Taka prawda
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:32
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 3:27
#wyklęci
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
I reakcja spierdolin z RN na fanage'u kowalskiego
+ materiał do obejrzenia dla wytrwałych(ja wytrzymałem 7 minut):
Z jednej strony wielkie oburzenie na gloryfikacje UPA i Banderowców na Ukrainie a gdy Kukiz wytknął że w szeregach ŻW co prawda w mniejszych ilościach były takie same spierdoliny jak po stronie Ukraińskiej to zaczyna się małpowanie, fala hejtu na Kukiza a nawet usprawiedliwianie ludobójstwa. I czym oni się różnią od Ukraińskich skrajnych nacjozjebów?
CIA odtajniła raporty z 1947 roku dotyczący tzw. Żołnierzy Wyklętych. Trudno zaprzeczyć temu, że ujawnione dokumenty totalnie masakrują nacjonalistyczną wizję historii i nie pozostawią kamienia na kamieniu z hagiograficznej prawicowej literatury o tych bandytach. Zachęcam do lektury.
"Zbrojne bandy, które napadają na pociągi i magazyny. Nie mają poparcia ludności. Ich bezsensowna walka tylko pogarsza sytuację ekonomiczną kraju, powoduje niepotrzebny rozlew krwi i dostarcza rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji."
Raport „Badanie nielegalnej opozycji w Polsce”, napisany przez szpiega CIA odmalowuje negatywny obraz partyzantów antykomunistycznych, którzy nie złożyli broni po II Wojnie Światowej i których nazywa się dziś „Żołnierzami Wyklętymi”. Raport został napisany w 1947 roku, więc wciąż gdy ta partyzantka była aktywna, chociaż jak wspomina autor o nieujawnionym nazwisku – już wygasa i partyzanci przenoszą się do cywilnej, politycznej opozycji. Raport nie mitologizuje, ani nie przedstawia opinii – jest raczej szczerym opisem tamtych niezbyt łatwych faktów, z tradycyjnie amerykańskiego pragmatycznego punktu widzenia. Został właśnie prawie w całości odtajniony. Zapraszam do tej interesującej lektury:
„Ruch oporu w Polsce może być podzielony na dwie grupy: Partyzanci, którzy preferują bezpośredni, zbrojny opór w walce Rządem przez działania partyzanckie i konspiracyjne Podziemie, szersze, ale luźniej zorganizowany ruch który preferuje działać pośrednio przez propagandę i infiltrację agencji rządowych.
Polityczna opozycja Ruchu
Politycznie, Ruch Oporu zawiera wszystkie możliwe elementy od antystalinistów do grup reakcyjnych. Generalnie ekstremiści, szczególnie prawicowi ekstremiści są silniejsi w formacjach Partyzantów, a umiarkowani i liberałowie znacznie częściej znajdują się w Podziemiu.
Podziemie chce powrócić do warunków sprzed 1939 roku i jest bliższe umiarkowanym socjalistom i reformatorom ziemskim Mikołajczyka i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). Istnieją niezliczone wyjątki i wariacje od tego wzorca i wiele z grup pseudo-partyzanckich, choć przyznaje, że są frakcją anty-rządową, należy jednak klasyfikować jako czysto bandyckie grupy bez żadnych politycznych celów.
Przywództwo
Ani partyzanci, ani Ruch Oporu nie ma zunifikowanego centralnego przywództwa z dobrze zdefiniowanymi celami. Bez jednego lidera Ruch Oporu składa się z niezliczonych frakcji, które mają ze sobą tylko wspólną opozycję wobec obecnego reżimu i Sowietów.
Największe i najważniejsze grupy to Narodowe Siły Zbrojne i Wolność i Niepodległość. Są one niezależne i mają główne kwatery w Polsce. Do tej ostatniej należy jednak niezliczona liczba band partyzanckich które są wierne tylko swoim wodzom.
Agencje rządowe walczące z Ruchem Oporu
Milicja Obywatelska (Policja) i Ochotnicza Milicja Obywatelska (Policja Ochotnicza)
MO i OMO wykonuje zwykłe funkcje policyjne i nie ma władzy w sprawach politycznych. Są oni tylko częściowo angażowani w działania partyzanckie i jeszcze mniej mają do czynienia z Podziemiem.
Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
UBP tak jak NKWD działa jako wyższa agencja policyjna i jej zadaniem jest wykrywanie i niszczenie wewnętrznej opozycji politycznej. W związku z tym jest bardziej zaangażowana w walkę z Podziemiem niż z Partyzantami.
Główny Zarząd Informacji (Służba wywiadowcza)
O ile UBP jest zainteresowane subwersyjną aktywnością polityczną w ogóle, organy GZI interesują się Ruchem Oporu bo niektóre jego elementy otrzymują wsparcie materiałowe zza granicy i dostarczają pomocy zagranicznym agencjom wywiadowczym w antypolskich i antysowieckich operacjach.
Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Ciężar operacji antypartyzanckich w polu spada na KBW, dobrze uzbrojoną i politycznie stabilną elitarną formację która przypomina Waffen-SS albo NKWD. KBW jest zorganizowana w zmotoryzowane regimenty i niezależne bataliony strategicznie rozmieszczone w Polsce.
Armia
Wojsko bierze udział w operacjach antypartyzanckich tylko w ostateczności, gdy siły partyzanckie są zbyt duże żeby mogły z nimi walczyć KBW albo UB. Jednym z tego powodów jest niepewna orientacja polityczna szeregowych żołnierzy, którzy często sympatyzują z Oporem i pozwalają się rozbroić bez oporu. Żeby zniechęcić do tej praktyki, Sztab Generalny wydał rozkaz nakazujący karać śmiercią tych którzy się poddadzą partyzantom.
II. Organizacja
Nie ma standardowej organizacji formacji Partyzantów. Większe grupy, takie jak Szarego, są dobrze uzbrojone i zorganizowane, ale małe bandy mogą nie mieć formalnej organizacji.
Przywódcy band partyzanckich – szczególnie grupy NSZ – są często zawodowymi oficerami dawnego Wojska Polskiego z dużym doświadczeniem w walkach partyzanckich.
Kompozycja szeregów jest heterogeniczna. Chociaż niektórzy walczą z powodów politycznych, część robi to żeby uciec przed władzą, a niektórzy dla podniety i przygody, są też ci którzy dołączyli się jako najemnicy.
W niektórych obszarach istnieje rodzaj partyzanckiej „mobilizacji” w którym mężczyźni obowiązkowo werbowani są aby służyć miesiąc lub dwa w oddziałach leśnych.
Siły
Trudno ocenić dokładnie siły Partyzantów. Na bazie informacji którymi dysponujemy uważa się, że 40 000 do 50 000 ludzi to rozsądne wyliczenie na jesień 1946 roku.
III. Sprzęt
Partyzanci generalnie noszą zdobyczne mundury polskiej armii i są nie do odróżnienia od zwykłych żołnierzy, poza tym że noszą orzełka z koroną na czapce, zamiast orła bez korony obecnego reżimu.
Partyzanci są uniwersalnie dobrze uzbrojeni, głównie w bronie automatyczne i półautomatyczne. Większość z nich to broń niemiecka, ale wiele jest też sowieckiego sprzętu, zdobytego na oddziałach polskich i sowieckich.
Niektórzy partyzanci mają sprzęt radiowy, z którego jednak ze względów bezpieczeństwa korzystają oszczędnie. Większe formacje mają ciężkie uzbrojenie jak moździerze, lekką artylerię i pojazdy silnikowe.
Zaopatrzenie
Ich zaopatrzenie nie jest problemem. Czego nie mogą zdobyć w inny sposób, zdobywają napadając na pociągi i publiczne magazyny.
Relacje z ludnością cywilną
Wielu ludzi, choć z zasady sympatyzuje z Partyzantami, deprecjonuje ich działania, ponieważ uważa, że wywołują bezsensowny rozlew krwi nie osiągając żadnych trwałych celów.
IV. Zidentyfikowane grupy partyzantów
(…) F. NSZ – Narodowe Siły Zbrojne
NSZ wydaje się być największą i najlepiej zorganizowaną grupą oporu. Politycznie jest to skrajna prawica która miała wcześniej kontakty z ONR i Stronnictwem Narodowym – teraz zdelegalizowanymi. Chociaż NSZ oficjalnie odcina się od złego traktowania Żydów, jest odpowiedzialna za wiele antysemickich ekscesów. Głową NSZ jest Bolesław Piasecki. Dowódcą oddziałów jest pułkownik Andrzej Rutkowski. (…)
V. Nastawienie Sowietów
Sowieckie jednostki w Polsce mają zakaz angażowania się w bitwy z Partyzantami. Tylko jeśli zostaną zaatakowane mogą się bronić. Nawet gdy polskie władze proszą o sowiecką pomoc, odpowiedź jest zawsze jedna: „bez konkretnych instrukcji z Moskwy nie możemy wam pomóc”, mimo że wielu z ich wysokich oficerów zostało zabitych przez partyzantów. Niektóre specjalne jednostki, takie jak NKWD mają większą swobodę w walce antypartyzanckiej, ale nawet oni specjalnie się nie angażują.
Podziemie (cywilne)
(…) W ciągu osiemnastu miesięcy od zakończenia wojny, nadzieje (ludności) coraz bardziej malały, aż w końcu zorientowano się, że jest bardzo mała szansa na osiągnięcie celów w bliskiej przyszłości. Z tymi wnioskami wielu Polaków stwierdziło, że Partyzanci walczą po nic.
Do tego, cele polityczne stały się jasne: za Partyzantami stoi Anders i „Londyńscy” Polacy, a za nimi Anglicy. W umysłach Polaków Anders i grupa londyńska to bogaci kapitaliści i posiadacze ziemscy. Chociaż „Londyńscy” Polacy mają pewną sympatię za walkę przeciw Sowietom i reżimowi warszawskiemu, nie można powiedzieć, że wielu Polaków chciałoby, żeby grupa londyńska przejęła władzę. Zwłaszcza robotnicy i chłopi czują, że powrót grupy londyńskiej do władzy oznaczałby przywrócenie nietolerowanych warunków życia z 1939 roku, z obecną dyktaturą lewicową zamienioną na równie niesmaczną dyktaturę prawicową.
Podobne emocje panują wśród partyzantów, bazowane na oskarżeniach, że […… – niestety 2 następne linijki są utajnione, może chodzić o dokonane zbrodnie…] przez kontynuowanie ich bezsensownej walki tylko pogarszają sytuację ekonomiczną kraju, powodują niepotrzebny rozlew krwi i dostarczają rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji.
III. Komentarz o rozwoju sytuacji w polskim Ruchu Oporu
Szczyt sił Partyzantów w Polsce został osiągnięty wiosną i zimą 1946 roku. Od tamtej pory ich siły stale spadają, częściowo przez działania rządowe, ale w większości ponieważ coraz więcej i więcej partyzantów przekonuje się o bezcelowości dalszych działań partyzanckich i powraca do normalnego życia.
Byli Partyzanci i członkowie AK skanalizowali swoją wrogość do rządu przenosząc się do Podziemia (cywilnego). Z tego powodu gdy Partyzanci słabną, Podziemie staje się silniejsze. Teraz kiedy „legalna” opozycja Mikołajczyka została „pokonana” w ostatnich wyborach i ogłoszono amnestię dla Partyzantów, można oczekiwać, że ten proces będzie trwał dalej i że PSL oraz Partyzanci będą zwracali się do Podziemia jako jedynej pozostałości aktywnego oporu wobec Rządu.”
źródło orginał
"Zbrojne bandy, które napadają na pociągi i magazyny. Nie mają poparcia ludności. Ich bezsensowna walka tylko pogarsza sytuację ekonomiczną kraju, powoduje niepotrzebny rozlew krwi i dostarcza rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji."
Raport „Badanie nielegalnej opozycji w Polsce”, napisany przez szpiega CIA odmalowuje negatywny obraz partyzantów antykomunistycznych, którzy nie złożyli broni po II Wojnie Światowej i których nazywa się dziś „Żołnierzami Wyklętymi”. Raport został napisany w 1947 roku, więc wciąż gdy ta partyzantka była aktywna, chociaż jak wspomina autor o nieujawnionym nazwisku – już wygasa i partyzanci przenoszą się do cywilnej, politycznej opozycji. Raport nie mitologizuje, ani nie przedstawia opinii – jest raczej szczerym opisem tamtych niezbyt łatwych faktów, z tradycyjnie amerykańskiego pragmatycznego punktu widzenia. Został właśnie prawie w całości odtajniony. Zapraszam do tej interesującej lektury:
„Ruch oporu w Polsce może być podzielony na dwie grupy: Partyzanci, którzy preferują bezpośredni, zbrojny opór w walce Rządem przez działania partyzanckie i konspiracyjne Podziemie, szersze, ale luźniej zorganizowany ruch który preferuje działać pośrednio przez propagandę i infiltrację agencji rządowych.
Polityczna opozycja Ruchu
Politycznie, Ruch Oporu zawiera wszystkie możliwe elementy od antystalinistów do grup reakcyjnych. Generalnie ekstremiści, szczególnie prawicowi ekstremiści są silniejsi w formacjach Partyzantów, a umiarkowani i liberałowie znacznie częściej znajdują się w Podziemiu.
Podziemie chce powrócić do warunków sprzed 1939 roku i jest bliższe umiarkowanym socjalistom i reformatorom ziemskim Mikołajczyka i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). Istnieją niezliczone wyjątki i wariacje od tego wzorca i wiele z grup pseudo-partyzanckich, choć przyznaje, że są frakcją anty-rządową, należy jednak klasyfikować jako czysto bandyckie grupy bez żadnych politycznych celów.
Przywództwo
Ani partyzanci, ani Ruch Oporu nie ma zunifikowanego centralnego przywództwa z dobrze zdefiniowanymi celami. Bez jednego lidera Ruch Oporu składa się z niezliczonych frakcji, które mają ze sobą tylko wspólną opozycję wobec obecnego reżimu i Sowietów.
Największe i najważniejsze grupy to Narodowe Siły Zbrojne i Wolność i Niepodległość. Są one niezależne i mają główne kwatery w Polsce. Do tej ostatniej należy jednak niezliczona liczba band partyzanckich które są wierne tylko swoim wodzom.
Agencje rządowe walczące z Ruchem Oporu
Milicja Obywatelska (Policja) i Ochotnicza Milicja Obywatelska (Policja Ochotnicza)
MO i OMO wykonuje zwykłe funkcje policyjne i nie ma władzy w sprawach politycznych. Są oni tylko częściowo angażowani w działania partyzanckie i jeszcze mniej mają do czynienia z Podziemiem.
Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
UBP tak jak NKWD działa jako wyższa agencja policyjna i jej zadaniem jest wykrywanie i niszczenie wewnętrznej opozycji politycznej. W związku z tym jest bardziej zaangażowana w walkę z Podziemiem niż z Partyzantami.
Główny Zarząd Informacji (Służba wywiadowcza)
O ile UBP jest zainteresowane subwersyjną aktywnością polityczną w ogóle, organy GZI interesują się Ruchem Oporu bo niektóre jego elementy otrzymują wsparcie materiałowe zza granicy i dostarczają pomocy zagranicznym agencjom wywiadowczym w antypolskich i antysowieckich operacjach.
Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Ciężar operacji antypartyzanckich w polu spada na KBW, dobrze uzbrojoną i politycznie stabilną elitarną formację która przypomina Waffen-SS albo NKWD. KBW jest zorganizowana w zmotoryzowane regimenty i niezależne bataliony strategicznie rozmieszczone w Polsce.
Armia
Wojsko bierze udział w operacjach antypartyzanckich tylko w ostateczności, gdy siły partyzanckie są zbyt duże żeby mogły z nimi walczyć KBW albo UB. Jednym z tego powodów jest niepewna orientacja polityczna szeregowych żołnierzy, którzy często sympatyzują z Oporem i pozwalają się rozbroić bez oporu. Żeby zniechęcić do tej praktyki, Sztab Generalny wydał rozkaz nakazujący karać śmiercią tych którzy się poddadzą partyzantom.
II. Organizacja
Nie ma standardowej organizacji formacji Partyzantów. Większe grupy, takie jak Szarego, są dobrze uzbrojone i zorganizowane, ale małe bandy mogą nie mieć formalnej organizacji.
Przywódcy band partyzanckich – szczególnie grupy NSZ – są często zawodowymi oficerami dawnego Wojska Polskiego z dużym doświadczeniem w walkach partyzanckich.
Kompozycja szeregów jest heterogeniczna. Chociaż niektórzy walczą z powodów politycznych, część robi to żeby uciec przed władzą, a niektórzy dla podniety i przygody, są też ci którzy dołączyli się jako najemnicy.
W niektórych obszarach istnieje rodzaj partyzanckiej „mobilizacji” w którym mężczyźni obowiązkowo werbowani są aby służyć miesiąc lub dwa w oddziałach leśnych.
Siły
Trudno ocenić dokładnie siły Partyzantów. Na bazie informacji którymi dysponujemy uważa się, że 40 000 do 50 000 ludzi to rozsądne wyliczenie na jesień 1946 roku.
III. Sprzęt
Partyzanci generalnie noszą zdobyczne mundury polskiej armii i są nie do odróżnienia od zwykłych żołnierzy, poza tym że noszą orzełka z koroną na czapce, zamiast orła bez korony obecnego reżimu.
Partyzanci są uniwersalnie dobrze uzbrojeni, głównie w bronie automatyczne i półautomatyczne. Większość z nich to broń niemiecka, ale wiele jest też sowieckiego sprzętu, zdobytego na oddziałach polskich i sowieckich.
Niektórzy partyzanci mają sprzęt radiowy, z którego jednak ze względów bezpieczeństwa korzystają oszczędnie. Większe formacje mają ciężkie uzbrojenie jak moździerze, lekką artylerię i pojazdy silnikowe.
Zaopatrzenie
Ich zaopatrzenie nie jest problemem. Czego nie mogą zdobyć w inny sposób, zdobywają napadając na pociągi i publiczne magazyny.
Relacje z ludnością cywilną
Wielu ludzi, choć z zasady sympatyzuje z Partyzantami, deprecjonuje ich działania, ponieważ uważa, że wywołują bezsensowny rozlew krwi nie osiągając żadnych trwałych celów.
IV. Zidentyfikowane grupy partyzantów
(…) F. NSZ – Narodowe Siły Zbrojne
NSZ wydaje się być największą i najlepiej zorganizowaną grupą oporu. Politycznie jest to skrajna prawica która miała wcześniej kontakty z ONR i Stronnictwem Narodowym – teraz zdelegalizowanymi. Chociaż NSZ oficjalnie odcina się od złego traktowania Żydów, jest odpowiedzialna za wiele antysemickich ekscesów. Głową NSZ jest Bolesław Piasecki. Dowódcą oddziałów jest pułkownik Andrzej Rutkowski. (…)
V. Nastawienie Sowietów
Sowieckie jednostki w Polsce mają zakaz angażowania się w bitwy z Partyzantami. Tylko jeśli zostaną zaatakowane mogą się bronić. Nawet gdy polskie władze proszą o sowiecką pomoc, odpowiedź jest zawsze jedna: „bez konkretnych instrukcji z Moskwy nie możemy wam pomóc”, mimo że wielu z ich wysokich oficerów zostało zabitych przez partyzantów. Niektóre specjalne jednostki, takie jak NKWD mają większą swobodę w walce antypartyzanckiej, ale nawet oni specjalnie się nie angażują.
Podziemie (cywilne)
(…) W ciągu osiemnastu miesięcy od zakończenia wojny, nadzieje (ludności) coraz bardziej malały, aż w końcu zorientowano się, że jest bardzo mała szansa na osiągnięcie celów w bliskiej przyszłości. Z tymi wnioskami wielu Polaków stwierdziło, że Partyzanci walczą po nic.
Do tego, cele polityczne stały się jasne: za Partyzantami stoi Anders i „Londyńscy” Polacy, a za nimi Anglicy. W umysłach Polaków Anders i grupa londyńska to bogaci kapitaliści i posiadacze ziemscy. Chociaż „Londyńscy” Polacy mają pewną sympatię za walkę przeciw Sowietom i reżimowi warszawskiemu, nie można powiedzieć, że wielu Polaków chciałoby, żeby grupa londyńska przejęła władzę. Zwłaszcza robotnicy i chłopi czują, że powrót grupy londyńskiej do władzy oznaczałby przywrócenie nietolerowanych warunków życia z 1939 roku, z obecną dyktaturą lewicową zamienioną na równie niesmaczną dyktaturę prawicową.
Podobne emocje panują wśród partyzantów, bazowane na oskarżeniach, że […… – niestety 2 następne linijki są utajnione, może chodzić o dokonane zbrodnie…] przez kontynuowanie ich bezsensownej walki tylko pogarszają sytuację ekonomiczną kraju, powodują niepotrzebny rozlew krwi i dostarczają rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji.
III. Komentarz o rozwoju sytuacji w polskim Ruchu Oporu
Szczyt sił Partyzantów w Polsce został osiągnięty wiosną i zimą 1946 roku. Od tamtej pory ich siły stale spadają, częściowo przez działania rządowe, ale w większości ponieważ coraz więcej i więcej partyzantów przekonuje się o bezcelowości dalszych działań partyzanckich i powraca do normalnego życia.
Byli Partyzanci i członkowie AK skanalizowali swoją wrogość do rządu przenosząc się do Podziemia (cywilnego). Z tego powodu gdy Partyzanci słabną, Podziemie staje się silniejsze. Teraz kiedy „legalna” opozycja Mikołajczyka została „pokonana” w ostatnich wyborach i ogłoszono amnestię dla Partyzantów, można oczekiwać, że ten proces będzie trwał dalej i że PSL oraz Partyzanci będą zwracali się do Podziemia jako jedynej pozostałości aktywnego oporu wobec Rządu.”
źródło orginał
Dokument z 2006 roku.
Joanna Senyszyn zostanie pozwana do sądu za słowa prawdy o tzw. "żołnierzach wyklętych".
Byli żołnierze podziemia niepodległościowego i ich rodziny skierują do prokuratury zawiadomienie w sprawie wypowiedzi byłej posłanki SLD Joanny Senyszyn. W TVN24 powiedziała, że Żołnierze Wyklęci dopuszczali się zbrodni na ludności cywilnej.
Kontrowersyjna wypowiedź padła 2 marca, nazajutrz po Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. – Ci żołnierze zabili tylko tysiąc radzieckich żołnierzy, a 30 tysięcy Polaków, w tym kobiety i dzieci. Gwałcili je, mordowali, rabowali. Występowali na przykład przeciwko bardzo wielu, np. rozdawnictwu ziemi w ramach reformy – mówiła na antenie TVN 24 Senyszyn. Zaatakowała zwłaszcza działającego na Podhalu Józefa Kurasia, pseud. Ogień. Jej zdaniem dopuszczał się on „zbrodni przeciwko ludzkości".
Dzień wcześniej pisała na Twitterze: „Wreszcie marzec, miesiąc wiosny. Radosny nastrój psuje tylko dzisiejszy dzień" oraz „trzeba pamiętać także o pomordowanych przez żołnierzy wyklętych, czyli o ich ofiarach. Historii się nie oszuka".
– Słowa pani Senyszyn to skandal, potwarz i zniesławienie. Nie zgadzamy się na opluwanie naszego polskiego wojska, które walczyło o wolny kraj. Pani Senyszyn reprezentuje stronę, która represjonowała i mordowała naszych żołnierzy – komentuje Tadeusz M. Płużański, prezesem Fundacji „Łączka" i syn więźnia stalinowskiego prof. Tadeusza Płużańskiego.
dalsza część artykułu w źródle
rp.pl/artykul/10,1184753-Senyszyn-odpowie-za-slowa-o-Zolnierzach-Wykletych.html
1. Mamy wolność słowa, więc każdy obywatel może powiedzieć co chce.
2. Jeśli komuś się słowa obywatela nie spodobają, może dochodzić swoich praw przed sądem.
3. Tak prawdopodobnie będzie w tym przypadku, więc z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg sprawy.
4. Swoją drogą trzeba mieć tupet i brak przyzwoitości, żeby za nazywanie bandziorów bandziorami podawać kogoś do sądu. No, ale czego można się spodziewać po potomkach i mentalnych spadkobiercach bandziorów?
Byli żołnierze podziemia niepodległościowego i ich rodziny skierują do prokuratury zawiadomienie w sprawie wypowiedzi byłej posłanki SLD Joanny Senyszyn. W TVN24 powiedziała, że Żołnierze Wyklęci dopuszczali się zbrodni na ludności cywilnej.
Kontrowersyjna wypowiedź padła 2 marca, nazajutrz po Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. – Ci żołnierze zabili tylko tysiąc radzieckich żołnierzy, a 30 tysięcy Polaków, w tym kobiety i dzieci. Gwałcili je, mordowali, rabowali. Występowali na przykład przeciwko bardzo wielu, np. rozdawnictwu ziemi w ramach reformy – mówiła na antenie TVN 24 Senyszyn. Zaatakowała zwłaszcza działającego na Podhalu Józefa Kurasia, pseud. Ogień. Jej zdaniem dopuszczał się on „zbrodni przeciwko ludzkości".
Dzień wcześniej pisała na Twitterze: „Wreszcie marzec, miesiąc wiosny. Radosny nastrój psuje tylko dzisiejszy dzień" oraz „trzeba pamiętać także o pomordowanych przez żołnierzy wyklętych, czyli o ich ofiarach. Historii się nie oszuka".
– Słowa pani Senyszyn to skandal, potwarz i zniesławienie. Nie zgadzamy się na opluwanie naszego polskiego wojska, które walczyło o wolny kraj. Pani Senyszyn reprezentuje stronę, która represjonowała i mordowała naszych żołnierzy – komentuje Tadeusz M. Płużański, prezesem Fundacji „Łączka" i syn więźnia stalinowskiego prof. Tadeusza Płużańskiego.
dalsza część artykułu w źródle
rp.pl/artykul/10,1184753-Senyszyn-odpowie-za-slowa-o-Zolnierzach-Wykletych.html
1. Mamy wolność słowa, więc każdy obywatel może powiedzieć co chce.
2. Jeśli komuś się słowa obywatela nie spodobają, może dochodzić swoich praw przed sądem.
3. Tak prawdopodobnie będzie w tym przypadku, więc z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg sprawy.
4. Swoją drogą trzeba mieć tupet i brak przyzwoitości, żeby za nazywanie bandziorów bandziorami podawać kogoś do sądu. No, ale czego można się spodziewać po potomkach i mentalnych spadkobiercach bandziorów?
Bardzo chciałem skomentować ale nie idzie po prostu ręce opadają.
Skomentujcie sami
Najlepszy komentarz (189 piw)
mak667
• 2013-11-17, 21:31
Co się dzieje z sercem człowieka, kiedy – po ciężkich przeżyciach II wojny – zostaje nazwany zdrajcą przez „swoich”, a następnie skazany na śmierć? Co się dzieje z tym człowiekiem, jeśli poświęcił się całym swoim jestestwem wolności, ludziom, Bogu i ojczyźnie, za co spotkały go jedynie szykany i opluwanie? A co, jeśli ten człowiek, tak wielce doświadczony, do końca stał dumny i trwał w swych wierzeniach? Wtedy, mówimy o bohaterze.
Polska historia pamięta wielu takich bohaterów, którzy oddając swe życie w każdej sekundzie innym, giną od ciosu w plecy, od swoich sprzymierzeńców. Sprawa Witolda Pileckiego, Rotmistrza, jest jednak szczególna, wymaga więc szczególnego uznania i zasługuje na wspomnienie na łamach mojego pisarstwa.
Rotmistrz Witold Pilecki (1901 – 1948), pseudonim „Tomek”, „Romek”, „Witold”. Działał pod nazwiskami konspiracyjnymi „Tomasz Serafiński”, „Roman Jezierski, „Leon Bryjak”, „Jan Uznański”, „Witold Smoliński”, kryptonim „T-IV”. Był oficerem rezerwy Wojska Polskiego, współzałożycielem Tajnej Armii Polskiej, Oficer komendy głównej AK i „Nie”. Prawdziwym jednak jego dokonaniem, było to, iż był dobrowolnym więźniem KL Auschwitz, oraz fakt, że był ofiarą sądu stalinowskiego w powojennej Polsce.
Przybliżmy jednak sytuację, dotykając źródła (archiwów IPNu):
„Aresztowania wśród żołnierzy Tajnej Armii Polskiej, osadzanie coraz większej liczby skazańców w obozie koncentracyjnym Auschwitz i rozszerzająca się jego zła sława w miarę zwiększania jego funkcji eksterminacyjnych – wpłynęły na decyzję Witolda Pileckiego, by tam dobrowolnie się udać. Zamiar ten zrealizował 19 września 1940 r. podczas łapanki na Żoliborzu, skąd pod nazwiskiem Tomasza Serafińskiego dostał się do Auschwitz jako więzień nr 4859. Jesienią 1941 r. otrzymał awans na porucznika, który potwierdził fakt, że Pilecki poszedł do obozu ochotniczo, żeby tam zorganizować konspirację wojskową i zdobyć wiarygodne dane o zbrodniach popełnianych przez Niemców. W ZWZ-AK obowiązywała pragmatyka, iż z zasady nie awansowano więźniów.
Po przekroczeniu bramy z napisem „Arbeit macht frei”, niezależnie od przygotowania i wyobrażeń, każdy przybyły przeżywał szok. Tak samo zareagował Witold Pilecki. W czasie pobytu w Auschwitz trzykrotnie poważnie zachorował, ale pod opieką dr Jana Deringa, żołnierza TAP powrócił do sił. Obozowe przeżycia nie tylko nie załamały Pileckiego psychicznie, ale jakby dodatkowo mobilizowały do walki i do działania. Pierwsza grupa konspiracyjna, którą zawiązał wśród więźniów przywiezionych z Warszawy nosiła nazwę Tajnej Organizacji Wojskowej; tworzyły ją tzw. piątki. W miarę włączania kolejnych grup organizacji zmieniono nazwę na Związek Organizacji Wojskowych, który swoich żołnierzy miał we wszystkich komandach obozu oświęcimskiego. Nieco później, równolegle do konspiracyjnej działalności „Tomasza Serafińskiego” tę pracę zaczęły rozwijać inne organizacje wojskowe i polityczne z ZWZ-AK na czele. „ (za: pilecki.ipn.gov.pl)
W Auschwitz organizował liczne ucieczki, oraz pomoc dla najbardziej potrzebujących. W końcu, gdy Niemcy wykryli ich spisek, Pilecki, wraz z kilkoma innymi współwięźniami uciekli. Złożył w ten czas słynne Raporty Pileckiego, które zaniepokoiły dowódców AK. Zastrzeżenia budził fakt, iż Pilecki jakimś cudem uciekł z Auschwitz, więc mógł być wtyką Niemców. Pilecki, rozumiejąc obawy, nie załamał się, lecz dalej kontynuował walki. Brał udział w, na przykład, Powstaniu Warszawskim, choć był mu przeciwny.
Gdy wojna się skończyła, a on powrócił do kraju, został zatrzymany przez „polski” rząd, który postawił mu zarzuty kolaboracji na rzecz zniszczenia Państwa Polskiego.
15 marca 1948 r. wyrok śmierci na Pileckiego wydał Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie w składzie: ppłk Jan Hryckowian, kpt. Józef Badecki i kpt. Stefan Nowacki.
Przed warszawskim WSR kary śmierci dla Pileckiego i trójki jego podkomendnych domagał się mjr Czesław Łapiński. 3 maja 1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w składzie: płk Kazimierz Drohomirecki (przewodniczący), ppłk Romana Kryże i mjr Leo Hochberg wyrok śmierci na Pileckiego utrzymał w mocy. Nad „właściwym” przebiegiem śledztwa i procesu Pileckiego czuwał Naczelny Prokurator Wojskowy, płk Stanisław Zarakowski i jego zastępca do spraw szczególnych, ppłk Henryk Podlaski. Ich presją oskarżyciel Łapiński tłumaczył żądanie kary śmierci. Śledztwo przeciwko Pileckiemu nadzorował Departament Śledczy MBP, a osobiście jego szef, płk Jacek Różański (Józef Goldberg), który faktycznie wydawał wyroki. Pomagał mu zastępca – naczelnik Wydziału II, ppłk Adam Humer i dyr. Departamentu III MBP, płk Józef Czaplicki. Różański ignorował fakty przemawiające „na korzyść” rotmistrza, np. raporty z jego pracy w Auschwitz, koncentrując się na sfingowanych przez bezpiekę planach zamachów na „mózgi MBP” – właśnie Różańskiego, Czaplickiego i szefowej Departamentu V MBP Julii Brystygier. Na biurka Różańskiego, Czaplickiego oraz ich przełożonego – Romana Romkowskiego – trafiały notatki „agentów celnych”, czyli więziennych kapusiów, rozpracowujących rotmistrza i jego towarzyszy. Na polecenie kierownictwa MBP Pileckiego i jego współpracowników przesłuchiwało kilku śledczych. Trzech żyje do dziś, nie nękani przez Temidę.
Marian Krawczyński, 1920 r., przed wojną skończył zawodówkę, po wojnie pułkownik. Na Mokotowie pracował przez 1,5 roku, do 1948 r., w bezpiece do 1955 r.
Zbigniew Kiszel, 1923 r., major, w bezpiece do 1958 r.
Eugeniusz Chimczak, 1921 r., śledczy PUBP.
Po tych wszystkich wydarzeniach, oraz śmierci Pileckiego, jego ciało było po cichu w nocy wyniesione z egzekucji. Jego dom zrównano z ziemią, rodzinę zaczęto atakować i wymuszać milczenie. Jednak żaden z jego katów nie został oskarżony po ’89. Lustracja nie dotknęła zdrajców, natomiast do dziś wielu lewaków wyzywa Pileckiego, oraz Żołnierzy Wyklętych, „Potepionymi” – obrażając ich cześć.
W szkołach nie usłyszymy ani słowa o Pileckim. To temat zakazany. A szkoda. Władza doskonale wie, co by taka wiedza zrobiła z sercami młodych Polaków, którzy za wzór mają podane tępe „autorytety”, jak Wojewódzki, Doda, czy Krupa. Może więc warto swojemu dziecku opowiedzieć o takich ludziach, jak Pilecki? Bo, jak śpiewa jeden z artystów: „Czemu mnie o Tobie w szkole nie uczyli? Ktoś bardzo nie chce by w tym kraju ludzie dumni byli. Czas, byśmy wreszcie grzech niewiedzy zmyli. To my – młodzi Polacy – przed Tobą czoła chylimy!”
poswiecenietonajwyzszaformamilosci.blog.onet.pl/2013/04/24/rotmistrz-p...
Polska historia pamięta wielu takich bohaterów, którzy oddając swe życie w każdej sekundzie innym, giną od ciosu w plecy, od swoich sprzymierzeńców. Sprawa Witolda Pileckiego, Rotmistrza, jest jednak szczególna, wymaga więc szczególnego uznania i zasługuje na wspomnienie na łamach mojego pisarstwa.
Rotmistrz Witold Pilecki (1901 – 1948), pseudonim „Tomek”, „Romek”, „Witold”. Działał pod nazwiskami konspiracyjnymi „Tomasz Serafiński”, „Roman Jezierski, „Leon Bryjak”, „Jan Uznański”, „Witold Smoliński”, kryptonim „T-IV”. Był oficerem rezerwy Wojska Polskiego, współzałożycielem Tajnej Armii Polskiej, Oficer komendy głównej AK i „Nie”. Prawdziwym jednak jego dokonaniem, było to, iż był dobrowolnym więźniem KL Auschwitz, oraz fakt, że był ofiarą sądu stalinowskiego w powojennej Polsce.
Przybliżmy jednak sytuację, dotykając źródła (archiwów IPNu):
„Aresztowania wśród żołnierzy Tajnej Armii Polskiej, osadzanie coraz większej liczby skazańców w obozie koncentracyjnym Auschwitz i rozszerzająca się jego zła sława w miarę zwiększania jego funkcji eksterminacyjnych – wpłynęły na decyzję Witolda Pileckiego, by tam dobrowolnie się udać. Zamiar ten zrealizował 19 września 1940 r. podczas łapanki na Żoliborzu, skąd pod nazwiskiem Tomasza Serafińskiego dostał się do Auschwitz jako więzień nr 4859. Jesienią 1941 r. otrzymał awans na porucznika, który potwierdził fakt, że Pilecki poszedł do obozu ochotniczo, żeby tam zorganizować konspirację wojskową i zdobyć wiarygodne dane o zbrodniach popełnianych przez Niemców. W ZWZ-AK obowiązywała pragmatyka, iż z zasady nie awansowano więźniów.
Po przekroczeniu bramy z napisem „Arbeit macht frei”, niezależnie od przygotowania i wyobrażeń, każdy przybyły przeżywał szok. Tak samo zareagował Witold Pilecki. W czasie pobytu w Auschwitz trzykrotnie poważnie zachorował, ale pod opieką dr Jana Deringa, żołnierza TAP powrócił do sił. Obozowe przeżycia nie tylko nie załamały Pileckiego psychicznie, ale jakby dodatkowo mobilizowały do walki i do działania. Pierwsza grupa konspiracyjna, którą zawiązał wśród więźniów przywiezionych z Warszawy nosiła nazwę Tajnej Organizacji Wojskowej; tworzyły ją tzw. piątki. W miarę włączania kolejnych grup organizacji zmieniono nazwę na Związek Organizacji Wojskowych, który swoich żołnierzy miał we wszystkich komandach obozu oświęcimskiego. Nieco później, równolegle do konspiracyjnej działalności „Tomasza Serafińskiego” tę pracę zaczęły rozwijać inne organizacje wojskowe i polityczne z ZWZ-AK na czele. „ (za: pilecki.ipn.gov.pl)
W Auschwitz organizował liczne ucieczki, oraz pomoc dla najbardziej potrzebujących. W końcu, gdy Niemcy wykryli ich spisek, Pilecki, wraz z kilkoma innymi współwięźniami uciekli. Złożył w ten czas słynne Raporty Pileckiego, które zaniepokoiły dowódców AK. Zastrzeżenia budził fakt, iż Pilecki jakimś cudem uciekł z Auschwitz, więc mógł być wtyką Niemców. Pilecki, rozumiejąc obawy, nie załamał się, lecz dalej kontynuował walki. Brał udział w, na przykład, Powstaniu Warszawskim, choć był mu przeciwny.
Gdy wojna się skończyła, a on powrócił do kraju, został zatrzymany przez „polski” rząd, który postawił mu zarzuty kolaboracji na rzecz zniszczenia Państwa Polskiego.
15 marca 1948 r. wyrok śmierci na Pileckiego wydał Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie w składzie: ppłk Jan Hryckowian, kpt. Józef Badecki i kpt. Stefan Nowacki.
Przed warszawskim WSR kary śmierci dla Pileckiego i trójki jego podkomendnych domagał się mjr Czesław Łapiński. 3 maja 1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w składzie: płk Kazimierz Drohomirecki (przewodniczący), ppłk Romana Kryże i mjr Leo Hochberg wyrok śmierci na Pileckiego utrzymał w mocy. Nad „właściwym” przebiegiem śledztwa i procesu Pileckiego czuwał Naczelny Prokurator Wojskowy, płk Stanisław Zarakowski i jego zastępca do spraw szczególnych, ppłk Henryk Podlaski. Ich presją oskarżyciel Łapiński tłumaczył żądanie kary śmierci. Śledztwo przeciwko Pileckiemu nadzorował Departament Śledczy MBP, a osobiście jego szef, płk Jacek Różański (Józef Goldberg), który faktycznie wydawał wyroki. Pomagał mu zastępca – naczelnik Wydziału II, ppłk Adam Humer i dyr. Departamentu III MBP, płk Józef Czaplicki. Różański ignorował fakty przemawiające „na korzyść” rotmistrza, np. raporty z jego pracy w Auschwitz, koncentrując się na sfingowanych przez bezpiekę planach zamachów na „mózgi MBP” – właśnie Różańskiego, Czaplickiego i szefowej Departamentu V MBP Julii Brystygier. Na biurka Różańskiego, Czaplickiego oraz ich przełożonego – Romana Romkowskiego – trafiały notatki „agentów celnych”, czyli więziennych kapusiów, rozpracowujących rotmistrza i jego towarzyszy. Na polecenie kierownictwa MBP Pileckiego i jego współpracowników przesłuchiwało kilku śledczych. Trzech żyje do dziś, nie nękani przez Temidę.
Marian Krawczyński, 1920 r., przed wojną skończył zawodówkę, po wojnie pułkownik. Na Mokotowie pracował przez 1,5 roku, do 1948 r., w bezpiece do 1955 r.
Zbigniew Kiszel, 1923 r., major, w bezpiece do 1958 r.
Eugeniusz Chimczak, 1921 r., śledczy PUBP.
Po tych wszystkich wydarzeniach, oraz śmierci Pileckiego, jego ciało było po cichu w nocy wyniesione z egzekucji. Jego dom zrównano z ziemią, rodzinę zaczęto atakować i wymuszać milczenie. Jednak żaden z jego katów nie został oskarżony po ’89. Lustracja nie dotknęła zdrajców, natomiast do dziś wielu lewaków wyzywa Pileckiego, oraz Żołnierzy Wyklętych, „Potepionymi” – obrażając ich cześć.
W szkołach nie usłyszymy ani słowa o Pileckim. To temat zakazany. A szkoda. Władza doskonale wie, co by taka wiedza zrobiła z sercami młodych Polaków, którzy za wzór mają podane tępe „autorytety”, jak Wojewódzki, Doda, czy Krupa. Może więc warto swojemu dziecku opowiedzieć o takich ludziach, jak Pilecki? Bo, jak śpiewa jeden z artystów: „Czemu mnie o Tobie w szkole nie uczyli? Ktoś bardzo nie chce by w tym kraju ludzie dumni byli. Czas, byśmy wreszcie grzech niewiedzy zmyli. To my – młodzi Polacy – przed Tobą czoła chylimy!”
poswiecenietonajwyzszaformamilosci.blog.onet.pl/2013/04/24/rotmistrz-p...
20 września 2012 roku przypada siedemdziesiąta rocznica powołania Narodowych Sił Zbrojnych. Związek Żołnierzy NSZ organizuje uroczystości rocznicowe pod patronatem kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Tymczasem ze strony przedstawiciela władzy publicznej padły w tym roku słowa budzące zasadniczy sprzeciw, w której to sprawie wystosowujemy to oświadczenie.
Prof. Paweł Machcewicz, doradca Prezesa Rady Ministrów oraz dyrektor powstającej instytucji publicznej – Muzeum II Wojny Światowej, wykluczył Narodowe Siły Zbrojne z polskiej tradycji niepodległościowej. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” (2 kwietnia br.) powiedział:
Uważam, że powinniśmy nawiązywać do tradycji AK, ale już stawianie na jednej płaszczyźnie NSZ i AK, co się dzieje ostatnio, jest niedopuszczalne. AK była wojskiem polskim w kraju, częścią państwa podziemnego. NSZ była formacją partyjną, która walczyła przeciwko Niemcom i Sowietom, ale nie uznawała instytucji polskiego państwa podziemnego (kłamstwo).
Była także spadkobiercą faszyzującej, antysemickiej tradycji ONR, antydemokratycznej, o cechach totalitarnych. Świadomie bym ją wykluczył z tradycji demokratycznego państwa polskiego, mimo że jej członkowie walczyli o niepodległość Polski i ponosili ofiary.
Źródło: wpolityce.pl
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Tak na szybko