Poznałem śliczną dziewczynę, jak to mówił klasyk "dupcia, buzia, cycki - wszystko tak jak chciałem". Miała świetnie poczucie humoru, była mądra i w ogóle ideał. Po 2 miesiącach, gdy byliśmy jak papużki nierozłączki, zaprosiłem ją do mnie do domu. Kilka pocałunków i wylądowaliśmy u mnie w łóżku. Rozebrała się u mnie w salonie. Rano, po wszystkim, budzimy się z uśmiechem na twarzy. Szybko poszedłem zrobić nam śniadanie. Ona w tym czasie znalazła swój stanik. Szybko go założyła i nagle wrzasnęła. Zapomniałem o Majkim - moim kocie. Majki przywitał moją dziewczynę dobitnie - narzygał jej do stanika...
Z góry odpowiadając:
Nie, nie jesteśmy już razem i tak, kot jeszcze żyje.
Z góry odpowiadając:
Nie, nie jesteśmy już razem i tak, kot jeszcze żyje.
Najlepszy komentarz (155 piw)
Sarkos
• 2013-08-18, 0:31
To musiała być tępą szparą skoro się rozstaliście przez rzygowiny kota. No kurwa.