Witam szanowną społeczność Sadistica!
Krótka notka na początek:
Domyślam się, że nie jeden z was spytał kiedyś jakąś dziewoję, co takiego widzą w obcokrajowcach (w tym wypadku pytałem o turasów). Poza różnymi bzdetami, za każdym razem przewijał się jeden argument - ubiór. Że ciapaci co do nas przyjeżdżają to tacy zadbani, dobrze ubrani etc etc. Każdy ma swój gust, każdy chce ubierać się w fajne dla niego ciuchy, jednak wszyscy jesteśmy skazani po prostu na to co jest w sklepach. I okazuje się że tu jest już gorzej...
W zeszłym tygodniu wybrałem się po spodnie. Cel prosty - chcę kupić sobie ciemnoszare dżinsy, ewentualnie czarne. Nie chciałem kupować ponownie z bazaru, bo niestety nie jestem okazem wychudzonej szczapy i materiał kiepski gatunkowo szybko się na mnie przeciera:/ Będąc w Warszawie skierowałem się do galerii Złote Tarasy (albo Złote Kutasy, jak kto woli). Koniec sezonu, masa przecen, tony towarów na półkach. Zamiast przewidywanych 15stu minut, spędziłem tam dwie godziny.
Otóż co się okazuje - we wszystkich sieciówkach (New Yorker, House, Cropp)... Nie ma "normalnych" dżinsów. Są albo poryte kroje z naszyciami na dupie, kolanach i cholera wie gdzie jeszcze, albo kolorystyka tak obrzydliwa, że aż odechciewa się patrzeć, albo po prostu jaskrawo kolorowane pedalskie gówno. W jednym ze sklepów jakimś cudem znalazłem spodnie w odpowiadającym mi kolorze, nawet rozmiar się zgadzał - po wejściu do przebieralni spróbowałem je założyć... I ni cholery nie chciało mi przejść przez łydkę. Zrozumiałbym że nie chce mi się na brzuchu zapiąć, że może dupę mam za wielką czy co. Ale łydki?
Zdejmuję, patrzę na nie ponownie - kurwa rurki;/ Po chwili co się dalej okazało - jedyne czarne spodnie w całym sklepiej to też kurwa rurki!!! (wniosek - to nie są spodnie dla ludzi o jakiejkolwiek masie mięśniowej. Bebzona trochę mam, ale okazuje się że w pasie wszystko było dobrze). Zdesperowany uznałem że po prostu nie pochleję w tym tygodniu i kupię coś w jednym z droższych sklepów. Najpierw Big Star - dobre spodnie minimum 180 zł. Potem Marks & Spencer - 170. Przyznam, że przy mojej pensji (1,7 koła do ręki) i mając na utrzymaniu córkę takie ceny są zabójcze.
Co do notki początkowej - w co w takim razie mamy się ubierać? Nawet nie chodzi o jakieś wypindrzanie się tylko o zwykłe wyglądanie jak człowiek!! Czy w Polsce żeby dobrze wyglądać trzeba albo mieć zajebistą kasę albo chcieć się ubierać i wyglądać jak ciota? Orgazmusów mających tatuśków z polami naftowymi to zupełnie nie dotyka, ale ja osobiście przeżyłem niezły ból dupy:/ Chore...