Siedząc kilka dni temu w parku na ławce usłyszałem zajebistą wymianę zdań między siedzącymi obok chłopakami
- Twierdzisz, że religia oparta jest na strachu?
- Tak. Kościół zmusza ludzi do uległości, budując w nich strach wobec fałszywego Boga i piekła.
- Aha. Czyli ty, jako ateista, śpisz spokojniej?
- Właśnie tak. Nie boję się wyimaginowanych diabełków czy sprawiedliwości w wykonaniu żydowskiego zombie.
- Rozumiem. Czyli próbujesz mi powiedzieć, że sypiasz spokojnie? Powstałeś drogą brutalnego doboru naturalnego, pożerania słabego przez silnego. W twoim narodzeniu nie było sensu i nie ma przeznaczenia, tak samo nie ma sensu pomaganie słabszym i chorym, więc twoja charytatywność to tylko dojebywanie skilla w ego. Pochodzisz od małpy, więc wszystkie twoje uczucia: do mamy, siostry, babci, dziewczyny to tylko hormonalna iluzja, mająca na celu przedłużenie gatunku. Na dodatek siedzisz na pierdolonej kuli płonącej magmy, od której oddziela ciebie niestabilna skorupa ziemska. Ta kula to tylko pyłek zapierdalający tysiące kilometrów na godzinę przez pustkę, w której roztacza się istny taniec asteroid (z których wiele może w nas pierdolnąć), wokół zajebiście rozgrzanej, olbrzymiej kuli wodoru i helu, która za kilka miliardów lat zmieni się w Czerwonego Olbrzyma, paląc połowę układu słonecznego na wiór. Cały układ krąży wokół wielkiej i supermasywnej Czarnej Dziury, zmierzając nieuchronnie do rozjebania w jej wnętrzu. Zarazem twierdzisz, że nikt tego świata nie stworzył, nie opiekuje się nim i jesteśmy całkowicie sami. I ty mi mówisz, że śpisz spokojnie..? Chłopie, masz jaja ze stali, albo gówno we łbie...
- ....
(M)ateuszki zaorane
- Twierdzisz, że religia oparta jest na strachu?
- Tak. Kościół zmusza ludzi do uległości, budując w nich strach wobec fałszywego Boga i piekła.
- Aha. Czyli ty, jako ateista, śpisz spokojniej?
- Właśnie tak. Nie boję się wyimaginowanych diabełków czy sprawiedliwości w wykonaniu żydowskiego zombie.
- Rozumiem. Czyli próbujesz mi powiedzieć, że sypiasz spokojnie? Powstałeś drogą brutalnego doboru naturalnego, pożerania słabego przez silnego. W twoim narodzeniu nie było sensu i nie ma przeznaczenia, tak samo nie ma sensu pomaganie słabszym i chorym, więc twoja charytatywność to tylko dojebywanie skilla w ego. Pochodzisz od małpy, więc wszystkie twoje uczucia: do mamy, siostry, babci, dziewczyny to tylko hormonalna iluzja, mająca na celu przedłużenie gatunku. Na dodatek siedzisz na pierdolonej kuli płonącej magmy, od której oddziela ciebie niestabilna skorupa ziemska. Ta kula to tylko pyłek zapierdalający tysiące kilometrów na godzinę przez pustkę, w której roztacza się istny taniec asteroid (z których wiele może w nas pierdolnąć), wokół zajebiście rozgrzanej, olbrzymiej kuli wodoru i helu, która za kilka miliardów lat zmieni się w Czerwonego Olbrzyma, paląc połowę układu słonecznego na wiór. Cały układ krąży wokół wielkiej i supermasywnej Czarnej Dziury, zmierzając nieuchronnie do rozjebania w jej wnętrzu. Zarazem twierdzisz, że nikt tego świata nie stworzył, nie opiekuje się nim i jesteśmy całkowicie sami. I ty mi mówisz, że śpisz spokojnie..? Chłopie, masz jaja ze stali, albo gówno we łbie...
- ....
(M)ateuszki zaorane
Jednocześnie jako najwyższa forma życia, albo przynajmniej wystarczająco zaawansowana forma życia, bo tak naprawdę prawdopodobieństwo inteligentnego życia w kosmosie, jest kosmicznie małe(co oczywiście wśród tak gigantycznych liczb opisujących wszechświat może być jednocześnie bardzo duże) jesteś zobowiązany do jednej rzeczy... musisz (prze)trwać. Więc musisz zrobić wszystko, aby jedyne życie jakie znamy, złożone z węgla, przetrwało jak najdłużej i mogło rozwijać się jak najlepiej. Do tego celu jest wiele dróg, są badania naukowe i jest też chrześcijańskie "nie zabijaj". Możesz założyć szczęśliwą wielodzietną rodzinę, jak i w przełomowych badaniach naukowych pomóc ludziom przeżyć na tej wirującej skale, a może nawet i nauczyć ich żyć w pustce kosmosu.
Życie żeby mieć znaczenie i być piękną podróżą nie potrzebuje religii i wiary, ale religia i wiara często pomagają życiu. Niezależnie od tego, czy są nam one potrzebne czy nie i niezależnie od tego jak dobrze zrozumiemy część naszej rzeczywistości, to nie ma w tym odpowiedzi na pytanie czy jest coś co to wszystko kontroluje. Brak wiary i brak potrzeby wiary w Boga nie wyklucza istnienia Boga.