Był film, ale nie miał zadowalających opisów.
6 mężczyzn w strefie zero
Dokładnie 55 lat temu, 19 lipca 1957 roku na pustyni w Nevadzie zdetonowano bombę atomową przenoszoną przez pocisk rakietowy. A dokładnie pod miejscem wybuchu ładunku stało na ziemi sześciu ludzi. Nie ukrytych w schronie - normalnie, na ziemi. Skazańcy? Nie, to ochotnicy, oficerowie z sił powietrznych USA. Pięciu z nich przyszło tam dobrowolnie, szósty - w ramach służbowego obowiązku. Ten "nieochotnik" to George Yoshitake, operator kamery pracujący w specjalnej tajnej jednostce zajmującej się dokumentowaniem prób jądrowych.
Nadlatują dwa samoloty Northrop F-89 Scorpion, słychać odliczanie, po chwili jeden z nich odpala pocisk, który wybucha na wysokości 18 500 stóp (ponad 5600 m) nad ziemią. Ładunek jądrowy miał moc 2 kiloton.
Widać jasny błysk, który rozświetla niebo i... niczego nie słychać. Filmy przyzwyczaiły nas, że wybuchowi towarzyszy huk, a przecież światło potrzebuje na przebycie pięciu kilometrów zaledwie kilkunastu mikrosekund, podczas gdy dźwięk - kilkunastu sekund. Wraz ze światłem dociera fala gorąca, potem długo nic się nie dzieje aż wreszcie jest huk i fala uderzeniowa. Na niebie rośnie kula dymu.
A mężczyźni? Uśmiechają się, gratulują sobie i palą papierosy. Nic im się nie stało. Dlaczego? Wybuch miał miejsce na dużej wysokości, a jego siła była stosunkowo niewielka. Dla porównania ? bomba w Hiroszimie miała moc 15 kiloton i wybuchła na wysokości 580 metrów. W dodatku strefa zero czyli punkt bezpośrednio pod miejscem wybuchu jest mało narażony na falę uderzeniową ? w Hiroszimie 150 metrów od tego punktu ocalała słynna kopuła centrum wystawowego znana dziś jako Kopuła Bomby Atomowej.
Przeżyli?
Oczywiste pytanie - ile pożyli sfilmowani mężczyźni? Badanie przeprowadzone w archiwach wojskowych dało zaskakujące wyniki. Oto uczestnicy eksperymentu i daty ich śmierci:
Sidney C. Bruce - 2005 (86 lat)
Frank P. Ball - 2003 (83 lata)
John Hughes - prawdopodobnie umarł w roku 1990 (71 lat)
Norman Bodinger - prawdopodobnie nadal żyje
Don Lutrel - prawdpodobnie umarł w roku 1987 (63 lata)
George Yoshitake - nadal żyje
Jak widać udział w doświadczeniu nie zaszkodził oficerom. Jak to możliwe? Wchłonięta dawka promieniowania była niewielka, a opad radioaktywny praktycznie nie wystąpił, bo wybuch miał miejsce na tak dużej wysokości, że z ziemi nie został poderwany pył i piasek, a pozostałości rakiety i ładunku rozproszyły się w atmosferze.
W materiale wideo błędnie podana jest wysokość wybuchu - w rzeczywistości wynosiła ona nie 10 tys. stóp, a 18,5 tys. stóp nad ziemią
Car wszystkich bomb.
To był wybuch wszech czasów - najpotężniejsza bomba zdetonowana przez ludzi. Car bomba, jak nazwali ją Rosjanie miała niewiarygodną moc 50 megaton (amerykańskie źródła podają 58 megaton). Detonacja tego termojądrowego giganta miała miejsce 30 października 1961 roku nad archipelagiem Nowej Ziemi leżącym na Oceanie Arktycznym..
Co ciekawe bomba o takiej mocy nie miała wielu praktycznych zastosowań - była ciężka i trudna do przenoszenia, ważyła ponad 20 ton. Została stworzona na zamówienie Nikity Chruszczowa i była wyłącznie pokazem siły ZSRR. Początkowo planowano by miała moc 100 megaton, ale ze względu na trudny do oszacowania rozmiar opadu radioaktywnego ograniczono jej siłę o połowę.
Wystarczyła ona jednak na to, by dosłownie odparować kilka małych wysp. Rozbłysk wybuchu widoczny był z odległości 900 km, powstała fala sejsmiczna okrążyła Ziemię trzy razy. Fala gorąca mogła spowodować oparzenia trzeciego stopnia w odległości 100 km od strefy zero, a grzyb atomowy miał 60 km wysokości i 40 km średnicy. Kula ognia w momencie wybuchu osiągnęła średnicę 8 kilometrów.
Castle Bravo
Najsilniejszy z amerykańskich wybuchów jądrowych osiągnął moc 15 megaton i było to ponad 2,5 razy więcej, niż planowano. Bomba nazwana "Shrimp" czyli krewetka została zdetonowana 1 marca 1954 roku na atolu Bikini. Kula ognia osiągnęła rozmiar 5 kilometrów, widoczna była z 450 kilometrów.
Naukowcy budując bombę, którą użyto w teście oznaczonym jako Castle Bravo popełnili fatalną w skutkach pomyłkę - okazało się, że nie uwzględnili faktu, że jeden ze składników bomby, lit, ulegnie rozpadowi na atomy trytu i helu. Te wzięły udział w reakcji rozszczepienia i w efekcie siła wybuchu przekroczyła nawet najbardziej śmiałe przewidywania.
Skutki były opłakane. Charakter niespodziewanie silnej reakcji sprawił, że powstał bardzo intensywny opad radioaktywny. Wiatry przeniosły go o 500-600 km nad zamieszkałą część archipelagu, a niespodziewający się niczego mieszkańcy wysp ucierpieli w ogromnym stopniu. Łapali oni opadające z nieba białe płatki myśląc, że to śnieg i bawili się nimi. Dzieci nawet zjadały ów "śnieg". Tymczasem były to szczątki wyrzuconych wybuchem koralowców odbarwione przez wysoką temperaturę i skażone produktami rozpadu. W efekcie wiele osób zmarło (dokładna liczba nie jest znana lub pozostaje utajniona), a u innych wystąpiła choroba popromienna, utrata włosów i uszkodzenia wzroku. Amerykanie podjęli decyzję o ewakuacji atolu dopiero w cztery dni po wybuchu - dużo za późno.
Dodatkowo w zasięgu Castle Bravo znalazł się japoński kuter rybacki Daigo Fukuryū Maru, który przepływał około 150 km od strefy zero. Załoga zachorowała na chorobę popromienną, jeden z jej członków zmarł. Historia kutra stała się inspiracją do powstania filmu "Godzilla, King of the Monsters!"
Ucierpieli także naukowcy obserwujący wybuch z odległości 60 km i załoga lotniskowca USS "Bairoko", który znajdował się w pobliżu.
Trinity
Choć ładunki jądrowe kojarzą nam się głównie z bombami i rakietami, to przenoszone mogły być również przez pociski artyleryjskie. Były one bardzo celne, co pozwalało na użycie ładunków o mniejszej mocy.
Jednym z testów użycia artylerii atomowej było wystrzelenie 25 maja 1953 roku pocisku na odległość 10 km z działa M65 Atomic Cannon zwanego atomową Anią. Ładunek miał 15 kiloton i wybuchł na wysokości 150 metrów.
Na filmie widać niezwykle ciekawy efekt - około 59. sekundy z autobusu unosi się czarna chmura. Podobne zjawisko pojawia się kilka sekund później na samochodzie i budynku. To płonący i odparowujący w ułamku sekundy lakier - potężna fala ciepła spalała na swojej drodze wszystko na długo za tym, zanim dotarła fala uderzeniowa.
Z tego powodu kamery, które filmowały to zjawisko ukryte były w potężnych pancernych wieżyczkach, do których dociągano kable pozbawione izolacji. Gdyby nie to, izolacja spłonęłaby a dym z niej zasłoniłby widok.
Fala uderzeniowa
Zwróciliście uwagę, że podczas wielu testów obok grzyba atomowego widoczne są tajemnicze pionowe linie dymu? Skąd się biorą? To ślady wystrzelonych na ułamek sekundy przed wybuchem rakiet smugowych, które służą jako punkt odniesienia do badań rozchodzenia się fali uderzeniowej.
Smugi rozmieszczone są w ściśle określonych odległościach, więc gdy podmuch dochodzi do nich zakłócając je można dokładnie zmierzyć czas, jaki mu to zajęło. Na filmie puszczonym w zwolnionym tempie świetnie widać też falę uderzeniową rozchodzącą się w postaci koła - rosnący biały obszar to miejsce, gdzie gwałtowna zmiana ciśnienia wywołała kondensację pary wodnej i na ułamek sekundy wytworzyła jednolitą chmurę.