Na widowni w teatrze siedzi tredowaty. No niestety, wiadomo, widok okropny: mięso na wierzchu, tłuszcz, łuszczaąca się skóra, okropność. Koleś siedzaący obok niego spokojnie to wytrzymuje, ale w końcu:
-BLEEEEEEEEE!!! - zwymiotował.
Trędowaty spokojnie mówi:
-Proszę pana, ja rozumiem, ja wiem jak wyglądam, ja myslę, że przesiądę sie dalej i nie będę już panu przeszkadzał.
-Ależ nie, nie - odpowiada widz - absolutnie, pan mi w ogóle nie przeszkadza, proszę zostac tu, gdzie pan siedzi! BLEEEEEEEEE!!! - wymioty przerwaly mu wypowiedź.
-Nie, ja widzę, że jednak pan nie jest w stanie tego znieść... Ja nie mam żalu, ja przecież jestem swiadomy mojej choroby... tam jest wolne miejsce na końcu, przesiądę się i wszystko bedzie w porządku!
-Nie, nie, nie ma mowy, to naprawdę mi nie przeszkadza, prosze zostać, nie ma żadnego problemu... BLEEEEEEEEE!!!
-Nie no, to już koniec - zdenerwował sie trędowaty - wstanę i przesiądę sie na jakieś inne miejsce!
-Nie, prosze pana, kiedy to naprawde nie o pana chodzi, tylko o gościa za panem, ktory macza bułkę w pańskim karku!
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
- Bilet proszę.
Ten spanikowany zaczyna przetrząsywać kieszenie. Odpada mu ręka. Przeprasza, podnosi ją i wyrzuca przez okno. Zdenerwowany, jeszcze gwałtowniej przeszukuje kieszenie. Odpada mu noga. Przeprasza. Podnosi i wyrzuca przez okno. Już w kompletnej panice traci drugą nogę. Za okno. Kanar przygląda mu się i mówi spokojnie:
- My tu gadu gadu, a pan mi powoli spierdala..