Przywykliśmy do myśli, że człowiek po śmierci zmienia się w nieruchomy, zimny zezwłok, który już raczej niczym nas nie zaskoczy, oprócz niebywałej siły spokoju.
Jednak na forach medycznych i pielęgniarskich co jakiś czas przeczytać można o mrożących krew w żyłach przypadkach zwłok wykonujących ruchy nawet przez godzinę od czasu śmierci mózgu, od drobnych drgnień muskułów, aż do...samodzielnego siadania na łóżku!
Trudno sobie wyobrazić coś bardziej niespodziewanego niż martwe ciało, które samo z siebie zaczyna się poruszać. Szczególnie zajmujące jest zjawisko zwane "Odruchem Łazarza", objawiające się złożonym ruchem rąk, trwającym przez kilka sekund: Zaczyna się od drobnych drgawek, gęsiej skórki na ramionach, następnie prostują się przedramiona i wyginają nadgarstki. Następuje wyciągnięcie ramion i przywodzenie obu dłoni do twarzy lub klatki piersiowej, czasem zetknięcie dłoni razem. Może to być połączone z zaciskaniem dłoni, jakby próbującej coś złapać. Podczas tego odruchu dłonie czasem krzyżują się na klatce piersiowej w pozycji, w której został znaleziony i wskrzeszony biblijny Łazarz - stąd nazwa.
Poruszające się zwłoki (jeszcze respirowane, lub tuż po odłączeniu respiratora) od wieków straszą lekarzy, pielęgniarki, i doprowadzają członków rodziny do autentycznego szoku. Zdarza się to również u ciał podczas pobierania narządów, nawet po usunięciu serca! Lekarze starają się uświadomić świadków zjawiska, że mózg nie bierze żadnego udziału w ruchach pośmiertnych, i wywoływane są one na zasadzie sprzężenia w nerwach obwodowych lub łuku odruchowym, połączeniu nerwowym między rdzeniem kręgowym a mięśniami.
Co innego może nas przerazić równie mocno? Co powiecie na...mówiące zwłoki. Oczywiście niezupełnie mówiące, lecz powietrze uciekające z płuc, a nawet dużo później, gazy wywołane przez procesy gnilne, opuszczające zwłoki przez usta, mogą wywołać bardzo nieprzyjemne rzężenie...
Źródło:
czytowszystko.blogspot.com/2009/08/medycyna-odruch-azarza.html