W równoległym świecie tak kończą ekoterroryści
#środowisko
W równoległym świecie tak kończą ekoterroryści
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Tirowiec skurwiel, też nie przepadam za rowerzystami ale to co robi to przegięcie.
E tam pierdolisz, ale na szczęście pan miał pod górkę
"Wyczuj Stachu po zapachu..."
Ahu, ahu
Polecam ze względu na zachowanie naukowej narracji przy lekkiej i przystępnej formie oraz zachęcam do obejrzenia innych filmików z tego kanału.
Nie myl uszlachecania gatunku z genetycznymi modyfikacjami. Bo taki hodowca dopuścił silnego byka do zdrowej krowy, a teraz wszczepia się na przykład DNA ryby do pomidora.
Jestem zdania, że GMO to zło. Zawitało na rynku ok 30 lat temu, a głód jeszcze nie zniknął. Także żaden cud-miód, tylko pretekst dla korporacji żeby patentować nasiona. Przeczytajcie o cudownych kontraktach firm Dupont czy Monsanto. Są w nich paragrafy, że rolnik każdego roku musi kupować od nich specjalne nasiona, które trzeba pryskać specjalnymi pestycydami, które przez samo WHO zostały sklasyfikowane jako rakotwórcze (roundup).
Dochodzi kwestia pszczół - faktem jest, ze jest ich coraz mniej. Jak ktoś ma pszczelarza w rodzinie niech pogada. Gdzie należy szukać przyczyny jak nie w uprawach do któych używa się oprysków niszczących wszelkie życie oprócz specjalnie modyfikowanej rośliny, która jest stworzona aby dane chemikalia przeżyć?
Radzę poczytać dane na temat czym w dzisiejszych czasach szczamy. U 80% ludzi w USA w moczu znajdują się cząstki tych właśnie pestycydów...
Ale oczywiście każdy ma swój mózg i nikt się nie musi ze mną zgadzać.
Postanowiłem przepisać jeden z felietonów Clarksona z książki "Moje lata w Top Gear". Książka zawiera zbiór krótkich tekstów pisanych przez Jeremyego na przełomie lat 1993 do 2011. Ten fragment powstał w roku 1996. Nie sposób nie zgodzić się z tym co napisał lata temu.
Historia zna wielu kontestatorów aktualnego systemu, których marzenia o stworzeniu nowego porządku świata rozbłyskały niczym najjaśniejsze gwiazdy na firmamencie, po czym wypalały się i gasły. Już w XIX wieku świat zaczął doświadczać najskrajniejszych form ektremizmu - od faszyzmu, aż po komunizm - i jakoś to przetrwał. Kiedy runął mur berliński, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą; zawsze jednak znajdą się jacyś nowy przeciwnicy istniejącego porządku, którzy z determinacją dążyć będą do stłamszenia wolności poglądów i demokracji. Nigdy nie zdołamy na dobre pozbyć się idealistów - prędzej czy później ponownie wychyną na powierzchnię, uzbrojeni w jakiś nowy rodzaj zbiorowej tożsamości.
Obecnie powrócili pod sztandarem ochrony środowiska naturalnego. Kontynuują swoją krucjatę, dążąc do położenia kresu komercjalizmowi i oddania władzy w ręce ludu, przy czym wygląda na to, że tym razem udało im się trafić w czuły punkt. "Jeśli nie zmienimy swojego postępowania, nasza planeta umrze. Pięć minut na geologicznym zegarze wystarczyło, byśmy zmienili raj w wysypisko śmieci".
Gówno prawda. Środowisko naturalne w ogóle ich nie obchodzi; cała ta ich rzekoma troska to tylko rodzaj broni, pozwalającej im uderzyć w system, którego żaden idealista nigdy nie potrafił zaakceptować - w demokrację. Mimo to udało im się osiągnąć spektakularne efekty. Głupie, krótkowzroczne rządy na całym świecie wystraszyły się rosnącej sympatii dla tak zwanych "zielonych" i wprowadziły drakońskie przepisy, wymierzone w coś, co rządzący uznali za łatwą ofiarę - w silnik spalinowy.
Firmy samochodowe okazują się takimi samymi mięczakami. Dlaczego po prostu nie pójdą na Downing Street i nie wytłumaczą, że branża samochodowa przynosi brytyjskiemu fiskusowi olbrzymie wpływy w wysokości osiemnastu miliardów funtów rocznie? Zamiast tego zafundowali nam idiotyczną reklamę, w której polne maki budzą się do życia, gdy obok nich przejeżdża Mercedes klasy E.
Pozwólcie, że zapoznam was z kilkoma faktami. Podczas Londyńskiego Maratonu do atmosfery uwalniane jest więcej dwutlenku węgla niż podczas wszystkich wyścigów w całym sezonie Formuły 1. Jedne dom wytwarza więcej tak zwanych gazów cieplarnianych niż wasz samochód. A jak powiedział mi doradca organizacji Friends of the Earth, dziewięćdziesiąt siedem procent łącznej światowej emisji dwutlenku węgla pochodzi ze źródeł naturalnych. Jeśli nawet pozostałe trzy procent, za emisję których odpowiedzialny jest człowiek, nie zostanie po prostu zaabsorbowane przez oceany, to wywołanie przez nie ocieplenie spowoduje większą dynamikę pogody, więcej opadów śniegu nad lądami i w efekcie niższy poziom mórz!
Samochody nie wywołują astmy. Nie srają na ulicach i nie roznoszą duru brzusznego.. A odkąd wprowadzono katalizatory spalin, zmniejszaniu uległa także ilość trujących gazów wydechowych. Emisja ołowiu spadła o dwie trzecie. Emisja siarki zmniejszyła się dziesięciokrotnie.
Ekociule nie przestają jednak mendzić, że powinniśmy pozostawić samochody w domu i korzystać z autobusów. Dlaczego? Bo w ten sposób gospodarka zwolni do tempa, w jakim poruszają się ślimaki, przez które wstrzymano budowę obwodnicy Newbury. Gdyby ekociule postawili na swoim, wszyscy wylądowalibyśmy na drzewach, odżywialibyśmy się soczewicą i nie byli włosów. Z pewnością to o to im chodzi, bo głoszone przez nich poglądy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Kiedy dokucza mi astma lub trądzik, zażywam lekarstwa, by temu zaradzić. Kiedy jest mi zimno, włączam ogrzewanie. Kiedy gdzieś się wybieram, biorę Jaguara. Kiedy jestem głodny, zjadam big maca. A kiedy jestem zdenerwowany, zapal marlboro.
Każda z tych rzeczy sprawia, że życie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze. To one zapewniają miejsca pracy i dobrobyt. Dzięki nim społeczeństwo może kroczyć naprzód obraną przez siebie ścieżką.
Gdyby ktoś nam to odebrał, musielibyśmy przemyśleć wszystko od nowa. Musielibyśmy wymyślić system, w którym nie byłoby miejsca dla pieniądza - żeby robienie rzeczy, które mogą zaszkodzić środowisku, nie przyniosło żadnych profitów.
Nie ma mowy, by konstruowaniem takiego systemu mógł kierować zespół ludzi; cała odpowiedzialność musiałaby zatem spocząć na barkach jednego człowieka. Co oznacza, że skończylibyśmy z wybieraniem naszych przedstawicieli.
Niemożliwe byłoby również wprowadzenie tego system na ograniczonym obszarze. Oczyszczanie Wielkiej Brytanii nie miałoby bowiem sensu, gdyby Francuzi nadal faszerowali Ocean Spokojny plutonem. Ten jeden człowiek musiałby więc stać się globalnym dyktatorem. Bogiem.
Jeśli obrońcom środowiska uda się kiedyś zrealizować swoje marzenia, będziecie mogli pożegnać się z wolnością poglądów i przywitać z gestapo lub KGB, w zależności od tego, jaką nazwę otrzyma ich tajna policja.
Tak naprawdę ruch na rzecz ochrony środowiska jest tak samo niebezpieczny jak komunizm i faszyzm.
Ale nie musimy się martwić. Zdrowy rozsądek zawsze w końcu tryumfuje nad ekstremizmem. Nadejdzie kiedyś dzień, w którym w bunkrze Greenpeace rozlegnie się upragniony odgłos wystrzału z lugera.
Gwiazdowski o emisji CO2.
Ogorzały terrorysta z całą pewnością chciałby mieć firmowo wbudowaną bombę w lewej nerce. Nie musiałby wtedy taskać ze sobą nieporęcznych materiałów wybuchowych. Malezyjska mrówka nie ma takiego problemu. Kiedy stado jest zagrożone, mrówczy żołnierz – samobójca, zbliża się do wroga i wybucha. Jednak te małe owady poszły nieco dalej niż fundamentaliści:
- mrówka umiera w ciszy, bez okrzyków swego uwielbienia dla Allaha
- jest skromna - nie liczy na stado mrówczych dziewic.
- posiada bombę biologiczną – za eksplozję odpowiadają gruczoły wypełnione trucizną, która rozpryskuje się na zaskoczonych przeciwników.
#2 Niesporczak
Pierwsze skojarzenie – terminator. I to jeden z tych lepszych. Niesporczak, ze względu na swój miśkowaty kształt, zwany jest też niedźwiedziem wodnym. Ta bestia, której wielkość nie przekracza milimetra (chociaż z reguły posiada gabaryty nieco większej bakterii), potrafi żyć dosłownie wszędzie – od szczytu najwyższych gór, po oceaniczne głębiny. Radzi sobie w temperaturze od -272 aż do +151 stopni Celsjusza.
Niesporczakowi niestraszna nawet próżnia czy ciśnienie 6000 atmosfer. Jak przystało na małego terminatora, przeżyje nawet i wysokie promieniowanie. Podczas gdy człowiek przekręci się niedługo po otrzymaniu dawki 5-10 GY, to niesporczak poradzi sobie z 5000 GY.
#3 Latający wąż - Chrysopelea
Wąż ten pochodzi z Melanezji. Ewolucje, które wykonuje, trudno wprawdzie nazwać lotem - jest to raczej szybowanie. Podczas takiego swobodnego opadania Chrysopelea potrafi spłaszczyć swoje ciało dwukrotnie.
#4 Rekin
Jak wiadomo, rekiny posiadają niesamowicie wrażliwy węch .To dzięki temu, szczególnie te drapieżne osobniki, są w stanie łatwo „wyniuchać” swą ofiarę. A jeśli jeszcze nieszczęśnik jest ranny, to namierzenie takiego osobnika będzie prostsze niż rozumowanie dresiarza.
Jest jeszcze jedna cecha, którą posiadają niektóre rekiny. Pewne komórki w ich niedużych móżdżkach służą do wykrywania drobnych impulsów elektrycznych. Zmysł ten jest tak wrażliwy, że drapieżnik potrafi odebrać sygnał wytworzony przez mięśnie poruszającej się rybki. W ten sposób rekin namierza zwierzęta kryjące się np. w piasku.
#5 Krewetka Alpheidae
Stworzonko to znane jest jako „krewetka pistoletowa”. I słusznie. Ten niepozorny zwierzak potrafi zabić przeciwnika za pomocą... bąbelka. Dodajmy, że jest to bąbelek wystrzelony z prędkością 100 km/h. To jednak nie wszystko – w wyniku jego pęknięcia zachodzi proces tzw. kawitacji, czyli gwałtownego przejścia fazy ciekłej w fazę gazową. Efektem ubocznym, w tym przypadku, jest wytworzenie się temperatury 4726 stopni Celsjusza. Przy okazji strzału krewetka wydaje z siebie donośny, bardzo wysoki dźwięk, który również może obezwładnić ofiarę.
#6 Koliberek
Ptaszątko to znane jest głównie ze swych nikczemnych gabarytów. Jednak ma też koliber kilka cech, dzięki którym wyraźnie odstaje od innych niewielkich ptaszków.
Każdy koliberek ma wrodzone ADHD. Objawia się to wyjątkowo szybkim machaniem skrzydełkami – nawet do 90 machnięć na sekundę. Ponieważ tak intensywna praca kończynami zużywa mnóstwo energii, ptaszek ten ma duże zapotrzebowanie na kwiatowy nektar. Dzięki swemu zadziwiającemu metabolizmowi, dzienna porcja kolibrzego pokarmu nierzadko przekracza wagę samego koliberka.
Czemu skojarzenie z helikopterem? A temu, że koliber jako jedyny ptak umie zawisnąć w powietrzu i latać do tyłu.
#7 Włochata żaba
Tak, dokładnie - włochata. Zacznijmy od tego, że owa kameruńska żaba posiada włosy. Jednak to co najciekawsze w tym zwierzaku, to dość makabryczne zachowanie w obliczu zagrożenia. Jeśli wyprowadzisz tego płaza z równowagi, wysunie on „pazury” ze swych tylnych odnóży.
I podobnie jak u jednego z bohaterów marvelowskiego X-mena, będą to kostne szpikulce, albowiem włochata żaba łamie własne palce, a następnie wypycha ostre kostki, które przebijając skórę wyłażą na powierzchnię.
Jak najwięcej takich!
Kto wie może już niedługo i Ty będziesz w stanie podpalić wodę w swoim kranie.
Całość oczywiście na YT szukaj pod "gasland"
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów