne odwiedziny są próbą zbliżenia do ukochanego. Jeżeli pochwyci się Zmorę, trzeba ją mocno trzymać i nie puszczać, chociaż będzie przybierała różne postacie: ćmy, nietoperza, pająka itd. Gdy utrzymamy do końca mocny chwyt, Zmora musi wreszcie przybrać swoją prawdziwą, ludzką postać. Zdarzało się niekiedy, że nawiedzany przez Zmorę, zakochiwał się w swojej dręczycielce. Jednak Zmora, zakochana czy nie, potrafiła odebrać siły i zdrowie każdemu. Przepłoszyć ją jedynie zdoła ziele biedrzeńca, macierzanki i kozłka, oraz dym i żelazo.
WILKOŁAK – Istniały rodziny, gdzie każdy męski potomek, przychodził na świat jako wilkołak, co się ujawniało dopiero w okresie dojrzewania młodzieńca. Egzystencję Wilkołaka trzeba podzielić na dzienną i nocną. W dzień Wilkołak jest najzwyklejszym człowiekiem, nocą zamienia się w wilka. Wschodzące słońce pozbawia go całej złowrogiej mocy. Zwykłym pożywieniem Wilkołaków były borowe czarty, ludzi zabijały one raczej jako niepożądanych świadków. Wilkołaka niczym nie można było zranić, ale odstraszały go niektóre zioła: biedrzeniec, piołun, czartopłoch, macierzduszka, pokrzyk. Tą samą funkcję pełniła bryłka soli, zawinięta w czerwoną szmatkę. Radzono, by zioła i sól, poświęcić w dniu Matki Boskiej Zielnej. Śmierć Wilkołakowi mogły przynieść tylko rany, powstałe w wyniku postrzelenia srebrną kulą. Wiara w Wilkołaki, wywodziła się od spotkań z wilkami chorymi na wściekliznę.
Więcej w następnym odcinku.