Może troszkę długie, ale za to jak śmieszne
Student Politechniki Lubelskiej prosi "Gazetę" o interwencję. Powód? Traumatyczna dla niego obrona: "Nie dość, że trzeba opowiedzieć o pracy dyplomowej, to jest się dodatkowo o nią szczegółowo dopytywanym". Pytamy: co się dzieje ze studentami?
Mail od D. w czwartek przyszedł na skrzynkę redakcyjną lubelskiej redakcji "Gazety". Autor, student Politechniki Lubelskiej, pisze w nim o przebiegu wrześniowych obron prac dyplomowych (licencjackich i magisterskich) na Wydziale Zarządzania. Zaznacza, że informacja o nich została też umieszczona na facebookowym profilu: "Spotted: Politechnika Lubelska".
Aż trzy pytania!
D. stwierdza w mailu do "Gazety: "Na uczelniach wyższych w Polsce obrona jest jedynie czystą formalnością, np. stosuje się jedno pytanie od promotora oraz 2 losowane z bazy pytań (około 100-150), w innych uczelniach trzeba jedynie opowiedzieć o przygotowanej pracy. Natomiast na polibudzie: Nie dość, że trzeba opowiedzieć o pracy, to jest się dodatkowo o nią szczegółowo dopytywanym (podczas gdy wcześniej była ona już sprawdzona i przez promotora, i przez recenzentów), a potem losuje się jeszcze aż 3 pytania z bazy ponad 100 pytań".
Autorowi nie podobało się też zachowanie dr Jolanty Słoniec, prodziekana ds. studentów wydziału, która zasiadała w komisji egzaminacyjnej: "Nie dość, że przerywała ludziom podczas ich wypowiedzi na temat napisanej przez nich pracy, to dodatkowo uniośle negowała ich odpowiedzi na pytania. W sali panowała cisza, jedynie słychać było Panią prodziekan oraz oddech zestresowanego studenta".
D. uważa, że obrona powinna być formalnością, gdyż jej wynik ma duży wpływ na przyszłość studentów.
"Wiadomo, że obrona to STRES, na politechnice dodatkową przyczyną stresu była nowa członkini komisji, która ewidentnie chciała pokazać, "kto tu rządzi", tylko że obrona, od której oceny zależy przyszłość studentów, to nie jest na to miejsce i od lat członkowie komisji w Polsce zdają sobie z tego sprawę, ale najwidoczniej nie ta Pani. Z informacji, jakie mam, wiem, że i dziekan wydziału, i rektor uczelni zostali o tym poinformowani. Trwa ostatni okres rekrutacji, uczelnia robi sobie bardzo zły PR. Nie jest to zachęcające, wręcz przeciwnie. Kto by chciał studiować na uczelni, która fakt - dostała dotację i się rozbudowuje, ale na której wykładowcy na koniec studenckiej kariery z rozwagą są w stanie zniszczyć ludziom przyszłość. Z góry dziękuję za opublikowanie artykułu opisującego ww. sytuację".
Uczelnia to nie przedszkole
O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę uczelni Iwonę Czajkowską-Denekę, zapytaliśmy ją też, co się dzieje ze studentami, skoro przerażają ich pytania o pracę dyplomową, którą przecież sami napisali, i są przekonani, że dobra ocena powinna wynikać już z samego faktu obecności na obronie. - Ten list na pewno wywołał uśmiech na wielu twarzach. Bo w innych kategoriach niż rozrywka trudno go potraktować. "Spotted Politechnika" oraz autor maila do "Gazety" chyba nie zdaje sobie sprawy, jak cienka jest linia oddzielająca bycie dowcipnym od bycia śmiesznym. W innych okolicznościach mogłabym uznać to za kawał z serii "humor studencki", ale w tym przypadku należałoby z całą powagą wyjaśnić zainteresowanemu, na czym polega egzamin dyplomowy. Studenci stają się coraz bardziej roszczeniowi, uważając, że wiele rzeczy należy im się z samego faktu bycia studentem. Część z nich powinna jeszcze raz zadać sobie pytania: dlaczego wybrałem tę uczelnie i co na niej robię? To chyba dobrze dla studenta, jeżeli uczelnia poważnie go traktuje oraz z uwagą i zainteresowaniem podchodzi do jednego z najważniejszych w jego studenckim życiu momentów - obrony pracy dyplomowej. Obrona to egzamin, a nie fikcja, i kieruje się ustalonymi regułami. Na koniec jedna uwaga: wyższa uczelnia to nie przedszkole - stwierdziła rzeczniczka.
W galowym ubraniu jak szmata
Na profilu "Spotted: Politechnika Lubelska" studenci komentują obrony. Fragment jednego z komentarzy:
"Dla studenta jest to najtrudniejszy moment w jego akademickiej karierze, wcześniej parę miesięcy przygotowywał pracę, jednocześnie niekiedy nadal ucząc się do egzaminów, po czym uczył się odpowiedzi na pytania, dodatkowo z szacunkiem ubrał się galowo na obronę, zorganizował poczęstunek oraz kwiaty dla komisji, by na końcu zostać potraktowanym jak szmata! To jest naprawdę wstyd dla uczelni!".
Student Politechniki Lubelskiej prosi "Gazetę" o interwencję. Powód? Traumatyczna dla niego obrona: "Nie dość, że trzeba opowiedzieć o pracy dyplomowej, to jest się dodatkowo o nią szczegółowo dopytywanym". Pytamy: co się dzieje ze studentami?
Mail od D. w czwartek przyszedł na skrzynkę redakcyjną lubelskiej redakcji "Gazety". Autor, student Politechniki Lubelskiej, pisze w nim o przebiegu wrześniowych obron prac dyplomowych (licencjackich i magisterskich) na Wydziale Zarządzania. Zaznacza, że informacja o nich została też umieszczona na facebookowym profilu: "Spotted: Politechnika Lubelska".
Aż trzy pytania!
D. stwierdza w mailu do "Gazety: "Na uczelniach wyższych w Polsce obrona jest jedynie czystą formalnością, np. stosuje się jedno pytanie od promotora oraz 2 losowane z bazy pytań (około 100-150), w innych uczelniach trzeba jedynie opowiedzieć o przygotowanej pracy. Natomiast na polibudzie: Nie dość, że trzeba opowiedzieć o pracy, to jest się dodatkowo o nią szczegółowo dopytywanym (podczas gdy wcześniej była ona już sprawdzona i przez promotora, i przez recenzentów), a potem losuje się jeszcze aż 3 pytania z bazy ponad 100 pytań".
Autorowi nie podobało się też zachowanie dr Jolanty Słoniec, prodziekana ds. studentów wydziału, która zasiadała w komisji egzaminacyjnej: "Nie dość, że przerywała ludziom podczas ich wypowiedzi na temat napisanej przez nich pracy, to dodatkowo uniośle negowała ich odpowiedzi na pytania. W sali panowała cisza, jedynie słychać było Panią prodziekan oraz oddech zestresowanego studenta".
D. uważa, że obrona powinna być formalnością, gdyż jej wynik ma duży wpływ na przyszłość studentów.
"Wiadomo, że obrona to STRES, na politechnice dodatkową przyczyną stresu była nowa członkini komisji, która ewidentnie chciała pokazać, "kto tu rządzi", tylko że obrona, od której oceny zależy przyszłość studentów, to nie jest na to miejsce i od lat członkowie komisji w Polsce zdają sobie z tego sprawę, ale najwidoczniej nie ta Pani. Z informacji, jakie mam, wiem, że i dziekan wydziału, i rektor uczelni zostali o tym poinformowani. Trwa ostatni okres rekrutacji, uczelnia robi sobie bardzo zły PR. Nie jest to zachęcające, wręcz przeciwnie. Kto by chciał studiować na uczelni, która fakt - dostała dotację i się rozbudowuje, ale na której wykładowcy na koniec studenckiej kariery z rozwagą są w stanie zniszczyć ludziom przyszłość. Z góry dziękuję za opublikowanie artykułu opisującego ww. sytuację".
Uczelnia to nie przedszkole
O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę uczelni Iwonę Czajkowską-Denekę, zapytaliśmy ją też, co się dzieje ze studentami, skoro przerażają ich pytania o pracę dyplomową, którą przecież sami napisali, i są przekonani, że dobra ocena powinna wynikać już z samego faktu obecności na obronie. - Ten list na pewno wywołał uśmiech na wielu twarzach. Bo w innych kategoriach niż rozrywka trudno go potraktować. "Spotted Politechnika" oraz autor maila do "Gazety" chyba nie zdaje sobie sprawy, jak cienka jest linia oddzielająca bycie dowcipnym od bycia śmiesznym. W innych okolicznościach mogłabym uznać to za kawał z serii "humor studencki", ale w tym przypadku należałoby z całą powagą wyjaśnić zainteresowanemu, na czym polega egzamin dyplomowy. Studenci stają się coraz bardziej roszczeniowi, uważając, że wiele rzeczy należy im się z samego faktu bycia studentem. Część z nich powinna jeszcze raz zadać sobie pytania: dlaczego wybrałem tę uczelnie i co na niej robię? To chyba dobrze dla studenta, jeżeli uczelnia poważnie go traktuje oraz z uwagą i zainteresowaniem podchodzi do jednego z najważniejszych w jego studenckim życiu momentów - obrony pracy dyplomowej. Obrona to egzamin, a nie fikcja, i kieruje się ustalonymi regułami. Na koniec jedna uwaga: wyższa uczelnia to nie przedszkole - stwierdziła rzeczniczka.
W galowym ubraniu jak szmata
Na profilu "Spotted: Politechnika Lubelska" studenci komentują obrony. Fragment jednego z komentarzy:
"Dla studenta jest to najtrudniejszy moment w jego akademickiej karierze, wcześniej parę miesięcy przygotowywał pracę, jednocześnie niekiedy nadal ucząc się do egzaminów, po czym uczył się odpowiedzi na pytania, dodatkowo z szacunkiem ubrał się galowo na obronę, zorganizował poczęstunek oraz kwiaty dla komisji, by na końcu zostać potraktowanym jak szmata! To jest naprawdę wstyd dla uczelni!".
Najlepszy komentarz (30 piw)
voidinfinity
• 2013-09-12, 19:41
Jak już się nawet kupuje pracę, to warto przeczytać