Napisałem komentarz pod filmem jakiejś "feministki" na youtube i stwierdziłem, że więcej ludzi powinno to przeczytać. Miłej lektury.
"
Oh kobietko. Wytłumacze Ci coś, bo nie masz pojęcia o czym mówisz. Feminizm dzieli się na 3 etapy - tzw. fale feminizmu i o ile pierwszy etap miał sens, tak dzisiejszy-3 jest totalną aberacją ruchu. Jeśli wiedziałabyś cokolwiek o dzisiejszym feminizmie, to wiedziałabyś, że dziś te wariatki przewodzące ruchem walczą o równość płci! Co w tym złego, zapytasz... To, że na początku chodziło o RównoUPRAWNIENIE płci, co miało sens, a równość płci ( tak, dosłownie, jak wsłuchasz się w wypowiedzi współczesnych prominentnych feministek to to zauważysz ) to okropna próba walki z naturą i zasadami logiki, która skończy się tragedią.
Dzisiejsze feministki zaprzeczają jakimkolwiek różnicom pomiędzy płciami, stosując słowo gender ( zamiast normalnego sex ) które oznacza wg nich, że płeć biologiczna nie istnieje i jest to konstrukcja społecza ( można ją zmienić, jest zależna od społeczeństwa wychowania itp. ) Totalny idiotyzm. Dosłownie, te kobiety są chore psychicznie i żadna zdrowa kobieta nie powinna się z nimi utożsamiać. Jest całkiem inaczej - kobiety i mężczyźni różnią się od siebie pod wieloma względami : inne mózgi, inne hormony, inne zachowania, inaczej ewolucja działała na płci i kierunkowała je pod kątem ról, które muszą spełniać żeby przeżyć. Podstawową rolą kobiety było i jest rodzenie i zajmowanie się dziećmi, pomoc mężowi, odciążenie go od prostych czynności, żeby miał siły i czas na robienie tego z czym kobieta nie może sobie poradzić. Tu przychodzi podstawowa rola mężczyzny - zdobywanie zasobów, obrona rodziny, oranizacja plemienia i jego obrona. Feministki zaprzeczają milionom lat ewolucji i twierdzą, że nie wpłyneła na różnice pomiędzy płciami, a jedynie system społeczny po narodzeniu formuje różnice płciowe. Rozumiesz teraz, że to nie może się skończyć dobrze?
Feminizm nie ma racji bytu. Jeśli ktoś mówi, że jest w ruchu dążącym do równouprawnienia płci to musi być ślepy. Nie ma jednego prawa, które wywyższałoby mężczyzn ponad kobiety w prawie każdym kraju zachodniej cywilizacji, w tym Polsce. Mało tego, to mężczyźni są traktowani gorzej przez prawo ( patrz sądy rodzinne, kobieta dostaje z automatu prawo do opieki nad dzieckiem po rozwodzie np. - "równouprawnienie" ). Kobiety nie zarabiają mniej od mężczyzn za tą samą prace, jest to kłamstwo, wynikające z niezrozumienia podstaw ekonomii, ale jak się słucha w kwestiach ekonomicznych osób chorych psychicznie ( feministek ) to tak jest. Kobiety zarabiają mniej, bo wytwarzają mniej. Mało tego - nie chcą wytwarzać i zarabiać więcej ( nie mogłyby nawet jakby chciały, ale nie chcą, kobiety wolą życie rodzinne i nie czują presji swoich mężczyzn, żeby zarabiać więcej od nich, a mężczyźni więdzą że muszą mieć więcej zasobów jeśli chcą mieć kobiete ). Siedze w temacie od dwóch lat i znam go bardzo dobrze. Feminizm mnie interesuje, od kiedy zrozumiałem jak wiele chorób społeczeństwa jest z nim związanych. Jedną z chorób są kobiety w polityce i na stanowiskach władzy. Kobiety nigdy w historii nie sprawowały władzy i nie wykształtowały ewolucyjnie narzędzi i mechanizmów niezbędnych do tego. Na przykład kobiety nie wyczuwają zagrożenia tak jak mężczyźni. Stąd zfeminizowana polityka Europy względem imigrantów ( kobiety chcą wypełnić swoją role i pomóc słabym, zaopiekować się nimi, a nie zauważają niebezpieczeńśtw - ewolucja nie dała im tego "zmysłu" ).
Jeszcze jedno - feminizm nie kończy się kiedy trzeba wnieść szafe na 3 piętro. Feminizm, moja droga, kończy się kiedy muzułmański wróg maczetą tnie takie ładne buźki jak Twoja. Wtedy kobiety przyjdą przerażone do mężczyzn i przeproszą za ciągłe umniejszanie i temperowanie ich męskości, za to, że próbowały być niezależne, za to, że nie były kobiece, udawały mężczyzn, za to że grały silne, za to że pchały się do władzy. Przyjdą na kolanach i przemówią pierwszy raz od dawna jak prawdziwe kobiety - Chrońcie nas prosimy, chrońcie a my Wam to wynagrodzimy, chrońcie a my Wam pomożemy jak będziemy mogły, cokolwiek chcecie.
"
Nie przepraszam za długi post. Mężczyzna nie przeprasza.
A już ci powiem skąd. Warszawa była kiedyś pięknym miastem, ale została zrównana z ziemią podczas wojny. Większość ludzi, którzy tam mieszkali, straciło domy, zostali wygnani, zabici. Przyszła komuna i wywłaszczyła wszystkie grunty w stolicy. Zaczęto sprowadzać do Warszawy wszelkie chłopstwo i pospólstwo, żeby odbudowywali stolicę, a potem pozwolono im tam zamieszkać. Do tego osiedliła się tam cała partyjna wierchuszka, zaimportowana nam z moskwy. Zdrajcy, kurwy i złodzieje. Odbudowano to miasto w nieznośnym, antyludzkim stylu socrealistycznym, tworząc getta blokowisk dla wieśniaków. Jak nastał "kapitalizm", Warszawa najbardziej skorzystała na przemianach, kiedy reszta kraju często ponosiła wysokie koszty transformacji. Na gówno ze wschodu nałożono gówno z zachodu i tak za stolicę mamy piękny torcik z gówna, gdzie wisienką jest symbol uciemiężenia, pałac o ironio "kultury i nauki".
To co teraz tam mieszka oprócz jeszcze większej ilości poszukujących szczęścia wieśniaków/słoików, to potomkowie komuny, politykierzy, resortowe dzieci, pożal się boże celebryci i cała masa ludzi, których pradziadowie jeszcze 150 lat temu nie mieli żadnych praw i ganiali po polu u ruskiego pana (uwłaszczenie chłopów 1864). No i jak to zwykle bywa, głupi nie wie, że jest głupi, tak Warszawiacy są butni i uważają się za lepszych od innych. Nie jestem jakimś monarchistą, elitarystą, pochodzenie i przodkowie nie muszą mieć znaczenia (aczkolwiek zazwyczaj mają, niedaleko pada jabłko od jabłoni), każdy człowiek jest równy i wolny. No ale Warszawie słoma z butów mocno wystaje i nikt nie stara się tego zmienić.