Obrazek fajny, ale ponoć prawda była jeszcze inna.
W szkole o tym nie uczyli, ale ponoć Kochanowski był zajebistym pijakiem. Chlał zawsze do upadłego i jak był w ciągu, to nie miał dnia bez zerwanego filmu.
Trzeba jeszcze napomknąć o słusznej posturze poety - był to kawał chłopa, a do tego, jak na szlachcica przystało miał zajebisty brzuch. Taki wielki, gruby, spocony, brodaty facet.
No i któregoś dnia, gdy się napierdolił jak zwykle obalił się ponoć na Urszulkę i ją zadusił kałdunem.
W szkole o tym nie uczyli, ale ponoć Kochanowski był zajebistym pijakiem. Chlał zawsze do upadłego i jak był w ciągu, to nie miał dnia bez zerwanego filmu.
Trzeba jeszcze napomknąć o słusznej posturze poety - był to kawał chłopa, a do tego, jak na szlachcica przystało miał zajebisty brzuch. Taki wielki, gruby, spocony, brodaty facet.
No i któregoś dnia, gdy się napierdolił jak zwykle obalił się ponoć na Urszulkę i ją zadusił kałdunem.
Moja droga Orszulko, tym moździerzem swoim!
Pełno dymu, a jakoby chaty nie było:
Jedną maluczką salwą tak wiele ubyło.
Krótko celowawszy, nagle wystrzeliła,
Wszytkiś w domu kąciki zawżdy rozpieprzyła.
Nie dopusciłaś swojej matce kosztowności schować
Ani ojcu samochód wprzódy przeparkować,
Ni z tego, ni z owego cyngiel obłapiając
pocisk walnął w sufit pięknie wybuchając.
Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz zbierać co nikomu.
Z każdego kąta dziura pobłyskuje,
I całej ściany darmo wypatruje.